Rozdział Siódmy
Ostatnio Akumu powiedział, że zrobi wszystko, żebym tylko opanowała technikę Trzeciego... Cóż...
Chyba nie zrozumiałam pojęcia "wszystko". Nie przypuszczałam, że to "wszystko" oznacza wprowadzenie się do mnie.
Ale właściwie to nie był taki zły pomysł. Teraz możemy ćwiczyć od rana do nocy, a na dodatek zastanowić się na egzaminem, opracować strategię i tak dalej.
Koniec końców, od tygodnia mieszkamy razem.
Zacisnęłam wargi. Byłam... szczęśliwa? Ostatni raz mieszkałam z kimś jako siedmioletnie dziecko. Mieszkałam z Charlottą... Ale to długa, i cóż, dość smutna historia. A teraz nie mogę uwierzyć, że mieszkam razem z przyjaciółmi. Nawet jeśli to tylko tymczasowe! I nawet jeśli mamy mało miejsca! I żywimy się tylko ramen! A mój króliczek stał się obiektem żartów... Westchnęłam. Co na to poradzić?
Dziś jest ostatni dzień naszego mieszkania razem, dzień sądu ostatecznego. Ostatni dzień na ćwiczenie techniki genjutsu, włamania do umysłu.
Jeśli dzisiaj tego nie zrobię... Nawet nie chcę o tym myśleć. Obiecałam sobie, że dam radę. Dzisiaj postanowiłam dać z siebie wszystko. I na tą technikę zużywać dwa razy więcej czakry niż trzeba. Jeśli to przyspieszy nauczenie się jej, nie mam nic przeciwko.
Byłam jeszcze w piżamie, a Kaoru i Akumu spali w salonie. Ja robiłam śniadanie. Tak... znowu ramen. Mam wyrzuty sumienia, że nie gotuję im nic lepszego. W końcu całkiem nieźle sobie radzę w kuchni. Ale teraz nie mam na to czasu. Trening, trening i jeszcze raz trening.
Ziewnęłam i zaparzyłam wodę. Potem przygotowałam trzy pary pałeczek. Robię to już automatycznie... W jakiś dziwny sposób czuję, że kiedy się wyprowadzą będę bardzo... samotna? Nie chcę żeby mnie zostawiali. Ale oni mają swój dom, rodzinę.
A ja jestem sama.
Mam tylko ich. Przyjaciół z Wioski Liścia. Nie mam nikogo poza nimi. Ale to nie jest smutne. Jestem szczęśliwa. Znalazłam ludzi z którymi jestem szczęśliwa. Czego więcej mogę pragnąć?
Ok, skupienie! Egzamin! Jutro! Skupiam się!
Ale mimo wszystko, nie mogłam powstrzymać kolejnego ziewnięcia. Kładę się spać bardzo późno, a wstaję dość wcześnie. Nie mam prawa marudzić, skoro chłopcy się tak dla mnie poświęcają... Czasem mam wrażenie, że jedyne co mogę zrobić to ten cholerny ramen.
Całe moje przekonanie o mojej sile poszło się... no. Uciekłam z Wioski Mgły w przekonaniu, że jestem, może nie tyle co potężna, ale na pewno silna. Byłam przekonana, że moimi technikami żywiołów poradzę sobie ze wszystkim. Ale co mam zrobić, gdy nie mogę ich używać? Od małego ćwiczyłam jedynie żywioły ognia i wiatru. A teraz zostałam ich pozbawiona, bo nie chcę, żeby ktoś się dowiedział czegoś o moich prawdziwych umiejętnościach. To byłby koniec. Nikt nie chciałby mieć do czynienia z takim potworem jak ja. Tak samo było w Wiosce Mgły.
To jest moja tajemnica.
Ale co mam zrobić, jeśli nie mogę używać moich prawdziwych umiejętności? Zaczynam tracić wiarę w siebie.
Po raz setny przeanalizuję tą technikę Trzeciego. Włamanie do umysłu. Składanie dwudziestu przecięci opanowałam tak, że potrafię je wykonać w ciągu trzech sekund. Dalej... koncentracja. Czakra. Wypuszczam czakrę uformowaną przez pieczęcie. Później skupiam się na przeciwniku i kieruję czakrę do jego głowy, żeby wykonać to cholerne "włamanie".
Ale musiałam coś pominąć.
Pieczęcie są w porządku.
Ale czakra którą wypuszczam z ciała jakby "ulatnia" się w powietrzu. Gdy już opuści mój organizm nie słucha mnie.
Co robić?
Nie ważne ile czakry użyję w wykonanie tej techniki, ona zawsze się ulotni. Co zrobić, żeby zapanować nad czymś niewidzialnym? Przecież ta czakra jest jak powietrze, nie można ją kontrolować siłą woli!
Upuściłam pałeczki.
Powietrze.
To jest to.
Ale w książce od Trzeciego nie ma ani słowa o użyciu powietrza. Mogę spróbować. Uwolnioną czakrę będę kontrolowała za pomocą powietrza. Będę mogła ułożyć jej kształt, zmieniać umieszczenie!
Zostawiłam niezrobione ramen i pobiegłam do salonu. Kucnęłam przy śpiącym Kaoru, który leżał najbliżej. Zaczęłam go szturchać.
Powoli otwierał oczy, a mnie zaczynało to niecierpliwić.
- Jesteś masochistką? - zapytał zaspany.
Chyba próbował mi grozić, nie zrozumiałam do końca. Ale nie ma przy sobie noża, więc szturchnęłam go jeszcze raz.
- Obudź się! - syknęłam.
Zaczęłam nim szarpać, byleby tylko przyśpieszyć ten jego proces budzenia się. Może jak coś powiem to się obudzi?
- E... Kaoru, jest wyprzedaż noży...
Jezu, co ja gadam! Nic innego nie przyszło mi do głowy!
Kaoru otworzył oczy. Ciekawe czy przez ten mój denny tekst, czy żeby powiedzieć mi, żebym dała mu spokój?
- Pomyśl o czymś - zaczęłam - Skoncentruj się na czymś, Kaoru!
Zamrugał zielonymi oczami. Rano obaj, Kaoru i Akumu wyglądają jak leniwe tygrysy, co ciągle się przeciągają i mruczą...
Skupiam się!
Szybko złożyłam pieczęcie. Potem uwolniłam czakrę, starając się jednocześnie ignorować burczenie w brzuchu Kaoru. Następnie szybko dodałam jeszcze jedną pieczęć -wiatru.
I stało się. Z łatwością całą wypuszczoną czakrę skierowałam prosto w Kaoru. Nie wiem czy nie przesadziłam, bo on się aż zachwiał.
To jest dziecinnie proste, w porównaniu z tym, co przeżywałam przez ostatni tydzień.
Przez moment nie widziałam Kaoru, przed oczami stanął mi trochę rozmazany obraz. To były myśli Kaoru. Serce szybciej m zabiło. Zaraz dowiem się, o czym myśli...
Śniadanie do łóżka? Byłam zszokowana. To o tym teraz myśli Kaoru?
Szybko otrząsnęłam się ze zdziwienia, kiedy obraz znikł.
Udało się.
Udało się...
UDAŁO SIĘ!
Nie wierzę! Opanowałam to! Opanowałam! Trzeci pozwoli nam wziąć udział w egzaminie!
Uśmiechnęłam się.
- Udało się! - krzyknęłam.
Kaoru przyłożył mi rękę do ust.
- Skoro już mamy to za sobą, pozwól przynajmniej Takao się wyspać. Może na to nie wygląda, ale naprawdę bardzo się przejął tą techniką - powiedział Kaoru.
Pokiwałam głową, a Kaoru zabrał mi rękę z ust.
- Ty też się powinnaś wyspać, Naomi - dodał Kaoru.
- Tak... Jestem zmęczona - odpowiedziałam.
Wlazłam do mojego łóżka. Spałam pomiędzy Kaoru i Akumu... Czemu? Bo przed snem też często ćwiczyliśmy moją technikę, rozmawialiśmy o egzaminie...
Naprawdę się do siebie zbliżyliśmy.
Spojrzałam na Kaoru, który już się położył.
- Wyjaśnisz mi coś? - zaczął Kaoru.
- Tak - odpowiedziałam trochę niepewnie.
- Ja ty to zrobiłaś? - zapytał - Codziennie ćwiczyliśmy dzień i noc, a teraz nagle mnie budzisz i udaje ci się wykonać tą cholerną technikę.
Zamarłam.
- Ehem... To... Wena twórcza? - zażartowałam.
Kaoru się uśmiechnął, ale szybko przybrał swój normalny wyraz twarzy.
- Nie ma drugiej takiej wariatki jak ty - dodał.
Uśmiechnęłam się. Potem ziewnęłam.
- Nie wyjaśnię ci tego Kaoru - powiedziałam - To niemożliwe. Po prostu poczułam że mi się uda i udało się.
Właściwie to nie kłamałam. Po prostu zataiłam część informacji.
- Cieszę się - powiedział Kaoru.
Podczas mieszkania z nim zauważyłam jedną, dziwną rzecz. Rano zachowuje się przesłodko. Dopiero kiedy już się do końca obudzi, naciąga maskę "brutalnego mordercy". Pewnie jest taki sam jak ja, po obudzeniu się nie wie nawet jak się nazywa. Ale za to Akumu, zaraz po otworzeniu oczu jest rozbudzony i gotowy do działania.
Zauważyłam całą masę rzeczy. Kaoru i Akumu bardzo się różnią.
Kaoru stara się ukryć swój prawdziwy charakter. Jest miły i troskliwy, ale udaje brutalnego i złego. Ale ja się już do tego przyzwyczaiłam, więc nieważne co zrobi, zawsze będę znała jego prawdziwy charakter. Chociaż nie mogę powiedzieć, że jest spokojny. Kaoru to najbardziej nieprzewidywalny ninja jakiego znam. Zawsze pierwszy wyciąga pochopne wnioski, szybko się denerwuje i nie uważa na słowa. Jest gwałtowny, ale też troskliwy.
Akumu... On nikogo nie udaje. Wiem już, że jest inteligentny, a do ludzi podchodzi z dystansem. Nikomu za szybko nie ufa, stara się trzymać na uboczu. Gdy mu się to nie udaje, obraża innych. Ale on również jest troskliwy. Chociaż dopieka mi gdy tylko znajdzie okazję, martwi się najbardziej z nas wszystkich.
Oni to dwa przeciwieństwa.
A ja?
Jestem tylko Naomi. Nic niezwykłego. Nawet nie mogę powiedzieć czegoś niezwykłego o moim charakterze. Jestem typowa, pospolita. Nie mówię o moich umiejętnościach, ale o mnie. Przy nich, jestem naprawdę beznadziejna.
Kaoru musiał zauważyć, że się czymś martwię.
- Naomi? - zapytał.
- Hmm?
Byłam naprawdę zmęczona, nie miałam siły na rozmowę.
- Martwisz się czymś?
Zamrugałam.
Martwię się... Egzaminem. Nie ważne co zrobimy, będziemy tam narażać życie. A ja nie mogę ich obronić. Bo co zrobię tylko przy genjutsu i z marną techniką, która nie przyda się w walce? Od tygodnia myślałam o tym.
Akumu może walczyć tylko ninjutsu. No dobrze, będzie świetnie jeśli na egzaminie ktoś uśnie?! To bez sensu.
Martwię się o Akumu, który jest z nas najsłabszy. Tak mi się przynajmniej wydaje. Nigdy nie widziałam ani Kaoru ani Akumu w walce, ale technika Akumu wydaje mi się być bezużyteczna w walce.
Martwię się o Kaoru, bo on jako jedyny z nas walczy w starciu. Ja i Akumu walczymy na odległość. A wszystkie zespoły są trzy-osobowe. Kaoru przeciwko trzem osobom, pewnie też silnym...
Boję się o nich!
- Naomi - Kaoru zmienił wyraz twarzy. Teraz był zdecydowany, twardy, pewny - Nie nie doceniaj nas.
Otworzyłam szeroko oczy.
- Gdy będziemy walczyć, będziesz musiała nam zaufać - powiedział Kaoru.
Pokiwałam głową. Wiem to.
- Zaufaj nam. Jesteśmy lepsi niż ci się wydaje.
Spojrzałam mu w oczy. Wtedy zrozumiałam.
- Zaufam wam - powiedziałam.
Jego spojrzenie było tak pewne siebie, że nie mogłam powiedzieć nic innego.
***
Następnego dnia zaczął się egzamin na chuunina. Byliśmy razem w budynku, gdzie powinna zacząć się pierwsza część egzaminu.
Stałam obok Naruto, Sasuke i Sakury. Kaoru i Akumu byli za mną.
A Naruto i jego drużynę nie widziałam od dnia kiedy wyruszyli na misję. Są teraz inni.
- Stało się coś na misji W Kraju Fal? - zapytałam.
Naruto posępniał.
- Walczyliśmy z naprawdę mocnymi ninja - wyjaśnił - Słyszałaś o Zabuzie Momochi?
Za... Zabuza?!
Zabuza to legendarny ninja z Wioski Mgły. Oczywiście, że go znałam! Poznałam go nawet osobiście. Kiedy byłam dzieckiem, jakieś osiem lat temu. Rozmawiałam z nim.
On jest straszny. To zły i potężny człowiek.
Ale... Pomógł mi. Gdy byłam mała, nie miałam nikogo. Co prawda rozmawiałam z nim tylko kilka minut, ale zapamiętałam to do końca życia.
Zabuza... jest potężny, ale zna zło świata. Jako jedyny z Wioski Mgły nie bał się ze mną rozmawiać.
- Uciekliście? - zapytałam cicho.
Sakura pokręciła głową.
- Zabuza nie żyje. Jego kompan, Haku, też...
Zachwiałam się. Akumu który stał za mną, złapał mnie, zanim upadłam.
Szybko się otrząsnęłam i stanęłam na własnych nogach.
- Naomi, wszystko dobrze? - zapytał Akumu.
Spojrzałam Naruto w twarz.
- Jak zginął? - zapytałam.
- Jak prawdziwy ninja - odparł Naruto.
Wszyscy na mnie patrzyli. Hmm, chyba muszę im to wyjaśnić.
- Poznałam Zabuzę jako dziecko - powiedziałam - Był... niesamowity.
Mówiłam prawdę. Zabuza był niezwykłym człowiekiem.
- Cieszę się, że zginął honorowo - zakończyłam.
Było mi przykro, ale też nie znałam Zabuzy zbyt dobrze. Pewnie mnie nawet nie pamiętał.
Ogarnęłam się i chciałam szybko przestać myśleć o Zabuzie. W końcu wołali nas do sali egzaminacyjnej, więc powinnam być skupiona.
Weszliśmy do sali.
Wszędzie były porozkładane arkusze papieru, ułożone tak, że na górze była czysta strona.
Usiedliśmy tak jak nam kazali.
Siedziałam koło Akumu, był po mojej prawej stronie. Ale Kaoru wylądował w pierwszym rzędzie. Ja i Akumu siedzieliśmy w ostatnim.
Na środku stanął jakiś ninja i wyjaśnił nam zasady.
- ... Dziesięć minut przed końcem egzaminu zadam wam ostatnie, najważniejsze pytanie. Jeśli ktoś z was nie odpowie na żadne zadanie z kart, on i jego drużyna zostanie wyprowadzona z sali - mówił - Jeśli złapiemy was pięć razy na ściąganiu, wylatujecie. Zasady wyjaśnione, możecie zacząć!
Zaczęłam się strasznie stresować. Ninja z notesami obserwowali każdy mój ruch.
Zerknęłam na kartę.
Zadanie pierwsze: Co zrobisz, jeśli ninja widoczny w punkcie A, zaatakuje ninję z punktu C, jeśli ninja D i F będą patrolowali ninję C, dodatkowo ninja B będzie go wspierał w ukryciu, a ty możesz zaatakować tylko jednego? Jakiej techniki użyjesz?
C..Co?
To jest niewykonalne!
Ręce zaczęły mi drżeć. Bałam się spojrzeć na arkusz Akumu, bo notujący ninja uznaliby to na ściąganie.
Dobrze więc... Muszę rozwiązać przynajmniej jedno zadanie. Nigdy nie radziłam sobie z tego typu zadaniami, wolałam ćwiczenie technik a nie wiedzę książkową.
Zadanie drugie: Ninja siedzący na gałęzi drzewa jest w kącie 47°, chce zaatakować ninję w odległości 4,6 m od niego, będąc niezauważonym. Jak powinien się poruszać?
Niewykonalne.
Schowałam twarz w dłonie.
Każde kolejne zadanie wyglądało tak samo. A czas leciał.
- Drużyna 23 odpada! - krzyknął egzaminator.
Jakiś chłopak się podniósł.
- Nie ściągaliśmy! -zaprzeczył.
Wyprowadzono ich z sali.
Muszę się skupić. Coraz więcej osób wychodziło. Ale w pewnym momencie, jeden piszący przykuł moją uwagę. Jego ręka cały czas się poruszała. Odpowiadał na wszystkie zadania.
Jednak siedział plecami do mnie, więc nie mogłam zobaczyć jego karty odpowiedzi.
Co robić? Użyć techniki włamania do umysłu?
To jedyne rozsądne wyjście.
Kątem oka widziałam, że Akumu odpowiada na pytania. Z Drużyny Trzeciego Hokage on jest najmądrzejszy.
O niego się nie muszę martwić. Skupię się na sobie.
Zaryzykuję. Użyję tej techniki tak, żeby nikt tego nie zauważył. Przecież Trzeci kazał mi się jej nauczyć. Musiał przewidzieć tą sytuację.
Dobrze zrobiłam, ufając mu.
Pod stołem ułożyłam ręce w pieczęć. Wykonywałam je szybko, koncentrując się na geninie siedzącym przede mną.
W momencie gdy dodawałam pieczęć wiatru, zebrałam całą czakrę i skierowałam w tego ninję. Starałam się to robić ostrożnie, żeby nic nie zauważył.
Jego marynarka ledwie zafalowała.
Udało się! Włamałam się do jego umysłu. Miałam teraz przed oczami obraz rozwiązanej karty odpowiedzi.
Ale widziałam wszystko. I zdążyłam przeczytać i zapamiętać pierwsze trzy zadania, zanim obraz zniknął. Technikę powtórzyłam kilka razy, aż miałam już całą kartkę zapisaną.
Dziękuję ci, Trzeci. Gdyby nie ta technika, nie udałoby mi się.
Nagle zamarłam. Kaoru.
Kaoru! Przecież on nie odpowie na żadne pytanie! Co robić?!
Moja technika włamania do umysłu na nic się tu nie przyda. Jedyne co mogłabym zrobić, to... Mogłabym...
Nic. Na nic się teraz nie zdam. Naprawdę jestem bezużyteczna.
Patrzyłam się w plecy Kaoru. Nie pozostało mi nic innego. Kaoru ani razu nie wziął pióra do ręki. A jeśli nie odpowie poprawnie na chociaż jedno pytanie, żadne z nas nie przejdzie dalej.
Gdy byłam już całkiem zmarkotniała, przyszła kolej na ostanie pytanie.
Egzaminator wstał i rozejrzał się po sali. Wyszło bardzo dużo drużyn, ale nadal całkiem sporo geninów pisało.
- Ostatnie pytanie podam wam, gdy podejmiecie pewną decyzję - zaczął egzaminator - Czy napiszecie ten test?
Co? Nie rozumiem. Patrzyłam na niego ze zmarszczonymi brwiami, czekając na wyjaśnienie.
- Jeśli teraz nie zdacie testu, nigdy w życiu już nie będziecie mogli do niego podejść. Więc zastanówcie się dobrze nad rezygnacją. Rezygnacja jednego członka to wykluczenie całej drużyny do której należy. Ale jeśli teraz oblejecie, na zawsze zostaniecie geninami.
Nie.
Kaoru!
Zacisnęłam pióro i patrzyłam na plecy Kaoru. Jeśli on nic nie napisał, nie przejdziemy dalej. To nie wszystko, będziemy mieli dożywotni zakaz przystąpienia do egzaminu.
Pierwsza osoba się zgłosiła.
- Ja chciałbym zrezygnować - powiedział jakiś trzęsący się genin.
Zaczyna się.
Coraz więcej osób rezygnowało, a Kaoru nadal siedział nieruchomo.
Zaczęłam się trząść. Jeśli teraz któreś z nas nie zrezygnuje, to przez Kaoru możemy już na zawsze pozostać geninami.
Pióro pękło mi w dłoni, gdy zobaczyłam uniesioną rękę Naruto. No tak, przecież jego drużyna jest w takiej samej sytuacji jak nasza. Tylko na miejscu Naruto mamy Kaoru.
Naruto wstał. Ja poczułam, że to koniec. Jeśli nawet on zrezygnuje, nie dam rady. Również się zgłoszę.
Patrzyłam na niego martwym wzrokiem.
- Ja na pewno nie zrezygnuję! - krzyknął Naruto.
Drgnęłam. Nie...?
- Zostanę chuuninem, choćbyś dawał różne posrane zadania. Na pewno odpowiem na ostatnie pytanie i zdam ten cholerny test!
Naruto usiadł. Wtedy poczułam, że wracają mi siły. On ma rację! Jak mogłam myśleć o poddaniu się! Muszę zaufać Kaoru i uwierzyć w niego!
Do cholery, zdamy ten test!
Po słowach Naruto już nikt nie wyszedł. Nikt się nie zgłosił. Wszyscy siedzieli spokojnie, czekając na ostatnie pytanie. Byli pewni siebie. A to wszystko dzięki Naruto.
Dziękuję ci, Naruto.
Egzaminator włożył jedną rękę do kieszeni, a drugą podrapał się po głowie.
- Chyba nie mam wyboru.
Co znowu?
- Każdy kto został w tej sali zdał egzamin - dokończył.
Czyli... ZDALIŚMY?!
Wstałam, przewracając krzesło. Wiele osób zachowało się podobnie. Odwróciłam się do Akumu.
- Zdaliśmy! - krzyknęłam.
Akumu się uśmiechnął.
- Muszę przyznać, że jestem zdziwiony - powiedział.
Tylko tyle? Zdziwiony? Ja testem w totalnym szoku!
Nagle mnie zamurowało. Czyli niepotrzebnie uczyłam się tej techniki? Usiadłam zmarnowana. Tyle pracy na nic...
Ale udało się. Nie mogłam powstrzymać radości.
Kaoru przysiadł się koło mnie, gdzie było wolne krzesło. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Co, upiekło się nam? - zażartowałam.
Ale Kaoru miał dziwny wyraz twarzy. Jakby... ulga?
Wyciągnął rękę i pogłaskał mnie po głowie. Zamarłam.
- Przez ciebie nie mogłem się skupić. Cały czas się na mnie gapiłaś.
Zamrugałam. Cały czas trzymał rękę w moich włosach. A ja nie wiedziałam co zrobić.
- Em, hura? Zdaliśmy? - powiedziałam cicho.
Wtedy uśmiechnął się szeroko i westchnął.
- Zdaliśmy. Hura - powtórzył.
Był już zmęczony.
Musiał bardzo przeżyć ten egzamin. Pewnie miał masę stresu, bo martwił się o nas.
- Dobra robota, Kaoru - powiedziałam.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
Potem, Drużyna Trzeciego Hokage wyszła razem z sali. Przetrwaliśmy to. Razem damy radę wszystkiemu.
Kaoru, Akumu, udało nam się.
Prywatne Zapiski Trzeciego
Moje obawy się sprawdziły. Ostatnio kazałem nauczyć się techniki włamania do umysłu jednemu dziecku, Naomi Aizawie. Wczoraj przyszła do mnie i ją zademonstrowała.
Ale tak naprawdę, nie spodziewałem się tego. Planowałem pozwolić im przystąpić do tego egzaminu bez znajomości tej techniki genjutsu.
Ale ona ją opanowała.
Opanowała technikę, której ja, Trzeci Hokage nie był w stanie opanować.
Coś tu jest nie tak. Chciałbym zaufać temu dziecku, ale nie mogę. Muszę dbać o dobro wioski.
Więc... dowiem się kim ona jest. Egzamin będzie idealnym momentem, żebym mógł poznać jej prawdziwe umiejętności.
Dowiem się co przede mną ukrywa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro