Rozdział Dziewiąty
Sytuacja wygląda tak: przede mną stoi Charlotta, moja dawna przyjaciółka, teraz przeciwnik. Nie widziałam jej od jakiś siedmiu lat i smutne wspomnienia zdążyły wyblaknąć... Ale teraz powróciły z podwójną mocą. Miałam przed oczami martwego Soha, nie mogłam zebrać myśli.
- Co ty tu robisz? - zadałam chyba najbardziej przewidywalne pytanie.
Charlotta uśmiechnęła się szyderczo, a mnie zakuło serce. Spędziłam z nią najlepsze chwile mojego dzieciństwa. Aż nie chce mi się wierzyć, że teraz stoi przede mną, celując we mnie mieczem.
- Wiesz po co przyszłam - odpowiedziała - Byłam pewna, że powiedziałam to jasno, kiedy odchodziłam. Jestem tu dla zemsty.
Zemsta... No tak. Chce zapłacić mi za śmierć Soha. Ale ja go nie zabiłam!
- Słodka zemsta... - zaczęła Charlotta.
- Uważasz, że zemsta jest słodka? - przerwałam jej - Poczekam, aż cię zemdli.
Otworzyła szerzej oczy.
- Zemsta jest dobra, jeśli mścisz się za osobę, którą kochasz - odparła.
Wstałam z klęczek.
- Jesteś zwyczajnie głupia, Charlotto. Mimo tego, że kochałam cię naprawdę mocno, uwierzyłaś ludziom, którzy zabili Soha, a nie mi.
Nóż Charlotty zadrżał.
- To nie ja go zabiłam. Zrobili to ludzie z wioski.
- Wiem to! - wrzasnęła Charlotta.
- Więc czemu... - zaczęłam.
- Bo oni to zrobili przez ciebie! - krzyknęła - Powiedzieli mi, kim jesteś! Ja byłam głupia... Na początku im nie uwierzyłam.
Nie rozumiem o czym ona mówi. Zaczyna majaczyć?
- Nie zabiliby go, gdyby nie ty - wyjaśniła po chwili ciszy.
Ałć. To zabolało.
- Kochałam również Soha.
Charlotta zamachnęła się mieczem, obcinając mi blond kosmyk włosów.
- Nie rozśmieszaj mnie! Byliśmy dla ciebie niczym! Pozwoliłaś mi odejść z Sohem, Naomi! - jej twarz przybrała przerażający wyraz - Miałam nadzieję, że nas zatrzymasz. Pokazałaś wtedy, że nic cię nie obchodzimy.
Zalała mnie fala wspomnień. Moment odejścia Charlotty. Ma rację, nie byłam wtedy w stanie jej zatrzymać. A powinnam.
- Jeśli będziesz żyć samymi wspomnieniami, zabijesz swoją teraźniejszość - powiedziałam łagodnie - Zapomnijmy o tym, co wtedy zaszło. Podajmy sobie ręce, Charlotto.
Charlotta zaczęła się śmiać. Wyglądało to tak przerażająco, że aż zadrżałam.
- Nie zapomnę ci tego.
Wtedy poczułam... Poczułam, że straciłam wszystkie wspomnienia związane z Charlottą. My, razem... Ten obraz rozwiał się przed moimi oczami. Było, minęło.
I nigdy nie powróci. Nic już nie będzie jak dawniej. A teraz, jedyne co mogę zrobić, to ochronić osoby, które teraz są ze mną. Ochronię niezdarnego i dumnego Akumu, złośliwego i groźnego Kaoru, nieprzewidywalnego Naruto, opiekuńczego Trzeciego... Ochronię Wioskę Liścia. I zapomnę o dawnych smutkach.
- Czy chcesz walczyć? - zapytałam cicho.
Charlotta uśmiechnęła się.
- W końcu zrozumiałaś, potworze...
Wzdrygnęłam się.
- Chcę zemsty. Chcę, żebyś poczuła się tak samo jak ja.
Co?
- Straciłam najbliższą mi osobę... - zaczęła Charlotta.
Otworzyłam szeroko oczy.
- Teraz zabiję osobę najbliższą tobie - dokończyła.
Zacisnęłam pięść.
- Myślisz, że ci na to pozwolę? - zapytałam.
- A ty myślisz, że nie przygotowałam się na ten dzień? - odpowiedziała pytaniem na pytanie - Odkąd dowiedziałam się, jak potężna jesteś, codziennie ćwiczyłam. Wszystko dla tego dnia. Dla Soha.
- Wspomnienie o nim nic ci nie da - powiedziałam.
- Ciekawe, czy będziesz tak samo mówić, po stracie swojej najbliższej osoby?
Zmrużyłam oczy i zaczęłam zbierać czakrę.
- Kogo by tu zabić - Charlotta zaczęła chichotać - Może jednego z tych chłopców, śpiących w jaskini?
Wybuchnęła we mnie dzika furia. Nie stracę moich nowych przyjaciół! Nie popełnię tego błędu, co przy tobie, Charlotto.
Skierowałam w nią potężną falę czakry, nie związanej żadną techniką. Jednocześnie poczułam wielką ulgę, uwalniając się od bolesnych pokładów czakry.
Ale... Charlotta stała niewzruszona. To niemożliwe!
- Głupia... Przed chwilą mówiłam, że się przygotowywałam do tego dnia - zaśmiała się.
Zagryzłam wargi i zaczęłam układać pieczęcie. Dzisiaj będę polegała na wietrze, bo ogień może przywołać spojrzenia wrogów z lasu.
Ułożyłam pieczęcie i uformowałam powietrze na kształt bardzo cienkich noży.
- Nie będę miała oporów przed zabiciem cię - oznajmiłam - Nasza przyjaźń nie przetrwała i teraz nie będę się powstrzymywać. Obronię ludzi ważnych dla mnie.
Charlotta zaczęła formować pieczęcie.
- Na to liczyłam - powiedziała.
Gdy zaatakowałam, moja technika zderzyła się z jej. O dziwo... Wyrównały się.
- Niemożliwe - szepnęłam.
Nikt nie powinien móc powstrzymać takiej ilości czakry.
- Przygotowywałam się do walki, mając na uwadze twoją ilość czakry - odparła dziewczyna ze śmiechem.
Przez chwilę poczułam się bezsilna... Ale nie mogę się poddać!
- Chyba śpieszno ci po śmierć - oznajmiłam smutna.
- HA! - zarechotała Charlotta - Dzisiaj nie masz najmniejszych szans ze mną.
Zamarłam. Ja? Nie mam szans?
Wiatr rozwiał włosy Charlotty, która w tym momencie wygląda naprawdę strasznie.
- Nie będę z tobą walczyć - oznajmiła z uśmiechem - Będę obserwowała cię, Naomi. Ciebie i twoich przyjaciół. I tak, jak przez ciebie zmarł Soh, przeze mnie zginie najbliższa ci osoba.
Nie. Nie, nie, nie!
W szaleństwie rzuciłam się na nią. Zebrałam całą czakrę jaką miałam w organizmie i wycelowałam w nią. Spowodowało to przeogromny ból, jakby w jednej chwili wyrywano mi coś z ciała.
Charlotta zrobiła unik, a mój atak nawet ją nie drasnął.
Wyciągnęłam ostrze i zaczęłam nim machać na oślep. Byleby tylko ją trafić. Żeby ona nie trafiła żadnej osoby, którą kocham...
Charlotta złapała za ostrze i zabrała mi je, jak dziecku się zabiera lizaka. Czułam się tak bezsilnie...
Skąd ta siła?! Przecież to niemożliwe, żeby ktoś taki mógł osiągnąć ten poziom!
- Używasz zakazanych jutsu? - spytałam trochę piskliwie.
Charlotta wyglądała na zbitą z tropu.
- Tak, codziennie - powiedziała - Dziwię się, że zgadłaś.
Serce mi stanęło.
- To jest niebezpieczne! Nie możesz! - krzyknęłam.
- Martwisz się o mnie, czy o siebie? - zapytała chytrze Charlotta.
Wzięłam głęboki wdech.
- Jeśli używasz jutsu ulepszającego twoje zdolności, to skrócasz sobie życie - zadrżałam - Każdy to wie! Przestań!
Byłam przerażona. Jak może być taka głupia?
- Wiem o tym - powiedziała Charlotta - Ale też zrobię wszystko dla zemsty.
- Nie lepiej zapomnieć o zemście? - zapytałam.
- Są takie rzeczy, których nie zapomnisz.
Zagryzłam wargi.
- Nie pozwolę ci skrzywdzić moich przyjaciół. Nadejdzie dzień, że zmierzę się z tobą - mówiłam - Ale zrobię wszystko, żeby cię powstrzymać.
- Przygotuj się dobrze na ten dzień, Naomi.
Chciałabym teraz zaatakować, ale muszę wytrzymać. Pozwolę jej odejść, a potem wymyślę plan jak ją powstrzymać, zgromadzę siły.
Ochronię przyjaciół.
Odwróciłyśmy się do siebie plecami. Ja w stronę jaskini, Akumu i Kaoru.
Charlotta odwróciła się w stronę pustego lasu, gdzie nikt na nią nie czeka.
Teraz bardzo wyraźnie widzę, jak się różnimy. Już nigdy nie wrócą dawne czasy, gdy jeszcze się przyjaźniłyśmy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro