Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 „Miła" wizytacja

Nie miała ochoty nigdzie wychodzić, ale gdy przywódca Uchihów zapraszał jakąś rodzinę na wspólny posiłek był to ogromny zaszczyt i nie wypadało odmawiać. Dodatkowym obostrzeniem był fakt, że jej rodzina była w niezwykle przyjacielskich stosunkach z Fugaku, głównym przedstawicielem klanu. Nie przepadała za tym mężczyzną.

Miała wrażenie, że nigdy do końca nie jest szczery. Odwrotnością natomiast była jego żona – Mikoto. Zawsze ciepła, uśmiechnięta budziła miłe uczucia.

- Yumi, pospiesz się! Powinnaś być już gotowa – głos matki był delikatny, ale nie oddawał nigdy jej prawdziwej osobowości.

Należała bowiem do tych kobiet, które mają miłą powierzchowność, ale w swoich domach potrafią trzymać rygor. Uzupełniali się razem z ojcem Yumi, który nigdy nie był skory do jakiekolwiek ugody i zawsze trzeba było postępować zgodnie z jego wytycznymi. Uchodzili za prawdziwą rodzinę z zasadami.

- Za 5 minut będę gotowa! – powiedziała dosyć głośno, by było ją słychać zza zamkniętych drzwi pokoju.

Stała przed lustrem i patrzyła na swoje odbicie. Jej duże czarne oczy i gęste włosy mocno wyróżniały się na tle nieziemsko bladej skóry. Powodowało to, że wydawały się jeszcze ciemniejsze niż były w rzeczywistości. Wysoka, kobieca i szczupła sylwetka oraz poważny sposób bycia powodował, że nie wyglądała wcale na 13 lat. Przeczyły też o tym jej umiejętności. Należała nie tylko do klanu, który zapewniał swoim członkom sharingana, ale również do elitarnego oddziału ANBU. Mimo że była gotowa do wyjścia od dłuższego czasu, grała na zwłokę chcąc pobyć trochę samej. Nie zachowywała się jak koleżanki w jej wieku, które tracą czas przed wyjściem na ciągłe szykowanie się i zmianę wizerunku.

Nie znaczyło to, że nie miała zamiłowania do pięknych, mocno zdobionych rzeczy. Jednak z racji surowych zasad panujących w jej domu musiała ograniczać się do ubrań, które jak mówiła matka „nie uwłaczają godności shinobi". Dzisiaj postanowiła, że pójdzie w swoim codziennym stroju – czarnej sukience z lekko wyciętymi plecami. Była zmęczona po całodziennych ćwiczeniach z Kakashim Hakate, który również był w ANBU. Zawsze dobierała sobie do treningów silnych i często starszych od siebie przeciwników. Teraz jednak musiała zebrać resztkę pozostałych sił i zachowywać się jak przystało na córkę Isao i Risy Uchiha.

...............................................

Stali przed dużym domem z którego wnętrza, dochodziły smakowite zapachy rozmaitych potraw. Drzwi otworzył im Fugaku.

- Punktualny jak zwykle – rzekł do jej ojca i uścisnęli się przyjaźnie – wchodźcie, Mikoto już szykuje kolacje. Pani domu przywitała się z każdym z gości osobno bardzo serdecznie, a w szczególności z małą Dekashi, którą ucałowała w oba policzki.

- Siadajcie – wskazała im miejsca. Na szczytach oczywiście siedzieli głowy rodzin. Yumi usiadła pomiędzy matką, a siostrą. Po chwili dołączył do nich Sasuke, najmłodszy syn gospodarzy. Był radosnym dzieckiem w wieku Dekashi. Jednak w odróżnieniu od niej, on uczęszczał do akademii. Yumi wielokrotnie prosiła ojca, by pozwolił młodszej córce chodzić do szkoły z innymi dziećmi, jednak ten się sprzeciwiał. Uważał, że jego córka nie powinna zadawać się z podrzędnymi klanami i sam wyszkoli ją lepiej. Nawet argument, że syn Fugaku się tam uczy nie przekonał w żaden sposób tego twardego.

Zaczęli jeść... panowała miła atmosfera, jednak Yumi czekała tylko kiedy ta radosna bańka pęknie. Wizyty w tym domu nigdy nie kończyły się na przyziemnych, normalnych rozmowach. Prędzej czy później wychodziły tematy polityczne, które przyprawiały czarnowłosą o skurcz żołądka. Wszystko dlatego, że podczas nich obwiniano władzę wioski, za wszelkie zło i problemy klanu. Nie było to zgodne z prawdą. Gdy kończyli powoli posiłek, do pokoju wszedł Itachi, starszy brat Sasuke.

- Wybaczcie moje spóźnienie, zebranie jednostki niestety się przedłużyło – podał beznamiętnie powód swojej nieobecności, kłaniając się nisko.

- Dobrze, że w ogóle jesteś – ojciec Itachiego był dość surowy wobec syna – dołącz do nas.

Chłopak usiadł naprzeciwko Yumi. Znali się bardzo dobrze. Nie tylko z racji wspólnie spędzonych dziecięcych dni, ale Itachi był przełożonym Yumi w jednostce. Dodatkowo byli rówieśnikami.

- Skoro miałeś zebranie w jednostce, dlaczego Yumi nie brała w nim udziału? – zapytała jej matka, która należała do dosyć wścibskich osób.

- Zebranie obejmowało spotkanie tylko głównodowodzących poszczególnych jednostek – odparł Itachi

- Rozumiem... W takim razie Yumi jeszcze dużo pracy przed tobą, by nie być tylko zwykła masą shinobi w oddziale – skwitowała matka.

Nie zareagowała w żaden sposób na ten komentarz. Zniosła go z godnością... jak i wiele innych. Bez względu jakie sukcesy osiągała to wciąż było za mało. Jej rodzicieli nie interesowało, że umiejętnościami i walką prawie dorównywała Itachiemu – geniuszowi klanu. Znosiła dzielnie ich nieustanne wymagania, wolała by skupiali się na niej niż robili takie samo piekło jej młodszej siostrze. Chciała, by mogła dłużej cieszyć się stosunkowo normalnym dzieciństwem.

- Jeśli o tym mowa – wtrącił Itachi – spotkanie dotyczyło właśnie Yumi. Razem z generałami zadecydowaliśmy, że z powodu jej niezwykłych umiejętności powinna dostać awans. Począwszy od uprawomocnienia decyzji, która nastąpi za 2 dni, Yumi będzie moim zastępcą.

Nie wierzyła własnym uszom. Spojrzała na Itachiego, jednak znała go zbyt dobrze, by wiedzieć że nie żartuje.

- W takim razie gratulacje Yumi – Fugaku zwrócił się do dziewczyny – cieszymy się, że nasz klan zdobył kolejne wpływy w ANBU. Myślę Isao, że w związku z tym możemy już przeprowadzić planowaną rozmowę z naszymi dziećmi – ojciec Yumi, kiwnął z aprobatą.

- Sasuke, idźcie z Dekashi do ogrodu, dorośli muszą porozmawiać o czymś ważnym – Mikoto zwróciła się z uśmiechem do swojego synka.

- Dobrze mamo – odpowiedział grzecznie chłopiec – chodź Deki, porzucamy shurikenami.

- Mówiłam ci byś nie skracał mojego imienia – Białowłosa kruszynka zwróciła koledze uwagę. Wstając ze swego miejsca, poczuła jak siostra łapie ją za ramie i szepcze do ucha:

- Pamiętaj co mi obiecałaś... - Yumi zerkała na nią ostrzegawczo

- Spokojnie siostrzyczko, nie zamierzam go bić – uśmiechnęła się szeroko – jego akurat lubię. Powiedziawszy to pobiegła za swoim towarzyszem zabaw. Ten uroczy moment wychwycił także Itachi posyłając czarnowłosej lekki uśmiech, który zgasł tak samo szybko jak się pojawił. Jego ojciec bowiem rozpoczął swój wywód.

- Skoro oboje rozwinęliście swoje kariery w ANBU wioski liścia i obecnie razem macie w niej istotne wpływy, jako przedstawiciel wszystkich rodzin klanu, pragnę zlecić wam misje.

Od dzisiaj będziecie składać dokładne raporty do naszej głównej siedziby policyjnej o zamiarach Wioski.

Kolejnych zdań mężczyzny już nie słyszała... Była zbyt przerażona planami klanu i jakie pociągnie to za sobą konsekwencje... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro