Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Cienie Walentynkowego Świtu

Praca konkursowa GrupaNOS- "pisane piórem po słowach miłości"

★★★

Walentynki.

Czas gdy zakochani robią dla siebie słodkie prezenty w różniej postaci, dla tych niepewnych swoich uczuć czas na wsłuchanie się w rytm swojego serca, czy też dla tych którzy są pewni swojej miłości wyjawienie jej osobie do której się ją żywi.

Wszędzie gdzie tylko nie spojrzysz otaczają cię serduszka, róże czy pluszowe misie. Wszystko wtedy wydaje się jakoś bardziej kolorowe.

Brzmi magicznie prawda?

Cóż. Nie wszyscy zawsze mają to szczęście.

★★★

Charlotte i Aiden poznali się półtora roku wcześniej.

Ona? Ciemne włosy sięgające ramion, brązowe oczy, dość blada skóra oraz ubrania w stylu vintage. Nigdy nie lubiła spotkań w dużym gronie. Nie oznacza to jednak że nie lubiła w ogóle się z nikim spotykać. Kochała raz na jakiś czas się rozerwać i wyjść do klubu z najlepszą przyjaciółką. Jednak jej wizja najlepszego wieczoru była nieco inna. Oglądanie seriali takich jak "Miraculum"czy też" Soy Luna" było dla niej czymś bez czego nie mogłaby żyć.

On? Kasztanowe włosy, ciemnoniebieskie oczy i miłość do luźnych ubrań. Nieodłączną częścią jego garderoby były luźne bluzy. Charlotte nigdy praktycznie nie widziała go w niczym innym. Był zamkniętą w sobie osobą. Uwielbiał czytać. Prawie nigdy nie wychodzić na imprezę lub na miasto. Wolał po prostu towarzystwo dobrej książki.

Zaczęło się platonicznie. Od niezręcznego "cześć" na korytarzach liceum, poprzez wymienianie niezobowiązującej rozmowy aż po przyjaźń.

Ich przyjaźń rosła z każdym miesiącem. Aiden na początku nie był zbyt skory do spotkań z dziewczyną. Jednak coś ich do siebie przyciągało. Więc dziewczyna nie dawała za wygraną.

Punktem przełomowym był wieczór gdy dziewczyna parę miesięcy przed Walentynkami zaprosiła go do siebie. Gdy po paru godzinach grania w planszówki i rozmawiania o głupotach postanowili coś obejrzeć stało się coś czego Char nigdy nie byłaby w stanie przewidzieć.

Gdy przewijając Disney+ dziewczyny kasztanowłosy zobaczył jeden z polecanych przez tą platformę seriali animowanych dla niej o mało się nie przewrócił. Serial nazywał się Waldzio Waleczne Serce. Brązowooka spojrzała w tamtym momencie na niego pytająco. Okazało się że chłopak znał tą bajkę. Mało tego! Sam często oglądał dość często.

Aiden wyrwał jej pilota i  włączył animację. Dziewczyna zdziwiona przeniosła wzrok na telewizor.

Ktoś mógłby powiedzieć że to dziecinne. Lecz ich to nie obchodziło. Po każdym obejrzanym odcinku brązowooka corazbardziej wciągała się w losy tytułowego bohatera czym dzieliła się z brunetem..

Właśnie w tamtym momencie poczuła że coś się zmieniło. Nie postrzegała juz chłopaka tak samo. Poczuła..

..Iskierkę uczucia. Iskierkę która była jak subtelny błysk. Iskierkę która pojawiła się niespodziewanie rozjaśniając mrok codzienności. Była jak delikatny płomień, który muskał jej serce, nieśmiała jak oddech wiosny lecz była w stanie ogrzać nawet najzimniejsze zakamarki duszy.

Tak też mijały miesiące. Charlotte oślepiona swoją miłością nie dostrzegała że coś tu nie gra. Aiden z każdym dniem stawał się coraz to bardziej nieobecny i znowu zaczął zamykać się w sobie. Brunetka jednak ignorowała te sygnały będąc pewna że to nic takiego.

Cóż. Myliła się.

Char pamięta ten dzień jakby to było wczoraj. Trzy dni przed Walentynkami, późnym wieczorem, wracając do domu niebieskooki przystanął nagle i spojrzał w gwieździste niebo. Zdziwiona dziewczyna również przystanęła i spojrzała na chłopaka.

- Wszystko w porządku?- Zapytała.

Chłopak przez chwilę milczał patrząc w gwiazdy. W końcu zaczął cicho:

- Gwiazdy.. Niby migoczą na niebie, w bezkresnym rytmie wieczności.. Chociaż czy aby na pewno wieczności..? Może ich już tam nie ma chociaż dalej je widzimy.- Spojrzał nieco nieobecnym wzrokiem na swoją przyjaciółkę.- Nie odnosisz czasem wrażenia że tak samo jest z nami..? Niby mamy jakiś cel, niby zawsze dokądś dążymy lecz czy tak naprawdę to wszystko nie sprawia że jest nas tu coraz mniej? Jest tyle czarnych dziur gotowych zniszczyć tysiące istnień. Nie myślisz czasami że tak cię zniszczyły, tyle ci odebrały że chociaż dalej tu jesteś to jednocześnie cię nie ma? I czujesz, po prostu czujesz że zbliża się koniec. Koniec zarówno tego co w środku jak i na zewnątrz. Ale wiesz co..? Może to i nawet dobrze..?

Dopiero wtedy dziewczyna poczuła że coś jest nie tak.

Lecz było już za późno.

★★★

Minął już rok. Brunetka w samotności szła poprzez puste ulice. Co jakiś czas drogę oświetlało jej jedynie światło latarni.

Jak mogłam być taka głupia..?- pomyślała- Byłam ślepa. Mogłam mu pomóc, mogłam coś zrobić mogłam..

Poczuła jak z jej oczu zaczynają płynąć łzy. Były niczym powódź wyrzutów.

Dalej nie pogodziła się że..

Wzdrygnęła się gwałtownie za dźwięk głośnego trąbnięcia. Odwróciła się w gwałtownie.

Jej oczom ukazał się czarny samochód. Charlotte poczuła jak serce przyśpiesza. Cofnęła się o krok. Nagle kierowca opuścił szybę i brunetka zobaczyła znajomą blond włosą głowę.

- Lottie! Podwieźć cię gdzieś?- Zapytała jej przyjaciółka.

Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Przetarła łzy i powiedziała:

- Tak, proszę.

Od razu gdy weszła do samochodu i zamknęła za sobą drzwi odwróciła twarz w stronę okna. Jasmin, bo tak miała na imię jej przyjaciółka, spojrzała na nią ze współczuciem i zapytała:

- Jak się trzymasz..?

- Możesz już jechać? Nie mam ochoty o tym rozmawiać.

Blondynka biła się przez chwilę z myślami. W końcu odpuściła jednak i ruszyła.

Charlotte westchnęła i zsunęła się nieco z siedzenia. Odwróciła głowę w stronę ekranu w samochodzie chcąc sprawdzić godzinę.

19:41

Przesunęła ręką po twarzy. Wyszła z domu 3 godziny temu. Czyli przez około 2 godziny siedziała z Aiden.

Brązowooka przesunęła nieco wzrok.

14 luty.

Zmarszczyła nos i odwróciła spowrotem głowę w stronę okna. Budynki zaczęły zlepiać się w rozmazaną plamę.

Spojrzała na przednią szybę. Nagle dostrzegła w oddali neon z napisem "bar u garncarza". Kobieta zastanawiała się przez chwilę po czym powiedziała:

- Zatrzymaj się przy tym barze.

- Co? O nie, nie będziesz mi się tu..

- Jasmin. Wysadź mnie tu.

Jasmin westchnęła i zjechała na pobocze blisko baru.

Zanim brunetka wyszła z samochodu usłyszała jeszcze głos blondynki:

- Chciałabym ci jakoś pomóc. Chciałabym zeby ktoś ci mógł pomóc.

Dziewczyna zatrzasnęła drzwi nic nie odpowiadając. Zatrzymała się jednak na chwilę obserwując jak pojazd oddala się w stronę centrum miasta. Zagryzła wargę nie chcąc na nowo poddać się swoim emojmocjom. Wzięła drżący wdech i skierowała się w stronę budynku.

Uchyliła drzwi, i spojrzała do środka. Wewnątrz nie było wiele osób co wcale jej nie zdziwiło, w końcu były Walentynki.

Usiadła niedbale przy barze i zaczęła szukać wzrokiem barmana. Kiedy jej wzrok w końcu napotkał wysokiego mężczyznę w średnim wieku powiedziała:

- Daj coś mocnego.

Mężczyzna lustrował ją przez chwilę spojrzeniem lecz zaczął szykować trunek.

Tak też mijały kolejne minuty. Kobieta za wszelką cenę chciała spławić natrętne głosy z jej głowy.

Mogłaś coś zrobić.

Byłaś ślepa.

Brunetka przygryzła wargę

Jak mogłaś być taką egoistką?

Zacisnęła rękę mocniej na szklance.

Jesteś..

- Chaz?

Nagle z natłoku myśli wyrwał ją dość znajomy głos. Odwróciła głowę w tamtym kierunku. Jej oczom ukazał się jej stary przyjaciel John. Zaskoczona wpatrywała się milczeniu.

W końcu jednak gdy otrząsnęła się z szoku. Odwróciła zawstydzona głowę. Zapewne wyglądała żałośnie.
Chłopak w milczeniu zajął miejsce obok.

Po chwili niezręcznej ciszy odezwał się w końcu:

- Co tu robisz? Przecież są Walentynki.

Jej zaszkliły się oczy. On kiedy tylko to zobaczył próbował wydukać jakieś przeprosiny lecz szybko został uciszony przrz cichy głos dziewczyny.

- To nie twoja wina. -Westchnęła i oparła głowę na rękach- Wszystko zepsułam wiesz? Naszą przyjaźń, przyjaźń z Jasmin, przyjaźń z..

Głoś uwiązł jej w gardle.

- Pokłóciłaś się z Aidenem? Przecież jeszcze rok temu gdy wszystko było między nami okej wydawałaś się szczęśliwa.. Chociaż rok to dużo.

- Nie John. Nie pokłóciliśmy się.

- W takim razie co się stało?

- Nic nie słyszałeś..?

- Nie mam pojęcia o czym mówisz.

-John. On.. - Wzięła głęboki wdech- On równo rok temu popełnił samobójstwo.

- O Boże..

Chłopak objął dziewczynę ramieniem. Ona z koleji zagryzła wargę nie chcąc się poddać emocjom. Widząc że John chce coś powiedzieć Charlotte spojrzała na niego zaszklonymi oczami i zapytała:

- Dlaczego nadal tu jesteś? Byłam przecież okropna..

Na samo wspomnienie jak krzyczała że zielonooki ma się wynosić z jej domu i nigdy nie wracać dziewczyna miała ochotę zapaść się pod ziemię. Spuściła wzrok na kolana.

- Cóż.. To prawda.. -Zaczął- Walentynki to nie tylko święto zakochanych, ale także okazja, by zrozumieć, że miłość to również wybaczanie – najpierw sobie, potem innym. Prawdziwa miłość nie potrzebuje gestów, lecz jest ukryta w cichych aktach wyrozumiałości.- dotknął ramienia brunetki na co ona uniosła na niego wzrok.- To jak? Zaczniemy od nowa?

Char spojrzała na niego ze łzami w oczach. Nie musiała nic dodawać. Oboje zrozumieli się bez słów.

Wtedy też poczuła to na nowo. Nie była to miłość. Była to nadzieja. Nadzieja na lepsze jutro, nadzieja na że nie wszystko jeszcze stracone. Chociaż wiedziała że przed nią długa jeszcze droga nie mała się jej. Wreszcie czuła że może coś zmienić.

Tym właśnie stały się dla niej Walentynki.

★★

Praca konkursowa napisana przez @_Majvciaaa_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro