Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Koniec nie zawsze jest końcem!!! To zaledwie początek!!! #50

Ostatni dzień maratonu!!!

Bardzo dziękuję DeathPlay1 za napisanie dla mnie owej części 😘😘😘
Jesteś wielka!
Przepraszam za błędy i
Zapraszam do czytania!!!
Wybaczcie za opóźnienie!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziś był ten wielki dzień. Po koronacji i spytaniu mego ojca o moją rękę, przyszedł czas aby w końcu połączyć się do końca życia. Lecz przygotowania nie były najłatwiejsze.

-Nie ruszaj się jeszcze przez chwilkę…
Za moimi plecami stała dostojna i piękna Femme o fioletowym lakierze. Miała szpiczaste audioreceprtory, granatowe optyki ze srebrnymi plamkami i smukłą budowę ciała. Najciekawsze było to że, była odrobinę wyższa niż ja. Jedyne co o niej wiedziałam, to to, że jest dobrą przyjaciółką DeathPlay i, że to właśnie ona uszyła moją suknię ślubną. Nic więcej. Nie chciała podać swojego imienia i prosiła, by zwracać się do niej na ty. Właśnie robiła ostatnie poprawki całego mojego stroju.
Posłusznie zastygłam w miejscu, obserwując swoje odbicie w potężnym i dużym lustrze, które zajmowało pół ściany.

"Chociaż… czy to na pewno ja? Może mi się wydaje i to jest tak na prawdę okno, albo wielki ekran?! "

Patrzyłam ze zdumieniem na piękną botkę o czarno-różowym lakierze, która uśmiechała się do mnie z lustra. Nosiła przepiękną suknię typu Belle – odkrywającą plecy i ramiona, za to przylegającą do tułowia oraz mocno rozszerzającą się od talii. Miała kilkuwarstwową spódnicę, lekką jak piórko ptasie, a wytrzymałą jak łuski predacona. Na krańcu materiału była śnieżnobiała, ale ten kolor płynnie przechodził w piękny róż, intensywniejący na gorsecie. Na piersi i brzuchu miała wyszyte srebrną nicią dość skomplikowane ornamenty, które wręcz dopełniały wyglądu kreacji. Na palcu nosiła pierścionek zaręczynowy, a na szyi wisiał jej srebrny naszyjnik z wściekle różowo fioletowym kamieniem szlachetnym. Na głowie miała przypięty do diademu welon, który z jednej strony osłaniał plecy, z drugiej miał dość materiału, by osłonić twarz czarno-różowej piękności.

–Czy to naprawdę ja? – spytałam cicho, nie mogąc oderwać wzroku.

–Oczywiście, że tak… – uśmiechnęła się botka, kończąc naszywać ostatni element – emblemat autobotów na środku welonu. Po chwili zawiązała profesjonalnie supełek i rozerwała nić zębami – Szkoda tylko, że DeathPlay powiadomiła mnie o tym w ostatniej chwili… postarałabym się bardziej z tą sukienką kochana…

–Nie szkodzi. – odwróciłam się i uścisnęłam ją – Jest perfekcyjna… Aż nie mogę uwierzyć w to, że sama ją zrobiłaś!

–Mam wprawę. – mrugnęła do mnie i wygładziła ostatnie fałdy.

Gdy załatwioną miałam suknie wystarczyło tylko czekać na następny dzień i przez cały czas nie miałam prawa zobaczyć się z Optimusem. Całą noc bawiłam się z dziewczynami korzystając z wolności.
Na następny dzień zostałam ubrana w suknie tajemniczej przyjaciółki Death.
Stanęłam przez wejściem do ogrodu przy którym stała już na mnie femmbotka.

"Czy ja dobrze robię? "

Westchnęłam cicho i spojrzałam na femme.
– Bardzo się denerwuję… – powiedziałam cicho, mnąc w dłoni skrawek sukni.

– Oddychaj głęboko. – uśmiechnęła się botka, lekko głaszcząc moją dłoń palcami – I nie martw się niczym. To jest tylko i wyłącznie twój dzień. Absolutnie nic go nie zepsuje.

– Skąd ta pewność? A jeśli coś pójdzie nie… – nagle zrobiłam się blada – Zapomniałam o…!
Niespodziewanie botka przysunęła mi przed nos bukiet biało-różowo-fioletowych kwiatów. Spojrzałam na nie z zaskoczeniem. Łodygi były wykonane z jakiegoś metalu, którego nie rozpoznawałam, a kielichy kwiatów wyrzeźbione precyzyjnie w kamieniach szlachetnych.

– Pamiętałam o tym, żeby to zabrać. – uśmiechnęła się do mnie – Nie martw się niczym. To nie jest pierwszy raz gdy prowadzę botkę do ślubu.

– Jak to? – byłam zszokowana. Skąd ona wie o wszystkim. Odebrałam mój bukiet – A czy ty…?

– Niestety, nigdy nie zwróciłam uwagi żadnego mecha. Jestem dla nich… niewidzialna. – odparła spokojnie, ale smutno – Ale nie waż się o tym teraz myśleć! Przecież to ma być twój dzień! Nie myśl o tym.
Zrobiło mi się jej szkoda, ale dziarski ton Femme poprawił mój nastrój. Odetchnęłam głośno. Podeszła do mnie i wzięła pod ramię, podnosząc jakąś małą, białą laskę. Uniosłam łuki optyczne, ale skinęłam głową. Niepewnie ruszyłam razem z nią, uważając na to, by nie zniszczyć tego arcydzieła.  Botka cały czas opierała się na swojej białej laseczce. Optimus uparł się, żeby całe wydarzenie odbyło się w pałacu Primów, w ogrodzie przy wielkim drzewie. Specjalnie zorganizował całą uroczystość, ale nie miałam pojęcia czego się spodziewać. Nie widziałam przedtem tego co tam przygotowano. Botka wyprostowała się w pełni.  Przybrała poważny wyraz twarzy i trzymała moje ramię, wspierając się mocno na lasce. Botka poprawiła mi welon, opuszczając jego przednią część na twarz i uśmiechnęła się pokrzepiająco. Ten jej niezwykły spokój udzielił mi się. Będzie dobrze… Femme pchnęła potężne drzwi i ruszyłyśmy. Aż mi dech w piersi zaparło. To… niesamowite!
Ogród wyglądał jak miejsce ze snu.
Po bokach głównej ścieżki stali wszyscy moi przyjaciele i twórcy, którzy chcieli brać udział w tym wydarzeniu. W centralnym miejscu stał łuk z przepięknych, srebrno-różowych kwiatów, które kiedyś pokazała mi Death. Były wykonane tak jak mój bukiet, ale wyglądały jak te z Ziemi.
Przed łukiem stał Król, który trzymał ręce za plecami i patrzył na mnie z uśmiechem. Był mocno wzruszony. Natomiast po prawej stał świadek Optimusa Megatron oraz Bumblebee, a po lewej moja druhna DeathPlay. Oboje uśmiechali się do mnie z zadowoleniem.
A mój przyszły mąż, Optimus Prime stał jak wryty i patrzył tylko na mnie. Moja Iskra ścisnęła się z nerwów i nagłego przypływu uczuć. Był tak zabójczo przystojny… Jego wzrok był pełen miłości i oddania, a na ustach miał uśmiech pełen zachwytu. Zarumieniłam się pod welonem i uścisnęłam mocniej ramię fioletowej botki.

– Chyba nie dam rady… – szepnęłam, idąc powoli w ich stronę – Nogi mam jak z waty…

– Spokojnie Black. – uśmiechnęła się do mnie – Jesteś piękna, silna i gotowa na to, by stać się najszczęśliwszą Femme w galaktyce.
Spojrzałam na nią z zaskoczeniem, czego nie było widać przez gęsty welon, po czym ponownie wbiłam spojrzenie w Optimusa. wszyscy patrzyli tylko na mnie, gdy podchodziłam do ołtarza. Wszyscy mięli rozrzewnione spojrzenia pełne radości. Kiedy wreszcie podeszliśmy tam, botka delikatnie podprowadziła mnie aż pod stopnie ołtarza, a następnie z nieopisanym majestatem pokazała mi, żebym sama poszła dalej. Na lekko drżących nogach podeszłam do Optimusa i stanęłam przed nim. Chwycił moją dłoń i pogłaskał ją kciukiem. Następnie zwróciliśmy się w stronę Króla. Zerknęłam na bok, bez poruszania głową. Tajemnicza, fioletowa Femme zajęła miejsce za Death, wspierając się na swojej lasce i pokazała mi kciuka w górę. Odebrała mi bukiet, by nie przeszkadzał.

– Drodzy narzeczeni, świadkowie i goście! Zebraliśmy się tu dziś by połączyć tego mecha i tą Femme węzłem małżeńskim. – mój przybrany ojciec wskazał najpierw na Prima, a potem na mnie – Jeśli ktoś zna powód, dla którego ta para nie może się złączyć, niech powie teraz, lub zamilknie na wieki…
Niemal natychmiast tuż obok stanął Bee, trzymający na specjalnej poduszce nasze obrączki, uśmiechając się szeroko. Natomiast ja i mój ukochany stanęliśmy bokiem do Króla i obecnych, a przodem do siebie i chwyciliśmy się za ręce. Prime pierwszy chwycił obrączkę.

– Powtarzaj za mną. – szepnął Król – Ja, Optimus Prime.

– Ja Optimus Prime

– Ślubuję ci wierność i uczciwość małżeńską.

– Ślubuję ci wierność i uczciwość małżeńską.

– W zdrowiu i chorobie.

– W zdrowiu i chorobie.

– W szczęściu i smutkach.

– W szczęściu i smutkach.

– Oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci.

– Oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci.

– Tak mi dopomóż Primus i Matryca Dowodzenia.

– Tak mi dopomóż Primus i Matryca Dowodzenia.

Mech mojego życia delikatnie chwycił moją dłoń i nałożył na nią obrączkę, uśmiechając się do mnie. Uścisnął pewnie moją dłoń, by dodać mi otuchy. Odetchnęłam i chwyciłam obrączkę.

– Ja, Black.

– Ja, Black.

– Ślubuję ci wierność i uczciwość małżeńską.

– Ślubuję ci wierność i uczciwość małżeńską.

– W zdrowiu i chorobie.

– W zdrowiu i chorobie.

– W szczęściu i smutkach.

– W szczęściu i smutkach.

– Oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci.

– Oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci.

– Tak mi dopomóż Primus i Matryca Dowodzenia.

– Tak mi dopomóż Primus i Matryca Dowodzenia.

Założyłam obrączkę na jego dłoń i spojrzałam mu prosto w optyki. Żeby tylko teraz nic się nie stało!

– Na mocy władzy nadanej mi przez Stwórcę Primusa i Wszechświata ogłaszam was Mężem i Żoną! – ogłosił Król, uśmiechając się, po czym popatrzył na Optimusa – Możesz pocałować Pannę Młodą.
Równocześnie ze słowami Króla, w ogrodzie rozległ się cichy stuk laseczki fioletowej Femme o podłogę. W tym momencie stało się coś niesamowitego. Kwiaty z łuku za moim przybranym tatą rozsypały się, a nagły podmuch wiatru zebrał wszystkie płatki. Zaczęły wirować wokół mnie i mojego mecha, a po chwili, niespodziewanie moja suknia i garnitur Optimusa zaczęły świecić wspaniałym blaskiem, jakby ktoś obsypał nas brokatem.
Spojrzeliśmy po sobie i uśmiechnęliśmy się. To ten dar Primusa… Optimus odgarnął wreszcie welon i spojrzał na mnie z uśmiechem.

– Czekałem na to od bardzo dawna… – mruknął i objął mnie w talii, podnosząc mój podbródek lekko do góry.
Po chwili założył na moich ustach czuły, delikatny pocałunek. Objęłam go mocno, odwzajemniając z miłością. Wszyscy zaczęli wiwatować i klaskać. A mój jedyny podniósł mnie i obrócił się ze mną. Dopiero po dłuższej chwili skończyliśmy i popatrzyliśmy sobie w optyki.

– Kocham cię Opti… – szepnęłam z uśmiechem.

– A ja ciebie Blaczek… – odparł stawiając mnie do pionu.

Lecz to nie był koniec jeszcze ceremonii. Optimusa czekała jeszcze koronacja na króla. Mój ojciec uśmiechnął się i pokazał gestem dłoni abyśmy uklękli. Ja już miałam koronacje. Nie to co mój ukochany. Uklękliśmy przez Królem Stwórców i pochyliliśmy głowy.

-

Ostatni z Primów dziś i ty przejdziesz do historii jako pierwszy Król w dziejach! -rzekł, a Bee ponownie podszedł do króla, ale na poduszce miał dwie korony.- Rządź mądrze swemu ludowi i zawsze bądź skory do pomocy! -powiedział i nagłożył na jego głowę koronę. -Zaś ty Black służ mu mądrością i wiernością oraz oddaniem!
Na moją głowę również nałożył korone ów wcześniej ściagając mój diadem. -Powstańcie!
Wraz z Optimusem podnieśliśmy się i odwróciliśmy się do swoich poddanych. Optimus złapał mnie za dłoń i uśmiechnął się.

-Niech żyje Król i Królowa! - zaczęli wiwatować wszyscy zebrani w ogrodzie.

Obok mnie stanęła Death, a obok nowego Króla Megatron.

– Nareszcie! – zachichotała – Gratuluję i szczęścia życzę!

– Wszystkiego dobrego bracie! – Megatron był trochę poważniejszy.

– Dziękujemy! – odparłam, szukając wzrokiem jednej osoby.

– Miejmy nadzieję, że niedługo to wy będziecie na naszych miejscach. – uśmiechnął się Optimus.

– Możliwe. – Megs trącił go łokciem, po czym obaj zaczęli się śmiać.
Natomiast Death uśmiechnęła się do mnie.

– Poszła już…

– Ale… To ona stała za tym…? – spytałam wskazując wzrokiem na płatki które opadły już na ziemię.

– Ona i Primus. – zaśmiała się cicho – Ale nie szukaj jej. Jak tylko skończyliście, odeszła.

– Dlaczego?

– Musisz zrozumieć, że ona woli stać za kulisami i oglądać szczęście innych z daleka. Tak już ma…
Wzruszyła ramionami, a tymczasem Optimus uścisnął moją dłoń i zwrócił moją twarz na siebie.

– Idziemy Pani Prime? – spytał, patrząc na mnie ciepło.

– Oczywiście Panie Prime… – zachichotałam i oboje ruszyliśmy między gości.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rysunek mego autorstwa!
Mam nadzieję, że część się podobała!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro