Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Koniec nie zawsze jest końcem!!! To zaledwie początek!!! #49

Późno gdyż nie miałam czasu wcześniej...
Zapraszam do czytania!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Patrzyłam w niebo pełne gwiazd choć słońce dopiero wstawało. Nie spałam od jednej bądź dwóch godzin.

"Tu życie jest takie inne"

Choć spędziłam na Cybertronie trochę czasu to dalej zaskakują mnie niektóre rzeczy. Muszę sporo się nauczyć aby wiedzieć dość dużo żeby dzielić się swoją wiedzą.
Megatron zamieszkał wraz z naszą drużyną,  która zajmuje się sprawami całej planety gdyż każdy ma swoją opisaną rolę, razem tworzą Wielka Radę. Może bez lęku chodzić po Cybertronie i nie być nazwanym potworem. Nawet ma duże zainteresowanie u młodych botów, które są ciekawe niezwykłej historii mecha. Death musiała wrócić na Statek Króla przez to szary mech snuje się po ulicach i okolicach pałacu. Zaś pokój Prime, stał się naszym wspólnym pokojem.

-Wszystko w porządku? -zadał pytanie szepcząc mi do audio oraz obejmując swoimi ciepłymi ramionami w pasie Optimus.

-Tak, wszystko jest ok- wymamrotałam i wtuliłam się w ciepłą klatkę piersiową mojego ukochanego, a on oparł się o bark wtulając się swoim policzkiem w mój policzek.

-Nie widzę tego po tobie- powiedział i pocałował mnie w szyję.

-Zastanawiam się po co Król wezwał Death-rzekłam nie odrywając wzroku od niezwykłego nieba.

-Jest Stwórczynią- przerwałam mu.

-Ja też-mrukłam.

-Ty też, ale ona jest z jego Rady i pewnie potrzebuje jej- stwierdził.

-Pewnie masz rację!
Po zjedzonym śniadaniu, wraz z ostatnim z Prime'ów chodziłam po pałacowym ogrodzie. Rozmawialiśmy na różne tematy, aż podszedł do nas Stardeis i schylił głowe.

-Ktoś chce się spotkać z tobą Pani-powiedział Stardeis szary mech.

-Mówiłam abyś zwracał się do mnie po imieniu-powiedziałam łagodnie.

-Wybacz Black-rzekł- Panna Lady Death chce się z panią widzieć na osobności-wyjaśnił swoje pojawienie się i spojrzał znacząco na Optimusa.
Mech pokiwał głową pocałował mnie w policzek i ruszył za swoim jakby doradcą. Stanęłam tyłem do wejścia i spojrzałam na ogród.

-Ładny macie tu ogród-stwierdził damski głos.

-Megatron wie, że tu jesteś Death? -spytałam i kontem optyki spojrzałam na towarzyszkę.

-Nie, nie wie jeszcze - rzekła- Król pragnie abyś przybyła na Statek- dodała i popatrzyła na mnie.

-Po co? -spytałam.

-Tego nie wiem - stwierdziła- ale masz natychmiast się pojawić- dodała-podobno to bardzo ważna sprawa!

-Przekażesz Optimusowi gdzie jestem? -zadałam pytanie choć dobrze wiedziałam co odpowie.

-Oczywiście - pokiwała głową i uśmiechnęła się do mnie.
Poruszyłam delikatnie dłonią, a przede mną pojawił się portal z czarnej mgły. Gdy wybrałam drogę moje moce są o wiele potężniejsze niż przedtem. Bez zawahania przeszłam przez portal i pojawiłam się ponownie w labiryncie korytarzy.
Przypadkowo wpadłam na Ayano.

-Witaj ponownie Black -przywitała się- Król czeka w sali tronowej! -rzekła i poszła dalej przed siebie. Ruszyłam do przodu kierując się wyłącznie intuicją ponieważ znam tak słabo te korytarze, że nie mogę w nich odnaleźć. Przemierzając hol widziałam wspomnienia należące do Alajli, gdy żyła na tym statku. Dużo się od wspomnień i wizji uczyłam ns przykład jak powinnam zachować się w danej sytuacji. Korytarze były w biało szarych odcieniach. Dywan był czerwony, a ściany ozdabiał herb. Doszłam do wielkich wrót, które przede mną się otworzyły i weszłam do środka, ogromnego pomieszczenia. Pierwszy raz byłam w tym miejscu, wysokie sklepienie dawało niezwykły widok na miejsce w którym jest majestatycznie. Patrzyłam uważnie na sam sufit który, był wymalowany jak niebo. Będąc tak zapaczona w wystrój, nawet nie zauważyłam Króla, który uważnie mi się przyglądał z ojcowskim wzrokiem. Gdy go w końcu zauważyłam uśmiechnęłam się do niego.

-Dobrze, że już jesteś Black - powiedział łagodnie wstając z tronu i kierując się w moją stronę. Podszedł do mnie i schował w swoich poteżnych ramionach, po chwili pocałował mnie w czoło - Jak już wiesz odnalazłaś w sobie swoją moc -zaczął -i nareszczie jesteś gotowa! -mruknął odsuwając mnie od siebie lecz trzymał swoje dłonie na moich ramionach.

-Na co gotowa? -spytałam zdziwiona.

-Jesteś moją córką-rzekł-nawet jeśli nie wierzysz lecz mając w sobie iskrę mojej Alajli, teraz to ty nią jesteś-stwierdził patrząc się w moje różowe optyki. Nie przerwałam mu chciałam wiedzieć o co chodzi- Jak już wiesz... Odnalazłaś w sobie moc, która jest przekazywana z stwórcy na stwórcę! Co oznacza, że moja kadencja się kończy-rzeknął i wycofał się w tył wchodząc na schody, które prowadziły do tronu.- Black -powiedział gdy zobaczył moje niezrozumienie - Jesteś następczynią tronu! - powiedział stojąc z dumnie umiesioną głową jak prawdziwy władca powinien.

-J-ja?! -cofnęłam się w tył nie mogąc tego pojąć, co właśnie mówi mi On, Król i przyszywany ojciec.

"Ja następczynią?!  Jak ja jeszcze uczę się jak być Transformersem! Nie umiem... Ja nie dam rady... To za wiele jak dla mnie! "

-Musisz stanąć na moim miejscu Black! Ja jestem już za stary na to!  Świat potrzebuje kogoś kto wie jak jest w świecie! Ja niestety jestem zacofany w wszystkim! Musisz stanąć jako Królowa to było ci przeznaczone od samego początku, gdyż nic nie dzieje się przypadkiem!-rzekł swoim władczym tonem- Jesteś Księżniczką Sprawiedliwości! Ja już niedługo Królową!

-Ja nie wiem czy dam radę! - powiedziałam ledwo rozumiejąc to co się dzieje- Ja się nadal uczę! Ja nie podołam!

-Wierzę, że dasz radę!  Widzę w tobie moją córkę... Jesteście tak samo podobne, a jednak inne!  Dasz radę, bo wierzę w ciebie! Więc i ty uwierz w siebie- rzekł z splecionymi dłońmi na plecach.

-Ja - zawahałam się nie wiedząc, co mam odpowiedzieć i westchnęłam po chwili- postaram się cię nie zawieść - rzekłam cicho.

-Nie zawiedziesz Black - stwierdził - nigdy nie zawiodłaś - uśmiechnął się.
Cały dzień spędziłam w towarzystwie Króla i jego dziesięcioma stwórcami tworzących jego Radę Stwórców.
Dzień to był naprawdę ciekawy i pełen nauki dla mnie. Każdy ze Stwórców pokazywał mi czym się zajmuje i co robi... Lecz najbardziej wszystkich ciekawiło czy umiem walczyć jak Alajla i czy mają szanse wygrania ze mną w walce. Stwierdziłam, że czemu by się nie przetestować. I tak wylądowałam w sali treningowej. Wszyscy dobrali się do swojej broni i staneli wokół mnie w postawie gotowej do walki. Rozluźniłam się i wyciąłam w bok prawą dłoń przywołując swój miecz. Obróciłam sprawnie oraz swobodnie go w ręce. Czekałam cierpliwie na pierwszym ruch ze strony Stwórców, a z trybuny przyglądał się Król.
Rozłożyłam trochę nogi aby mieć lepszą przyczepność na podłożu. Nim zrozumiałam co się stało zrobiłam unik przed lecącą w moim kierunku maczugą. Zrobiłam obrót i sparowałam atak następnego Stwórcy z którymi chwilę się siłowałam, ale gdy zobaczyłam kontem optyki lecący w moją stronę topór, podcięłam mecha, że upadł i zablokowałam nadlatujacy topór. Odepchnęłam go i spotkałam się z dwoma szpadami na raz gdyż Ayano i druga femme zaatakowały mnie razem. Byłam zmuszona do podparcia drugą ręką ostrze swego oręża aby nie paść na kolano, bo prędko nie wstałabym na równe nogi. Z wysiłkiem odepchnęłam obydwie i przyzwałam następny miecz. Zaś rana na dłoni zaleczyła się raz dwa. Obróciłam dwoma mieczami naraz i skrzyżowałam je przy klatce piersiowej czekając na atak. Gdy oni chodzili i spoglądali na mnie ja tworzyłam już plan jak pokonać ich wszystkich w godnej walce. Dziesięciu przeciwko jednej to nie jest równa walka no, ale trzeba im w końcu pokazać na co tak naprawdę mnie stąć. Tak jak myślałam atakować będą mnie pojedynczo. Każdy atak sparowałam i kontratakowałam, o mijałam niebezpieczne ataki i sama je zadawałam trafiając bezproblemowo. Został mi tylko Shertind zwany mistrzem broni tnącej. Reszta co odpadła, dosiadła się do Króla kibicując swojemu bratowi tylko Król był bezstronny.

-Ze mną nie pójdzie ci tak łatwo -stwirdził i uśmiechnął się- znam już twoją technikę!

-Przekonajmy się czy mówisz prawdę! - stwierdziłam i odwzajemniłam uśmiech. Po kilku minutach walki musiałam przyznać, że rozgryzł moją technikę, ale to tylko jedna z wielu. Przepychaliśmy się od kilku minut.
Aż zrobiłam niespodziany krok w tył i obrót, po tym zamachnęłam się mieczem lecz w ostatniej sekundzie odskoczył w tył i ponownie zaatakował, a ja sparowałam  atak. Znowu przepychaliśmy się, a nasze oręża znów zetknęły się w agresywnej walce o dominację. Shertind popatrzył na mnie ze zdziwieniem, a ja tylko nie winnie się uśmiechnęłam. Od skoczyłam w tył i przez chwilę trzymałam od niego dystans co go zdezorientowało do tego stopnia, że nie zauważył mego ruchu. Podrzuciłam miecz wysoko i prześlizgnęłam się pod jego nogami łapiąc ogonem jego kostkę. Pociągłam go i padł na twarz. Nim się obrócił na plecy do gardła miał przystawione moje ostrze.

-Nigdy nie lekceważ swojego wroga gdyż może mieć asa w rękawie - rzekłam i miecz zniknął we mgle, a ja wystawiłam dłoń w jego stronę. Shertind przyjął moją pomoc i wstał na nogi.

-Muszę przyznać, że jesteś bardzo dobrą wojowniczką -oznajmił i uśmiechnął się.
Po walce pożegnałam się z Stwórcami i ruszyłam za Królem.

-Dobra technika -stwierdził- walczysz lepiej niż Alajla -dodał idąc przez korytarz.

-Dziękuję? -bardziej spytałam niż odpowiedziałam.

-Jutro wielki dzień Black- rzekł- nie lękaj się tego, bo to twoje przeznaczenie!

-Wiem, ale - westchnęłam - nie jestem pewna tego.

-Ja będę przy tobie córko i nie martw się - powiedział i pocałował mnie w głowę- tu jest twoja komnata jak coś moja jest naprzeciwko - przytulił się do mnie, a ja do niego - śpij dobrze.

-Ty też - odpowiedziałam i dodałam- ojcze.
Nie musiałam się odwracać żeby wiedzieć, że na jego twarzy powstał szeroki uśmiech dumy.

Następny dzień był pełen przygotowań do ceremonii. Zaczęłam się denerwować trochę bardzo. Stałam przed drzwiami do sali tronowej za mną stała Ayano i Reyina.

-Dziś jest wielki dzień dla Naszego Królestwa! -zaczął mówić mój ojciec- Zebraliśmy się tu gdyż moją Córka dorosła i odnalazła w sobie moc! I sądzę, że jest gotowa na dzisiejszy dzień!
Ojciec mówił jescze coś lecz ja się wyciszyłam. Nagle dziewczyny otworzyły drzwi do sali tronowej, a ja zaczęłam iść dumnie z wysoko umiesioną głową i delikatnym uśmiechem jak na księżniczkę przystało. Sala była wystrojona w herb z dwoma głowami lwa i precadona. Pomieszczenie było wystrojone w barwe czerwoną, symbolizującą władze. Wszyscy poddani stali po bokach zostawiając prostą drogę pod sam tron do którego prowadził czerwony dywan. Przed tronem oczywiście stał król z koroną na swojej głowie. Wszyscy przyglądali się mi, choć na swojej buzi miałam delikatny uśmiech to w środku zeżerał mnie stres i obawy czy dobrze robię. Każdy krok był trudny. Weszłam niepewnie po pierwszym, drugim i trzecim stopniu czując lekką obawę. Na ostatnim schodku uklękłam przez Królem pochylając głowę w dół.

-Czas aby dziś powstała nowa era! -uśmiechnął się trzymając głowę wysoko-Ja Król Shadow Mefisto Redan Wolf XII oddaję swoją władze Black Aleksandrze Alajli Wolf XIII -gdy wypowiedział te kilka słów, podszedł do niego błękitny bot i pokłonił się przez królem wystawiając w jego stronę poduszkę na której była korona.- Na mocy najwyższego ze wszystkich żyć! Ogłaszam cię Królową wszystkiego co żyje! Królową Sprawiedliwości!-nałożył na moją głowę koronę- Powstań! -rzekł, a ja podniosłam się czując już ciężar na swych ramionach z bycia Królową i odwróciłam się do swoich poddanych.

-Niech życie Królowa! -krzyknął niebieski mech i wszyscy zaczęli wiwatować.
Rozglądając się po sali mój wzrok skupił się na Death, która uśmiechała się, a ja nim zauważyłam, że koło niej stoi Prime on wyszedł z szeregu. Podszedł do schodów i uklęknął, kłaniając się mi i Ojcu.

-Królu chciałbym się o coś cię spytać - powiedział patrząc w podłogę.

-Wstań i powiedz o co chodzi! -powiedział Król...

-Czy mogę prosić o rękę twojej córki? - spytał pewnie z dumnie wypiętą klatką piersiową. Popatrzyłam na niego z niemałym szokiem, a kontem optyki spojrzałam na ojca. Który nie krył zdziwienia i spojrzał na mnie.

"Kochasz go? "

Spytał w swoich myślach.

"Tak "

-Udzielam zezwolenia -rzekł, a Optimus się uśmiechnął i podszedł do mnie łapiąc w pasie. Po chwili złożył na moich ustach delikatny pocałunek, który odwzajemniłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I co sądzicie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro