Koniec nie zawsze jest końcem!!! To zaledwie początek!!! #45
Zapraszam do czytania
I przepraszam za błędy
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gdy światło znikło w dłoni Black trzymała klatkę, która świeciła niebiesko fioletowym blaskiem.
Rozglądnęła się po miejscu walki, które wyglądało naprawdę koszmarnie, wszystkie budynki w zasięgu kilkuset kilometrów były zawalone i zniszczone do fundamentów, a nad niektórymi zgliszczami budynków unosił się dym, a to wszystko przez fale uderzeniową, którą utworzyła.
Wszyscy powoli podnieśli się z ziemi patrząc na nią ze zaskoczeniem i nie małym podziwem. Stała dumnie, wpatrując się w czystą energię próbującą się wydostać z sześcianowej kostki. Już normalny Optimus podszedł do niej i ją niepewnie przytulił opierając głowę o jej czoło.
-Przepraszam- powiedział cicho.
-Nie masz za co najważniejsze jest to, że wszystko jest już dobrze!
-Nigdy bym nie zrobiłbym ci krzywdy - wymruczał.
-Wiem-szepnęła spoglądając w jego już niebieskie niczym czyste niebo optyki.
-Kocham cię -powiedział i złożył na jej wargach delikatny pocałunek, który odwzajemniła.
Wszyscy zaczęli cieszyć się z zwycięstwa.
Deceptikony i Autoboty już nie istnieli, nie było podziału na dobrych i złych. Niektórzy przytulili się do siebie, a inni po przybijali sobie piątki. To był niecodzienny widok, a wśród gigantów ze stali świętowali i ludzie... Przyjaciele jak i kiedyś wrogowie ramię w ramię. Black patrzyła na wszystkich z uśmiechem i wtuliła się w bok Optimusa, który objął ją ramieniem. Wszystko wydawało się dobrze, koniec odwiecznej walki między dwoma frakcjami, pokonany wróg, ale jedna rzecz nie dawała spokoju femme, która miała teraz ciemniejszy odcień różu na sobie... Znalazła swego Ojca kontem optyki i spojrzała na Optimusa. On bez słów puścił swą ukochaną i pozwolił jej iść. Każdy zrobił przejście dla wojowniczki, która pokonała najniebezpieczniejszą Stwórczynie. Niektórzy kłaniali się przed nią niektórzy pochylili głowy ku ziemi. Gdzieś na końcu wszystkich botów można było zauważyć całującą się parę z czerwonymi optykami. Femme podeszła do czarnoskórego i uklęknęła na jedno kolano.
-Ojcze ja... -nie potrafiła się wysłowić klęcząc na jednym kolanie tuż na przeciw jej ludzkiego ojca.
-Rozumiem Black -rzekł- Nie chce stać na drodze ci do szczęścia...
-Ale...
-Córko twoje szczęście jest najważniejsze... Wiem jaki miałaś trudny wybór i wybrałaś to co mówi ci serce! Pamiętaj, że Ziemia to zawsze będzie twój dom nawet jeśli należysz do nich!
-Dziękuję za wszystko -powiedziała- Mieć takiego ojca to był zaszczyt -Black przybrała formę ludzką gdyż pozwolono jej na kilka minut zmienić się w człowieka. Bez słów przytuliła się do jednookiego.
-Zaszczytem było cię wychować -stwierdził tuląc swoją pocieche do swej piersi.
-Gdy będziesz o mnie myślał to popatrz w niebo, a jedna z gwiazd będzie mą duszą, która przypominać będę o mnie -powiedziała i jej ludzie ja zniknęło na zawsze, a Black wyprostowała się dumnie w formie robota.
-Będzie bezpieczna przy moim boku - powiedział Optimus i objął femme, przytulając do swego boku.
-Wiem to Prime...opiekuj się nią -powiedział cicho Nick.
-Co teraz? -spytał Lennox i poszedł do Fury'ego.
-Czas wracać do domu! -rzekła Black i uśmiechnęła się po wszystkich zebranych botach i conach.
-Zbieramy się do domu przyjaciele! Czas, by ziemia mogła w spokoju żyć! -oznajmił Optimus, a wszyscy zaczęli zbierać swoje uzbrojenie zaś Autoboty żegnały się z ludzkimi przyjaciółmi. Minęła chwila nim wszyscy byli gotowi do powrotu. Niektórzy cieszyli się jak dzieci, że zobaczą rodzinę i będą mogli znów żyć na rodzimej planecie. Lider oraz władca Cybertronu pocałował swą ukochaną w czółko i odsunął się od niej kierując się do statku. Po chwili ona transformowała się w precadona rozumiejąc plan swego ukochanego i zaryczała. Pozostałe boty, które nie weszły na pokłat statku, transformowały się w latające alt mody i wystartowały zaraz po tym ja statek wystartował oraz wzbił się w przestworza. Jako ostatnia na ziemi została ona... Patrzyła się jak jej towarzysze wzbijają się w bezkresne niebo i znikają w chmurach. Odwróciła głowę w stronę ludzi, którzy przyglądali się temu z wielkim zaczarowaniem jak i smutkiem... Ponownie musieli pożegnać się z przyjaciółmi. Black z trudem wstrzymała łzy i rozłożyła swe potężne skrzydła, by po chwili wzbić się w niebo za swoimi pobrateńcami... W górze stanęła w miejscu, zaryczała i zionęła ogniem na pożegnanie aby po chwili zniknąć wśród chmur...
"Opuszczam mój dom z wielkim bólem... Lecz już wybrałam swoją droge... nie mogę żyć w dwóch światach naraz, tak różnych od siebie, a jednak tak podobnych.... Iskra mnie boli gdyż jest możliwe, że nigdy już nie zobaczę wszystkich, których kocham na Ziemi oraz gdzie się wychowałam. Moje ludzkie ja zniknęło lecz na zawsze pozostanie we mnie ta część, którą utraciłam przez ten wybór...Nazywam się Black i pochodzę z Ziemi, a jestem Transformersem... Ziema na zawsze zostanie moim domem i jeśli coś, by się zdarzyło złego wróciłabym tu... Lecz dziś pozostawiamy ziemie w spokoju aby mogła odbudować to co zniszczyliśmy przez swoje ingerencje. Może kiedyś wrócę na ową planetę, ale teraz jest teraz! A teraz Cybertron jest moim domem, tam gdzie moje serce i miłość. "
Po stoczonej bitwie, która przyniosła ze sobą wiele strat... W końcu wygrali... Dlatego wszyscy świętowali... Wszyscy oprócz jednej osoby, która stojąc pośród wzniesień pogorzelisk patrzyła się na powoli zachodzące słońce. Każdy spoglądając na tą osobę widział po nim, że stracił coś co było dla niego ważne. Tą osobą był Nick Fury, który nie był prawdziwym ojcem Black, ale przywiązał się do dziewczyny, którą wychowywał przez kilkanaście lat. Wiedział, że nie może zabronić jej tego co podpowiada jej serce. Lecz nie chciał stanąć między miłością życia, a tym że jest jej ojcem. I tak trudny miała wybor Ziemia czy Cybertron dwa miejsca w których miała tych na których jej zależy...szanuje jej decyzje choć ona boli i rozrywa jego duszę. Wychowała się jako człowiek, a odeszła jako Transformers... Patrzył w niebo szukając wśród bezkresnego nieba gwiazdy, która byłaby odzwierciedleniem jej nieskazitelnej duszy. Był smutny, bo stracił córkę, ale wie, że tam wchen za galaktyką jest planeta w której ułoży sobie nowe życie u boku mężczyzny, który byłby w stanie oddać za nią swoją Iskrę.
-Nigdy nie zapomnę o tobie Black! Może opuściłaś ziemię, ale będziesz znana tu jako bohaterka, która nigdy nie lękała się śmierci!
Będziesz nie tylko legendą, ale i wzorem dla tych co zbłądzili...
Jedną z Avengers!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Koniec historii?
Kto to wie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro