Koniec nie zawsze jest końcem!!! To zaledwie początek!!! #32
Serdecznie zapraszam do czytania!
I przepraszam za błędy 😅
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak jak Król stwierdził postanowił nam pomóc, ale to dlatego iż ja jestem wśród botów, mych przyjaciół... Właśnie prawie wszyscy weszli na pokład statku gdy nagle podeszła do mnie Death.
-Mogę z wami się zabrać? -spytała.
-Dlaczego chcesz wybrać się na ziemię? -zadałam pytanie, ciekawa odpowiedzi.
-Nie chce aby ominęła mnie nawalanka!-rzekła choć widziałam, że skrywała prawdziwą odpowiedź.
-Każda pomoc się przyda Death! Witaj na pokładzie-rzekłam odsuwając się tak aby zaprosić ją gestem dłoni na statek. Ona tylko uśmiechneła się do mnie i weszła na sporych rozmiarów statek o szarych wręcz metalowych kolorach.
Po chwili podszedł do mnie władca wszystkich Stwórców i wszystkiego co żyje.
-Black-zaczął-chce abyś uważała na siebie gdy będziesz już na Ziemi-oznajmił i przytulił mnie do swojej klatki piersiowej i pocałował w głowę.
-Będę uważała-szepnęłam, a kontem oka zauważyłam Optimusa, który kierował się w naszą stronę i nie był zadowolony z tego co zauważył lecz nie pokazywał po sobie, że wiem iż idzie do nas.
-To powiesz mi co to było gdy byliśmy na osobności?-spytał oglądając uważnie moją twarz.
-To byłam ja jako człowiek można powiedzieć, że to moje drugie ja -wyjaśniłam, a Król odsunął się odemnie i uśmiechnął nie tylko do mnie, ale i do Optimusa, który stanął obok nas.
-Dziękujemy ci Panie za twą pomoc! Mamy u ciebie teraz dług wdzięczności-ukłonił się delikatnie i wyciągnął w moją stronę swą dłoń, którą odrazu chwyciłam. Wraz z Optimusem skierowaliśmy się do statku. Lecz w połowie drogi stanęłam i odwróciłam się do władcy delikatnie się uśmiechając na pożegnanie, a gdy tylko znaleźliśmy się na mostku od razu piloci zaczęli procedurę startu. Z ogromnego statku Władcy wysunęły się trzy działa, które po chwili wystrzeliły wiązkę światła. Trzy wiązki kolorów złączyły się tworząc jakby wyrwe w czasoprzestrzeni mieniącą się tysiącami różnorakich kolorów.
Po chwili w lecieliśmy w most kosmiczny... To było coś niezwykłego i cudownego choć trwało tylko kilka sekund... Patrząc w mieniące się kolory widziałam różne rzeczy jakby to był film, a ostatni obraz mnie najbardziej zdziwił jednakże postanowiłam zostawić to dla siebie. wylecieliśmy z mostu kosmicznego gdy nagle naszym optykom ukazał się księżyc, naturalna satelita Ziemi. Już wiedziałam, że jesteśmy u celu. Trochę zjadał mnie stres, że zobaczę gruzy swego domu, ale gdy o minęliśmy księżyc moje wątpliwości zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Mój dom dalej był cały i na swoim miejscu lecz widać było, że sporo się zmieniło w atmosferze świata. Widząc ten widok westchnęłam ciężko gdy nagle na moim ramieniu spoczeła dłoń Optimusa, który uśmiechnął się do mnie pocieszająco, dając mi w ten sposób wsparcie.
"Ty wiesz jak mnie pocieszyć bez słów i kiedy tego potrzebuje "
Gdy on się uśmiechał ja również gdyż nie da się nieodwzajemnić takiego zabójczo uroczego uśmiechu. Ratchet chcąc czy nie spoglądał na nas z uśmiechem. Najchętniej znalazłabym się w bezpiecznych ramionach mego rycerza lecz to nie jest odpowiedni czas na takie czułości czy ich okazywanie.
-Ile zajmie nam do lecenie na Ziemię? -spytał czerwono granatowy mech.
-Do 24 godzin-stwierdziła [T.I] siedząc na swoim stanowisku.
-Pójdę odpocząć-oznajmiłam wychodząc z mostka...
"Rozmowa z królem nie pomogła odnaleźć mi odpowiedzi na moje pytania lecz chyba nawet dodała więcej niezrozumiałych dla mnie rzeczy w ktorych zaczynam się powoli gubić... Przydałaby mi się szczera rozmowa z Alajlą..."
Westchnęłam ciężko próbując jakoś to wszystko ułożyć w swoim umyśle lecz to wszystko mnie przerastało... Po chwili już hibernowałam w swojej kajucie.
Obudziłam się w lesie. Od razu na myśl przyszło mi, że Alajla również chce ze mną pomówić. Ruszyłam przed siebie choć dziwne było to, że byłam pod postacią 'robota'.
-Witaj Black-przywitała się ze mną.
-Alajla! -uśmiechnęłam się na jej widok-Cieszę się, że cię widzę!
-Ja również! -rzekła siedząc na ziemi po turecku i jakby medytując, a po chwili pokazała dłonią abym do niej dołączyła.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi co wiąże się z tym, że mam twoją Iskrę?! -spytałam.
-Twoją Iskrę Black to teraz twoja iskra!-poprawiła mnie- Nie chciałam abyś zrezygnowała z tego co ci pisane! Takie jest twoje przeznaczenie Black! Będziesz lepsza w tym niż ja-powiedziała-Czekać cię będą wielkie czyny!
-Nie sądzę-rzekłam.
-Black od ciebie zależy to czy wygracie ostateczną bitwę-przerwała i popatrzyła się na mnie-tak jak już ci mówiłam odnajdując siebie odnajdziesz moc!
-Po co mi moc jeśli potrzebna jest broń do pokonania Quinntesy!? -nie rozumiałam jej choć starałam się zrozumieć.
-Niedługo stajesz przed wyborem i będziesz musiała zdecydować! Decyduj mądrze, bo gdy popełnisz błąd stracisz połowę tego na czym ci zależy!
-Nie chce wybierać-rzekłam-mam dość wyborów!
-Pójdziesz za przeznaczeniem czy przeciw niemu....decyzje i tak będziesz musiała podjąć Black! Wybór nadejdzie w czasie życia, a śmiercią-po tych słowach znikła rozpłyneła się jak mgła zostawiając mnie z większym mętlikiem niż dotąd.
Obudziłam się z bólem głowy i iskry...
"Dlaczego ja muszę decydować?! "
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jakie będą skótki złego wyboru?
Czy Black mądrze zdecyduje?
Czy ziemia przetrwa?
Cześć dedykowana dla SaraKurek
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro