Koniec nie zawsze jest końcem!!! To zaledwie początek!!! #23
[T.K]-twój kolor
[T.I]-twoje imię
Zapraszam do odpowiadania na pytanie! Najlepsze odpowiedzi dostaną swoją role w przygodzie!
Jak sądzisz Przygoda Black skończy się Happy endem czy sad endem? Dlaczego tak sądzisz i podaj przykład!
Jeśli jest coś nie tak to najmocniej przepraszam ale nie mogę wejść na internecie WTTP
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po kilku godzinach lotu postanowiłam odwiedzić mostek gdzie kierowali naszym statkiem Ratchet i nowa, której imienia jeszcze nie poznałam. I właśnie z tego powodu kierowałam się w tamtą stronę. Byłam bardzo ciekawa jej charakteru bądź osobowości jaką w sobie kryję. Co zauważyłam charakterystyczne to jej wilcze uszy i ogon oraz [T.K] lakier... Pomieszczenie było całkiem duże dwa miejsca dla pilotów i dowódcy gdzie siedział teraz Optimus, który oczywiście rozmawiał z swoim przyjacielem. Najpierw podeszłam do Optimusa i pocałowałam go w policzek. Przemknęłam drugą stroną gdy on odwracał wzrok w prawą stronę gdzie go pocałowałam. Zeszłam po schodkach i podeszłam do dwóch pilotów. Za szybą rozciągał się widok zabierający wdech w piersiach. Kosmos to naprawdę piękne miejsce...Wszędzie mienią się różne kolory i latające skały zwane meteorytami bądź odłamkami jakiś planet...
-Niesamowity widok czyż nie? -spytała femmbotka.
-Tak...oczywiście!
-Przyglądasz się jakbyś pierwszy raz widziała kosmos!
-Wiesz, bo tak naprawdę pierwszy raz widzę- zaśmiałam się-Jestem Black, a ty?
-Zwą mnie [T.I]-odpowiedziała.
-Zdumiewające imię...pierwszy raz słyszę takie!
-Serio?
-Naprawdę piękne imię [T.I]-uśmiechnęłam się do niej życzliwie, a ona nie pewnie odwzajemniła.
-Co cię sprowadza na mostek?
-Czysta ciekawość!
-Uciekłaś z niewoli Unicrona, że jesteś aż tak ciekawa wszystkiego?
-Ciekawość to nic złego! Po prostu nie znam dobrze tego świata i chce się nauczyć jak najwięcej!-stwierdziłam.
-Czekaj...-przerwała na chwilę- Jesteś tą Black? Tą co przedstawia pomnik? Tą wielką Black?! Pół człowiek pół Transformers?! -wypowiedziała wszystko na jednym oddechu, za szybko i trochę nie wyraźnie dla osoby, która nie umie uważnie słuchać.
-Tak-odpowiedziałam.
-Jeśli się nie mylę to transformujesz się w lwice!
-Tak-przytakęłam-ale mogę też przybrać formę precadona-dodałam nie przerywając patrzeć w kosmos, ale miałam też oko na botke.
-Jak?
-Nie mam zielonego pojęcia-orzekłam-po prostu pomyślałam i jest-wzruszyłam ramionami.
-Jest możliwość abyś transformowała się w wilka?
-Można byłoby się przekonać, ale nie teraz-puściłam jej optyke i odsunęłam się w tył.
-Black?! -zdziwił się bot siedzący na podwyższeniu-Ile już tu jesteś?
-Kilka chwil- uśmiechnęłam się do niego, a on do mnie. Jego uśmiech powala na kolana...uwielbiam gdy on się uśmiecha.
Weszłam po schodach do niego i stanęłam obok fotela trzymając splecione dłonie za plecami.
-I jak statek?
-Szczerze mówiąc zgubiłam się-na te słowa bot wybuchł śmiechem-Co w tym tak śmiesznego?
-Wybacz mi koteczku, ale nie wiem jakim cudem możesz gubić się w tak małym miejscu, a na cybertronie idealnie potrafiłaś trafić do każdego miejsca nawet z zamkniętymi optykami!
-Ma się ten talent-zaśmiałam się delikatnie z własnej ludzkiej głupoty, chociaż może już nie ludzkiej... Sama nie mam pojęcia kim jestem... Człowiekiem mnie nazwać nie można ani femme również... Świat jest taki ogromny, a ja taka mała nieporadna nie wiedząca co z sobą począć...zagubiona w tym wszystkim.
-Black!? -podniósł ton głosu mój towarzysz.
-Co?! -spytałam wyrwana z świata przemyśleń i fantazji.
-Znów się zamyśliłaś!
-Wybacz- przeprosiłam- co mówiłeś?
-Mówiłem, że jeśli chcesz trafić do kajuty musisz skręcić w prawo potem cały czas prosto aż do zakrętu i ponownie iść prosto. Drugie drzwi po lewej!
-Heh dziękuję za podpowiedź!
Pożegnałam się z wszystkimi na mostu i ruszyłam w stronę kajut do swojego pokoju aby odpocząć... Ostatni stres i napięcie źle na mnie działa. Serce zaczyna bardziej boleć. Było spokojne i opanowane, ale z czasem bolało. Teraz ból jest silniejszy i coraz trudniej mi ukryć rozrywający ból w klatce piersiowej.
Perspektywa Optimusa
Weszliśmy na statek. Wraz z Ratchetem i [T.I] zajęliśmy mostek. Ratchet zajął główne miejsce pilota, a femme miejsce jako pomocniczy główno prowadzącego statek.
Zasiadłem na fotelu na podwyższeniu mając na wszystko optyke.
-Wszystko sprawne do odlotu Ratchet?
-Tak Optimusie czyż nie [T.I]?
-Tak wszystko prawidłowo działa-powiedziała-możemy lecieć.
Wylecieliśmy z atmosfery Cybetronu i przed nami rozciągał się nieskończony kosmos. Statek został nakierowany przez [T.I] na gwiazdozbiór lwa. Rozmawiałem z Ratchetem o różnych rzeczach aby tylko zleciał czas. Poczułem nagle jakby delikatny pocałunek na moim prawym policzku, więc odwróciłem w tamtą stronę głowę, ale nikogo nie było.
"Pewnie mi się zdawało"
Rozmawiałem dalej z pilotem gdy moja optyka wykryła jedną osobę za dużo. Okazało się, że to moja Black rozmawia z pilotką. Widać, że nawiązały ze sobą znajomość. Odsunęła się do tyłu i wykorzystałem ten moment aby oznajmić jej, że ją zauważyłem.
-Black?! -spytałem ją gdy stała odwrócona do mnie plecami-Ile już tu jesteś?
-Kilka chwil- uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłem. Jej uśmiech jest taki piękny...uwielbiam gdy się uśmiecha.
Weszła po schodach na podwyższenie i stanęła obok mego fotela trzymając splecione dłonie za plecami.
-I jak statek?
-Szczerze mówiąc zgubiłam się-na te słowa wybuchłem śmiechem-Co w tym tak śmiesznego?
-Wybacz mi koteczku, ale nie wiem jakim cudem możesz gubić się w tak małym miejscu, a na cybetronie idealnie potrafiłaś trafić do każdego miejsca nawet z zamkniętymi optykami!
-Ma się ten talent-zaśmiała się delikatnie z własnej głupoty i zatraciła się w swoich rozważaniach. Chwile mi zajęło wybudzenie jej z tego stanu, ale w końcu gdy podniosłem głos ocknęła się. Wyjaśniłem jej jak trafić do swojej kajuty by odpoczęła. Widać po niej osłabienie organizmu, co zaczyna mnie niepokoić. Gdy opuściła mostek odezwał się jako pierwszy Ratchet.
-Widzę, że przejmujesz się jej stanem. Nie dziwię Ci się wygląda na wyczerpaną-oznajmił.
-Wiem, że próbuje to ukryć przed nami, bo zależy jej abyśmy nie przejmowali się nią tylko zajęli się tym, co jest niby ważne!
-To szlachtne z jej strony-odezwała się femmbotka, a obydwa boty się na nią popatrzyli- Ghym...no to może...ja się już...nie odzywam...
-Wszystko w porządku [T.I]... Nic złego nie powiedziałaś po prostu temat zdrowia Black jest trzymany w pół tajemnicy...-wyjaśniłem.
-Jej organizm walczy z dnia na dzień, by żyć dwa osobne serca to wielkie zagrożenie dla tak delikatnego ciała-dodał Ratchet.
-Ludzkie ciało jest delikatne? Czyli słabsze od naszych?
-Tak-przerwałem szukając odpowiednich słów- są o wiele mniejsze i ich organizmy nie są tak odporne jak nasze. Gdybyś szła to nawet nie poczuła byś jakbyś przeszła po człowieku- sądziłem, że ten opis chyba był odpowiedni aby wytłumaczyć jak delikatne i wrażliwe jest ciało ludzkie.
-Chyba rozumiem dziękuję za wyjaśnienie!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro