Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Koniec nie zawsze jest końcem!!! To zaledwie początek!!! #13



Po załatwieniu wszystkich spraw odnośnie inicjaci, ruszyliśmy w stronę pałacu, ale chyba dłuższą drogą. Nagle stanęliśmy przed pomnikiem od ktorego biła energia... Podeszłam bliżej i dotknęłam pomnika ,ale moja ręką zamiast dotknąć zimnego metalu to przeszła przez niego. Wyciągłam rękę tak jakby z nicości, ale poczułam nagły przypływ mocy i ukojenia.

-Powinniśmy już iść Black mam dziś jeszcze rozmowę z przyszłymi rodzicami!

-Rozumiem, więc prowadź!

Szliśmy obok siebie w ciszy, ale nie dziwie się, pewnie musi jeszcze poukładać sobie to wszystko w głowie. Chyba utrudnia mu w tym jedna rzecz, czyli ja... Wciąż chodzę mu po głowie, a jego uczucie do mnie nie minęło. Można stwierdzić, że gdyby nie on to bym pewnie teraz siedziała na ziemi, czekając na koniec.

"Choć tak pragnę...to nie mogę...nie jestem tym kim jest on"

Odprowadził mnie do swojego pokoju, ale stwierdził ,że mogę pozwiedzać sama to miejsce... Gdy tylko on oddalił się ja poszłam prosto przed siebie.

"Wiem co robię, a jednak nie całkiem...czuje się trochę zagubiona na tej planecie"

Wyszłam z pałacu na ogród gdzie rosły ziemskie jak i kosmiczne rośliny. Niektóre widziałam po raz pierwszy w życiu. Byłam zachwycona, jak dwa odległe do siebie życia mogą tak dobrze do siebie pasować. Szłam chyba na środek ogrodu, gdzie było duże drzewo. Gdy byłam wystarczająco blisko zauważyłam, że to drzewo z ziemi, ale było połączone z tą planetą przez to pół drzewa było normalne ,a drugie pół było mechaniczne. Jak z resztą tu wszystko. Wszystko żyło zgodnie z tutejszą naturą. Usiadłam przy drzewie patrząc w niebo. Niby dzień, a widać było wszystkie gwiazdy, widniejące w galaktyce. Zamknęłam na chwilę optyki wsłuchując się w ciszę, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Perspektywa Optimusa

Po rozmowie ruszyłem do pokoju aby odpocząć, ale gdy otworzyłem drzwi, Black tam nie było. Ruszyłem w stronę pokoju lekarskiego myśląc, a raczej próbując myśleć jak femme...

"Gdybym był tu po raz pierwszy gdzie bym się udał... Pomyślmy... Na początku Black prowadziłem do ogrodu, ale nie mieliśmy jak tam dojść, pewnie ruszyła w tamtą stronę, ciekawa tego co tam znajdzie!!! "

Od razu ruszyłem do ogrodu. Gdy minąłem wrota, nie mogłem przestać podziwiać to miejsce. Gdy tylko tu przychodze nie mogę napoić się tego widoku, który tu spotykam. Osobne dwa światy, a tak dobrze ze sobą pasują. Szedłem do serca ogrodu, gdzie było olbrzymie drzewo. Jak się spodziewałem...Black była w ogrodzie, ale nie sądziłem, że zaśnie pod drzewem. Podeszłem do niej, włożyłem swoją rękę pod jej kolana, a drugą objąłem ją w tali... Po chwili ją podniosłem, a jej głowa opadła na moją klatkę. Uśmiechnąłem się na ten rozczulający widok, ale wiem do czego jest zdolna. Choć moje uczucie do niej nie znikło to wiem ,że na nowo będę musiał ją zdobyć, gdyż chociaż pamięta to widać po niej, że jest zagubiona w głębi sobie. Położyłem ją na łóżku i zdjąłem swój pancerz. Zerknąłem jeszcze raz w niebo i w gwiazdy aby w końcu zamknąć optyki, i w końcu zasnąć. Obudziłem się wcześnie rano aby jeszcze dopilnować ostatnie sprawy na szybkiego. Niestety chyba wielki Primus się na mnie obraził, bo przez przypadek potrąciłem moją tarcze, która obudziła Black.

-Gdzie się wybierasz? -spytała przecierając dłonią zaspane optyki.

-Wybacz mi nie chciałem cię obudzić-powiedziałem-Muszę dopilnować kilka rzeczy... Spokojnie wrócę na śniadanie-uśmiechnąłem się do niej i opuściłem pokój.

PERSPEKTYWA BLACK

Po tym jak wyszedł z pokoju, położyłam się z powrotem przykrywając się pościelą.

"Pomyśleć, że w bazie wojskowej spali w alt-modach"

Chociaż chciało mi się jeszcze spać to patrzyłam przez okno, podziwiając piękno nocy. Nawet nie wiem kiedy przysnęłam, a obudziłam się ponownie gdy było jasno i był czas śniadania. Na śniadanie zjadłam energon, a co by innego i wraz z Optimusem ruszyliśmy w stronę areny. Szłam z Optumusem tuż niedaleko areny gdy nagle moje optyki uchwyciły pewien moment. Młody mieszaniec precadona dokuczał botowi...zabrał mu miecz i złamał na pół. Rzucił go pod nogi szaro czarnego mecha, który uklęknął nad rozwalonym mieczem. Chciałam tam podejść, ale Optimus pokazał, że nie niestety ja nikogo się nie słucham i podeszłam do botów.

-Ej co to za zachowanie wobec przyjaciela?

-To nie jest mój przyjaciel-powiedział i uciekł.

-Dziękuję ,że stawiłaś się pani za mną-powiedział zapłakany.

-Dlaczego płaczesz?-spytałam ciekawa jego odpowiedzi.

-To był prezent od ojca... Długo pracował abym miał godne oręże, a teraz nie mam jak wystartować w inicjaci! Rodzina zawiedzie się mną.

-Na pewno nie jeśli cię kochają, a z pewnością tak jest! Zdradzisz mi swoje imię?

-Jestem MagdanSword-odpowiedział.

Wstawiłam do niego swoją dłoń tak aby mógł ją przyjąć i mu pomóc wstać z klęczek. Bez wahania przyjął odemnie pomoc.

-A więc MagdanSwordzie -rzekłam i sięgnęłam po swój miecz, który był przy mocowany z tyłu pleców-Przyjmij mój miecz i pokaż temu precadonowi, że siła to nie wszystko!

-J-ja nie mogę p-przyjąć od ciebie twego oręża pewnie jest bardzo wartościowy

-Jestem pewna, że jesteś godzien dzierżenia mojej broni- wysunęłam w jego stronę mój miecz, który trzymałam w dwóch rękach, po dwóch stronach miecza...-Mam dla ciebie radę...nie używaj tylko siły, ale też poruszaj nogami i rozumem! -niepewnie wziął w swoje dłonie moją broń.

-Obiecuję, że będę walczyć tak jak umiem, by nie zawieść cię i mojej rodziny!!!

-Cieszę się MagdanSwordzie, że odnalazłeś to czego było ci brak... Trzymam za ciebie kciuki i z pewnością pokonasz wszystkich!

-Black, bo się spóźnimy!!! -odezwał się dopiero teraz Optimus i również teraz bot zauważył Optimusa Prima.

-Już idę! -wstałam z kolan i uśmiechnęłam się do szaro czarnego bota-Biegnij, bo się spóźnisz!

-Dziękuję za wszystko!!!-i pobiegł w stronę areny.

-Black nie możesz wtracać się w sprawy inicjaci!

-Przecież nie jesteśmy w arenie, więc nic mi nie możesz zarzucić, a poza tym potrzebował pomocy! Niestety, ale ja pomagam tym, którzy potrzebują mej pomocy!!! -powiedziałam oburzona, ale rozumiałam Optimusa lecz ja jestem jaka jestem i podążam za własną intuicją i honorem... Weszliśmy do areny przypominającej ziemskie Koloseum, ale bez łuków. Mech prowadził mnie chyba na miejsce honorowe gdzie była już wielka rada, składająca się z moich przyjaciół.

Usiadłam obok fotelu Optimusa, który stał przy barierce.

-Witam wszystkich na dzisiejszej inicjaci!!! Dziś młode boty pokażą nam czego się nauczyły! Oraz wejdą w stan dorosłości!-mówił donośnym głosem-Niechaj zaczną się walki!!!

Skończył przemawiać do ludu i usiadł na swoim miejscu z którego był idealny widok na całą arenę... 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję, że się wam podoba 😁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro