Koniec nie zawsze jest końcem!!! To zaledwie początek!!! #12
Nie wiem dlaczego ,ale poduszka nagle zaczęła się poruszać i bić od niej ciepło, które naprawdę było przyjemne... dawno nie było mi tak dobrze. Wtuliłam się bardziej w poduszkę ,która była teraz twardsza. Coś mnie obejmowało i chyba w końcu zaczęłam racjonalnie myśleć. Uchyliłam pozwoli jedno oko i zobaczyłam, że leżę na Optimusie, a głowę miałam na jego klatce piersiowej...
"Co...jak...kiedy???!!!"
Nie mogłam uwierzyć ,że spałam na nim, a on na to pozwolił, nie powinno się to wydarzyć. Chociaż było mi niezmiernie wygodnie, więc nie ruszyłam się z miejsca... Patrzyłam przez okno na wschodzący dzień. Gdy nagle Optimus otworzył swoje niebieskie optyki , które były skierowane w moją osobę.
-Jak to się stało, że spałam na twojej klatce piersiowej?-zadałam pytanie, patrząc w twarz tego do którego było skierowane.
-Wróciłem późno ,a ty spałaś już więc po cichu wślizgnąłem się pod kołdrę, przykrywając cię przy tym. A po chwili położyłaś swoją głowę na mojej klatce... nie chcąc cię budzić pozwoliłem ci na to-uśmiechnął się licząc na to ,że nie będę zła. Chociaż byłam delikatnie mówiąc zdenerwowana to nie mogłam się gniewać na niego. Miałam misje do wykonania, a on był mi do tego potrzebny.
-Wstajemy?
-Nieee...za wygodnie mi -mruknęłam przymykając optyki.
-Wiesz mam swoje obowiązki, które muszę wykonać!
Przeturlałam się na drugą połowę łóżka i usiadłam na nim... Teraz właśnie Optimus zobaczył, że nie mam na sobie górnego pancerza. Mgła mnie otoczyła i ukazał się mój lekki, ale wytrzymały pancerz.
-Proponował bym pójść do Ratcheta i sprawdzić czy możesz jeść w tej postaci energon.
-Dobry pomysł -stwierdziłam.
-Dojdziesz sama? Bo wiem, że do jadalni zaprowadzi cię Ratchet- rzekł.
-Tak dam radę-uśmiechnęłam się do niego gdy on wstał aby przyłączyć pancerz do klatki piersiowej. Wyszłam z jego... chyba tymczasowo naszego pokoju. Gdyby ktoś mnie nie znał pomyślałby ,że jestem jakaś tam jego... nawet przez usta nie może przejść mi te słowo. Nie myślałam o tym więcej tylko ruszyłam w stronę pokoju lekarskiego. Zapukałam i weszłam do środka gdzie siedział przed czymś doktorek.
-Co cię sprowadza Black?
-No wiesz doktorku chciałam się spytać czy mogę jeść to co wy jecie.
-Po pierwsze nie nazywaj mnie doktorkiem , a po drugie zaraz się przekonamy-wyciągnął strzykawkę a ja od razu się cofnęłam-Tak wiem nie lubisz pobierania krwi ,ale to niestety konieczne! Więc usiądź i myśl o czymś innym-usiadłam jak mi kazał i odwróciłam wzrok od strzykawki z igłą, gdy on wbił mi ją aby pobrać krew.
-Nie nawidze igieł -powiedziałam pod nosem patrząc co robi Ratchet. Po dłuższej analizie stwierdził, że nie zaszkodzi mi pokarm ,który oni spożywają.
-No już za chwilę pora śniadania! Ale wszyscy się ucieszą gdy cię zobaczą...jak znam Bumbelbee to teraz nie może usiedzieć w miejscu-zaśmiał się-To idziemy?
-Tak jasne-wstałam z stołu i ruszyłam za Ratchetem ,próbując zapamiętać drogę do jadalni...
Perspektywa Optimusa
Gdy zakładałem pancerz ochronny Black była już w drzwiach, ale i zerknęła na mnie patrząc co robię. Kiedy opuściła mój ,ale chyba to już nasz pokój do drzwi ktoś zapukał... Otworzyłem je, wychodząc do jak się okazało Arcee.
-Cześć Optimusie! Stardeis nie mógł ci przynieść ani przeczytać listy zadań gdyż się rozchorował, a nie mógł znaleźć Bee, więc poprosił mnie.
-Dziękuje Arcee, że przyniosłaś mi dzisiejszy plan-podziękowałem jej, a ona się uśmiechnęła do mnie, co od razu odwzajemniłem.
-Pójdziemy razem do jadalni?- spytała.
-Tak -odrzekłem.
Gdy tylko przeszliśmy przez drzwi jadalni ukazał nam się z niecierpliwością czekający Bee.
-Gdzie ty byłeś?-spytała z widoczną złością, której nie próbuje ukryć tak jak to robi Black.
Usiadłem na swoim stałym miejscu i czekałem tylko na to aby Black i Ratchet w końcu przyszli. Przyszli już wszyscy oprócz tych dwóch... Nagle drzwi się otworzyły i przez nie wszedł Ratchet.
-Moi mili napewno się ucieszycie się gdy kogoś zobaczycie-powiedział medyk i otworzył na oścież drzwi w których stała Black.
-Black!!!!
Wszyscy zrobili duże oczy i rzucili się na nią, robiąc grupowego przytulasa. Bee skakał jak szalony nie mogąc usiedzieć w jednym miejscu.
-Jak przeżyłaś-spytał Bulkhead.
-Nie mogę powiedzieć ,bo sama tego nie wiem!
Usiedliśmy do stołu na którym było już jedzenie. Wszystko z energonu... Nie mogę powiedzieć, że nie lubię tego, bo energon bardzo mi smakuje. Obawiam się tylko tego, że za dużo to niezdrowo.
-Gdzie spałaś? Bo wiesz nie ma tu na razie pokoi gościnnych-stwierdziła bardzo ciekawa tego Arcee.
-To gdzie Black śpi nie jest narazie ważne. Przybyła tu w celach misji aby uratować swój świat przed Quintessą-rzekł Optimus.
-Podobno była niezwykłym potworem, ale tylko tyle wiem-stwierdził Jazz-Pewnie czekać będziecie na staruszka, który wie więcej?
-Oczywiście-wziął sobie trochę energonu na talerz-Powinien mieć więcej informacji o niej od innych znanych nam botów!
Wszyscy sobie nałożyli na talerz coś do jedzenia tylko ja patrzyłam przez okno, zastanawiając się ile potrwa mój pobyt na Cybetronie.
-Black powinnaś coś zjeść- zasugerował Ratchet.
-Jakoś nie jestem głodna- rzekłam wciąż wpatrując się w widok za okna.
-Black, a mamy cię po karmić?
-Nie Optimusie! Po prostu na ziemi miałam dietę, która kazała mało jeść, a więcej pić. Aby nie przeciążać organizmu.
Optimus poparzył się na mnie i na Ratcheta, który siedział przy mnie. Widząc on spojrzenie przyjaciela, nałożył trochę energonu na talerz femme.
-Chciałabym abyś towarzyszyła mi gdy będę załatwiał sprawy w mieście...ale masz zjeść to co masz na talerzu! -mówił z powagą i głosem nie przyjmującym sprzeciwu. Teraz właśnie zerknęłam na swój talerz w którym znajdowało się trochę pokarmu. Bez gadania zaczęłam powoli jeść. Gdy już wszyscy zjedli, rozeszli się do swoich obowiązków.
-Idziemy?
-Już-wstałam od stołu i szłam przy Optimusie w ramię, w ramię... Gdy opuściliśmy mury pałacu, ruszyliśmy w stronę miasta.
-Mam pytanie
-Co to za pytanie?
-Dlaczego przedstawiłaś się kontroli przestworzy jako Night.
-Na ziemi choć ludzie dobrze was wspominają to stworzyli organizacje, która ma na zadanie wytępić deceptikony i wszystko to co jest podobne do nich...Chcąc czy nie chcąc musiałam zmienić ksywke dla własnego bezpieczeństwa. Inaczej, by się mnie pozbyli...
-Nie-przerwałam mu.
-Nie przepraszaj. To zrozumiałe, bo skąd miałeś o tym wiedzieć.
Szliśmy w ciszy przez miasto ,a wiele botów przyglądało się nam.
-Mogę teraz ja zadać pytanie?
-Oczywiście
-Dlaczego wszyscy się tak na nas patrzą?
-Jesteś bardzo wysoka, nieliczni dorównują mi wysokością. Dlatego na nas tak patrzą, a poza tym jesteśmy tu sławni, bo Cybetron powrócił do żywych! I to dzięki tobie- uśmiechnął się w moją stronę, a ja odwzajemniłam uśmiech.
-To po co jesteśmy w mieście?
-A miało być tylko jedno pytanie! Trzeba dopilnować przygotowywań do wielkiej inicjaci... To takie coś podobnego do imprezy gdy ma się już 18 lat. U nas jest inicjacia, która całkowicie inaczej wygląda...jutro się przekonasz-wyjaśnił i szedł dalej.
-Rozumiem i zostało mi jeszcze jedno bardzo ważne pytanie-popatrzył się na mnie i pokazał mową ciała abym kontynuowała-Więc jest tu gdzieś pomnik...dlaczego ukazuje właśnie mnie?
-Sam jestem tego ciekaw, ale w głębi pomnika jest twoje serce i tylko godzien bot może je wydobyć...
-Nie jesteś godzien?
-Nie próbowałem... Wolę aby serce było tam bezpieczne. Chociaż Cybetron to teraz całkiem inne miejsce, to niektóre boty nie pozbyły z siebie tej cząstki Deceptikona.
Byliśmy niedaleko areny, a młode pokolenie Transformersów trenowało do jutrzejszej inicjaci... Ale gdy tylko zauważyli Optimusa odrazu podbiegli do nas i zaczęli się pytać jedno przez drugie...
-Na spokojnie moi drodzy! Jutro odbędzie się inicjacia, a dobierani do walki będziecie losowo! Gdy dwoje uczestników przejdzie do końca, stoczą ze sobą walkę o tytuł najlepszego wojownika!
Na spokojnie tłumaczył młodziakom co i jak, ale z pewnością wszystko wiedzą tylko chcieli zagadać Prima, bo kto by nie chciał
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka slendermanki!!!!
Wybaczcie mi że tak długo musieliście czekać, ale w nagrodę dostaniecie jeszcze jedną część!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro