Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Koniec nie zawsze jest końcem!!! To zaledwie początek!!! #32

Serdecznie zapraszam do czytania!
I przepraszam za błędy 😅
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak jak Król stwierdził postanowił nam pomóc, ale to dlatego iż ja jestem wśród botów, mych przyjaciół... Właśnie prawie wszyscy weszli na pokład statku gdy nagle podeszła do mnie Death.

-Mogę z wami się zabrać? -spytała.

-Dlaczego chcesz wybrać się na ziemię? -zadałam pytanie, ciekawa odpowiedzi.

-Nie chce aby ominęła mnie nawalanka!-rzekła choć widziałam, że skrywała prawdziwą odpowiedź.

-Każda pomoc się przyda Death! Witaj na pokładzie-rzekłam odsuwając się tak aby zaprosić ją gestem dłoni na statek. Ona tylko uśmiechneła się do mnie i weszła na sporych rozmiarów statek o szarych wręcz metalowych kolorach.
Po chwili podszedł do mnie władca wszystkich Stwórców i wszystkiego co żyje.

-Black-zaczął-chce abyś uważała na siebie gdy będziesz już na Ziemi-oznajmił i przytulił mnie do swojej klatki piersiowej i pocałował w głowę.

-Będę uważała-szepnęłam, a kontem oka zauważyłam Optimusa, który kierował się w naszą stronę i nie był zadowolony z tego co zauważył lecz nie pokazywał po sobie, że wiem iż idzie do nas. 

-To powiesz mi co to było gdy byliśmy na osobności?-spytał oglądając uważnie moją twarz.

-To byłam ja jako człowiek można powiedzieć, że to moje drugie ja -wyjaśniłam, a Król odsunął się odemnie i uśmiechnął nie tylko do mnie, ale i do Optimusa, który stanął obok nas.

-Dziękujemy ci Panie za twą pomoc! Mamy u ciebie teraz dług wdzięczności-ukłonił się delikatnie i wyciągnął w moją stronę swą dłoń, którą odrazu chwyciłam. Wraz z Optimusem skierowaliśmy się do statku. Lecz w połowie drogi stanęłam i odwróciłam się do władcy delikatnie się uśmiechając na pożegnanie, a gdy tylko znaleźliśmy się na mostku od razu piloci zaczęli procedurę startu. Z ogromnego statku Władcy wysunęły się trzy działa, które po chwili wystrzeliły wiązkę światła. Trzy wiązki kolorów złączyły się tworząc jakby wyrwe w czasoprzestrzeni mieniącą się tysiącami różnorakich kolorów.
Po chwili w lecieliśmy w most kosmiczny... To było coś niezwykłego i cudownego choć trwało tylko kilka sekund... Patrząc w mieniące się kolory widziałam różne rzeczy jakby to był film, a ostatni obraz mnie najbardziej zdziwił jednakże postanowiłam zostawić to dla siebie. wylecieliśmy z mostu kosmicznego gdy nagle naszym optykom ukazał się księżyc, naturalna satelita Ziemi. Już wiedziałam, że jesteśmy u celu. Trochę zjadał mnie stres, że zobaczę gruzy swego domu, ale gdy o minęliśmy księżyc moje wątpliwości zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Mój dom dalej był cały i na swoim miejscu lecz widać było, że sporo się zmieniło w atmosferze świata. Widząc ten widok westchnęłam ciężko gdy nagle na moim ramieniu spoczeła dłoń Optimusa, który uśmiechnął się do mnie pocieszająco, dając mi w ten sposób wsparcie.

"Ty wiesz jak mnie pocieszyć bez słów i kiedy tego potrzebuje "

Gdy on się uśmiechał ja również gdyż nie da się nieodwzajemnić takiego zabójczo uroczego uśmiechu. Ratchet chcąc czy nie spoglądał na nas z uśmiechem. Najchętniej znalazłabym się w bezpiecznych ramionach mego rycerza lecz to nie jest odpowiedni czas na takie czułości czy ich okazywanie. 

-Ile zajmie nam do lecenie na Ziemię? -spytał czerwono granatowy mech.

-Do 24 godzin-stwierdziła [T.I] siedząc na swoim stanowisku.

-Pójdę odpocząć-oznajmiłam wychodząc z mostka...

"Rozmowa z królem nie pomogła odnaleźć mi odpowiedzi na moje pytania lecz chyba nawet dodała więcej niezrozumiałych dla mnie rzeczy w ktorych zaczynam się powoli gubić... Przydałaby mi się szczera rozmowa z Alajlą..."

Westchnęłam ciężko próbując jakoś to wszystko ułożyć w swoim umyśle lecz to wszystko mnie przerastało... Po chwili już hibernowałam w swojej kajucie.

Obudziłam się w lesie. Od razu na myśl przyszło mi, że Alajla również chce ze mną pomówić. Ruszyłam przed siebie choć dziwne było to, że byłam pod postacią 'robota'.

-Witaj Black-przywitała się ze mną.

-Alajla! -uśmiechnęłam się na jej widok-Cieszę się, że cię widzę!

-Ja również! -rzekła siedząc na ziemi po turecku i jakby medytując, a po chwili pokazała dłonią abym do niej dołączyła.

-Dlaczego nie powiedziałaś mi co wiąże się z tym, że mam twoją Iskrę?! -spytałam.

-Twoją Iskrę Black to teraz twoja iskra!-poprawiła mnie- Nie chciałam abyś zrezygnowała z tego co ci pisane! Takie jest twoje przeznaczenie Black!  Będziesz lepsza w tym niż ja-powiedziała-Czekać cię będą wielkie czyny!

-Nie sądzę-rzekłam.

-Black od ciebie zależy to czy wygracie ostateczną bitwę-przerwała i popatrzyła się na mnie-tak jak już ci mówiłam odnajdując siebie odnajdziesz moc!

-Po co mi moc jeśli potrzebna jest broń do pokonania Quinntesy!? -nie rozumiałam jej choć starałam się zrozumieć.

-Niedługo stajesz przed wyborem i będziesz musiała zdecydować! Decyduj mądrze, bo gdy popełnisz błąd stracisz połowę tego na czym ci zależy!

-Nie chce wybierać-rzekłam-mam dość wyborów!

-Pójdziesz za przeznaczeniem czy przeciw niemu....decyzje i tak będziesz musiała podjąć Black! Wybór nadejdzie w czasie życia, a śmiercią-po tych słowach znikła rozpłyneła się jak mgła zostawiając mnie z większym mętlikiem niż dotąd.

Obudziłam się z bólem głowy i iskry...

"Dlaczego ja muszę decydować?! "

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jakie będą skótki złego wyboru? 

Czy Black mądrze zdecyduje? 

Czy ziemia przetrwa? 

Cześć dedykowana dla SaraKurek

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro