Koniec nie zawsze jest końcem!!! To zaledwie początek!!! #16
Obudziłam się gdy obok mnie nikogo już nie było. Chciałam zerwać się na równe nogi, ale rany jeszcze się nie zagoiły i ból głowy był powoli do nie zniesienia. Nagle drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł Optimus trzymając w dłoniach tackę z jedzeniem.
-Miło, że w końcu się obudziłaś!-odezwał się, a na jego twarzy gościł szeroki uśmiech.
-Ile spałam?
-Z jeden dzień...miałaś poważną gorączkę.
-To wytłumacza dlaczego głowa mnie boli-stwierdziłam trzymając się za nią.
-Powinnaś coś zjeść-powiedział i położył mi na nogach tackę z energonem.
-Jak dobrze cię znam Optimusie to cały dzień nie wyszłeś z pokoju aby tylko czuwać nade mną-bardziej stwierdziłam niż zapytalam.
-Za dobrze mnie znasz- uśmiechnął się.
-Zjesz ze mną, bo tego wszystkiego sama nie zjem! -powiedziałam i nie przyjmowałam odmowy.
-Ech ciebie to nie da się przekonać.
-Tak samo jak i ciebie-dodałam.
Więc w ten sposób zaczęliśmy jeść wspólne śniadanie przy którym żartowaliśmy i bawiliśmy jak dzieci.
"Chociaż nie wiem jak być Transformersem to wiem, że jestem dobrym człowiekiem"
Dwa dni później
-No Black twój stan jest w normie, ale nie radzę narazie długich spacerów i transformowanie się w alt-mode-orzekł Ratchet-Powinnaś się cieszyć, że masz takiego dużego farta do życia!
-Robię tylko to co do mnie należy Ratchet! Wy też nie jeden raz ratowaliście kogoś nawet za cenę życia...
-Naszym obowiązkiem było chronienie tych co sami się nie ochronią!
-Ja wciąż idę za tą ideą Ratchet, bo każdy może potrzebować pomocy -uśmiechnęłam się do niego i zeszłam z stołu.
-Wybacz, że nie wiem jak naprawić twoje serce-powiedział ze smutkiem.
-Najwyraźniej tak musi być! Nie przejmuj się mną przyjacielu, bo to nie jest aż tak wielki problem! -skierowałam się w stronę drzwi, ale nim wyszłam, wysłałam Ratchetowi pocieszający uśmiech.
Podążałam do sali gdzie poraz pierwszy spotkałam Optimusa, gdyż teraz wsłuchiwał od ludu ich prośby i problemy. Weszłam do pomieszczenia gdzie był wielki stół i przy nim siedział Opti, a po drugiej stronie stały boty. Przysłuchiwałam się w lamenty botów i patrzyłam na obojętną twarz Optimusa. Po skończeniu tego jakże interesującego zajęcia wyszłam z cienia w którym się skrywałam. Bez trudu on mnie zauważył nawet w cieniu.
-Długo tu byłaś?
-Troszkę
-Co powiedział Ratchet?
-Że wszystko jest w porządku-patrzył mi w moje różowe optyki, a ja przez przypadek zatonęłam w jego niebieskich jak niebo oczach. Na szczęście o pamiętałam się i odwróciłam wzrok w drzwi jakby było coś ciekawego za nimi. Optimus wstał z fotela i podszedł do mnie aż ciarki przeszły po moim ciele, gdy przytulił się do moich pleców. Nie mogłam zaprzeczyć, że przyjemnie jest gdy on przytula się do mnie, ale nie powinnam robić nadziei.
-Tak się cieszę, że jesteś tu z nami- położył swą głowę na mojej. Byłam najpierw spięta jak każdy mój mięsień, ale nie umiałam walczyć z przyjemnym uczuciem i rozluźniłam się pozwalając mu na przekroczenie osobistej granicy. Zbliżyłam się całkowicie do jego klatki piersiowej pozwalając mu aby mnie tulił swoim ciałem. Nagle ktoś zapukał do drzwi, a ja odsunąłam się od niego.
-Proszę wejść!!! -powiedział donośnym głosem, a do pomieszczenia wszedł Bee.
-Optimusie... Przybył na Cybetron!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro