Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część XXIV

*Ink*

Wieczorem obudziło mnie spadnięcie jakiegoś metalu, chyba jakiejś puszki. Wyszłem z pokoju na korytarz. Idąc tak słyszałem coraz to głośniejsze rozmowy. Głosy były na placu głównym. Pod biegłem tam i zobaczyłem Shatter'a, Fresh'a i Lux.
-Co wy tu robicie?-zapytałem na co Fresh upuścił puszke że sprayem do grafiti.
-Nic bro.-odparł Fresh.
-Wy malujecie grafiti?-spytałem.
-Odpowiemy jak nas nie wydasz.-zaznaczyła Lux.
-Nuuh...ale to jak zaznaczyłeś to zdanie i tak zdradza, że tak...
-...DOBRA TAK...malujemy grafiti.
-... mam pytanie...

*Error*

Rano zdziwiła mnie nieobecność Ink'a w pokoju. On normalnie śpi do 7-mej, a jest 5-ta. Ubrałem się i wyszłam trochę pospacerować na świerzym powietrzu. Wyszedłem na plac główny, a tam różnego rodzaju grafiti na murze. Jedno przykuło moją uwagę.
Szkielet z pustym oczodołem z który w połowie był we łzach tęczowych, a z drugiej strony w tęczowych wzorach na kościach i podpisem "No One Loves Me" i plamą jak u Ink'a.


(Przerobiłam 2 zdjęcia i dałam podpis <3)

Słysząc dyrka i kogoś tam jeszcze schowałem się za kolumnę. Niewychylałem się więc nic nie widziałem, ale słyszałem.
-Powinniśmy to usunąć przy pomocy magii...
-Nie Snape, najpierw dowiemy się czyja to sprawka. A nie przyzna się bo to nie pierwsze grafiti jake się tu pojawiło...-
Więc było ich więcej?
-To raczej któryś z naszych uczniów. Przecież jeden z uczniów z innego wymiaru zrobił domówkę która ma trwać dwa dni.-zauważył dyro.

Trochę czasu minęło i coraz to więcej osób zbierało się przy grafiti i albo robili fotki komórkami, albo wymyślali Teoriel Spiskowe. (<--- zabieg celowy XD) Szkielety z domówki nawet przychodzili specjalnie, aby zobaczyć te dzieła w tym jedno arcydzieło, tylko Fresh, Shatter, Lux i odziwo Ink trzymali się zdala od zgiełku.
Ink wydawał się smutny i przybity, a kiedy pytałem co się stało odpowiadał wymijająco lub wcale.
Kiedy wszedłem po lekcjach cicho do pokoju spotkałem płaczącego Ink'a i pełno krwi, a w powietrzu unosił się zapach marychłany.
-Ink!¿
-!?
Nadgarstki miał całe we krwi i pełno siniaków na całym ciele. Płakał i to straszne tęczowymi łzami. Żyletka na podłodze we krwi.

(Czas: 12h dziennie czyli 2 doby, aż łapy odpadają :\
P.S. podjaśnić tu ekrany!!!)

Depri niewiedząc co się dzieje trzęsła się pod łóżkiem.
Stałem jak zamurowany.
-...przepraszam.-cicho wydukał nadal płacząc i skulił się w kącie.
Powoli podeszłem do niego.
-...-niewiedziałem co powiedzieć tylko go przytuliłem. Hoi z tym, że marynarko-bluza bedzie we krwi i łzach. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Reaper'a na domówce i poprosiłem, aby Life przyszła jutro po czym bez wyjaśnień poza "bardzo pilne inaczej udupie" rozłączyłem się i odłożyłem telefon.
-Inky...powiedz co się stało...
-B-Byli tu..
-Kto!?
-N-Niewiem...n-napewno jacyś uczniowe H-Hogwardu.
-CO ONI KURWA ZROBILI!¿
-Nie krzycz...
-Dobrze...
-Zwyzywali i pobili...
-Za co!¿
-Ktoś, że jestem gey'em i szkieletem.
-Rasiści jebani!¡-
Rozejrzałem się po pokoju. Rzeczy Ink'a były powywalane, niektóre zniszczone, a łóżko na samej górze nie nadawało się do spania. Przywołałem linki i wziąłem bandarze i spirytus. Odkaziłem mu cięcia i założyłem bandarze. Usiadłem na podłodze przy oknie z Inky'm na kolanach przytulając go.
-Piękne.
-Co piękne?
-Twoje grafiti.
-S-Skąd ty?
-Widać. Ale dlaczego.
-...
-Chodziło o to co powiedziałem na domówce?
-Może...
-Ja cie lubie takiego jakim jesteś, za to cię nawet uwielbiam.- Inky wtulił się we mnie.
-Dziękuje.

Rano obudziłem się w tym samym miejscu co wczoraj z tulącym się do mnie Inky'm. Tyle, że w dźwiach stał dyrko i wicedyrka, Life, Reaper i inni. Dopiero teraz zczaiłem, że pokój jest nieogarnięty, pełno było na podłodze śladów krwi, łez i żyletka. Dyro był nieźle wystraszony.
-C-Co tu się stało!?

*************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro