Część XXVI
*Error*
Miną tydzień i Inky czuje się już lepiej. Mógł w końcu wrócić do jego pokoju. Depri mało sie nie zesrała ze szczęścia jak zobaczyła swojego pana.
Niestety piętro łóżka na którym Inky spał było zbyt zniszczone by użyć nanim zaklęcia "Reparo" więc dano mu materac.
Ink nie odstępował mnie na krok, a gdy pytałem o powód to odpowiadał, że potrzebuje towarzystwa lub, że nie chce zostać w pokoju sam, bo sie boi, że oni wrócą.
Chodził ze mną wszędzie poza toaletą, aż nastała noc.
Wszyscy położyliśmy się spać. Ja do mojego wyrka, a Ink na materac. Reaper'a jak nie było tak ni ma.
Gdy już zasypiałem usłyszałem ciche szuranie i znajomy dym.
Wstałem i spojrzałem w stronę Ink'a szurającego scyzorykiem po podłodze.
-Znowu palisz maryche?
-...przepraszam, że cię obudziłem.
-To nic, skąd ty masz bronie i maryche?
-Mój pędzel.
-W sumie racja.-
Usiadłem obok niego na materacu.
-Bezsenność?
-No, tak.
-Dalej rozmyślasz nad tym co było?
-...-zaczął cicho płakać.
-Ciii, spokojnie.-przytuliłem go.
-Idź spać. Musisz odpoczywać. Ile miałeś bezsennych nocy?
-Nie da sie policzyć.
-...Inky prześpij się.-
Pokiwał głową i położył się.
Trzymałem mu dłoń na ramieniu i głaskałem jego ramie by zasnął.
-Nadal nie mogę spać...-mówił lekko trzęsąc się.
-Zimno ci?-
Pokiwał głową. Położyłem się obok niego i go przytuliłem.
Nieśmiało, ale odwzajemnił.
Obrucił się i wtulił się we mnie. Zamknął oczy i zaczął zasypiać. Dobrze.
Ale w którymś Inky uniósł swoją głowę i spojrzał mi w oczy tymi swoimi pięknymi gwaizdkami świeciącymi w ciemności.
-Dziękuje ci.-nieśmiało musnął swoimi ustami o moje. Nagle coś poczułem i go pocałowałem namiętnie. On w szoku po chwili odwzajemnił. Zaczęliśmy się całować i oboje nie mogliśmy się powstrzymać. Inky mimo iż był bardzo zmęczony nie przerywał i co chwila pogłębiał. Inky założył mi ręce ma szyje, a ja go złapałem w tali. Przerwałem i powiedziałem
-Inky j-ja chyba...-
-Ja ciebie od dawna.- znów wpił się w moje usta i nagle ktoś wywarzył drzwi. Szybko odsuneliśmy się od siebie i wstaliśmy. Był to Reaper w bokserkach uciekający przed Fresh'em.
-O Brosky! Ja ci zaraz dam pieprzyć się z moim bratem!
-ALE NO! SAM TEGO CHCIAŁ NAPALONY BYŁ NA MNIE A JA NA NIEGO NO!!!
-KUŹWA W DUPIE U MURZYNA TO MAM!!!
-Czarno to widzę...
-...BO CI JEBNE!!!-
Reaper wyskoczył za okno, a Fresh się teleportował na dół. Do pokoju wszedł Geno cały czerwony.
-...byli tu może...
-Raper i Pomyłka? Tak.-powiedział Ink.
-Gdzie R...
-Reaper? Za oknem.
-Udupie Fresh'a.
-Za co braciszku?-spytałem.
-Reaper nie skończył mi obciągać i tu nagle Fresh.
-O-O
-Przekaż mu by ciągnął dalej, ale najpierw pozbądźcie się Fresh'a.-powiedział Ink.
-Ok!-pobieg schodami w dół.
-...Serio Ink?
-No co? Chciało mu się to niech ma.
-XD ale teraz idź spać.
-...Dobrze.
Usiadłem na swoje łóżko.
-M-Możesz spać z-ze mną? Jakoś t-tak...
-Dobrze, ale nie na starym materacu, choć.-
Podszedł do mojego łóżka, położył się i mnie przytulił.
Zrobiłem to samo głaszcząc go po tyle czaszki usnęliśmy.
************
Licze, że yaoistczni grzesznicy zadowoleni~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro