Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Fejm22 ups "Fine"

Muzyka rozdzierala mu uszy. Blyski fleszy i reflektorow wypalaly fotoreceptory. Za smietnikami juz dalo sie slyszec typowe odglosy zalanych, jeszcze nie w trupa ale bisko, osob ktore na zmiane bzycza i rzygaja, mimo tak wczesnej pory.
To nie jest jego bajka, rznal sie po nadgarstkach w myslach za to ze zgodzil sie tu przyjsc. To ostatnie miejsce w ktorym spedzilby urodziny. Nawet 18.
Poprafil kamizelke na polgolej klacie, bo cholernie bardzo brakowalu mu kaptura. Ale to byl jedyny ciuch jaki wydawal mu sie stosowny na taka "okazje".
- Jestes Drejcz tak? - Zagadnela go fembotka z hybryda zamiast optyk. Czerwona i niebieska. Skolowany nie wiedzial w ktora patrzec. Za nia ustawilo sie kilka botow i femme.
Jasne ze znal wszystkich. Jak byli mali czesto bawili sie w zlodziei i policjantow podczas gdy ich ojcowie naradzali sie po kryjomu kto czym i gdzie dowodzi albo czyja kolej stawiac kolejke. Tylko tyle pamietal z ojca pracy.
- Jasne, ze to on - parsknal jeden z mechow i przepchnal sie do przodu po to tylko by klepnac Drejcza w policzek. Syn Jazza o okazalym imieniu. Pop. - Tego slicznego pyska sie niezapomina, nie Juprime.
Pozostali sie zasmiali. Stare przezwisko, skrot od Prime Junior, nie lubil tego bo tak naprawde nie dostal tego nazwiska po ojcu bo nie mogl. W akcie urodzenia jest Pax-One ale nikt na to nie patrzy.
- Tak tak. To przez ta soczewke - mruknela Plotka, coreczka Wheeliego ktora byla bardzo wysoka, wskazujac czerwone oko.
- Mowilem ci zebys zaczekala na zerowki - mruknal Hiktores - Jak nie masz wady to diopra ci jej nabawi.
- Nie powinienes sie uczyc do sesji? - wyrwalo sie Drejczowi bo Hik byl juz na ostatniej prostej do zdania medycyny, jak jego ojciec. I spojrzal sie na juprima jak na idiote.
- Myslisz ze moj stary zdal to wszystko na trzezwo. Tego sie na ogarnac na trzezwo. Kurwa, muzsze sie napic - zakonczyl tesknie patrzac w wejscie do klubu.
- To idziemy! - Pisnela Plotka ciagnac Drejcza za reke.
- Po ci soczewka? - Szepnal
- Zobaczysz

No i zobaczyl. Klub byl jak kazdy inny, z tych ktore wyobrazal sobie Drejcz bo po nich nie chodzil.
Tylko ze w tym roilo sie od decepticonow.
O tak, Drejcz dobrze orientowal sie w sytuacji politycznej, nawet jesli nie chcial i nie ogarnial co robi Optimus Prime. Staruszek moglby szmuglowac prochy a Drejcz i tak wiedzial ze wladze w kraju podzielily sie na dwie partie, Opka-Autoboty i Stara czyli Starscreama-Decepticony.
Kilka czerwonych slepi zwrocilo sie w ich strone, strone blekitnych oczek ale widzac hybryde, podrabiano co Drej juz wiedzial, odwracai glowy.
- Zajmijcie loze, slonka a papa zamowi winiacze - Czyjes grube lapy wyladowaly na ramionach Drejcza i Plotki i syn Optimusa rozpoznal swojego niemal kuzyna, syna po Ironheadzie.
HeadMetal ruszyl z Hikto do baru a reszta pociagnela starego znajomego do siedzisk dla klubowiczow.

Drejczowi szumialo i blyskalo w procesorze od dzwiekow i swiatel i wlanego w siebie alkoholu.
Saczyl trzeciego drinka i musial przyznac ze cholernie topornie mu szlo. Nie pomagal zapach zjelczalego plynu chlodniczego ktory bil od wszystkich cial na parkecie, w tym Popa, Metala, Mastery i synow Miraga i wreckerow ktorzy ciagle chodzili po drinki i wracali odgrywac imitacje tanca ktore bardziej wygladalo Drejczowi jak zbiorowe tarlo, tyknietych paralizatorem ziemskich ryb. A juz zwlaszcza od Plotki i Hika ktorzy po kilku glebszych wrocili razem z lazienki.
Plotka widocznie nie miala juz wiecej wyzwan dla starego towarzysza dziecinstwa, Hika bo w pewnym momencie wyciagnela reke do Drejcza.
- Chodz zatanczymy.

Syn Prima zostal wyciagniety z lozy i sila poprowadzony do tej smiesznej zabawy.
Podrygiwal z Plotka dwie piosenki, moze trzy piosnki i cholernie sie meczyl mimo wytanczonych promili. Teraz juz wiedzial dlaczego moga w siebie tyle wlac.

###

Oczywiscie ze swietnie znala mecha stpjacego na bramce. A on znal ja. Zadna tak szanujaca sie decepticonca nie przyjdzie na zabawe wczesniej niz o polnocy, prawie jak ziemski Kopciuszek ale ona nie zmykala gubiac buty. Jej wysokie koturny wybijaly stukat gdy wbijala na bal by wszystkich oczarowac swoja suknia.
A raczej brakiem.
Razem z Pinki machnely na fluorestencyjno swoja bielizne, tak by oslepiala w klubowych lampach UV. Ona miala swoja na zielono w fioletowych elementach a Pinki, roz w srebrze. Nnarzucily na siebie dwie duze czarne koszulki ktore przed impreza porozcinaly do stanu minimum.
Efekt oszalamial,widziala to po oczach wszystkich zebranych. Maslane spojrzenia i zazdrosne.
Poszly sie we wie napic, potem odnalazly swoich znajomych z ktorymi wypily kilka drinkow i kuedy juz ledwo trzymaly sie na nogach poszly tanczyc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro