Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5 "Pierwsze chwile w obcym mieście"

Paryż godz. 18:30

Kuba, Karolina i dyżurny poczuli, jak samolot podchodzi do lądowania na francuskim lotnisku Charles de Gaulle. Podróż, jak na początku była wspaniała, stała się okropna. Okazało się, że samolot, którym wylecieli z Polski, miał awarię i musiał awaryjnie lądować w Monachium. Na lotnisku wysiedzieli się i wyczekali prawie cztery godziny, zanim polecieli kolejnym samolotem, już niemieckich linii lotniczych. Potem na trasie przelotu natrafili na straszliwą burzę, co spowodowało, że piloci bardzo ostrożnie lecieli przez ograniczoną widoczność. Błyski rozświetlały niebo co kilka minut, a grzmoty były tak potężne, że Karolina nigdy takowych nie słyszała. Wreszcie po kilkunastu godzinach wylądowali bezpiecznie we Francji. Jednak to nie był koniec tej męczącej podróży. Przed nimi była jeszcze odprawa celno-tożsamościowa. Stali w kolejce 20 minut, zanim dostali okazję, aby bramki prześwietliły zawartość ich bagaży, oraz możliwości sprawdzenia ich danych. Na szczęście to poszło po ich myśli i wkrótce opuścili teren lotniska.

Zgodnie z informacjami od pani komendant, po nich miała przybyć bardzo sympatyczna nauczycielka o imieniu Caline Bustier. Mając jej zdjęcie, rozpoczęli rozglądać się po parkingu stojącego przed lotniskiem. Widoczność mocno pogarszał deszcz, który na ich nieszczęście, musiał się akurat rozpadać. Jednak pomimo tych trudności, zobaczyli podobną kobietę do zdjęcia, stojąco przy wyjściu. To była ta osoba, której poszukiwali!!! Z wielkim entuzjazmem podeszli do niej i przywitali się po francusku.

- Czy to pani Caline Bustier?- zapytał się Jakub Milczek po francusku.

- Tak. Trafiliście na właściwą osobę. Nazywacie się Jakub Milczek i Karolina Bęk?

- Naturalnie.

- A ten trzeci chłopak, który stoi koło was- wskazała na Wojtka- kto to?

- To jest nasz dyżurny, z którym przyjechaliśmy. Nazywam się Wojtek Kowalski.

- Dobrze. Wsiadajcie szybko do samochodu, bo jeszcze rozchorujecie się od tej ulewy.

Natychmiast jej posłuchali. Zapięli pasy, zamknęli drzwi i ruszyli.

-Bardzo dużo o was słyszałam- zaczęła rozmowę pani Bustier- Zasłynęliście się wieloma czynami. Alix opowiadała mi o tym, że przyjechaliście tutaj na szkolenie.

- Tak. Albo w ramach pomocy policyjnej- dodał- na tydzień.

- To świetnie. Cieszę się, że będziemy was gościć. Będę przez tydzień waszą wychowawcą. Mam nadzieję, że trochę nauczę was tego francuskiego, mojego ojczystego języka- dodała pani żartobliwie. Tak w ogóle, czy w waszej szkole francuski jest językiem obowiązkowym?

- Nie. My głównie uczymy się języka niemieckiego i oczywiście angielskiego. Są dodatkowe przedmioty związane z francuskim, ale z nich nie korzystam. Ja się uczę tego języka dla pasji w szkole językowej. Według mnie jest on bardzo piękny- powiedział Kuba.

- Cieszę się, że masz o nim takie zdanie- powiedziała nauczycielka- mam nadzieję, że dobrze będziesz się wśród nas czuł. A ty Karolino, umiesz mówić po francusku?

- Tylko trochę. Tak jak Kuba powiedział, u nas głównie uczymy się języka angielskiego czy niemieckiego- odrzekła- Mam jednak podobne zdanie. Jest to piękny język.

- A wasz dyżurny?- zapytała pani.

- Dyżurny- szybko odrzekł Kuba- bardzo dobrze umie mówić po francusku.

- Zgadza się- odrzekł- nauczyłem się tego w szkole językowej.

Tak cała droga upłynęła na przyjemnych rozmowach między nauczycielką a nowymi szkoleniowcami. Jednak co dobre, szybko się kończy. Już po chwili podjechali pod hotel Mouire w Paryżu. Pani Bustier włączyła kierunkowskaz, skręcając na hotelowy parking. Otworzyła drzwi i szybko ich wypuściła.

- Jutro po was przyjadę o 7:30. Bądźcie gotowi, dobrze?

- Dobrze- odrzekli wszyscy- miłego dnia pani życzymy.

- Tylko szybko biegnijcie do hotelu, aby was nie zalało. Macie wszystkie rzeczy?

- Tak. Już zabieramy.

Szybko Kuba wyjął z bagażnika walizki, torby i inne rzeczy. Z tymi tobołami wszedł do hotelu i w holu głównym zostawił w pobliżu windy. Powrócił do swoich znajomych na zewnątrz.

Caline Bustier uśmiechnęła się do nich na pożegnanie, po czym ruszyła samochodem. Przyjaciele jeszcze chwilę jej pomachali, a następnie bez żadnych problemów zameldowali się w hotelu. Miła obsługa wskazała pokoje, w których każdy miał zamieszkać osobno. Rozpoczęto wypakowanie bagażu. Trochę zajęło im to czasu, gdyż wszystkie ubrania trzeba było włożyć do szafy, ułożyć swoje rzeczy w łazience, położyć w odpowiednich miejscach swoje rzeczy osobiste. Jednak już po kilkunastu minutach udało się im zakończyć tę żmudną robotę. Ledwo Kuba usiadł przy stoliku, to do pokoju zapukali Karolina i dyżurny. Z ociąganiem ruszył do drzwi i im otworzył. Rozgościli się na łóżkach i rozpoczęli rozmowę:

- Jak wam podoba się Paryż?- zapytała Karolina- na mnie sprawił już duże wrażenie. Tak chciałabym wszystko zobaczyć w wolnym czasie. A jak na was zadziałał?

- Na mnie też pozytywnie- powiedział Wojtek.

- Jeżeli chodzi o mnie- zaczął Kuba- Paryż jest bardzo fenomenalnym miejscem. Tylko że....

- Tylko co?- zapytała Karolina.

- Praktycznie nikogo tu nie znamy. Jest to dla nas całkowicie obce miasto. Nie wiemy, jak inni będą do nas nastawieni, chociażby nasi koledzy ze szkoły.

- Spokojnie- odrzekła dziewczyna- damy sobie radę. Nie zawiedziemy pani inspektor.

- Też na to liczę- odrzekł Wojtek- wrócimy z honorem, nie ze wstydem. Mam rację?

- Tak- krzyknęli Karolina i Kuba.

- Dla poprawienia nastroju kolego, przeczytam ci pewien żart.

Kiedy wszyscy go usłyszeli wybuchły salwy śmiechu. Wkrótce nadeszła już 20:00 a, jako że nikt nie chciał zaspać, musieli się wszyscy pożegnać i wyjść. Kuba położył się przy zgaszonym świetle i po chwili zasnął.

                                                                                                   ***

- To dalej jest nie to, czego chcę!!!- krzyknął mężczyzna w ciemności.

- Co mam poradzić, że te sieroty nie mieli tych kolczyków, co chciałeś. Zrobiłem to co kazałeś. 

- To teraz tam wrócisz po nowe kolczyki. Co ja z tego zrobię- wrzasnął, rzucając biżuterią po blacie- dopóki nie wykonasz mojej misji w 100% nie dostaniesz to, czego chcesz. Jak umowa to umowa. 

- Dobrze, następnego dnia znowu zacznę łowy.

- I mam nadzieję, że znowu mnie nie zawiedziesz...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro