Rozdział 30 "Groźby"
20 minut później...
Przez budynek szkolny podjechał policyjny SUV, który przetransportował postrzelonego Felixa. Jak wspominaliśmy wcześniej jego rana była powierzchowna, dostał on w ramię, tak więc po opatrzeniu w szpitalu i założeniu bandażu przyjechał na szkolną komendę. Wyprowadzili go dwaj inni policjanci i weszli z napastnikiem do szkoły. Przed wejściem stał dyrektor Damocles, który popatrzył się na nastolatka z wyraźną radością, ale też totalnym obrzydzeniem.
- Cieszę się, że wreszcie cię dorwali. Życzę ci oglądania kratki do końca życia!
Chłopak zaczął się szarpać.
- Nie wierć się, idziemy!- burknął funkcjonariusz.
Weszli po metalowych schodach. Za nimi zaczęli iść uczniowie, którzy bardzo bali się o bohatera i wręcz modlili się o jego zdrowie. Krzyczeli do Felixa:
- Obyś nigdy nie poczuł świeżego powietrza- wrzasnął nastolatek.
- Życzę ci, abyś nie wyszedł z paki do końca życia!- krzyknął inny.
Bandyta z bezczelnym spokojem wszedł wraz z policjantami do pokoju przesłuchań. Czekali tu na niego Kuba i Karolina. Inny gangster, Harry Montron został poprowadzony do sali obok, gdzie przesłuchać mieli go Alix Kubdel i pan Roger.
Wprowadzony nastolatek został gwałtownie posadzony na krześle, przy drzwiach stanęli antyterroryści.
- Siadaj! Nie kładź nóg na stole, jak cię matka wychowała!
Felix Graham de Vanily nie słuchał, dalej jego nogi znajdowały się na stole. Co więcej, zaczął wsadzać ręce do kieszeni i ziewać. To wyprowadziło równowagę ze śledczych!
- Dobrze. Dlaczego napadałeś na bezbronne nastolatki?
- Bo miałem ochotę i zachciankę- odparł oskarżony.
- Co ty gadasz?
- To, co słyszysz. Miałem zachciankę je bić i tyle.
- Dostałeś zlecenie od Władcy Ciem?- zapytała Karolina.
- Tak. Jednakże, robiłem to, bo sprawiało mi przyjemność bicie ich. Swoją drogą szkoda, że cię nie dopadłem Karolinko. Chętnie i ciebie bym sprał.
- Co ty powiedziałeś!?- wrzasnął Kuba, najwyraźniej wyprowadzony z równowagi.
- Słyszałeś, nie będę się powtarzać. Wiesz, jaki byłby twój los? Chętnie bym cię zastrzelił, a Czarny Kot, żeby zmarł. Ale będzie radocha, a ten palant przestanie mi zatruwać moją egzystencję. Wiecie, jaka to ulga? HAHAHAHAHAHA!!
- Przestań pieprzyć- odrzekł instynktownie policjant- Zacznij lepiej myśleć nad swoim losem, bo będziesz za swoje wyczyny odpowiadał jak dorosły. Zmarnujesz sobie wiele, wiele lat.
- O ile zostanę skazany- rzekł Felix- mam tylu prawników, że jeszcze was ośmieszę. Udowodnią mi, że jestem chory psychiczne. Już moja mama poszła do królowej Anglii. Na pewno wybłaga ułaskawienie.
- Będziesz sądzony w Paryżu. A twoje refleksje są nagrywane. Nie myśl sobie, że prokuratura dozwoli na ekstradycję do Wielkiej Brytanii. Tego się nie spodziewaj!
- Lepiej odpuście- powiedział o wiele ciszej Felix- żeby moi koledzy was nie sprzątnęli.
- Grozisz policjantom!?- huknął śledczy.
- Nie.... Tylko was ostrzegam. Żebyście nie leżeli pod komendą jak psy.
- Wyprowadzić go!- rozkazała Karolina- bo zaraz go sama wyprowadzę.
- Liczcie minuty do waszej śmierci- odrzekł Felix na pożegnanie.
- A ty licz lata, jakie spędzisz w więzieniu- rzekł do niego Kuba- mam nadzieję, że całe życie.
Mężczyzna został wyprowadzony. Funkcjonariusze również wyszli z sali. Antyterroryści z pokoju obok wyprowadzili Harry'ego Montrona, dołączyli do oddziału i razem wyprowadzili obu przestępców. Na korytarzu czekał Wojtek, razem z panem Rogerem.
- Co zeznał ochroniarz Felixa?- zapytała policjantka.
- Nic. Śmiał się z nas. Szybko skończyliśmy przesłuchanie, nie dało wytrzymać tych obelg. A co ze Felixem?
- Groził nam. Mamy odliczać minuty do naszej śmierci. Sugerował też, że będziemy leżeć pod komendą jak psy.
- Co za zwyrodnialec. Na szczęście mamy taki materiał dowodowy, że nie potrzebujemy ich zeznań. To wystarczy, aby poszli za kratki na kilkanaście lat.
- Posłuchajcie- wtrącił Wojtek- Mamy informację ze szpitala. Czarny Kot....- zaczął.
- Co?- zastanawiała się Karolina- no gadaj co?
- Otóż, Czarny Kot jest w bardzo ciężkim stanie. Jest sparaliżowany od pasa w dół.
- Co takiego???? To niemożliwe.
- Jest szansa, że z tego wyjdzie. Jednak lekarze, nie chcą nic nie obiecać. Jest też w stanie śpiączki farmakologicznej.
- Trzeba jechać do Biedronki i ją przesłuchać. Dzięki jej zeznaniom będziemy mieć kolejne dowody. Jedziemy do niej...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro