Rozdział 28 "W śmiertelnym niebezpieczeństwie..."
Sobota godz. 15:45 Obrzeża Miasta
Niedaleko Sekwany znajdował się jeszcze jeden pustostan, a raczej pozostałości po placu wojskowym. Na ten plac wjechał czarny, nieoznakowany wóz. Wysiadł z niego Felix i Harry. Obaj doskonale wiedzieli, że ich plan poległ, więc Felix postanowił dać upust swojej złości. Wyjął związaną Biedronkę z bagażnika. Musiał z nią skończyć.
- Co tam Kropeczko- rzekł- teraz się nieźle zabawimy.
Mówiąc to, za pasa wyjął pistolet, rozkazał również Harry'emu, aby oddalił się od niego. Wykonał jego polecenie i się oddalił. Był bardzo oddany swojemu panu. Chciał wykonać na niej wyrok śmierci, i nie potrzebował pomocy.
- I co?- powiedział powtórnie Felix- chciałaś mnie wyrolować. Odrzuciłaś mnie. Nie chciałaś mnie. To teraz poczujesz, jak to jest, stracić wszystko!
Przyłożył broń do skroni super bohaterki. Biedronka chciała coś powiedzieć, jednak z jej oczu kapały łzy.
---
W jej głowie panował totalny mętlik...
- Adrien!- powiedziała w myślach- pamiętaj, że cię kocham! I to się nie zmieni nawet jakbym miała umrzeć...
Następnie zwróciła się do rodziny, która siedziała w pobliżu.
- Mamo, nie zapomnij o mnie! Tato, nie zapomnij o mnie! Błagam was.
Te przykre słowa mówiła z łzami w oczach. Jednak nagle poczuła czyiś pocałunek w policzek. Był to Adrien.
- Ja też cię nie przestanę kochać!!!
---
Niespodziewanie z nieba zeskoczył Czarny Kot.
- Nie podchodząc do mnie, bo ją zabiję, rozumiesz- krzyknął Felix.
Biedronka spojrzała na Czarnego Kota ze zalaną twarzą łzami. Bohater nie mógł jej nie pomóc.
- Dobrze, nie denerwuj się, odkładam moją broń- próbował negocjować i rzucił na ziemię koci kij- zostaw ją. Chcę zginąć zamiast niej.
- Wiesz, że przeprosiny niczego nie zmienią? Ani twoje deklaracje? Ani twoje, ani innych! Wiesz, co ja czułem. Wiesz, co ja pragnąłem. Pragnąłem uprzykrzyć życie Adrienowi. Chciałem, żeby się poczuł, co to znaczy stracić kogoś bliskiego. Chciałem mieć Biedronkę dla siebie. Ten błazen myślał, że się zmienię. Nigdy nie zapomnę tych przykrości!
- Felix, odłóż tę broń. Jeszcze możesz się uratować. Prokurator potraktuje cię łagodnie.
- MILCZEĆ!!!! Już nic się nie da uratować. Ktoś musi ponieść konsekwencje. Chcę, aby poczuła, co to znaczy cierpienie. Zginie za 3, 2, 1....
- Felix nie!!- zaczął biec w jego kierunku.
- GIŃ!- wrzasnął i chciał już pociągnąć za spust.
Rozległ się strzał. Czarny Kot ze strachu nie chciał się widzieć na tą tragedię i zasłonił oczy. Jednak, kiedy je ponownie otworzył, zobaczył, jak chłopak, porywacz upada na ziemię. Wkrótce za krzaków leżących jakieś 300 metrów wyszedł Kuba. Okazało się, że wziął samochód z kategorią B1, czyli dla tych, co ukończyli 16 lat. Co prawda, szybko nie dogonił pojazdu , ale sukcesywnie trafił po nitce, aż do kłębka.
Czarny Kot pobiegł w kierunku Biedronki, jednak wtedy niespodziewanie z samochodu wyszedł Harry Montron. Jakub Milczek kompletnie o nim zapomniał. Wymierzył w Czarnego Kota. Kuba go dopiero wtedy zobaczył:
- Uważaj!!!- wrzasnął.
Było już za późno. Z broni palnej mężczyzny padły trzy strzały i trafiły w plecy bohatera. Biedronka zobaczyła, jak bohater upada powoli na ziemię z wielkimi ranami na plecach...
- NIE!!!- wykrzyczała wniebogłosy Biedronka- nie on.
Zaraz potem Harry wymierzył w Kubę, ale nie zdążył oddać strzału, gdy nagle za plecami usłyszał:
- Policja!!! Gleba!!
Odwrócił się w kierunku Karoliny, jednak ona była szybsza. Oddała strzał, który trafił Montrona w nogę. Upadł na ziemię. Z czarnego vana wybiegli również antyterroryści, którzy podeszli do niego i go skuli. Kuba, widząc odwrót sytuacji, zaraz podbiegł do Czarnego Kota i zaczął sprawdzać jego stan. Zobaczył jego obfite krwawiące rany na plecach. Był przytomny, jednak zdołał wypowiedzieć tylko te słowa: Zrobiłem to dla ciebie, Kropeczko. Przekażcie jej to. Zaraz potem stracił przytomność.
- Halo!! Halo!!!!- krzyczał Kuba- nie odchodź. Szybko wezwijcie karetkę. Natychmiast potrzebujemy z trzy karetki. Halo!!!
Karolina odwiązała Biedronkę, która zaraz podeszła do niego i zaczęła płakać.
- Ratujcie go!! Proszę- krzyczała Biedronka z płaczem.
Milczek przeprowadzać masaż serca i resuscytację. Tętno robiło się coraz słabsze.
- Gdzie jest ta karetka? - zapytał ze złością policjant- on zaraz umrze.
Ciągle sekundy zmieniały się w minuty. Sytuacja stawała się coraz gorsza.....
Na miejscu robiło się coraz bardziej tłoczno. Po kilku minutach na teren miejsca zbrodni przyjechała karetka pogotowia, zaraz po niej laboratorium z technikami policyjnymi, a potem nasi "kochani" dziennikarze. Widzieli w tej tragedii ogromną sensację, nagrywali jak lekarze wyjmowali łóżko szpitalne. Podbiegli natychmiast do rannego bohatera i szybko przeprowadzili badania. W jego oczach malował się strach.
- Musimy natychmiast zabrać Czarnego Kota do szpitala. Natychmiast!!!
- Co się z nim dzieję, panie doktorze? - krzyczała, jakby była w jakieś transzy Biedronka.
Doktor nic na razie nie chciał jej zdradzić, tylko powiedział:
- Zabieramy go, natychmiast.
- Czy mogę z nim jechać?
- Oczywiście. Musimy cię i tak opatrzeć- odpowiedział ratownik medyczny. Ale bardzo prosimy się nie zbliżać do pacjenta.
- Tak, jest- odpowiedziała bardzo cicho szlochając dziewczyna.
- Antyterroryści będą was asekurować- wtrącił się do wymiany zdań Roger- a co z pozostałymi przestępcami?
- Obaj mają bardzo powierzchowne rany postrzałowe, wystarczy obandażować i zabrać naszych gagatków- odpowiedział doktor- zaraz przyślemy następną karetkę. A teraz przepraszam- odpowiedział- jedziemy natychmiast z pacjentem.
Lekarz wraz z ratownikami medycznymi i Biedronką weszli do pojazdu i włączając syreny, ruszyli w kierunku szpitala Hotel Dieu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro