Rozdział 20 "Przesłuchanie"
Piątek godz: 11:40
Pod College François Dupont podjechał czarny policyjny SUV. Z tego auta wysiedli policjanci, którzy trzymali dwóch bandytów za sobą, skutych w kajdanki. Ruszyli w kierunku budynku i weszli do niego. Po metalowych schodach wspięli się na drugie piętro, a korytarzem dotarli do sali nr.27 i weszli do niej. Obok drzwi stanęli policjanci Wojtek i Karolina. Pierwszy z napastników, ten których nie był ranny, siadł na miejscu. Przez całą drogę wyśmiewał się śledczych, nazywał ich idiotami. Jednak nie tylko sobie na to pozwalał. Teraz był na tyle bezczelny, że śmiał się w twarz Kubie, który wpadł w niezłą furię.
- CISZA!!!- wrzasnął- w twoim położeniu lepiej, żeby nie było ci do śmiechu.
Mężczyzna nie usłuchał. Ciągle śmiał się, jednakże po chwili nareszcie się uspokoił. Można było zaczynać przesłuchanie bandyty.
- Teraz jest ci tak do śmiechu- rzekł Kuba po ciszy milczenia- jednak jestem ciekawy, czy w pierdlu będziesz taki do przodu.
- Naszym mottem przewodnim jest prędzej: śmierć konfidentom - odpowiedział napastnik.
- Nie baw się ze mną w kotka i myszkę - odrzekł policjant- tylko gadaj! Gdzie jest Biedronka?
- Kto?- zapytał, udając zdziwienie.
- GDZIE JEST BIEDRONKA?- wrzasnął chłopak ze nagromadzą irytacją.
- Ale jaka biedronka, azjatycka czy czerwona?- zadał szydercze pytanie gangster- czy może ta co oberwała środkiem na insekty?
- Przestań się ze mną bawić, tylko pogarszasz swoją sytuację. Albo powiesz nam prawdę, albo czeka cię 25 lat za usiłowanie zabójstwa policjantów i udział w porwaniu.
- Jakie dobre!!- zaśmiał się przestępca- 25 lat!! HAHAHA!
- A może nawet dożywocie- poprawił się Kuba- bo przecież to nie są takie proste przestępstwa.
- Coś ci zdradzę- odpowiedział kryminalista i zbliżył głowę do aspiranta Milczka. Zaczął szeptać:
- I tak nie dacie im rady. Jesteście za słabi na cokolwiek. Jesteście zwykłymi nieudacznikami, którzy trują życie porządnym ludziom. I- powiedział po chwili- uważam pana, za wyjątkowo ohydnego człowieka.
- Wojtek! - wrzasnął- wyprowadzić go, bo mnie jasna krew zaleję.
Wojtek, zaraz podniósł napastnika.
- Ała, to boli!- zająknął.
- Ma boleć!'
Natychmiast wyprowadzili podejrzanego z pokoju przesłuchania.
Tymczasem pan Roger w sąsiednim pokoju przesłuchiwał kolejnego mężczyznę.
- No co nam powiesz?- zapytał komendant.
- Nic!- powiedział z spokojem.
- Gdzie jest Biedronka?
- Jaka Biedronka? Człowieku, my nie zabijamy bezbronnych zwierząt. Chociaż nie, raz mi się zdarzyło, przepraszam- zaczął sobie z nich kpić- zakopaliśmy ją pod piaskiem na plaży miejskiej w Paryżu.
- Gadaj- wrzasnął pan Roger- cierpliwość mam tylko jedną. Gdzie jest Biedronka?
- Nic wam nie powiem, bez mojego adwokata.
- Dla kogo pracujesz?- zapytał policjant.
- Jako śmieciarz w firmie wywożącej śmieci- odrzekł.
- Skąd miałeś broń?
- Kupiłem- odrzekł bandyta.
- Gdzie ją kupiłeś? GADAJ!!
- W firmie transportowej owoców i warzyw.
- GDZIE JEST BIEDRONKA?- zapytał ponownie.
Bandyta już nic nie powiedział.
- Wyprowadzić go, natychmiast! - rozkazał policjant.
Bez wahania inni policjanci, również poirytowani bezczelnością tych nierobów, wzięli ich i zaprowadzili do pojazdu policyjnego.
- Uważaj na głowę!- powiedział kryminalny wsadzając go do samochodu.
Gdy zostali posadzeni za kratkami, natychmiast na sygnałach wywieźli ich do Pokoju dla osób zatrzymanych, gdzie mieli spędzić 2 dni do momentu postawienia przez prokuraturę zarzutów.
Jednak, pomimo tego policjanci byli strasznie źli. Nie dość, że chcieli ich zabić, jak psów, to jeszcze nie okazywali żadnej skruchy. Obaj wyszli z pokoju przesłuchań.
- I co?- zapytała Karolina.
- Nic. Jeden z napastników śmiał się z nas, gadał o insektach, drugi z nich twierdzi, że Biedronka jest pod piachem na plaży miejskiej. Nie naprowadził nas na żaden trop.
- Z nas też sobie nieźle zakpił. Ustaliliśmy, że za tym wszystkim naprawdę stoi Władca Ciem. Dzwonił do Czarnego Kota w sprawie okupu. Nie wiemy, czego żąda, ale jedno jest pewne. Są oni sprytni. Kiedy podjechaliśmy na miejsce, skąd wykonywane było połączenie znaleźliśmy tą bezczelną kartkę- pokazała ją- a Gabriel potwierdził, że z tej karty SIM wykonywane było tylko jedno połączenie.
- Musimy przycisnąć tych frajerów- odrzekł Kuba- bo nic innego nie mamy, ale z nimi nie da się rozmawiać.
- Posłuchajcie, mam pewien pomysł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro