Rozdział 19 "Zasadzka"
Piątek godz: 10.00
Na ulicach Paryża ciągle trwały poszukiwania tajemniczego samochodu, którym sprawcy przewozili Biedronkę. Praktycznie każdy patrol poszukiwało zbiegów, jednakże od czasu pościgu, auto zapadło się pod ziemię. Pan Roger wraz z Jakubem Milczkiem jeździli po mieście, po wymianie przebitych opon. Liczyli na to, że uda się odnaleźć czarny pojazd.
- 000 do 003- powiedział przez krótkofalówkę Kuba- wszystkie drogi i autostrady wyjazdowe z miasta zablokowane?
- Tak- odpowiedział patrol- wszystkie drogi są po blokowane. Po obwodnicy Paryża również podróżują patrole. Na razie żaden podejrzany samochód nie opuścił miasta.
- Przyjąłem. Zatrzymujcie każdy ciemny pojazd. Bez odbioru- rzekł policjant.
Przez chwilę jechali w milczeniu. Szkolnego policjanta zaczęły nawiedzać wyrzuty sumienia. Miał pilnować super bohaterki, a zamiast tego postanowił sprawdzić, czy sala jest pusta. Wiedział, że napastnik wykorzystał okazję, wtedy, gdy nikogo nie było. Ciągle w jego głowie dzwonił głos Czarnego Kota "Miałeś ją pilnować....", co nie dawało mu żadnego spokoju. Wiedział bowiem od relacji ze strony Karoliny, że samego bohatera łączyła z Biedronką szczególną więź. Mówiąc w skrócie, zwyczajnie się bał. Bał się tego, co się wydarzyło i nie chciał doprowadzić do żadnej katastrofy. Niespodziewanie coś wyrwało go z jego rozmyślań:
- 003 do 000- powiedział głos- na wylotówce z aglomeracji przy ulicy Voie des Laiteries 10, znaleziono samochód o podanym rysopisie.
- Kto was poinformował- zapytał Milczek.
- Jeden z dzielnicowych rozpoznał go i zadzwonił do nas.
- Przyjąłem, udajemy się na miejsce- powiedział Kuba, a pan Roger włączył sygnały i szybko pognali na południe.
***
Piątek godz. 10:10
Tymczasem w szkole również trwało poruszenie całą tą sytuacją. Karolina Bęk próbowała uspokoić Czarnego Kota, który wylewał ogromną ilość łez, niestety bezskutecznie. Miał on zwyczajnie złamane serce, co trochę rozumiała. Przyleciał do niej Wojtek, który miał bardzo ważną informację.
- Karolina. Odnaleziono miejsce logowania komórki. Jakieś pola niedaleko obwodnicy.
- Serio?- odrzekł Czarny Kot.
- Tak.
- Natychmiast tam jedziemy.
- Zaraz poinformuje stosowne posiłki- skwitował Wojtek. Przygotujcie się do drogi.
***
20 minut później...
Jakub Milczek oraz Roger dotarli na obrzeża pięknej paryskiej aglomeracji. Powiedzmy sobie szczerze, były tutaj same pola, więc bohaterowie byli mocno zaskoczeni. Przejechali jeszcze parę metrów, po czym zobaczyli zdobycz. Był to czarny poszukiwany pojazd o numerach KMR 1250S. Częściowo ucieszyli się na widok, jednakże policjanci zauważyli, że ktoś stoi koło niego. Nie wiedzieli, czy to są jacyś mieszkańcy tej ulicy, czy przestępcy, więc przejechali obok niego, bacznie go obserwując. Niespodziewanie osoba dobyła karabinu szturmowego i zaczęła strzelać w ich kierunku. Pociski przebiły opony, a pan Roger musiał wykonać niespodziewany drift. Szybko wysiedli z auta i schowali się za maską, skąd strzelali w kierunku bandytów. Oni odpowiadali ogniem. Wyglądało to na całkiem poważną jatkę. Kuba zdołał jeszcze wyciągnąć krótkofalówkę i krzyknąć:
- Do wszystkich patroli, potrzebujemy natychmiast wsparcia. Dwóch mężczyzn strzela do nas, natychmiast przysłać wszystkie jednostki. Na ulicę Voie des Laiteries 10.
- Już jedziemy. Bez odbioru.
Sytuacja stawała się coraz groźniejsza. Pan komisarz dobrze strzelał, jednak pomalutku kończyła się amunicja. Jednak jeden z mężczyzn, trochę wyszedł za samochodu. Wykorzystał to Kuba, który oddał celny pocisk w jego kierunku. Trafił go w ramię i w mig się przewrócił. Drugi dalej nieustannie wymieniał ognia z policją. Coraz głośniej rozbrzmiewały sygnały policyjne. Wkrótce dojechali na miejsce i zastawili drogi z dwóch stron. Przestępca próbował się jeszcze bronić, strzelając w kierunku lusterka nadjeżdżającego wsparcia, jednak był już w kleszczach i dalsza walka nie miała sensu.
- Stój Policja!!!- krzyknęli wszyscy- ręce na maskę!
Za samochodu wyszli obaj policjanci, którzy podeszli do napastnika.
- Nie ruszaj się- krzyknął Kuba, kując mężczyznę- pogadamy na komendzie.
W kajdankach poprowadzono bandytę do czarnego policyjnego SUV-a, który przyjechał na ulicę. Pojawiły się również lekarz pogotowia, który zbadał drugiego kryminalistę. Jak powiedzieliśmy wcześniej kula drasnęła tylko o ramię, więc po zabandażowaniu i podaniu leków przeciwbólowych zabrano go na komisariat.
- 000 do 004- powiedział chłopak- przyślijcie policyjnych techników. Muszą zabezpieczyć samochód i broń. Trochę tego jest.
W czasie rozmów usłyszano krzyk jakiegoś człowieka. Dobiegał z krzaków.
- Pomocy, Ratunku!!- wołał.
Kuba wraz z innym policjantem pobiegł na miejsce zdarzenia i zobaczyli związanego posterunkowego policji. Natychmiast do niego podbiegli i odwiązali.
- Dziękuje wam!- odrzekł.
- Jak to tego doszło, że zostałeś związany?
- Otóż- zaczął swoją historię- w czasie pieszego patrolu zobaczyłem stojący czarny samochód na poboczu. Chciałem spisać kierowcę i dowiedzieć się, co się stało. Wtedy oni mnie napadli. Kazali zadzwonić mi na komendę i poinformować, że znalazłem i rozpoznałem samochód. Chcieli was zabić.
- Na szczęście nic się nie stało- podsumował śledczy- udało się zapobiec egzekucji. Nic się panu nie stało?
- U mnie wszystko jest w porządku. Trochę mnie pobili, ale na szczęście nic poważniejszego.
- To dobrze. Posterunkowy wracaj do domu, a my zajmiemy się tymi gagatkami.
- W porządku. Dziękuje wam jeszcze raz za pomoc.
- Nie ma sprawy. Pamiętaj, że zawsze pomagamy innym.
***
Dosłownie w czasie trwania tej akcji, Karolina Bęk wraz innymi policjantami z KMP przyjechała na miejsce, skąd dzwonił antagonista. Przez chwilę wraz z Czarnym Kotem oraz innymi mundurowymi przetrząsali całe pole uprawne. Chodzić po tej kukurydzy na pewno nie było wygodne, jednakże było to niestety konieczne. Przy próbie dokładnego namierzania, wykorzystano technologię wskaźnika GPS, który wskazał upragnione miejsce lokalizacyjne. Jednak zamiast jakieś ważnego tropu, spotkali bardzo niemiłą niespodziankę. Na jednej z kukurydz znaleźli karteczkę z wrednym uśmieszkiem, a koło niej kartę SIM. Był to ogromny cios, jakiego doznali. Przestępcy zakpili się z nich!!! Jednakże najbardziej to odczuł Czarny Kot, który znowu pogrążył się w rozpaczy.
- Mamy potwierdzenie- powiedział Gabriel- z tego numeru wykonywano tylko jedno połączenie. Do Czarnego Kota.
- Pewnie telefon na kartę?
- Zgadza się.
- Nie ma w pobliżu porzuconego aparatu?
- Nie. Przeczesano obszar 3ha. Sprawca prawdopodobnie specjalnie porzucił tą kartę w tym miejscu, a potem uciekł. Nie chciał dzwonić z terenu swojej kryjówki, bo zostałaby namierzona. Nie spodziewałbym się też odcisków palców. Mamy do czynienia z profesjonalistami.
Całą rozmowę przerwał telefon. To jest partner, Jakub Milczek dzwonił do niej.
- Halo!
- No cześć- powiedziała dziewczyna- czemu nie dawałeś znaku życia?
- Karolina, był zamach na nas.
- JAK TO? TY CHYBA ŻARTUJESZ.
- Mówię prawdę. Na szczęście nic się nam nie stało. Ten porzucony samochód to podpucha, która miała stać się celem naszej egzekucji. Przestępców już wieziemy do College François Dupont.
- Zrozumiałam. Zaraz wrócimy z powrotem. My też mamy nowe ustalenia.
- Jakie?
- Wszystko powiem ci na miejscu. To nie jest rozmowa na telefon.
- W porządku. Już udaję się do szkoły z powrotem.
Natychmiast przywołała jakiegoś innego mundurowego i z nim pojechała do szkoły, na komendę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro