Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11 "Z zimnej perspektywy"

Czwartek godz. 8:10 Piekarnia Dupain-Chengów.

- Ok - rzekła Marinette tuż po przebudzeniu - mamy już drugi składnik potrzebny do naszego eliksiru. Kolejnym składnikiem, zgodnie z tym zwojem jest kwiat błękitny irys. Znajduje się on w Pirenejach, niedaleko granicy z Hiszpanią.

- W górach?- dopytała Tikki.

- Tak. Pireneje leżą na terenie trzech państw Francji, Andory i Hiszpanii. Na szczęście naszego irysa szukamy po francuskiej stronie od Tuluzy.

- Dobrze. Ruszamy chyba od razu.

- Zgadza się- odrzekła dziewczyna- każda minuta opóźnienia to minuta pogarszająca stan mojego partnera. Nie mogę, jako bohaterka dopuścić do jego śmierci.

- Doskonale cię rozumiem, Marinette. Ja też, tak samo jak ty martwię się o niego. Ruszamy natychmiast.

- Tikki kropkuj!

Zaraz po chwili, normalna uczennica szkoły zamieniła się w super bohaterkę, osobę, która wielokrotnie ratowała z opresji mieszkańców miasta przed akumami Władcy Ciem. Jednakże jej nie było do końca wesoło, miała ciężką misję. Ze szkatułki wyciągnęła Miraculum Konia, założyła okulary na nos i krzyknęła:

- Tikki i Kaalki połączcie się!

Zaraz po tych słowach, jej postać stała się Biedrokoniem i ponownie użyła teleportacji, aby dostać się do miasteczka leżącego u wrót Pirenejów, Tuluzy. Było to miasteczko, które obfitowało w turystów kochających górskie klimaty, czy jazdę na nartach. W pasmie górskim praktycznie zawsze padał śnieg. Dziewczyna ponownie rozłączyła oba miracula, schowała jedno do swojej torebki, po czym ruszyła w kierunku jednego ze szczytów. Wiedziała, że irysy rosły na poziomie powyżej 1600 n.p.m. a sama wędrówka liczyła  prawie 6 km. Jako, że była straszna mgła i sypał śnieg, nie mogła użyć swojego jojo, aby szybciej przejść. Musiała podążać pieszo. Przez większość drogi płakała, nie mogła tego znieść, jednak z poświęcenia nie rezygnowała.

***

Sobota godz. 8:40 Hotel Mouire

W tym momencie, na miejscu detonacji pojazdu pracowało bez żadnych przerw około 20 techników i 5 pirotechników. Przeszukiwali cały parking i na początku nie było żadnych tropów, aż do tego momentu.

- Kuba, Karolina!- krzyknął Gabriel- coś znalazłem.

- Co to takiego?- zapytali i podbiegli do technika.

- Znalazłem kartę SIM. Muszę ją zabezpieczyć. Być może z niej był wykonywany SMS. Zaraz to sprawdzę.

- Coś jeszcze zabezpieczyłeś?- zapytał pan Roger.

- Udało mi się zabezpieczyć jeszcze ślady kół. Był to typowy samochód 5-osobowy. Nic innego na razie nie wiem. Sprawdzę też, czy na znalezionej karcie znajdują się odciski palców.

- Ok, pośpieszcie się. Wszystko wskazuje na to, że był to zamach, albo prośba zastraszenia komisarzy. A nauczycielka prawdopodobnie jest przypadkową ofiarą.

- Macie informację na temat pokrzywdzonej?

- Medycy donoszą, że jej stan jest bardzo ciężki. Głównie poparzenia drugiego stopnia, jeden krwotok wewnętrzny oraz bardzo dużo ciężkich ran.

- Co za zwyrodnialec!- wrzasnął Kuba- jedną z naszych najlepszych nauczycielek skrzywdził. Powiadomiliście dyrektora oraz rodzinę?

- Tak- odrzekł Roger- wszyscy pojechali do szpitala. Nauczycielka walczy o życie.

- Udało się nam coś ustalić- rzekł niespodziewanie Gabriel-numer, który kontaktował się z Kubą, przed wyrzuceniem karty logował się na tym samym parkingu. Najwyraźniej mężczyzna obserwował pojazd, a samą bombę podłożył wcześniej. Dokonał chyba tego w nocy. Musiał was śledzić albo ktoś zbierał więcej informacji.

- Czy widzieliście jakiś samochód za wami wczoraj?

- Jechał za nami czarny Mercedes. Ale nie skupialiśmy się na numerach rejestracyjnych.

- Przypomniałem sobie, że pamiętacie, jak Felix groził nam śmiercią? Być może to jest jego próba.

- Wszystko możliwe. Jednak on ma raczej nic nie powie.

***

Biedronka w międzyczasie pokonała dwa kilometry. Było strasznie zimno i lodowato.

- Nie mam sił!!- wyszeptała- muszę odpocząć.

Upadła na ziemię. Panowała straszna zamieć, więc bohaterka wstała i ze wielką motywacją dotarła do punktu odpoczynku, a konkretnie do schroniska. Weszła do domu i poprosiła uprzejmego kelnera o ciepłą zupę pomidorową. Usiadła koło okna, gdzie ze płaczem popatrzyła za okno. Płatki śniegu strasznie wirowały. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro