Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7 "Sprytny plan i okropny koszmar"

---

Policjanci patrolowali ulicę. Pan Roger, Jakub, Karolina oraz Czarny Kot mieli wziąć udział w odprawie policyjnej, w czasie której chcieli ustalić, kilka kolejnych szczegółów w sprawie porwania Biedronki. O dziwo, bohater czuł się bardzo dziwnie, i nie wiedział, czym to się objawiało. Strachem?

Już mieli zaczynać, gdyż nagle do pokoju wbiegli dwójka mundurowych policjantów. 

- Posłuchajcie!- odpowiedzieli- na obrzeżach miasta- zaczął się jąkać- znaleźliśmy zwłoki dziewczyny w masce. 

Jak Czarny Kot to usłyszał, to wpadł w ogromną furię. 

- Kłamiesz. To nie może być prawda. To wszystko kłamstwo!- odrzekł.

- Bardzo mi przykro, ale mówimy bardzo poważnie. 

- Nie wierzę wam. Gdzie niby je znaleźliście? - odrzekł z wielką rozpaczą.

Policjant nie chciał nic powiedzieć....

- Gadaj!!!

- W pobliżu Sekwany... na jej prawym brzegu.

- Natychmiast tam jedziemy!

- Ale...- zaczął Roger.

- Natychmiast!!!

Policjanci nie mieli wyboru, zaraz włączyli sygnały policyjne i ruszyli na miejsce zbrodni.

Po jakiś 10 minutach dojechali na miejsce, był to teren wielkich zarośli i gęstwin. Policjanci natychmiast wysiedli z pojazdu, po czym, przedzierając się przez zielone chwasty, dotarli do miejsca, gdzie miały znajdować się zwłoki. Na miejscu był technik kryminalistyczny.

- Posłuchajcie!- powiedział Czarny Kot- pokażcie mi.....

Technik policyjny bez słowa podszedł i odsłonił zakryte kocem zwłoki. Kiedy bohater to zobaczył rozpłakał się.

- NIE! TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA!!!

Niespodziewanie w jego głowie dobiegły głosy:

- TO TWOJA WINA!!!- krzyczały.

Czarny Kot chwycił się za głowę i zaczął walczyć z myślami. Jednak policjanci, którzy na niego patrzyli, dołączyli do tego chóru wyrzutów.

                                                                                            ---

- NIE!!! NIE!!! NIE!!!- krzyczał w niebogłosy, przestraszony tym koszmarem Adrien. Ze strachu skoziołkował aż na zimną podłogę. Dopiero tam się ocknął, że wszystkie toczące się wydarzenia, które widział były nieprawdziwe. Jednak, sam strach jeszcze bardziej się spotęgował. Podszedł szybko do regału, skąd wziął swoją komórkę i spojrzał na godzinę. Dochodziła 3.00 w nocy. 

- Już dzisiaj raczej nie zasnę, nie mogę!- odrzekł do swojego kwami.

- Rozumiem, że się boisz, ale jeżeli się nie wyśpisz, nie będziesz miał do niczego energii.

- Mam to gdzieś. Nie mogę dopuścić do tej tragedii. Plagg, wysuwaj pazury!!!

Po kilku sekundach stał się Czarnym Kotem. Otworzył swoje okno na oścież, powiało zimnym wiatrem, gdyż w czasie aury typowo listopadowej, noce robiły się coraz bardziej chłodniejsze. Biedny chłopak postanowił udać się na piękne rozświetloną wieżę Eiffla i wydłużając swój kij, wyskoczył ze swojego pokoju na świeże powietrze.

Noc była niesamowicie piękna, gwiazdy świeciły mocno, a tafla księżyca niesamowicie odbijała się w wodzie. 

Czarny Kot, kiedy czuł się smutny, kochał tutaj przebywać, mimo wszystkiego złego. Obserwował niesamowitą panoramę, która nie uszczęśliwiała, a wręcz zmagała tęsknotę. Z jego oczu kapały łzy, nie mógł się pozbierać po tak okropnych koszmarze sennym. 

Czuł się sam, jak na pustyni, gdzie nic wokoło nie było. Ignorował tony świateł, dla niego panowały totalne ciemności... 

                                                                                             ***

Sobota godz. 6:45

Nastał już kolejny dzień we "francuskiej Wenecji". Mimo że powinien wydawać się radosny i szczęśliwy, każdy był zaniepokojony obecnymi wydarzeniami i tajemniczością spraw. Mieszkańcy, tak samo jak Czarny Kot, nie mogli spać, gdyż bali się, że gdyby doszło do ataku ze strony Władcy Ciem, bohater nie poradziłby sobie samemu. W przypadku rodziny Marinette, dzięki sprytnemu fortelu, jacy wymyślili policjanci, nie wiedzieli, że ich córka jest w poważnym niebezpieczeństwie. Przetrzymywana była w starym pustostanie na obrzeżach miasta, w miejscu, gdzie nikt nie ośmielił się tu zajrzeć. Jak podkreślaliśmy wcześniej, była związana do starego, drewnianego krzesła. Odzyskiwała przytomność, po tym, jak Felix uderzył ją w twarz.  Siedziała w pokoju ze związanymi ustami i rękami. Jednak, pomimo tego wysłuchiwała rozmowy bandytów, którzy obok za ścianą się naradzali.

- Władco Ciem, mam dla ciebie złe informacje- powiedział Felix- dwóch naszych zostało wczoraj zatrzymanych przez policję. Mieli oni zlikwidować tych, co nam siedzieli na ogonie, ale zamiast tego wpadli sami.

- Nic nie sypną?- zapytał antagonista.

- Nie ma nawet takiej opcji. Oni dobrze wiedzą, co się stanie, gdyby to zrobili. Oni nie sypią, bo sami nie mają co do gęby włożyć. Za każde pieniądze będą milczeć.

- Dobra, czas zrobić kolejny krok w realizacji naszego planu- zaczął Władca Ciem- musimy zmusić Czarnego Kota, aby oddał swoje miraculum. Dobrze wiem, że jest po uszy zakochany w Biedronce, więc bardzo łatwo wpadnie.

Wszyscy, na czele z osobą mówiąca się roześmiali.

- Zadzwonię do niego na Kotfon. Kupiliście mi numer na kartę? Zaraz potem, pojadę z Thomasem i wyrzucę ją w pola. Ok?

- Nie ma sprawy- odpowiedział Thomas- wszystko się załatwi.

- Pamiętajcie, że czas mikstury osłabiającej (zabierającej moc Biedronce) trwa tylko 24 godziny. Trzeba polać nią jeszcze raz. Kto się tym zajmie?

- Mogę ja- zapytał się chłopak- zrobię to z wielką przyjemnością.

- Dobra. To idź. Z kolei ja pojadę z Thomasem i zadzwonię do bohatera. Mój plan będzie idealny.

- Czekaj, czekaj...- powiedział Felix- pamiętaj, to co mi obiecałeś. Że dasz mi pierścionek, który posiada Gabriel Agreste.

- Oczywiście- odpowiedział Władca Ciem- ale póki co zróbcie, to co wam powiedziałem. Dajcie znać, czy wszystko poszło dobrze. Pilnuj jej, a ja jadę.

- Dobra!-odrzekł bandyta- przygotować auto dla naszego szefa. Natychmiast!

Zaraz z garażu dwójka służących, wyprowadziła czarną BMW o zupełnie innych rejestracjach. Wsiedli do nich Thomas i Władca Ciem. Wyjechali z lasu, po czym skierowali się w kierunku autostrady A13. Niedaleko węzła podjechali w pola uprawne i wysiedli za ekranami akustycznymi. Zaraz wykręcił numer telefonu super bohatera. Dochodziła już godzina ósma. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro