Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22. Życiowa decyzja.

Była godzina trzecia. Blondynka niespokojnie, ale jednak po cichu przemierzała pusty korytarz internatu. Kiedy obudziła się nie widziała nigdzie swojej przyjaciółki. Postanowiła poczekać z nadzieją, że poszła do łazienki, ale długo nie wracała. Dlatego poszła sprawdzić sama – w końcu mogła zemdleć czy coś innego.

Niestety nie było jej tam, dlatego zmierzała szybko do swojego chłopaka z nadzieją, że uspokoi ją trochę. Wiedziała, że spał, ale tak bardzo martwiła się o Karę. Tyle osób na chwilę obecną stracili, że już nie wiedziała co myśleć. Zwłaszcza, że Edwards nie odbierała telefonu.

Bez pukania weszła do pokoju, w którym smacznie spał Ulrich i potrząsnęła go za ramię. Ten niemal spadł z łóżka ze strachu.

- Ulrich, to ja. Spokojnie - powiedziała szeptem chcąc uspokoić chłopaka.

- Co ty tutaj robisz? - spytał sennym głosem.

Pomimo to był świadomy, że bez powodu by tutaj nie przychodziła. Więc musiało się coś stać.

- Nigdzie nie ma Kary.

- Jak to?

Widać, że wziął sprawę na poważnie, zwłaszcza po ostatnich akcjach.

- Patrzyłam wszędzie. Mam wrażenie, że stało się coś złego.

- Słuchaj - powiedział Stern biorąc ją za rękę a drugą przetarł swoją twarz. - Ubiorę się i pójdziemy jej poszukać. Może jest w fabryce.

Kasia pokiwała głową i przytuliła chłopaka po czym dała mu szybki pocałunek. Następnie wyszła z pokoju, a Niemiec narzucił na siebie pierwsze lepsze ciuchy.

Chwilę potem już biegli w stronę opuszczonej fabryki.

***

- Może tak łaskawie ktoś powie mi co się stanie, jeżeli źle wybiorę?! - krzyknęła zdenerwowana.

Nie wiedziała prawie nic. Nawet nie zdążyła zapytać o cokolwiek. Nie była pewna jak dużo ryzykuje. Znaczy domyśliła się, że całkiem sporo. Nawet powrót przyjaciół na Ziemię i odwirusowanie Williama.

- Cholera!

Chodziła w tą i z powrotem zastanawiając się, który teleport miała wybrać. Wybór był naprawdę trudny. Mogła wybrać sektor zapomnienia, dzięki któremu zapomni o wszystkim co sobie wybierze. Mogła także skazać się na sektor prawdy, w którym zobaczy swoje potknięcia życiowe.

Schowała głowę w rękach. Miała już tego dosyć. Chciała to skończyć jak najszybciej i mieć spokój. Chociaż jaki miałby być to spokój z dwoma wirusami u boku?

***

Całkiem szybko dostali się do fabryki. Kiedy znaleźli się przy komputerze, zauważyli, że torebka Kary leży na mocarnym, obrotowym krześle.

- Jest w Lyoko - szepnęła przerażona Kasia.

- Ale po co?

- Nie mam pojęcia.

Podeszła do klawiatury i zaczęła coś na niej pisać. Ulrich uniósł brew. Ona umie się tym obsługiwać?

- Nie ma jej nigdzie. Nie mogę jej namierzyć - po jej plecach przeszedł przeszywający dreszcz.

- Moglibyśmy tam pójść, ale nie umiem się tym obsługiwać - tutaj wskazał na komputer.

- Znam kod na opóźnioną wirtualizację - uśmiechnęła się.

Zanim jednak zaczęła wpisywać kod, coś rzuciło jej się w oczy. Była to książka w torbie Kary, którą dzisiaj czytała. Ciekawość blondynki wygrała i wyciągnęła wolumin. Następnie zaczęła kartkować go szukając czegoś ciekawego.

Kiedy zatrzymała się wzrok na pewnym tekście już wiedziała co jej przyjaciółka robiła w Lyoko. Czasami była naprawdę nieodpowiedzialna.

- Ona poszła po Złote Łzy - mruknęła z niedowierzeniem. - Sama.

- Co to takiego? - spytał zaciekawiony.

- To coś typu antywirus. Tylko nie trzeba nad nim pracować, bo już jest gotowy. Musimy po nią pójść!

Kasia spojrzała na Sterna a on tylko pokiwał głową głaszcząc ją po włosach. Widział, że bardzo martwiła się o "siostrę". Sam się o nią zamartwiał. Jeszcze brakowało, żeby jej się coś stało.

Kasia wpisała kod do wirtualizacji a potem szybko pobiegli do windy.

***

Kara już wiedziała co zrobić. Wolnym krokiem podeszła do teleporterów i stanęła pomiędzy nimi. Następnie weszła w ten po lewej stronie. Wybrała sektor prawdy.

Miała nadzieję, że był to dobry wybór. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro