1. Nieporozumienia.
Nastał już dwudziesty czwarty marca – sobota. Co za tym szło, dzień odpoczynku dla każdego ucznia. Niestety pewien blondwłosy chłopak nie mógł spać tej nocy, co skutkowało zdenerwowaniem jego współlokatora. Odd grał niemal cały czas na swojej przenośnej konsoli co jakiś czas mrucząc coś pod nosem.
Ulrich czuł już to, jak bardzo niewyspany będzie. Chyba, że Odd postanowi opuścić pokój w najbliższym czasie. Niestety nie zapowiadało się na to, a zbliżała się pomału godzina siódma.
- Czy ty mógłbyś dać mi się przespać chociaż z trzy godziny? - spytał zirytowany Niemiec zakładając poduszkę na głowę.
- Nikt Ci nie broni - mruknął Odd pod nosem.
Nie zamierzał przestawać grać, ponieważ to zajmowało mu myślenie - a myślał ostatnio bardzo dużo, na dodatek o kimś. Nie mógł nadal pogodzić się ze swoimi uczuciami, nie chciał ich nawet przeanalizować.
Od tamtej dziwnej akcji z Edwards na korytarzu minął tydzień, a on dalej to przeżywał. Nie mógł uwierzyć w to co powiedział dziewczynie. Dlatego postanowił ją nieco unikać. Oczywiście nie wliczając wypraw do Lyoko, w końcu musieli się jakoś komunikować.
Przez unikać miał na myśl, by nie spędzać z nią czasu sam na sam, kiedy nie jest to potrzebne. Z rozmową było podobnie, nie odzywał się do niej, póki nie musiał.
Był przekonany, że Kara wiedziała, iż coś jest na rzeczy. W końcu dwa dni temu, kiedy spotkali się przypadkiem na korytarzu chłopaków spytała dlaczego tak ją traktuję.
On wtedy jedynie wzruszył ramionami i ruszył w kierunku swojego pokoju, zostawiając oszołomioną dziewczynę. Przecież nie powiedziałby, że zaczął darzyć ją jakimś większym uczuciem.
Z jego rozmyślań wyrwało go ciche chrapnięcie Ulricha. Dopiero wtedy zorientował się, że nie udało mu się jego postanowienie o niemyśleniu.
Zrezygnowany odłożył konsolę na biurku i wyjął czyste ubrania z szafy. Było jeszcze trochę czasu do śniadania, dlatego postanowił umyć się i wyjść z Kiwi na spacer.
Kiedy był już odświeżony, wszedł do swojego pokoju by założyć plecak, w którym miał przetransportować swojego pupila na dwór. Żaden nauczyciel nie mógł dowiedzieć się o jego istnieniu, dlatego zawsze starał się by tylko odpowiednie osoby wiedziały o Kiwi.
Gdy wyszedł na dwór okazało się być naprawdę ciepło. W końcu zaczęła się wiosna i było już z szesnaście stopni.
Dochodząc do parku, chłopak otworzył swój plecak, z którego wyleciał karmelowy kundel. Odd usiadł na trawie pod drzewem i przyglądał się psu.
Jego myśli nieustannie wracały do długowłosej Polki i nie mógł nic z tym zrobić. Nie był gotowy na nic poważnego. Dalej miał żałobę po związku z Samanthą.
Nie chciał skrzywdzić kolejnej bliskiej mu osoby – bo nie oszukując się, Kara do takowych należała. Była jego najlepszą przyjaciółką, jak pozostałe trzy dziewczyny.
Musiał ją jakoś zniechęcić do siebie. Dlatego postanowił ją unikać.
***
- Siema - odezwał się Odd siadając przy stole ze swoją tacą z jedzeniem.
Kiedy doszedł na stołówkę, cała paczka jego przyjaciół już tam była. Oczywiście wraz z niewyspanym Ulrichem, który nieprzytomnie jadł swoją porcję.
Włoch niemal od razu zaczął wchłaniać owsiankę z owocami. Chociaż nie oszukując siebie, wolał coś bardziej treściwego, mimo, że nie był jakoś niesamowicie głodny.
- Cześć. Jakie plany na weekend? - spytała jedna z Polek popijając gorącą herbatę.
- Jakoś nie za specjalnie o tym myślałem - wzruszył ramionami.
Nie miał ochoty praktycznie na nic. Wolał cały dzień spędzić w pokoju.
- Może byśmy się gdzieś wybrali? - spytała Kasia.
Jednak zauważyła, że Kara i Odd byli nastawieni sceptycznie do jej słów. Coś było między nimi nie tak i każdy to widział. Mimo to nie chcieli jakoś bardzo w to ingerować.
- Ja odpadam - mruknęła Kara mieszając łyżką w swojej zupie mlecznej.
Odd skończył jeść swoją porcję i siedział przy stole. Każdy był zdziwiony, że nie szedł po dokładkę. Nawet sama Kara spojrzała na niego z uniesioną brwią.
Martwiła się o chłopaka. Mogła przeżyć to, że ją unika, ale nie to, że wydawał się zagubiony i przygnębiony. Była niemal przekonana, że to jej wina, dlatego też grała jak on. Nie chciała się narzucać. Jeżeli Włoch by coś od niej chciał - zgłosiłby się do niej. Chyba.
- Zbieram się - powiedział Odd i wziął swoją tacę odnosząc ją po czym zniknął za drzwiami.
Każdy westchnął tylko.
- To chociaż my gdzieś chodźmy - zaproponował William.
Bądź co bądź nie chciał by i pozostałych dopadło złe samopoczucie.
- To dobry pomysł. Idźcie i bawcie się dobrze - poparła Kara Williama.
Była tego samego zdania. Zresztą czułaby się potwornie, gdyby przyjaciele nie skorzystali z pięknej pogody i weekendu.
Postanowili spotkać się od razu po jedzeniu. Dlatego też Edwards wyszła szybciej i postanowiła iść do swojego pokoju. Musiała popracować i tak nad kilkoma programami, które mogłyby pomóc im w walce z wirusami.
Kiedy wchodziła po schodach usłyszała z piętra chłopaków jakieś rozmowy. Wzruszyła ramionami na to. Mógł być to niemalże każdy. Jednak, kiedy usłyszała śmiech jakiejś dziewczyny i dobrze znany jej chłopięcy głos wychyliła się lekko.
Zamurowało ją, kiedy dostrzegła Odda z jakąś dziewczyną z przeciwległej klasy. Kojarzyła ją z widzenia. Mieszkała chyba dwa pokoje od Kary i Kasi.
Słyszała wszystko o czym rozmawiali. Ewidentnie nie była to tylko zwykła rozmowa. Dziewczyna – jak się okazało Ellie - flirtowała z Oddem. Chłopak zupełnie się nie sprzeciwiał - wręcz odpowiadał na zaczepki.
Edwards poczuła jak jej serce łamie się na mnóstwo małych kawałków. Przynajmniej była przekonana, że prawdopodobnie nie czuł nic do Polki.
Westchnęła zrezygnowana, nie miała co tutaj szukać. Postanowiła udać się do swojego pokoju. Kiedy weszła do pomieszczenia dotknęła swojej twarzy, która okazała się mokra od łez.
Dlaczego?
Przecież nie powinna się tym przejmować. Nie chciała żadnego związku. Odd układa sobie najbliższą przyszłość z kimś innym i nie powinna się tym zupełnie interesować.
Więc dlaczego?
Wzięła kilka głębokich wdechów i uspokoiła się. Usiadła przy biurku i zanim zdążyła otworzyć laptopa ktoś zapukał do drzwi jej pokoju.
Zdziwiła się, ponieważ zupełnie nie wiedziała kto to mógł być. Na pewno nie Odd. Pozostali też nie, ponieważ nie było ich w internacie.
Podeszła do drzwi i uchyliła je delikatnie.
Za nimi stał brązowowłosy Hiszpan i przyglądał się Karze z szerokim uśmiechem.
- Manuel! Co ty tutaj robisz? - spytała rozradowana szatynka i rzuciła się przyjacielowi na szyję.
- Tak bardzo nie masz dla mnie czasu, że aż postanowiłem sprawdzić czy wszystko w porządku - zaśmiał się i przytulił ją mocno do siebie.
- Przepraszam - mruknęła zawstydzona. - Mam ostatnio dużo rzeczy na głowie. Obiecuję, że postaram się mieć dla Ciebie więcej czasu.
- A czy znajdziesz go może teraz?
Edwards spojrzała w oczy Manuela. Miała pracować nad programami, jednak myśli buzowały jej w głowie. Nie byłoby wskazane, gdyby została teraz sama, zwłaszcza po tym jak dowiedziała się, że Odd kogoś ma.
- Oczywiście, że tak.
Kara weszła do pokoju po swój telefon, po czym zamknęła pomieszczenie na klucz. Kiedy wychodziła z internatu wraz z Carterem zauważyła, że Odd siedzi z Ellie na ławce i rozmawiają o czymś zawzięcie. Mimo to, mogła dostrzec też to jak Włoch spogląda na nią lekko zdziwiony.
Postanowiła nie zwracać na to uwagi. Teraz chciała się po prostu dobrze bawić ze swoim towarzyszem.
A z Oddem będzie musiała porozmawiać nieco później.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć! Witam was po kilkumiesięcznej przerwie. Niestety praca nie dała mi wytchnienia, dlatego przerwa była taka długa :/ Na szczęście przewiduję wstawiać rozdziały regularnie od dzisiaj.
Na chwile obecną rozdziały będą pojawiać się (mniej więcej, wszystko może ulec zmianie) co tydzień w sobotę. Kiedy będę miała większy zapas rozdziałów, postaram się wstawiać dwa w tygodniu.
Na chwilę obecną rozdziały będą takie sobie, ponieważ akcja dopiero się rozkręca małymi kroczkami. :)
Dziękuję każdemu, kto czekał aż coś opublikuje <3
Miłego dnia/wieczora życzę kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro