Nie będzie łatwo!
- Chyba cię Dumbledore coś mocno uderzyło! – wrzasnął Sev i Minewra go przytrzymać, by nie rzucił się na dyrektora. Dostał furii. Nie pamiętał kiedy ostatni raz przeżywał coś podobnego. Niedobrze!
- Severusie! – powiedziała z przyganą nauczycielka transmutacji. To Dumbledore! Dyrektor tej placówki. Niestety posiada on takie stanowisko i nikt, powtarzam nikt! Nie ma prawa negować jego postanowień, rozumiesz? Nawet jak byłeś dorosły to i tak miałeś obowiązek go słuchać, prawda?
Snape zazgrzytał zębami i zauważył pewną rzecz. Jego kiełki były większe niż zazwyczaj. – Tak Minewro. – wycedził.
- Więc, skoro dyrektor postanowił, że będziesz uczniem, to nie ma rady. Ale dlaczego ma być z pięciorocznymi na zajęciach? – nagle przytuliła Severusa. Chyba wzbudzał w niej matczyne uczucia. – Oni go rozdepczą!
- Nic mu nie będzie! – Dumbleodre machnął ręką z typową dla siebie nonszalancją.
Minewra miała coś innego na końcu języka, ale wolała już nic nie mówić, tylko zgodzić się z dyrektorem. Westchnęła i puściła Snape'a. – W porządku. Ale na twoją odpowiedzialność, Albusie. – powiedziała ostro, patrząc na starca. – Jak coś mu się stanie, to skończmy tą farsę i Severus przestanie być uczniem, jasne?
- Jasne! – uśmiechnął się szeroko Dumbledore i rozłożył ręce. – To kto chce tuli-tuli?
...
Snape został ubrany w strój Ślizgona, bo stwierdzono, że w ten sposób najlepiej będzie miał oko na Malfoya i zaprowadzono go pod drzwi Sali, w której Slytherin miał teraz zajęcia.
- Na szczęście większość lekcji z Gryfonami – powiedziała Minewra, klepiąc chłopca po ramieniu. – Będziesz mógł obserwować zarówno Draco jak i Harry'ego. No to idź! – pchnęła go lekko i odwróciwszy się, odeszła mamrocząc pod nosem jaki to Dumbledore jest nieodpowiedzialny, żeby posyłać młodszego dzieciaka do klasy ze starszymi.
Wcześniej musieli wymyśleć jak ukryć jego uszy. I ogon! Bo okazało się że też ma ten artefakt natury kociej. Chłopiec miał więc na głowie dość głęboki kaszkiet (czytaj za duży) a w za dużej szacie nie widać było ogona. Gorzej, że miał problem by się nie potknąć.
Dumbledore był już w Sali i o czymś żywo dyskutował z nauczycielem. Severus jak na ścięcie otworzył drzwi i wszedł. Młodzież siedząca w ławkach, odwróciła się momentalnie w jego stronę i z ciekawością mu się przyglądała. Chłopak czuł się jak małpa w zoo. Nienawidził tego bezceremonialnego gapienia się na drugiego człowieka. Co oni, wstydu nie mają? To nieładnie się tak lampić! – pomyślał nerwowo i czym prędzej czmychnął do Dumbledore. Zapomniał, że młodzi ludzie bardzo często po prostu oceniają nowe osoby.
- No i dlatego, że szedł trybem przyśpieszonym, może teraz chodzić o tej klasy, mimo że ma czternaście, a nie piętnaście lat. – skończył swój wywód dyrektor i przysunął bliżej Snepe'a. = Proszę. Oto eeee...Sebastian.
- Sebastian. Jakie słodkie imię, mniemam że się polubimy. – zabrzmiał znany głos.
- Oh nie! Severusowi zwęziły się z przerażenia źrenice. Ten głos...
Przed nim stała w całej swojej różowej okazałości Dolores Umbridge!
Hejka! Ale długo nie pisałam tego ff! Mam nadzieję że się podoba! Do następnego!
~MadokaAi
27.09.21
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro