35#Twoja koszulka
2 dzień Poniedziałek
Obudziłam się, czując nieprzyjemne uczucie ucisku... Leżałam pomiędzy Zenem, a Kotaro. Siatkarz napierał na moje plecy, zaciskając swoje ramiona na moim brzuchu, a koszykarz dociskał moją głowę do swojego torsu, drugą dłoń trzymał na moim udzie, obje nogi, zaplatałam wokół jego bioder, przez co odczuwałam ból nogi. Próbowałam się podnieść, ale skończyło się to wzmocnieniem uścisku przez chłopaków. Nie ma sensu się wyrywać ... Trochę się pokręciłam, ale szybko znalazłam wygodną pozycję i znowu zasnęłam.
Obudził mnie denerwujący dzwonem przypominający miauczenie, próbowałam to zignorować, przyciskając głowę do torsu Zena, ale ten nie mógł już wytrzymać.
-Niech ktoś to kurwa wyłączy!
Syknął, co z kolej obudziło puchacza, pół przytomny wyszukał telefon i odebrał go, włączając tryb głośno mówiący, odłożył urządzenie na szafkę i znowu wtulił się w moje plecy.
-Czego?
Jęknął, przystawiając policzek do mojego karku.
-Gdzieś polazł?
-Do łóżka.
Zaśmiałam się chicho, to nie brzmiało za dobrze, biorąc pod uwagę naszą pozycję, ale kiciuś nie musiał o tym wiedzieć.
-A na poważnie? Bo na pewno w swoim nie spałeś!
-Yami też jest wygodne...
-Co!? Kizoku łapki przy sobie!
Powiedział ni to ze śmiechem, ni powagą.
-Dobrze mon chat!
Rzuciłam, mój głos był lekko ochrypnięty, ale wydaje mi się, że nie było tego jakoś szczególnie słuchać.
-W tej chwili wypuść go na śniadanie! Bo potem mi jazgocze, że głodny jest!
-Idź sówko! Bądź wolna! -Jęknęłam, a chłopak tulący się do moich pleców udał jakiegoś puchacza i znowu zasnął- To wszystko? Możemy kontynuować drzemkę?
Byłam zniecierpliwiona tym ciągłym gadaniem chłopaka.
-Nie! Trwa śniadanie! I powinniście na nim być! Wy to tak jeden kij, ale ten typek umiera potem na stojąco!
-Nikt go nie trzyma...
Stwierdziłam zaspanym głosem, przewracając się na plecy, nie usłyszałam odpowiedzi i dopiero po o chwili zdałam sobie sprawę, że miałam miejsce na obrót dzięki temu, że chłopak wstałby rozłączyć się z kolegą. Wyłączył telefon i położył się na moim brzuchu, owijając moje ciało nogami i rękami. Zasnęłam po raz kolejny, ale nie na długo, bo według mojego mniemania dopiero co zamknęłam oczy, a już je otwierałam przez hałas otwieranych drzwi, w progu stał wkurzony Kuroo. Posłałam mu słodki i lekko zaspany uśmiech, ale w odpowiedzi otrzymałam jedynie ciche prychnięcie. Chyba jest zazdrosny...
-Idziemy Bokuto!
-Nieeeeee!
Chłopak nie zważając na sprzeciwy sówki, szybkim szarpnięciem, zwlekł go z łóżka i wyszarpał z domku.
-Biedny chłopak...
-Ten człowiek jest nienormalny...
Dopowiedział Zen i oboje znowu zasnęliśmy, następnym razem wrócimy wcześniej.
-Ej gołąbeczki!
Poczułam, jak coś przygniata mój prawy bok, wtulałam się w Zena owijając się jego bluzą, mimo że miałam na sobie jeszcze szarą koszulę należącą do sówki. Spojrzałam z wyrzutem na Sama, który skoczył na naszą dwójkę i teraz wygodnie sobie leżał, wbijając mi nogę w bok.
-To boli kretynie...
Jęknęłam, chłopak w odpowiedzi położył się obok mnie, zerknęłam na niego kontem oka. Jak zwykle wyszczerzony...
-Za godzinę obiad!
-Co robimy później?
-Coś się wymyśli.
-Okej...
Po tym wstałam z łóżka i powlekłam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i zaczęłam suszyć włosy, kiedy były już suche, ubrałam się krótkie czarne szorty, szary podkoszulek z czarnymi paskami i dłuższą dżinsową koszulę z rękawem sięgającym trochę za łokcie. Włożyłam koszulkę w spodnie i zapięłam pasek, który właściwie pełnił funkcję ozdobną.
Kiedy wyszłam, w pokoju nikogo nie było, Zen zapewne też poszedł się ogarnąć, zabrałam ładujący się telefon i zeszłam na dół. Usiadłam po turecku na ziemi między nogami Usuia, chłopak od razu sięgnął po szczotkę do włosów i bez słowa zaczął przeczesywać moje włosy. W telewizorze leciała końcówka wiadomości. Kiedy poczułam, jak na mojej głowie powstaje warkoczyk, idący z dołu w górę podałam chłopakowi gumkę, wziął ją po kilku sekundach, tworząc kucyka z ozdobnym splotem włosów. Jeszcze raz przeczesał luźne włosy kucyka, uważając, by nie zepsuć warkocza. Dziewczyny siedziały przy stole i żywo, o czymś dyskutowały, jednak robiły to na tyle cicho, byśmy nie usłyszeli.
-Gotowe.
Odchyliłam głowę do tyłu, opierając ją na skrawku kanapy między nogami chłopaka.
-Dzięki.
-Musimy już iść...
Abeno wstał z kanapy jako pierwszy, a wszyscy poszli w jego ślady. Przed wyjściem wróciłam do swojego pokoju po koszulę Kotaro. Na stołówkę weszłam jako ostatnia, bo moi przyjaciela nie raczyli na mnie poczekać, a wręcz ścigali się, kto pierwszy tam dotrze. Czekały na mnie jednak Nana i Suzume.
-Mogłyście iść beze mnie.
Rzuciłam, mijając je z lekkim chłodem. Nie poradzę nic na to, że mi nie pod pasowały. Jednak okazało się, że chciały ze mną porozmawiać. Mówiły, że wydaje im się, że ich nie lubię i miały rację. Jednak wytłumaczyły mi, dlaczego noszą się w taki, a nie inny sposób. Mówiły o tym, że kiedyś przyjaźniły się z jeszcze jedną dziewczyną. Opowiadały o niej w samych superlatywach, podobno zawsze dbała o swój wygląd i bardzo często zajmowała się również ich wizerunkiem. Ponadto wyjawiły mi, że zrobiła coś bardzo głupiego... Odebrała sobie życie, z błahego powodu. Przez faceta... Beznadzieja. Jednak przez to zaczęłam patrzeć na nie trochę przychylniej, weszłyśmy na stołówkę ze sporym opóźnieniem. Zanim zajęłam swoje miejsce, podeszłam do jedzącej już sówki.
-Ty to masz apetyt...
Stwierdziłam, stając za jego plecami. Siatkarz szybko przełknął gryzione jedzenie i uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Wiem! -Oznajmił dumnie i donośnie, ale po chwili oprzytomniał- Właściwie, po co przyszłaś?
-Koszulka.
Wystawiłam w jego stronę kawałek materiału, kiedy odebrał go z dziękującym uśmiechem, pokierowałam się do swojego stolika, czując na plecach spojrzenia ciekawskich i trzymając w pamięci zaskoczone miny kolegów chłopaka. Kuroo mi tego nie popuści... Usiadłam na swoje miejsce i zajęłam się posiłkiem.
-Idziemy na plaże?
Abeno odezwał się, przełamując ciszę.
-Serfing?
Dopytał Harada z uśmiechem, podobała mi się ta propozycja. Surfing to coś wspaniałego! Ten moment, kiedy nie wiesz, czy fala cię zmyje, genialne uczucie. Sensei zgodził się z nami pojechać, sam był zadowolony z tego powodu, bo wychowawcy planowali spacer po okolicy, co byłoby nudne jak flaki z olejem. Wróciliśmy do domku, aby przeprać się w stroje kąpielowe, wybrałam dwuczęściowy, czarny strój. W obu częściach były sznurki łączące części stroju, ale co najważniejsze oprócz dobrego wyglądu strój gwarantował mi wygodę! Zarzuciłam na kostium wcześniejszy strój i razem z resztą opuściłam domek, kierując się do samochodu nauczyciela.
Kuroo pov
-Subaru-san!
Nasza wychowawczyni podeszła do kolegi z pracy i rozłożyła się obok niego zupełnie nas ignorując. Co prawda powiedziała wcześniej co możemy robić, a czego kategorycznie nam zabrania. Rozłożyliśmy się kawałek od wychowawców.
-To wychowawca Yami, co nie? Więc gdzie ona jest?
Podniosłem wzrok na sowią drużynę, a dokładniej na kapitana. Wzruszyłem ramionami, posyłając pytające spojrzenie w kierunku Hakamady.
-A gdzie jest najwięcej gapiów?
Odpowiedział wymijająco, ale jednak miał rację. Ta dziewucha uwielbia robić wokół siebie zamieszanie. Większość męskiej części wpatrywała się w wodę, nie mogłem zobaczyć co się tam dziej przez tłum zgromadzony przed nami, dopiero gdy zwróciłem uwagę na duże fale, zauważyłem Yami. Oderwała się od tafli wody, robiąc wraz z deską obrót w powietrzu, po wylądowaniu, odwróciła się do tyłu posyłając kpiący uśmiech do Zena, który powtórzył ruch Yami.
-Wow! Dlaczego nikt mi nie powiedział, że Yamiś umie serfować!?
Zachwycony Bokuto wlepił wzrok w dziewczynę, śledząc każdy jej ruch. Była opanowana, a jej widok był... Podniecający. Jej uroda jest skaraniem boskim! Jeszcze gdy ubiera się w coś takiego! Niby zwykły strój kąpielowy, ale o wiele odważniejszy niż te ubrane przez inne dziewczyny z obozu, jednak nie odkrywał za wiele... Dlaczego ona musi być tak cholernie idealna!? Przez to wszystko nawet nie zwróciłem uwagi, że dziewczyna wyszła z wody i teraz rozłożyła się na leżaku między jej koleżankami, muszę przyznać, że wszystkie były ładne, ale Nagisa zdecydowanie się od nich różniła... W niej było więcej słodyczy niż seksapilu.
-...Następnym razem wybierz jakiś inny strój... Wy też dziewczyny. Można to nazwać efektem Kizoku! Stojąc obok wydajecie się atrakcyjniejsze!
Dziewczyna złapała, rzuconą przez nauczyciela puszkę, nie krył on irytacji, ale chyba nie chodziło mu tu o strój brunetki.
-Nie podniecaj się tak.
Zakpiła co nauczyciel puścił mimo uszu, patrząc w bok, prawdopodobnie na spore zbiorowisko obserwujące każdy ruch Yami. Dziewczyna również spojrzała w tamtą stronę, machając im z uroczym uśmiechem. Kilka osób pod wpływem tego ruchu, odeszła od zgromadzenia, paru nie odrywała wzroku od wiadomych części ciała, które dziewczyna dumnie wypinała do przodu, a reszta spaliło buraka.
-Nie nakręcaj ich demonico! -Sensei podniósł się z leżaka, robiąc parę kroków w stronę grupy- A wy spadać mi stamtąd! Nie macie czego do cholery jasnej robić, tylko gwałcicie mi uczennice wzrokiem!? Won mi do matek pod spódnicę! Ledwo z pampersów wyrośli, a już się kurwa na widok lasek ślinią! -Byłem tak zaskoczony reakcją wychowawcy, że dopiero po kilku sekundach zwróciłem uwagę na puchacza, który usiadł obok mnie i gapił się na nauczyciela z podziwem- No i co tam jeszcze stoicie!? Mam tam podejść, żeby dotarło!?
Zgromadzenie od razu się rozeszło, a już spokojniejszy sensei położył się znowu na leżaku.
-No nieźle... Jakim cudem pozwolili ci zajmować się dziećmi?
Yami jak zwykle nie dodała żadnego zwrotu grzecznościowego, a wręcz potraktowała senseia jak swojego kumpla.
-Nazywa się Kizoku Yami! A dokładniej mówiąc "Pojedź z nami będzie fajnie" bądź "Znowu spędzisz całe wakacje przed telewizorem? Ależ to żałosne, dupa w kroki i pakuj manatki"! Mówi ci to coś?
Dziewczyna odwróciła wzrok w inną stronę, pogwizdując cicho. Wychowawcza wydawał się niewzruszony jej postawą, prychnął wracając do leżakowania.
-Hej!!! Yami!!!
Zanim zdążyłem się zorientować co się dzieje, Bokuto stał naprzeciwko Kizoku, rozmawiając z nią o czymś wyjątkowo cicho jak na niego, ale było widać, że był strasznie podekscytowany. Postanowiłem nie dawać dziewczynie satysfakcji. Nie będę się denerwował, jeśli woli jego to trudno! Mam to gdzieś!
-A i jeszcze jedno Kizoku! Jak chcesz się z kimś pieprzyć to się zabezpieczaj! Twój ojciec mnie zabije jeśli zaciążysz!
Wychowawca wyraźnie próbował sprowokować ją do kłótni, a widząc spojrzenie dziewczyny... Podjęłam wyzwanie.
-Oho! Czy mam potraktować to jako propozycję?
-Za młoda jesteś! Zgłoś się jak skończysz liceum!
Dziewczyna parsknęła śmiechem, a nauczyciel poszedł w jej ślady. Oni naprawdę zachowują się jak starzy przyjaciele.
-Rozważę tą opcję.
-Zastanawiaj się szybciej, takie ciacho nie będzie czekało w nieskończoność.
-Mhm. A gdzie to ciacho jest? -Rozejrzała się po okolicy i zatrzymała wzrok na mnie, uśmiechnęła się uwodzicielsko- Masz rację staruszku! Ken jest całkiem przystojny!
Aż krew mnie zalała! Co ona sobie wyobraża!? Po cholerę gapi się na mnie, skoro ma zamiar zagadać do Kenmy!?
-Jeszcze ci się to nie znudziło Yami? Już parę razy toczyliście tę rozmowę, jaki to ma sens?
Spojrzałem pytająco na przyjaciela, który posyłał lekki uśmiech w stronę dziewczyny. No nie... Ty też Kenma? Brunetka parsknęła cichym śmiechem.
-Już ci to tłumaczyłam Ken i...
-Porwanie!!!
Zanim dotarło do mnie co się dziej, Zen uniósł Yami i bez zatrzymania przewiesił ją przez swoje ramię i próbował pognać przed siebie, ale wyhamował w ostatniej chwili przed starszą kobietą. Była ona opiekunką innej grupy. Kilka sekund później reszta tej grupy z trudem zatrzymała się w tym samym miejscy.
-No tak... Znowu wy! Wiem co planujecie gagatki! Wyraźnie zabraniałam skakania z tamtej skały!
Wskazała na klif, znajdujący się za jej plecami. Więc chcieli z niego skoczyć? Muszą być naprawdę popaprani... I właśnie teraz mnie w tym utwierdzili. Kobieta uniosła palec i chciała zacząć swoje przemówienie, ale nie dostała takiej możliwości.
-Idziemy na gofry?
Usui nie otrzymał odpowiedzi na to pytanie, cała banda po prostu odwróciła się w drugą stronę i ruszyli przed siebie, zupełnie ignorując kobietę, jednak gdy ta odwróciła się z zamiarem zajęcia miejsca na leżaku, minęli ją i nie przeszkadzało im to, że kobieta darła się niemiłosiernie, przestała dopiero, gdy minął ją Subaru-sensei. To że oni ją olali jestem w stanie zrozumieć, ale jego postawa mnie zszokowała. Już po chwili wszyscy skoczyli z klifu, ale ani myśleli, by od razu wyjść z wody.
3 dzień
Wtorek
Od rana padało, to było okropne! Siedząc na stołówce, zastanawiałam się co zrobić, ten dzień nie może tak się zakończyć!
-Zaraz umrę z nudów...
Jęknęłam. Z pomocą mojej osobie przyszła jedna wychowawczyni.
-Jeśli nie macie czego robić, możecie skorzystać z kręgielni lub bilarda. Subaru-san wynajął sale do 20:00.
-Z wielką chęcią.
Od razu wyszliśmy ze stołówki i naszym pierwszym przystankiem był stół bilardowy, minęło sporo czasu zanim doszła do nas kolejna grupa. Jesteśmy mistrzami w szybkim wcinaniu, więc nie mieli szans zjeść przed nami... Wszystko znajdowało się na jednej sali, łącznie z piłkarzykami i dartem.
Kuroo pov
Wszedłem na salę z grami i od razu podszedłem do stołu bilardowego, krocząc za przyjacielem. Stała przy nim akurat Yami i napierała na plecy Kenmy, ucząc go. Jej usta poruszały się, więc zapewne coś mu tłumaczyła. Był z nią umówiony? Może dlatego tak szybko wystartował ze stołówki i nic nam nie wyjaśnił?
-Kizoku! Pozwól na chwilkę!
-Kuroo ty też!
Oboje spojrzeliśmy najpierw na naszych wychowawców, a później na siebie.
-Uuuuuu! Nakryli was Yami!
-Stul pysk Cross! Nie było kogo i na czym nakrywać!
Wyrównaliśmy krok, a ja od razu spojrzałem na nią karcąco.
-Jeśli wrobiłaś mnie w swoje wybryki to obiecuje, że coś ci zrobię.
-Jeśli mnie uderzysz, oddam ci.
Zaśmiała się i wystawiła język w moją stronę.
-To chyba ja oddam tobie.
-A jeśli cię pocałuję też mi oddasz?
Odruchowo wyciągnąłem rękę i palnąłem ją w tył głowy. Nie zatrzymałem się nawet na sekundę.
-Ała! Nie musisz być od razu taki brutalny!
Syknęła, nawet nie wysilając się by mnie dogonić.
-Życie!
Odrzekłem, wzruszając ramionami. Coś czuję, że jednak dzisiaj nie porucham... Zaśmiałem się z swoich własnych myśli, ale na zewnątrz dalej byłem niewzruszony. Nikt nie zabroni mi planować seksu z Yami. W końcu mam do tego prawo! Okazało się, że zostaliśmy wrobieni w zakład między nauczycielami. Mieliśmy stworzyć z nimi pary, o coś się założyli, ale nie chcieli powiedzieć o co...
-Spoczko staruszku! Ogramy ich!
Przybili sobie żółwika, szczerząc się tak jakbyśmy już przegrali.
-Sensei... -Zwróciłem na siebie uwagę nauczycielki, która wzdrygnęła się, widząc jak patrzę na tą dwójkę- Liczę na owocną współpracę...
-Ta-tak!
Podeszliśmy do stołu bilardowego i zaczęliśmy grę, jednak zakład między nauczycielami szybko przerodził się w naszą małą wojnę. Przegrywałem...
-Jeszcze raz.
Rzuciłem, gdy ponownie przegrałem.
-Już wystarczy... Wszyscy już dawno stąd poszli. Ominęła nas kolacja. To cud, że nikogo nie ma w pensjonacie i pozwolili nam przedłużyć nasz pobyt na tej sali... Poza tym jestem już tym znudzona...
Jęknęła siadając na stole. Stanąłem między jej nogami, uprzednio robiąc sobie miejsce między nimi. Oparłem swoje czoło o jej.
-Ostatni raz. -Poprosiłem i wbiłem się w jej usta... Do tej pory byłem tak pochłonięty grą, że nie zwróciłem uwagi na to, że zostaliśmy całkowicie sami i nawet tego nie wykorzystałem- Później dam ci spokój.
Szepnąłem, gdy oderwaliśmy się od siebie. Dziewczyna spojrzała w moje oczy i pokręciła głową z rezygnacją.
-Tetsuro... Rzadko kiedy zostajemy gdzieś sami, musimy marnować ten czas na podnoszenie twojego ego? Nie znasz żadnych przyjemniejszych opcji na rozrywkę?
Spytała, muskając moje wargi, a ja zostałem praktycznie zmuszony do tego, by wybrać wyższe dobro...
-Zamknę drzwi...
Jęknąłem, odchodząc od niej i drapiąc się jednocześnie po karku z niezadowoleniem, mimo że strasznie mam ochotę na jej ciało, nie mogę pogodzić się z moją przegraną... Szybkim ruchem przekręciłem klucz w drzwiach, zdążyłem zaledwie się odwrócić, gdy usłyszałem jak dziewczyna śmieje się radośnie, zbliżyłem się do niej zaciekawiony i bezszelestnie wtuliłem się w jej klatkę piersiową i zacząłem składać bezdźwięczne pocałunki na jej szyj...
-Słuchaj nie mam teraz zbytnio czasu, spotkamy się jak wrócę i wtedy mi to opowiesz, dobrze? Tak, tak... Ja ciebie też. Papa! Tak, bardzo dużo buziaczków. Ja bardziej.
Odłożyła telefon, wzdychając ciężko i opadając na stół z grymasem niezadowolenia.
-Kto to był?
Dziewczyna spojrzała w bok z niezadowoleniem.
-Nieważne...
Wyprostowałem się i automatycznie spiąłem.
-Yami. Czy ty masz chłopaka? -Brunetka skwasiła się. Zrozumiałem, że mam rację... Odsunąłem się od niej rozumiejąc, że właśnie napaliłem się na zajętą laskę- Od kiedy?
-Od kilku dni...
Rzuciła, a grymas nieprzerwanie znajdował się na jej twarzy. Ponownie westchnąłem, opadając na ziemie z rezygnacją. Liczyłem, że jednak będę jej wystarczał... Prawie zostałem jej kutasem zastępczym... Odrażające...
-Jesteś zwykłą szmatą Yami... Rozdziewicz i spierdalaj, tak mnie potraktowałaś.
-Nie tak to wyglądało i dobrze o tym wiesz.
-Właśnie nie wiem! Nie wiem kurwa!
-Tetsuro... -Yami klęknęła naprzeciwko mnie z przepraszającym uśmiechem- Wybacz... Zawaliłam na całej linii, co?
-Nie mam zamiaru zaprzeczać... Kim on jest? Znam go?
-Raczej nie... Dałam się wrobić w ten związek i muszę trochę go pociągnąć...
Jęknęła patrząc w bok, ton jej głosu był spokojny, ale oczy wskazywały na to, że jest wściekła i wcale nie podoba jej się ta sytuacja. Jest zaskakująca dobra w kryciu swoich emocji...
-Nie rozumiem tego... Po prostu powiedz mu, że kogoś masz!
-Nie mogę zrobić tego tak po prostu.
-Dlaczego?
-W tym momencie potrzebuje ciebie, nie psychologa.
No i krew mnie zaraz zaleje!
-Niestety Kizoku, ale nie będę twoim kutasem.
Syknąłem, wstając z ziemi i mijając dalej siedzącą dziewczynę, chciałem tylko opuścić ten pieprzony pokój. Nie spodziewałem się jednak, że zostanę złapany za dłoń i pociągnięty w dół, wprost na brunetkę, która od razu wcisnęła moją głowę między swoje piersi.
-Wytłumacz mi... Co mój chłopak zmienia między nami?
-Yami kurwa! Dla ciebie to nic nie znaczy!? Wyobraź sobie, że ja nie chce być tym idiotą, który zgarnie w mordę jeśli to jakoś do niego dojdzie!
Usłyszałem ciche westchnięcie z jej strony, następnie uścisk został całkowicie poluźniony, a Yami odepchnęła mnie od siebie na długość ramion. Chyba się zdenerwowała...
-Jak tam chcesz... Śmiało możesz spadać. Nie jesteś jedynym facetem na tym obozie.
Rzuciła, wzruszając ramionami i wygrzebując się spod mojego oszołomionego ciała. Zaśmiałem się cicho, łapiąc nadgarstek dziewczyny i tym razem to ja sprowadziłem ją do parteru, ciało brunetki znalazło się między moimi nogami, zgiąłem jedną nogę robiąc z niej oparcie dla tej księżniczki.
-Posłuchaj kochanie. Jasno wyraziłem chęć współżycia z twoją śliczną osóbką, a ty znalazłaś sobie faceta, robiąc ze mnie idiotę. I jeszcze mówisz mi, że mnie zastąpisz? Nie zapomniałaś się? -Położyłem dłoń na jej brzuchu, uśmiechając się zwycięsko- To ja byłem pierwszym, który doprowadził cię do orgazmu i to ja powinienem być dla ciebie ostatnią deską ratunku, prawda?
Dziewczyna skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i spojrzała na mnie z kpiną.
-Rozdziewiczyłeś mnie i co w związku z tym? Myślisz, że zostałam twoją własnością? Nie zapędzaj się chłopaczku. Takich jak ty, mogę mieć na pęczki! Więc nie myśl sobie, że na kolanach będę cię błagać o seks, aż tak niesamowity to ty nie byłeś!
Prychnąłem, pochylając się nad dziewczyną i składając mokre pocałunki na jej szyj.
-Rozumiem, że boczysz się na mnie. Jesteś zła, bo nie chce przespać się z zajętą panną?
-Jestem wściekła. Poczułam się odrzucona. Musisz być tak pieruńsko ciekawski? Gdybyś tyle nie gadał oboje umieralibyśmy z rozkoszy! W zamian mamy bardzo interesujące tematy do rozmów... Zajebiście można rzec.
Zaśmiałem się cicho za co od razu oberwałem w ramię.
-Uroczo się złościsz, ale niestety musisz wybaczyć, że się szanuje. -Dziewczyna spojrzała na mnie gniewnie- Nie patrz tak, jak ty byś to nazwała?
-Związkiem czysto politycznym.
-Hmmm? W takim razie w jakim związku my jesteśmy?
-Jesteśmy przyjaciółmi z korzyściami.
Stwierdziła, wzruszając ramionami, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Oparłem się o stół bilardowy przyciągając dziewczynę bardziej do siebie.
-Nie przeszkadza ci to?
-Co konkretnie? To że nie mogę cię całować gdzie popadnie, bo wywoła to falę niepotrzebnych pytań? No tak troszkę.
Zaśmiałem się, opierając swoje czoło na jej. Zaczynam się zastanawiać czy... Nie! Myślę o głupotach!
-Teraz możesz.
Próbowałem ją zachęcić do pocałunku, na który sam miałem niesamowitą chcicę, ale usłyszałem jedynie gniewne fuknięcie.
-Ja mój drogi mam od tego chłopaka!
-Złośnica. -Stwierdziłem- Zerwij z typem, jeśli nie potrafi cię zaspokoić, jest niewart twojej osoby.
Trąciłem nosem jej ucho, co wywołało ciche syknięcie brunetki.
-Nie rób tak.
-Oya? Czuły punkt?
-Nie, wcale nie. Po prostu tego nie lubię i... -Przerwała, gdy przejechałem powoli językiem za całym jej uchem- Kuroo Tetsuro! Przestań!
Pisnęła, odpychając moją twarz od swojej, na co zareagowałem śmiechem.
-Wcale nie jest to twój czuły punkt... Poluźnij trochę stringi, bo chyba za bardzo ci się wbijają.
-Pff! Uwierz, że gdybyś zobaczył mnie w stringach, już nigdy nie obracałbyś się za inną kobietą!
-A teraz niby obracam się za innymi?
Dziewczyna z miejsca miała zamiar coś powiedzieć, ale przerwała i spojrzała na mnie z powagą.
-Jak my się zachowujemy?
-Co masz na myś... Cholera. -Jęknąłem, przykładając dłoń do swojej twarzy- Czy to normalne?
-Odmówiłeś mi seksu, więc nie.
-Napalona furiatka.
-No chyba ty!
-Kizoku... -Zacząłem po dłuższej chwili ciszy- Może my powinniśmy jednak spróbować?
Spytałem, patrząc na nią z piekącymi policzkami. To żenada, ale wydaje mi się, że jednak coś zaczynam do niej czuć.
-Mamy być razem? Jak ty to sobie wyobrażasz?
-Zobacz jak my się zachowujemy. Zastanawiam się czy to co jest między nami, to zwykłe pożądanie. Może jednak... No wiesz, coś między nami zaiskrzyło...
-Wydaje mi się, że nie jest to dobry pomysł...
Właśnie poczułem jak moje serce się kruszy. Ała... Nie polecam.
-Faktycznie... Mogłem się tego po tobie spodziewać... Cóż! Zajmę się resztą, więc możesz wracać do siebie!
-Przecież...
-No już! Idź, idź!
Zacząłem pchać dziewczynę w stronę drzwi.
-Stop!
-Zostaw mnie samego proszę...
Yami spojrzała na mnie z zaskoczeniem, ale kiwnęła głową i posłusznie wyszła, zamknąłem za nią drzwi i co najmniej 15 minut użalałem się nad sobą.
4 dzień
Środa
Kuroo ov
Z ociąganiem przeżuwałem ryż. Całą noc nie zmrużyłem oka. Jak mogłem powiedzieć jej coś takiego!? Jaki wstyd... Teraz na pewno się ze mnie naśmiewają. Po wakacjach zostanę pośmiewiskiem całej szkoły!
-Kuroo? Wiesz co będziemy dzisiaj robić?
Shou przerwał moje rozmyślenia. Pokiwałem przecząco głową, koledzy wrócili do rozmowy, a ja kątem oka spojrzałem na Yami. Ona również spojrzała na mnie z małym uśmiechem. Odwróciłem wzrok, moje serce ponownie przepełniło się bólem. W pośpiechu dokończyłem posiłek i odniosłem tacę, modląc się, by dziewczyna przypadkiem nie wpadła na ten sam pomysł. Wychodząc ze stołówki razem z resztą, spojrzałem na nią jeszcze raz. Jej talerze były puste, ale wstała dopiero, gdy minęliśmy ich stolik. Nie rozumiem tego... Czekała, aż wyjdziemy? Może ona również nie chciała przebywać blisko mnie? Może nie chciała mnie peszyć? Dobra! To ostatnie to kompletna głupota! Skup się Tetsuro! Nie marnuj czasu na takie głupoty! Przyjechałeś tu by się bawić! Nie dołuj się tylko dlatego, że dostałeś kosza!
***
Cały dzień spędziliśmy na boiskach, graliśmy w siatkówkę i koszykówkę. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Dzień minął świetnie, ale dlaczego musiałem układać piłki? Było już po kolacji, a ja zamiast siedzieć w pokoju i oglądać jakiś film z chłopakami, sprzątam! Szczęście jest takie, że już właściwie kończę. Chciałem wyjść, ale widząc w drzwiach znajomą brunetkę, zrezygnowałem. Nie była zadowolona.
-Unikasz mnie?
Wypaliła, zamykając za sobą drzwi, zrobiła kilka kroków w moją stronę, a ja odruchowo się cofnąłem. Zatrzymała się, patrząc na mnie z kpiącym uśmieszkiem. Faktycznie cały dzień, starałem się nie stawać na jej drodze...
-Wydaje ci się...
Duknąłem, próbując ominąć dziewczynę. Nie spodziewałem się jednak, że szarpnie moim ciałem, przez co wywrócę się. Byłem zdołowany samą jej obecnością, a teraz gdy siedziała na mnie okrakiem, a jej usta znajdowały się o wiele za blisko moich, myślałem, że nie wytrzymam.
-Nie lubię być ignorowana skarbie...
-Yami... Przestań. Zaraz ktoś tu przyjdzie i będziemy mieć problemy.
Próbowałem zwiększyć dystans między naszymi ciałami, ale w pewnym sensie podobała mi się ta sytuacja...
-Czemu się tak stresujesz mon chat?
Jej ciało całkowicie przyległo do mojego. Mimowolnie spojrzałem na jej piersi. Boże...
-Dałaś mi wczoraj kosza i mam teraz skakać z radości? Może jest to zwykłe zauroczenie, ale jednak boli!
Syknąłem, obserwując jak dziewczyna, kładzie się obok mnie i wtula się w mój bok.
-Szczerze mówiąc miałam nadzieje, że żartujesz. Nie chciałabym zepsuć tego co jest między nami.
-Problem jest w tym, że między nami niczego nie ma!
-Ja uważam, że jest inaczej. -Spojrzałem na nią ze znudzeniem- Po prostu wygląda to inaczej niż byś tego chciał.
-Ta. Bo ty się puszczasz, a ja nie mam ochoty już nic z tym robić.
Yami odczekała chwile i wstała z swojego miejsca. Bacznie obserwowałem każdy jej ruch.
-Jesteś pewny, że zachowujesz jak zakochany facet? Na moje oko bardziej przypominasz zazdrosnego cymbała, który nie potrafi zrozumieć co czuje. -Dziewczyna, złapała klamkę, ale o dziwo, nie otworzyła drzwi- To są jakieś żarty...
Jęknęła, szarpiąc mocniej za drzwi. Szybko wyciągnęła telefon i podeszła do małego okienka. Znowu skwasiła się z niezadowoleniem.
-Zamknęli nas?
Brunetka spojrzała na mnie i pokiwała głową z obojętnością. Poderwałem się z miejsca i sam próbowałem otworzyć drzwi. Nie mogą mnie z nią zamknąć! Nie teraz!
-Uspokój się... Jeśli chcesz rozwalić drzwi to przynajmniej zrób to jakoś normalnie.
Irytacja w głosie dziewczyny doprowadzała mnie do szału.
-Uspokoić!? Zamknęli nas! -Przez chwilę dreptałem po pomieszczeniu, ale w końcu usiadłem na stercie materacy. Zerknąłem na dziewczynę, która od razu przesunęła się jak najdalej ode mnie. Nie dziwię się jej...- Chyba masz rację... Nie wiem co mam robić... W końcu jeszcze niedawno byłaś moim koszmarem! Teraz wszystko wygląda inaczej. Nie wiem jak reagować...
-A co ja mam powiedzieć? Wcześniej posiadanie chłopaka i kręcenie z innym było dla mnie czymś normalnym, a przez ciebie odczuwam poczucie winny. Męczyłam się tyle, by rozkochać w sobie ziomka, a twoja osoba wszystko zajebiście mi spieprzyła. Wytłumacz mi dlatego ktoś taki jak ja, osoba, która do tej pory miała w dupie uczucia facetów, zaczyna odczuwać poczucie winy? Co ty mi zrobiłeś?
-Nie wiem... Jeśli jesteś w stanie odpowiedzieć mi na to samo pytanie, będę wdzięczny. Co ty ze mną zrobiłaś Kizoku? Jak my na siebie wpływamy?
-Chciałabym to wiedzieć. Znamy się krótko, stanowczo za krótko na takie zmiany...
-Cała ta sytuacja jest popierdolona.
Yami pov
Jęknęłam, kładąc się na materacu. Dlaczego mam wrażenie, że podzielam jego uczucia? Właściwie nie tyle co je odwzajemniam, ale... Wydaje mi się, że mogłabym się w nim zakochać. To dziwne... Zerknęłam na chłopaka w celu uspokojenia mojego serca, sam jego widok działa na mnie kojąco. Kuroo podchwycił moje spojrzenie i od razu wyciągnął rękę w moją stronę. Pozwoliłam mu na bezkarne dotknięcie mojego policzka, zrobiłam nawet więcej, zmusiłam go, by położył się obok. Chciałam się do niego troszkę poprzytulać, a on nie widział w tym żadnego problemu.
***
Kuroo pov
Patrzyłem w zamyśleniu na dziewczynę, która zapewne już spała. W uszach miała słuchawki, a w ręce kurczowo ściskała telefon, ale oprócz tego nic się nie zmieniło w jej pozycji... Nie myśląc wiele, wyciągnąłem jedną słuchawkę z jej ucha i włożyłem do swojego. Jakie było moje zdziwienie, gdy usłyszałem ostatnią piosenkę zespołu Black Jake. Są młodym zespołem, ale już robią furorę. Ich wokalistka, na którą przez nazwę zespołu zaczęto mówić Spectrum, ma niesamowity głos. Uzależniający wręcz! Zaskakująca jest również różnorodność ich piosenek. Od typowo młodzieżowych gatunków takich jak rap czy pop do rocka. Do tego wszystkie ich piosenki są genialne! Jednak do tej pory nie pokazywali się publicznie, jedyne zdjęcia jakie zostały nam pokazane, to te na klipach wideo.
***
5 dzień
Czwartek
Przetarłem oczy wierzchem dłoni, słysząc ciche pomiaukiwanie. Na kolanach brunetki leżał mały, rudy kotek. Dziewczyna bawiła się łapkami zwierzaka, który leżał na plecach i próbował ugryźć jej palca. Uśmiechała się, widząc nieudane próby zwierzaczka. To był szczery uśmiech rozbawienia. Mimowolnie uśmiechnąłem się na ten widok, wyciągając z ucha słuchawkę, którą oddałem dziewczynie.
-I jak się spało?
-Nie najgorzej...
Kociak sprawnym ruchem wskoczył na moją głowę i użył jej jako wyskoczni, prowadzącej prosto do okna. Yami nie ukrywała rozbawienia, co poskutkowało również moim napadem śmiechu. Jednak przerwałem, gdy dziewczyna zepchnęła mnie na ziemie, przyłożyła do moich ust rękę i ruchem głowy wskazała drzwi. Posłusznie spojrzałem w tamtym kierunku, drzwi zostały otworzone i weszła przez nie jakaś starsza kobieta. Przesunęła drewnianą powierzchnie, nucąc coś pod nosem, po czym poszła dalej. Dziewczyna od razu mnie puściła i chciała wyjść, ale w ostatniej chwili złapałem jej nadgarstek. Stanęła... Nic nie mówiła, nie wykonała żadnego ruchu, po prostu stała... Sam nie wiem czemu to zrobiłem...
-Chodźmy stąd zanim...
-Ejże! A wasza dwójka co tu robi!?
Kobieta wróciła do szopy i przypatrywała się nam uważnie. Trochę się wystraszyłem, nie wziąłem pod uwagę, że wróci. Co mam jej powiedzieć!?
-Jesteśmy z obozu! Wczoraj chowaliśmy piłki i zostawiłam tu telefon... -Brunetka z promiennym uśmiechem pokazała urządzenie, poczułem jak jej dłoń zaciska się na mojej- My tylko po niego przyszliśmy. Już sobie idziemy.
Kobieta pokiwała głową, spoglądając na nasze ręce, od razu uśmiechnęła się znacząco.
-Następnym razem powinnaś lepiej pilnować swoich rzeczy panienko.
-Hai! Do widzenia!
-Do widzenia!
Również pożegnałem się z kobietą, Yami wyciągnęła mnie na zewnątrz, cały czas trzymając moją rękę, ale od razu gdy zniknęliśmy z pola widzenia kobiety, puściła ją, co spowodowało wydobycie się z moich ust jęku niezadowolenia i jej śmiech. Zatrzymaliśmy się kawałek od domków.
-O co chodzi Yami?
Brunetka odwróciła się w moją stronę i postukała palcem o swoje piękne wargi, na których teraz gościł uroczy uśmieszek, przewróciłem oczami ze śmiechem, ale schyliłem się, by złożyć na nich trochę dłuższy pocałunek.
***
Yami pov
Szybki prysznic odświeżył moje ciało i dodał skórze miękkości. Poranna toaleta, tego potrzebowałam! Nie chciało mi się iść na śniadanie, zamiast tego usiadłam przed telewizorem i oglądając jakiś serial, zajadając się waflami ryżowymi. Telefon ładował się na komodzie pod telewizorem, ale ignorowałam dzwoniącego kuzyna. Co innego, gdy dzwonił do mnie Usui.
-Słucham?
-Wiesz co mogę zrobić ci za słucham?
-Odpieprzyć się?
-Haha! Aż tak dobrze to nie ma!
-Mów czego chcesz...
-Przytocz się tu, za chwilę mamy jakieś spotkanie.
-Jasne...
Niechętnie zwlekłam się z kanapy i po wyłączeni telewizora oraz zabraniu telefonu, poszłam w miejsce pobytu przyjaciół. Szłam wolnym krokiem, nie miałam na nic ochoty.
-No proszę! Księżniczka raczyła się pojawić!?
-Owszem.
Nauczyciel widząc, że nie jestem zbyt chętna na rozmowę, dokończył tłumaczenie dzisiejszego wyjątkowego planu. Idziemy na plażę, a po obiadku na miasto. Wracaliśmy już do domku, by się przebrać.
-Po co ja tam szłam? Mogliście mi to powiedzieć...
-Oj nie narzekaj! Trochę ruchu ci nie zaszkodzi!
Shu zakpił sobie ze mnie, a ja nawet nie miałam ochoty, by go opieprzyć.
-Odwal się.
Jęknęłam, wchodząc po schodach do pokoju. Zamknęłam się w łazience i szybko zmieniłam bieliznę na strój kąpielowy. Kiedy wyszłam, prawie wszyscy byli gotowi, poczekaliśmy trochę na dziewczyny, które od razu zaczęły pytać, gdzie byłam. Wcześniej nie mogły od razu do mnie podejść, bo musiały coś zrobić, a podobno się martwiły, chociaż Nagisa i chłopcy mówili, że uspokajali tą dwójkę... Zaraz po wyjściu z domku, zostałam uniesiona nad ziemię. Spojrzałam na Zena pytająco. Siedziałam na jego prawym barku, tą samą ręką otaczał moje uda, założyła nogę na nogę przez co musiał trochę podnieść rękę, ale to mu nie przeszkadzało. Szczerzył się jak idiota, ale przyzwyczaiłam się do tego sposobu noszenia mojej osoby. Wyciągnęłam swoją konsolę i odpaliłam gierkę. Oparłam łokieć na głowię Zena i skupiłam się na grze, jednak cały czas słuchałam tego co mówią moi przyjaciele.
-Nie za wygodnie ci Kizoku!?
Podniosłam wzrok na nauczyciela, który jawnie sobie ze mnie kpił.
-Owszem jest mi wygodnie. A tobie?
-Słucham?
-No wiesz... Taki stary pierdziel za dużo z życia nie ma, prawda?
Uśmiechnęłam się szyderczo co nauczyciel odwzajemnił. Wszystkie grupy ucichły, czekając na dalszy ciąg wydarzeń.
-Nie bądź taka do przody, bo cię sznurówki wyprzedzą.
-W przeciwieństwie do ciebie umiem je wiązać, więc to mi raczej nie grozi.
-Spieprzaj Kizoku!
-Ale ty gonisz!
Zen szepnął jakąś pochwałę i przybił mi żółwika. Wychowawca uśmiechnął się promiennie i wystawił w naszą stronę środkowe palce obu dłoni, ruch ten rozbawił większość obozowiczów, ale na mnie nie zrobił jakiegoś szczególnego wrażenia, teatralnie przyłożyłam rękę do klatki piersiowej, udając, że boli mnie serce. Miał coś powiedzieć, ale głos przejęła jakaś kobieta, która była opiekunką grupy dziewczyn, których nie znałam. Oczywiście nie słuchałam jej biadolenia o zasadach bezpieczeństwa. Skupiłam się na grze, która stopniowo stawała się trudniejsza.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro