Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 51 Guziki

☾ Rozdział 51 Guziki ☽

Bliżej było już północy niż dalej, a Demalis nie spała. Nie potrafiła zasnąć, bo odpoczywała w ciągu dnia, a też nieco czekała na Keona. Obiecał, że wróci po pracy i nie wiedziała, czy był u niej wtedy, gdy śniła, czy może miał tak wiele obowiązków. Istniała też możliwość, że po prostu nie chciał jej widzieć. Nie chciała jednak w to wierzyć. Argenis nie był w końcu dzieckiem.

Pokój nocą wyglądał nieco upiornie. Świece już dawno zostały zgaszone, a wosk zastygł na świecznikach. Teraz Demalis patrzyła na takie szczegóły nieco inaczej, bo miała już okazję czyścić coś takiego i nie wspominała tego wysiłku najlepiej. Było to trudne i męczące. Przesunęła dłonią po okrywającej ją kołdrze i cicho westchnęła. Teraz wszystko straciło barwy, pochłonięte przez szarość. W tym niezbyt radosnym otoczeniu pozwoliła sobie na rozmyślanie, z którego wiele nie wynikało. Przewinęły się wśród nich tematy, które od dawna dręczyły jej umysł.

Tę melancholię przerwało skrzypnięcie. Drzwi się otworzyły, a do pokoju wpadło nieco światła. Demalis prędko zmrużyła oczy, czując lekki dyskomfort. Ten minął już po chwili. Ujrzała przed łóżkiem cień i po samym jego kształcie poznała, do kogo należał. Słabo się uśmiechnęła.

– Długo pracowałeś.

Po wypowiedzeniu tych słów poczuła się nieco żałośnie. Mogła powiedzieć wszystko, a jednak zdecydowała się na coś takiego.

– Wiem – odparł i zaczął powoli, krok po kroku zbliżać się do krzesła przy łóżku.

Demalis przypatrywała się jego ruchom oczarowana. Keon poruszał się pewnie, a w otoczeniu ciemności wydawał się zarazem strasznym, jak i elektryzującym towarzyszem. Dopiero, jak usiadł, mogła dostrzec zarys jego twarzy i zaniemówiła. Knot jednej ze świec zajął ogień, a lico władcy zostało częściowo oświetlone. Jego oczy były piękne, a ona nie potrafiła odwrócić od nich wzroku. Chciała go dotknąć, znowu poczuć ciepło, które otulało ją nocą.

– Śpieszyłem się – wyznał niespodziewanie szeptem.

Nie dotykali się, a jedynie wpatrywali sobie w oczy, a jednak oboje czuli się bezradni, niewinni i powiązani w najbardziej intymny sposób. Demalis przełknęła ślinę, chcąc coś powiedzieć, ale Keon ponownie się odezwał.

– Chciałem do ciebie wrócić – wyszeptał, wyciągając rękę.

Nie dotykał jej bez zgody, a czekał, aż ona sama zdecyduje się na kontakt. To była tylko dłoń, Valter też ją za nią trzymał, a jednak... Teraz wydało się jej to inne. Z uczuciem pieczenia na policzkach, dotknęła palcami jego skóry, przejeżdżając po niej z czułością. Pozwolił na to, a gdy skończyła, uniósł jej rękę i pocałował wierzch.

Ciało Demalis przeszły dreszcze, gdy to zagryzła wargę i przyjrzała się blond kosmykom. Zamarzyło się jej ich dotknąć, ale nie potrafiła wykrzesać z siebie odwagi, aby o to zapytać.

– Czy ja... mogę przebrać koszulę? – głupie, zadane dziwnym, zduszonym głosem pytanie opuściło jej usta.

Demalis nigdy nie była blisko z innym mężczyzną. Tylko z Keonem dzieliła pocałunek, uściski i pozwalała na to wszystko. Może chodziło o czas, ale miała wrażenie, że teraz wraz z emocjami, które wypełniały jej serce, każdy gest Argenisa odbierała o wiele wyraźniej.

Zauroczenie i potrzeba kontaktu dwóch dusz stały się czymś głębszym.

Król skinął głową, podchodząc do szafki i wyciągnął z niej czystą koszulę, którą następnie podał kobiecie. Pościel służba zmieniła już rankiem, więc teraz ta miała ciemnoniebieską barwę i była pozbawiona plam krwi. Pachniała za to nieco ziołami przez leki, które podano Sorze.

– Potrzebujesz pomocy? – zapytał wprost.

Demalis lekko osłupiała, wpatrując się to w podawane jej ubranie, to na poważną twarz Keona. Wydawał się tak spokojny, zupełnie, jakby jego propozycja nie wiązała się z częściowym rozebraniem przed nim. Odchrząknęła, nerwowo przeskakując spojrzeniem na baldachim. Dopiero po tym znowu spojrzała na mężczyznę i zauważyła to, co czaiło się w jego tęczówkach. Widziała nieśmiałość, troskę, ale też nieufność.

Mógł wierzyć, ale odzyskanie straconego zaufania musiało też potrwać.

Pokręciła przecząco głową.

– Nie, po prostu zasłoń mnie baldachimem i poczekaj – poprosiła, biorąc biały materiał do rąk.

Keon skinął głową.

– Zawołaj, jeśli będziesz mieć jakiś problem – poprosił i pstryknął palcami, a baldachim wręcz natychmiast zasłonił jej osobę.

Materiał był dość gruby, to też nie prześwitywał, ale przez światło, którego źródło znajdowało się poza nim, Demalis doskonale widziała cień sylwetki króla. Była pewna, że i on widzi ten jej. Zarumieniła się bardziej i zagryzając wargę, powoli zaczęła zdrową ręką rozpinać guziczki przy dekolcie. Następnie nieco niezgrabnym ruchem starała się ściągnąć rzecz ze swojego ciała.

Raz poruszyła się gwałtowniej i cicho syknęła.

– W porządku?

Zmartwiony głos dotarł do jej uszu, wywołując prąd, który przeszedł przez kobiece ciało. Wyobraziła sobie, jakie to byłoby uczucie, gdyby ciepły oddech mężczyzny zetknął się z jej szyją i nagą skórą. Bliskość, której nie znali, a która coraz bardziej napierała na myśli.

Tylko nie pojmowała dlaczego.

– N-Nie – wyjąkała. – Wszystko w porządku – dodała pewniej i odsunęła brudny materiał na bok. Przesunęła w troskliwym geście po swoim zegarku i uśmiechnęła się mimowolnie.

Czysta koszula była bardzo podobna do poprzedniej, tylko guziki miała z tyłu. Nie było to wygodne. Wsunęła ją na swoje ciało z lekkim skrzywieniem bólu i starała się dostać ręką do zapięć, ale nic z tego. Siłując się bardziej, spowodowałaby otwarcie rany. Pozostała jedna możliwość, przed którą chwilę się wstrzymywała.

– Pomożesz mi z guzikami? – spytała szeptem.

Odpowiedź nie nadeszła, a zamiast tego część baldachimu się rozsunęła, a materac ugiął. Keon przesiadł się bliżej Yannijki, aby móc wygodniej sięgnąć do kołnierza. Demalis odwróciła wzrok, starając się mu nie przeszkadzać i nieco nerwowo miętosiła w dłoniach kołdrę. Spodnie zamierzała przebrać następnego dnia, bo z tego, co zdążyła zauważyć, te nie były w tak tragicznym stanie.

Zamyśliła się, odprężając bezwiednie pod wpływem ciepła i dotyku Keona. Nie zauważyła, jak ujął w palce łańcuszek od zegarka i go rozpiął. Przedmiot opuścił jej szyję, a w tej samej chwili poczuła nieprzyjemne pieczenie. Syknęła ponownie, odwracając głowę i spoglądając w stronę władcy oskarżycielsko.

Przestała, gdy pojęła, jak blisko siebie się znaleźli. Ich nosy niemal się stykały, a ona nie mogła przestać myśleć o oddechu, który owiewał teraz jej policzki i brązowych oczach. Przełknęła ślinę i uniosła rękę, przesuwając palcami po twarzy Keona. Miała wrażenie, że się do niej przybliżył.

Elektryzujący prąd przeszedł jej ciało, a w myślach pojawiło się pragnienie, aby zbliżyć swoje usta do tych jego. Wyrzucała sobie, że wtedy, gdy pocałowała go po raz pierwszy, nie doceniła tego odpowiednio. Nie cieszyła się tak, jak powinna.

Może nawet odbyło się to za szybko, ale to akurat nie uważała za złe. Była dorosła i tego chciała, po prostu powinna bardziej to docenić.

– Zregenerujesz się bez niego szybciej – wyszeptał nagle władca, przerywając ciszę, która im oboje mąciła w umyśle. Zdradzały to ich lekko przyspieszone oddechy.

– Wiem – odparła, cofając zakłopotana rękę. – Zapiąłeś już...?

– Poczekaj chwilę – poprosił.

Demalis jak na zawołanie zamarła.

– Na co?

Milczał, nie śpiesząc się z odpowiedzią na jej pytanie, po czym słabo się uśmiechnął, dalej przypatrując jej tęczówką.

– Stęskniłem się za twoimi oczami – wyznał szeptem. – Przypominają swoją barwą szmaragdy.

Tego było dla kobiety za dużo. Odwróciła pospiesznie spojrzenie, a jej policzki oblała o wiele intensywniejsza czerwień. Zbyt wiele emocji, jak na tak małą ilość czasu. Nic nie powiedziała, a Keon zapiął guziki i cofnął się, wracając na krzesło.

Cisza, jaka ich otaczała, nie była nieprzyjemna. Oboje mieli wiele do przemyślenia, a nawet jeśli pragnęli zatrzymać czas, to ten był tak naprawdę nieubłagany. Nocą mogli trwać przy sobie, ale wraz z dziennym światłem wszystko to miało się zmienić.

Głębiny były ich rajem podobnie, jak noc.

Oba serca ścisnął żal i poczucie niesprawiedliwości, ale też ulga. Świat mógł dalej być w rozsypce, a ich relacja zbyt poplątana, aby mierzyć ją zwykłą miarą, ale przynajmniej byli blisko siebie i zdołali pozbyć się części okalających ich kłamstw.

– Valter jest tylko przyjacielem – wyszeptała nagle, pamiętając, jak smok zareagował na obecność ogrodnika. Nawet teraz spiął się na wzmiankę o nim. – Kocha inną.

Argenis zmrużył oczy.

– Skąd ta pewność? – zapytał, kryjąc niechęć za spokojem.

Demalis uśmiechnęła się słabo i sięgnęła ręką do tej smoka. Wychyliła się, ale nie doprowadziła do dotknięcia, póki Keon sam też nie okazał znaku, że go chce. Zadrżała od ciepła, które promieniowało przez całą jej dłoń.

– Widzę, jak patrzy na twoją siostrę – wytłumaczyła. – Ja jestem dla niego tylko przyjaciółką i czasami mi wstyd, że go okłamuję – przyznała. – Mimo to najbardziej żałuję tego, co nas spotkało.

Ceniła relację z Valterem i nie chciała jego krzywdy, ale gdyby ktoś kiedyś zmusił ją do wyboru; uratować życie jego bądź Keona, bez wahania wybrałaby drugiego. Później by cierpiała, płakała, ale ratując Argenisa uchroniłaby własną duszę, chociaż nie to byłoby jej powodem. Zrobiłaby to przez wzgląd na niego, a nie to, co by ją spotkało po jego śmierci.

Król przymknął oczy. Informacja o zachwycie Thaną go nie dziwiła. Kwiecista Księżniczka przykuwała uwagę wielu, ale jednocześnie nikomu nie pozwalała się do siebie zbliżyć. Była piękna, ale miała równie wielkie kolce. W ten sposób zdołała przetrwać. Każdy z Argenisów znalazł na to własną metodę.

Demalis wpatrywała się w niebo za oknem, a ich dłonie były połączone przez bardzo długi czas. Dopiero po kilku godzinach, gdy to plecy Keona nie mogły dalej wytrzymać siedzenia, rozdzielili się niechętnie. Król wrócił do swoich komnat, a Demalis zasnęła otoczona wspomnieniami.

Łączyła tę dwójkę jedna myśl i prośba.

Pragnęli, aby Przodkowie nie odbierali im tej odrobiny szczęścia.

↝ CDN ↜

Kochani! Niech te Święta będą jak ulubiona książka – pełne ciepła, magii i chwil, które zostaną w Waszych sercach na zawsze. Wesołych Świąt! 📖✨

Tiktok: @malgorzata_paszko

Instagram: @malgorzata_paszko

Data pierwszej publikacji: 24.12.2024

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro