Rozdział 41 Laith i jego pytania
☾ Rozdział 41 Laith i jego pytania ☽
Demalis nie mogła tej nocy spać. Z nieznanych sobie powodów odczuwała stres, zupełnie, jakby coś miało się stać, a ona powinna być bez przerwy gotowa. Nie żeby w ogóle nie była, ryzyko kryło się na każdym kroku. Rezultatem bezsennej nocy było zmęczenie i cienie pod oczami. Starała się maskować swój stan delikatnym uśmiechem, ale chociaż wykonywała obowiązki, to jej tempo było nieznacznie niższe od tego, które reprezentowała normalnie.
Wątpiła, że tego dnia zdoła zajść do ogrodów i pomóc Valterowi. Najchętniej wróciłaby do pokoju i rzuciła się na materac, ale przed tym musiała posprzątać do końca korytarz. Postawiła wiadro z wodą z boku i chwyciła za ścierkę, którą zmoczyła. Następnie zaczęła ścierać z ozdobnych świeczników kurz. To było proste. Bardziej uciążliwą częścią było pozbywanie się wosku w taki sposób, aby nie zarysować przedmiotu. Kontrolujący ogień mieli z tym prościej, potrafili podgrzać metal i przez to pozostałości świec łatwiej schodziły. Oczywiście działało to tylko wtedy, gdy ci dość dobrze kontrolowali swój dar.
– Miło wiedzieć, że niektórzy pracują tak starannie. Ten świecznik nie był tak pucowany od lat.
Demalis podskoczyła, odwracając się gwałtownie, a gdy jej oczy natknęły się na te karmazynowe, od razu się skłoniła.
– Książę.
Laith stresował, ale w całkowicie inny sposób niż robił to Keon. Mimo jednak wszystko, w obecnych okolicznościach nacisk młodszego z Argenisów był bardziej znośny niż prądy i stres, który czuła, ilekroć widziała twarz króla.
– Nie wydawałaś się poruszona moimi słowami na podwieczorku – stwierdził.
Demalis miała ochotę zmrużyć brwi i prychnąć. Nie rozumiała, dlaczego Krwawy Książę do niej podszedł. Nie sądziła, że ktoś taki, jak on, miał w zainteresowaniach zadręczanie służących. Mogła założyć, że chodziło o coś poważniejszego, ale o ile brała to pod uwagę, to nie chciała nastawiać się zbyt paranoicznie.
Laith Argenis był w końcu dziwną, nieprzewidywalną osobą.
Demalis wbijała swoje spojrzenie w żółty materiał własnej sukienki, trzymając w lewej dłoni mokrą ścierkę. Nie okazywała dyskomfortu, a jedynie postawę pełną uległości. Tak, jak to powinna sługa.
– Znam swoje miejsce, książę. Wiem, że to były tylko żarty – odparła.
W takich chwilach kluczowe było utrzymanie nerwów na wodzy. Chwila, w której twój rozmówca pochwyci i rozpracuje twoje emocje, będzie tą, w której możesz stać się od niego zależna.
Cisza trwała jakiś czas, a Demalis zaczęły boleć plecy od niewygodnej pozycji. Laith się jednak nie śpieszył.
– A gdybyś mogła? – zapytał niespodziewanie. – Wdrapałabyś się do książęcego łoża?
Dla Sory to bezpośrednie pytanie wydało się obrzydliwe. Nawet jeśli głos księcia nie brzmiał, jak jakaś sugestia. Nie, Laith wydawał się po prostu ciekawy odpowiedzi. Prowadziła już z nim kiedyś taką rozmowę, dawno temu w Głębinach, gdy to rozmawiali o oblubieńcach i jej podejściu do wojny.
– Nie, mój panie – odpowiedziała nieco ostrzej niż pierwotnie to zamierzała.
– Nie? – powtórzył niby to zaskoczony, niby zadowolony.
Demalis nie widziała oczu Laitha, ale potrafiła sobie wyobrazić, jak te jego czerwone tęczówki w tej chwili błyszczą.
– Nie – potwierdziła. – Książę ma swoją oblubienicę i jest niewinny. Wykorzystywanie go dla własnych ambicji to droga tchórzy. Wolę zapracować na wszystko sama.
Liczyła, że taka odpowiedź wystarczy i Laith zostawi ją w spokoju. Ten jednak dalej nie odchodził. Zamiast tego parsknął.
– Musisz bardzo cenić swojego oblubieńca – rzekł.
Demalis zacisnęła lekko usta. Nie o tym mówiła, ale Krwawy Książę najwyraźniej wysunął własne wnioski. Co gorsza, nie były one niepoprawne. Faktycznie, Demalis nie chciałaby wykorzystywać niewinności Esiasa do swoich celów, ale jednocześnie, jak to w przypadku Valtera, potrafiła ustawiać się tak, aby mieć z pewnych kontaktów korzyści. Tego nauczyła ją dyplomacja. I może nie poszłaby do żadnego z łóż, ale szczerość nie była ku temu głównym powodem. Miała oblubieńca i chciała tylko jego, a po poznaniu Keona i usłyszeniu, jak przed swoimi możnymi deklaruje wierność, nie potrafiłaby go zdradzić. To byłoby upokarzające, zwłaszcza gdy ten sam łechtał jej ego i poczucie wartości swoim uporem.
– Spotkałaś go? – zapytał.
Wiele ją kosztowało ukrywanie w tej chwili uczuć.
– Nie dostąpiłam jeszcze tego zaszczytu, wasza wysokość – odparła mechanicznie.
Kłamstwo, ale tylko ono było w tej sytuacji właściwe.
– A jednak dostąpisz innego. Unieś głowę, Esyld – rozkazał Laith spokojnym tonem.
Demalis wykonała polecenie natychmiast, patrząc w jednej chwili wprost w szkarłatne tęczówki księcia. Ten wyciągnął ku niej dłoń z przypinką w kształcie skrzypiec.
– Od dzisiaj aż do odwołania należysz do świty mojego młodszego brata.
Wieść była jak grom, który uderzył prosto w nią. Powiedziała wprost, że nie zamierza uwodzić księcia, a jego sympatia niewiele dla niej znaczy, bo zna swoje miejsce w szeregu, a i tak została do niego przydzielona? Dlaczego? Czy Laith i Keon tak bardzo chcieli chronić brata, że przeprowadzali wywiad z każdym, kto poprzez cień szansy miałby znaleźć się zbyt blisko niego?
Nie chciała tego przydziału, bo nie wiedziała, jak to wpłynie na jej pomoc w ogrodzie bądź na stołówce. Wiele mogło się zmienić, a ona wciąż musiała mieć szansę na przyglądanie się skrytce i Thanie.
Tylko nie mogła odmówić.
– Dam z siebie wszystko, wasza wysokość – odparła w końcu, zapominając o pokłonie i przejęła wolną ręką przypinkę.
Laith postawił krok w stronę kobiety i się nachylił.
– Zobaczymy – odparł i odszedł.
Co on wyprawiał? Spojrzała na siebie, dosłownie zaczynając się zastanawiać, czy jej zapach nie był jakiś dziwny. A może chodziło o wygląd? Jak to możliwe, że kolejny z Argenisów tak się wobec niej zachowywał? Laith miał sens, prawdopodobnie chciał coś sprawdzić, bo to by do niego pasowało, ale Esias?
Przodkowie, co się tutaj dzieje?
↝ CDN ↜
Jak wspomniałam, rozdzialik jest krótszy. Dorzucam go wam dzisiaj <3 Jak widzicie, Laith swoje robi, a nasza Demalis ma tylko coraz więcej pytań.
Miłego dnia!
Tiktok: @_malinka519_
Instagram: @qitria
Data pierwszej publikacji: 06.11.2024
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro