Epilog
☾ Epilog ☽
Powrót do Orinii po balu był pełen emocji. Demalis długo zastanawiała się, skąd Thana pojęła, jak działał zegarek, o co ją ostatecznie spytała. Księżniczka przyznała, że pierwotnie jedynie miała ku temu swoje przypuszczenia, które zaczęła potwierdzać wraz z upływem czasu, bo Sora nigdy nie rozstawała się z przedmiotem. Kobiety rozmawiały, ale gdy temat coraz bardziej schodził na kwestie tego, co miało się teraz stać, tym bardziej Thana próbowała się odsunąć.
Prawdopodobnie była już zmęczona tym, że każdy chciał z nią dyskutować o tym, co zrobiła. W końcu to były teraz puste słowa, bo tego, co stało, nie dało się odwrócić.
W chwili, gdy smoczyce się rozstały, Demalis udała się do ogrodu, zastanawiając się, jak będą teraz na nią patrzeć wszyscy w zamku. Chociaż jasnym się stało, że jest przeznaczoną króla, to jednak wciąż wcześniej była trucicielką. Teraz ten fakt był może mniej istotny, ale z czasem na pewno ktoś go wyciągnie. Mówienie, że to był wypadek, brzmiało...
...żałośnie.
Westchnęła ciężko, przystając przy jednym z krzewów, które pokrywał śnieg i wzniosła wzrok ku rozgwieżdżonemu niebu.
– Niebo od zawsze nas łączyło – zauważył głos za nią.
– Powinieneś przestać się do mnie zakradać – odparła, odwracając się ku Keonowi i podchodząc do niego tak, aby strzepać płatki śniegu z jego włosów.
Faktycznie zaczynało coraz bardziej padać białym puchem.
– Może – rzekł wymijająco i dotknął policzka partnerki. – Jestem zły, że Thana zrobiła to wszystko za moimi plecami – przyznał. – Jednocześnie doceniam fakt, że podsunęła mi pod nos rozwiązanie naszych problemów. Po prostu...
Przesunęła chłodnymi palcami po policzku smoka, obserwując, jak ten drży.
– Wiem, ja też się o nią martwię.
Nie kłamała. Nikomu nie życzyła losu księżniczki. Demalis na pewno nie będzie łatwo, ale miała wsparcie Keona, w czasie gdy Thana zostanie zmuszona mierzyć się z nieprzyjemnymi spojrzeniami sam na sam.
W czasie, gdy myślała, król założył na jej szyi błyskotkę. Zareagowała, spoglądając na nią i dostrzegła naszyjnik.
– Nastał więc odpowiedni moment? – zagadnęła ironicznie, pamiętając, co powiedział te kilka dni wcześniej.
Władca skinął głową.
– Wiem, że unia wymaga od nas ślubu, ale chciałbym, abyś sama tego zapragnęła – wyjawił. – Po rozmowach z Luciusem ustaliliśmy, że pierwsza z uroczystości odbędzie dziesiątego dnia wiosny, a druga trzydziestego dnia lata – dodał. – Nie czuj się jednak zmuszona, nawet po ceremonii nie zrobię niczego, czego sama byś nie chciała – zapewnił.
Czy było jednak coś, czego teraz by od niego nie zaakceptowała? Przymknęła oczy i westchnęła. Mimo swojej pewności doceniała tę troskę.
– Dziękuję – szepnęła i pocałowała go w policzek, a następnie oboje wbili swoje spojrzenia w niebo.
To zawsze ono ich ze sobą łączyło.
I nigdy nie ulegnie to zmianie.
↝ KONIEC ↜
Pora na epilog! Krótki i podsumowujący wiele... Dziękuję Wam. Jeszcze raz. Za każdą gwiazdkę, odsłonę i komentarz. Mam nadzieję, że kiedyś i ta historia spocznie na papierze, a na razie?
Zapraszam do czytania Miecza Głębin, historii Laitha Argenisa.
Tiktok: @malgorzata_paszko
Instagram: @malgorzata_paszko
Data pierwszej publikacji: 15.01.2025
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro