Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 61 Zgodnie z rozkazem, królowo

☾ Rozdział 61 Zgodnie z rozkazem, królowo ☽

Powrót do Orinii okazał się burzliwy. Póki trwał bal, każdy trzymał emocje na wodzy, ale na rodzimej ziemi te mogły w końcu eksplodować. Pierwszym, który cokolwiek dał po sobie poznać był Laith. Już w kaplicy parsknął i zaczął się śmiać.

– Co ten dziadek sobie myśli, hmm? – zakpił.

Demalis odwróciła wzrok, nie chcąc patrzeć w oczy księcia. Obecnie wyglądały straszniej niż zwykle. Niby to brzmiał na rozbawionego, ale pod powierzchnią tego wszystkiego czaiła się bestia gotowa rozszarpać komuś gardło.

– Powinienem go powstrzymać przed dotarciem do Isry, póki miałem okazję – zamruczał.

Esias spojrzał na kamienny sufit podziemnej kaplicy i cicho westchnął. Do pomieszczenia, nie wiadomo skąd, wbiegł Artur, a chłopiec od razu wziął go w ramiona.

– To nic by nie zmieniło, bracie – wyszeptał, a gdy czerwone ślepia spoczęły na nim, od razu się wycofał za Demalis. – Tak musiało się stać... – dodał nieśmiałym tonem.

Sora poruszyła ręką, lekko zasłaniając chłopca przed spojrzeniem starszego brata, który nie wyglądał teraz na zbyt przyjemnego. Keon za to milczał, a Thana spoglądała w bok zamyślona. To na niej skupiła wzrok dyplomatka, pamiętając, że księżniczka chciała napisać do swojego krewnego.

Czy kapłan w reakcji na jej słowa zdecydował się negocjować porozumienie między zwaśnionymi krajami? Demalis nie znała relacji Argenisów z dziadkiem, ale taki ruch wydawał się jej zrozumiały, jeśli byli ze sobą blisko. Thana zresztą była ceniona przez świątynie z racji swojego podwójnego daru i niezwykłych umiejętności.

– Nerwy nie mają sensu – rzekł, ciężko wzdychając król. – Nasz dziadek od zawsze postępował tak, jak chciał. Prędzej bądź później musiałby zainteresować się wojną, a urodziny Pana Głębin to idealna okazja, aby pokazać, że świątynia stoi na straży dobrobytu każdego smoka. Isteria i Dumelia musiały po prostu chcieć uszczypnąć możliwej chwały – zauważył. – Laith, rozpocznij dochodzenie. Na dniach powinien przybyć list z datą przyjęcia – zauważył.

Krwawy Książę skrzywił się, ale przyłożył dłoń do piersi na znak, że wykona rozkaz. Następnie Keon nakazał każdemu wrócić na spoczynek.

» ✧ «

Zmierzając do pokoju księcia Esiasa została zatrzymana przez jednego z osobistych sług króla, który na ucho przekazał jej informację, że jego wysokość jej oczekuje. Podziękowała, podążając za nim i mogąc sobie jedynie wyobrażać, co takiego smok o niej myślał.

Tylko nie było to ważne. I tak nikomu nie mógł powiedzieć o swoich przypuszczeniach, bo straciłby język. W końcu winnego wylewu informacji łatwo byłoby znaleźć.

Szła, mijając kilka innych osób. Pracownik nie prowadził jej prostą drogą, jakby specjalnie chcąc w ten sposób zadbać o dyskrecję. Prawdopodobnie taki też otrzymał rozkaz, a ona niezmiernie to doceniała. W końcu jednak dotarli przed drzwi i Demalis weszła do środka, już wkrótce znajdując się w królewskim gabinecie. Liczne gabloty wypełniały książki, rulony oraz małe, ozdobne rzeźby.

– Przybyłaś – uznał ucieszony Keon, odkładając dokumenty na zasłany papierami blat.

Oczy kobiety dokładnie prześledziły sylwetkę króla. Biała szata opinała jego mięśnie, a włosy miał zaczesane do tyłu.

– Nie powinieneś odpoczywać? – zapytała z troską, odruchowo zbliżając się do rannego ramienia i przesuwając po nim palcami. Mógł minąć dzień, ale uważała, że król potrzebował więcej spokoju. – Jak rana?

Keon uśmiechnął się, lekko odsuwając za pomocą mocy własne krzesło i posadził sobie kobietę na kolanach. Demalis westchnęła, dotykając dłonią piersi mężczyzny.

– Jest dobrze, nie martw się tym – poprosił. – Rozważałem, czy nie wybrałabyś się ze mną do stajni – wyjawił. – Chciałem pokazać ci swojego konia, mając nadzieję, że pokochasz go tak, jak zrobiłem to ja.

Zimą jazda konno była niewygodna, a w obliczu niedawnych ran, które czasami jeszcze dawały jej o sobie znać, wolałaby nie nadwyrężać ciała. Jednocześnie był inny problem. Obrysowała palcem ramię Keona i westchnęła.

– Nie powinniśmy zbyt często spotykać się w świetle dnia. Zwłaszcza teraz – wyznała niechętnie. – I jestem pewna, że sam doszedłeś do tego wniosku, ale chciałeś usłyszeć, co powiem.

Specjalnie uniosła głowę, lekko się odsuwając, aby móc spojrzeć w oczy partnerowi. Uśmiechał się nieco psotnie, ujawniając tym samym, że kobieta miała rację.

– Niestety – zgodził się, odgarniając niesforny kosmyk włosów z twarzy Demalis. – Odrastają – zauważył.

Pokiwała głową i spojrzała w stronę drzwi.

– Obiecałam ci pokazać swoje oczy – spostrzegła, sięgając dłonią w stronę zawieszonego na szyi zegarka. – Zrobię to, o ile upewnisz się, że nikt tu nie wejdzie. Nawet twój brat – zaznaczyła poważnie.

Umarłaby ze wstydu, gdyby ktoś przyłapał ją w takiej pozycji.

Przodkowie, miejcie litość, aby nigdy się to nie zdarzyło!

Keon pokiwał głową, całując Demalis w czoło.

– Zgodnie z rozkazem, królowo – wyszeptał z czułością.

Z pewnością niemal każda kobieta marzyła o tym, aby być adorowaną i szanowaną. Demalis była jedną z nich, więc gesty tego typu faktycznie ją uszczęśliwiały. Jednak nie dlatego, że w ogóle miały miejsce, a stąd, że były szczere i okazywał je ktoś, kogo ceniła.

Westchnęła, ściągając zegarek i krzywiąc się na uczucie pieczenia. Przymknęła oczy, kuląc się w ramionach króla, który to lekko nią zakołysał.

– Jestem przy tobie.

Wiedziała i chociaż za drzwiami obszernego gabinetu czekał na nią świat pełen problemów, to teraz w otoczeniu ciepłych, królewskich ramion czuła się jak najszczęśliwsza smoczyca pod słońcem. Ta radość była wzajemna, co uwidaczniało się w brązowych tęczówkach jej partnera.

Wszystko traciło na znaczeniu, gdy to tylko mogli tkwić w swoim uścisku.

W końcu Demalis uniosła powieki, natrafiając od razu spojrzeniem na oczy władcy. W czułym geście przesunęła po policzku króla, a następnie przyjrzała się temu, co ją otaczało. Biurko faktycznie było pełne pism. Pomimo swojej ciekawości nie skupiła się na żadnym z nich, przyglądając się innym rzeczom. Świecznik, pusta filiżanka, talerz z dwoma ciastkami, przybory do pisania, koperty, a do tego...

– Piękny naszyjnik – odparła, obserwując, jak światło igra na kryształach.

Kolia z białego kruszcu miała pięć kamieni. Jeden, największy znajdował się w jej centralnej części i miał fioletową barwę. Po obu jego stronach zawieszono po dwa zielone klejnoty, a między tym wszystkim wiły się delikatne i malutkie listki.

– Nie jest skończony – przyznał król i przytulił kobietę mocniej. – Powinienem go schować – dodał. – Chciałem, aby był gotowy, gdy nadejdzie odpowiedni moment – szepnął tajemniczo.

Odruchowo zeskanowała z większą uważnością jego twarz, szukając poszlak dotyczących tego, o czym wspominał. Keon doskonale to widział, ale zamiast kontynuować, oparł się wygodniej o obite miękkim, czarnym jedwabiem krzesło.

– Może powinnam spędzić nieco czasu z Valterem.

Powiedziała to specjalnie, wiedząc, że smok zaraz zareaguje na to lekkim napięciem mięśni. Cokolwiek by się nie mówiło, Keon i tak nie lubiłby ogrodnika. Bez większej przyczyny i jak Demalis nigdy nie zamierzała specjalnie powodować zazdrości u oblubieńca, co teraz zrobiła to celowo. On również ją przecież prowokował.

– Dlaczego teraz o tym wspominasz? – mruknął niezadowolony.

Uśmiechnęła się niewinnie, przesuwając nasadą nosa po policzku władcy, a następnie przysunęła usta do jego ucha.

– Przecież wiesz.

Wiedział, zupełnie jak ona, że i jego słowa były zwykłą prowokacją. Oboje domyślali się odpowiedzi na zachowanie drugiego, ale byli na tyle uparci, że chcieli, aby ich partner wyraził daną rzecz słownie samemu.

Czasami do walki nie były potrzebne miecze. Wystarczał upór i nieco słów.

Trwała cisza, dla wielu ta byłaby rzeczą niewinną, ale nie dla tej dwójki. Chociaż milczeli ich spojrzenia i sunące po twarzach drugiego dłonie symbolizowały to, jak bardzo liczyli, że zwyciężą, uzyskawszy wytłumaczenie. Napięcie, choć nie to nieprzyjemne, narastało między nimi. Trwali przy sobie w milczeniu i to było w tym najpiękniejsze.

↝ CDN ↜

Trzy części! Myślę, że opublikuję je wszystkie tak do piątku, a międzyczasie pojawi się pozycja "Miecza Głębin" - na razie mapka ^^ Dziękuję wam za to, że jesteście ze mną w tej pisarskiej przygodzie.

Tiktok: @malgorzata_paszko

Instagram: @malgorzata_paszko

Data pierwszej publikacji: 11.01.2025

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro