x четыре x
Pov. Leesoo
Nie wychodziłem ze statku przez kilka dni. Inni nie zbliżali się do niego w celach pranku, co najwyżej pogadać. No dobrze no. Trzeba wreszcie wyjść z tego statku, nie mogę tu przesiedzieć reszty życia.
Wyszedłem na pokład statku, wkroczyłem na skrzydło i zszedłem po nim na ląd. Momentalnie się wzdrgnąłem i jednak wróciłem na skrzydło. Wszystko było mokre od rosy. Spojrzałem na wschodnią stronę wyspy. Słońce dopiero wstawało. Zrozumiałem, że obudziłem się bardzo, bardzo wcześnie. No dobra, i tak trzeba gdzieś iść. Zeskoczyłem ze skrzydła, nałożyłem na uszy słuchawki, puściłem sobie swoją ulubioną playlistę i poszedłem na poranny spacer.
Przeszedłem obok domu Nexe. Okna były odsłaniane co oznaczało, że shiba się obudziła. Stanąłem gdzieś pod płotem i zacząłem obserwować dom Krystiana. W jednym z okien pojawił się psiak w luźnej koszulce z kubkiem w łapce. Nexe zawsze z rana coś pił stojąc przed oknem i patrząc na budzący się świat. To była część jego rutyny. Nie chcąc zakłócać rutyny chłopaka poszedłem dalej.
Przeszedłem obok domku Yoshiego. Przystanąłem na chwile i zauważyłem, że wszystkie okna był pozasłaniane więc pewnie chłopak jeszcze spał. Nie było sensu nawet stać tu dłużej i wpatrywać się w dom smoka więc po prostu ruszyłem dalej. Idąc spojrzałem na dom Jawora. Słyszałem od Ewrona, że jak zawsze zaczął coś odwalać, dostał po ryju i teraz się po prostu podobno odciął od wszystkich i zamknął w domu. Stanąłem i zacząłem rozważać czy zostawić go w spokoju czy może jednak pójść do niego chociaż zapytać go co się z nim dzieje. Po chwili namysłu stwierdziłem, że najpewniej jeszcze śpi i przyjdę do niego później. Pochodziłem sobie jeszcze trochę, aż wreszcie wróciłem do siebie.
Nie wiedziałem tak naprawdę co chcę robić dalej. Usiadłem na pokładzie i wyjąłem telefon z kieszeni. Pomyślałem czy może by nie zadzwonić do Jawora i nie umówić się z nim na spotkanie. Wybrałem numer do papugi.
-Halo? - usłyszałem głos po drugiej stronie.
-Hej Jawor! Słuchaj, słyszałem, że coś się stało. - zacząłem - I chciałem się zapytać... Spotkamy się?
Odpowiedziała mi cisza. Nie wiedząc czy Paweł się rozłączył czy co spojrzałem na ekran telefonu. Połączenie nadal trwało.
-Jawor? Jesteś tam? - zapytałem.
-Możemy się spotkać... U mnie za 20 minut, pasuje? - zapytał Papug.
- Pasuje - odpowiedziałem.
-To do zobaczenia - powiedział Jawor i się rozłączył
Jedyne co to pozostało mi czekać...
Pov. Jawor
Leesoo chce się spotkać. No dobra no... Przyda mi się spotkanie z kimś.
Podszedłem do lustra sprawdzić czy wglądam chociaż trochę schludnie. Jest dobrze. Powiedziałbym nawet, że bardzo dobrze. Podszedłem do szafy i ubrałem czyste ciuchy. Rozejrzałem się po pokoju. Syf okropny. Wszystkie brudne ciuchy odłożyłem do kosza na pranie. Łóżko pościeliłem, szafę zamknąłem. Wyszedłem z pokoju i zacząłem ogarniać resztę domu.
Jakieś dwadzieścia minut później gdy siedziałem na kanapie, usłyszałem pukanie do drzwi. Wstałem i podszedłem do nich. Po otwarciu ich, ujrzałem Leesoo ubranego w szarą, workowatą bluzę i najzwyczajniejsze na całym świecie spodnie.
-Hej - powiedział z uśmiechem.
-Hej, wchodź - powiedziałem i odsunąłem się robiąc mu miejsce by mógł przejść.
Lis przeszedł obok mnie, zdjął buty i wszedł głębiej domu. Ja zamknąłem za nim drzwi i ruszyłem za nim. Krzysiek usiadł na kanapie.
-Chcesz coś do picia? - zapytałem.
-Kawę bym prosił - odpowiedział.
-Okejj -powiedziałem i zabrałem się za robienie kawy.
Po jakimś czasie wróciłem z kawą i usiadłem obok przyjaciela.
-Co się działo przez ostatnie dni? - zapytał Leesoo- Zamknąłem się w statku i jedyne co to słyszałem plotki o tym, że działo się coś grubego.
-No... Um... Widziałeś instagrama jakiego prowadzę od jakiegoś roku z shipami?
-No oczywiście! Przeglądam często insta więc często też przeglądam Twoje posty.
-Więc pewnie widziałeś ostatni post z Yoshim i Nexe.
-A no widziałem i chciałbym się dowiedzieć co się działo tamtego dnia i następnego.
-To tak. Jak wiesz, Nexe wtedy spadł z diamentami. Wkurzony poszedł do Filipa zapytać czy dałby trochę żelaza. Yoshi dał mu żelazo na kilof i poszli razem kopać. Ja polazłem za nimi z nadzieją, że stanie się coś co będę mógł opublikować na instagranie. Po paru razach jak przez nich spadłem, wreszcie przystanęli na polanie i Filip pocałował Krystiana. Zrobiłem im zdjęcie. To jest część historii o pierwszym poście. Część historii o drugim poście o nich zaczyna się od momentu gdy wrócili oni do domu. Wtedy też dostałem trochę po mordzie i uciekłem do Magistra i Zahy, z których zdjęcie też trafiło na instagrama. Potem dostałem po ryju od Magistra i uciekłem z powrotem do naszych przyjaciół. Zasnęli oni i zrobiłem im zdjęcie by potem wstawić je na insta. Następnego dnia wpadłem do nich i się zapytałem czy się ruchali. Po krótkiej konwersacji, a raczej kłótni, dostałem dość ostro po ryju i zostałem wyrzucony na zbity pysk za drzwi. Przez to mam teraz ranę na skroni (chyba...) i zadrapanie na dziobie.
-O chłopie... - powiedział tylko Leesoo zgarniając łapką futro do tyłu.
-No, dużo się działo, a to wszystko przez zaledwie dwa dni! - powiedziałem ze swego rodzaju zaskoczeniem w głosie.
-No dobrze ale... Co się stało, że od wczorajszego rana nie wychodzisz z domu? - zapytał lis dając swój ogon na swoje nogi.
-Um... Jakby to... -zacząłem. Nie wiedziałem czy mu mówić więc wlepiłem tylko wzrok w podłogę.
Leesoo patrzał się na mnie z troską wymalowaną w swoich brązowych oczach uważanych przez wielu za urocze. Widziałem, że chce wiedzieć i pomóc. Jednak nie wiedziałem jak to powiedzieć. To nie tak, że mu nie ufam tylko po prostu boję się reakcji na to, że zobaczyłem swoje życie jeszcze raz.
-Jawor.. -odezwał się lis- Naprawdę możesz powiedzieć. Nikomu tego nie powiem..
-Nikomu..?
-Nikomu.
Westchnąłem tylko i zacząłem opowiadać co się stało ze mną i co mi się w tedy ,,śniło''.
Pov. Leesoo
Mój Boże. Nie wiedziałem, że Paweł miał tak ciężko w życiu.
Patrzyłem na niego ze współczuciem i troską. Chłopak po prostu płakał, a ja nie wiem co zrobić. Co by mogło mu pomóc... Może tak... Co mi pomagało jak płakałem? Jak ktoś mnie przytulił... Może jak poczuje, że ma kogoś kto go może pocieszyć to się uspokoi..? Nie wiem. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Po prostu przytuliłem papugę, owinąłem swoim ogonem i zacząłem go gładzić po głowie. Jawor tylko wtulił się w moją klatkę piersiową i zaczął się stopniowo uspokajać. Uśmiechnąłem się lekko. Przynoszenie innym ukojenia jest naprawdę dobre i poprawia samopoczucie (spróbujcie kiedyś). Głaskałem go nadal tuląc przez dłuższy czas. Jednak miałem jakieś takie dziwne przeczucie, że ktoś nas obserwuje. Zapachu nikogo poza Jaworem nie wyczułem więc musiałby nas obserwować z dworu. Obróciłem lekko głowę w stronę okien. Szybko tego pożałowałem bo spojrzałem prosto w oczy Ewrona i Nexe. Momentalnie położyłem uszy po sobie i wlepiłem wpół przerażony wpół błagalny wzrok w chłopaków. Nexe tylko przymróżonymi oczyma patrzył na mnie, a Ewron przyglądał mi się dość nachalnie. Spojrzałem na Jawora, który zasnął. Powoli, tak by go nie obudzić, wstałem, wyszedłem z jego domu i podszedłem do nich.
-To nie tak jak my- nie dali mi dokończyć
-Spokojnie, wszystko widzieliśmy. Chciałeś go tylko pocieszyć - powiedział Nexe
-Jednak słodko wyglądacie razem -uśmiechnął się Ewron
-Raczej dziwnie - mruknąłem odwracając wzrok
-No, to wygląda... Trochę ironicznie? Jakby, lis i papuga. To już brzmi jakby miało się zakończyć śmiercią tego drugiego - powiedział Nexe
-Tak samo z psem, nie wielką shibą inu, i smokiem -zaśmiał się Ewron
-Cichaj tam -warknął piesek
-Dobra, pozwólcie, że tam wrócę - powiedziałem odwracając się na pięcie
-Ok, my też się raczej zbierać będziemy - powiedział Ewron
-Tsa -mruknął piesek
-To pa - powiedziałem i odszedłem od nich.
Wróciłem do Jawora i powróciliśmy do poprzedniej pozycji. Po 30 minutach zasnąłem.
Next day
Pov. Jawor
Obudziłem się na kanapie, wtulony w Leesoo. Nie przeszkadzało mi to. Dlaczego? Bo poczułem się w tym momencie bezpieczny. Nie chciałem by to poczucie bezpieczeństwa od tak zniknęło jednak... Z tego co wiem, Leesoo nie chce się z nikim wiązać, a ja sam podkochuje się w Sitku. Leżałem więc wtulony w niego przez następną godzinę, aż chłopak się obudził. Razem zjedliśmy śniadanie i jeszcze trochę posiedzieliśmy razem. Później Leesoo wrócił do siebie, a ja zająłem się swoimi sprawami.
Pov. Nexe
Od rana nudy. Po prostu jebane nudy.
Poszedłem sobie na spacer. Usiadłem więc na pomoście, zdjąłem buty i włożyłem łapki do wody. Wlepiłem znudzone spojrzenie w wyciszoną wodę, zmąconą jedynie włożeniem do niej moich łap. Idealna cisza wokół nie zmącona tymi głośnymi idiotami, do których się zaliczam ale nie tym razem. Dzień idealny po prostu. Siedziałem sobie w ciszy i spokoju, gdy nagle usłyszałem jakieś kroki za sobą. Nastawiłem lekko uszy w ich kierunku, ale nadal siedziałem spokojnie. Poczułem czyjeś ręce na ramionach i oddech na karku.
-Siema! - wydarł mi się do ucha Ewron
-Ał... - mruknąłem- Hej..
-Jak tam?
-Nawet dobrze..
-To dobrze, że dobrze - odpowiedział elf siadając obok mnie.
W ciszy siedzieliśmy dobre 5 minut. Po tym czasie Ewron zaczął się wiercić i po chwili wpadł do wody. Nie wiele myśląc wskoczyłem za nim. Pomogłem mu wypłynąć na powierzchnie i podpłynąć do pomostu. Pomogłem mu wgramolić się na pomost po czym sam wyszedłem. Otrzepałem się, a ten idiota tylko podszedł pod niedaleko rosnące drzewo i usiadł pod nim. ja usiadłem normalnie po turecku obserwując chłopaka bo nie wiadomo co mu do głowy przyjdzie. Po chwili spokoju, gdy straciłem czujność, elf wdrapał się na drzewo. W momencie gdy zauważyłem jego zniknięcie usłyszałem też powoli łamiącą się gałąź drzewa. Spostrzegłem, że na jednej gałęzi jest Ewron. Gałąź się powoli łamała, instynkt się odpalił i idealnie w momencie gdy chłopak zaczął spadać rzuciłem się od niego, amortyzujac upadek. Jednak poczułem coś poza satysfakcją. Była to rana na brzuchu. Wpadłem na wyjebiście ostry kamień.
Kurwa.
-Dzięki Nexe... -powiedział Ewron schodząc z moich rąk.
-Nie ma... za co... -wykrztusiłem z siebie nie wyrabiając z bólu.
Kamil pomógł mi wstać. Od razu przycisnąłem łapę do rany. Co dziwne, nie poczułem tam swetra. Spojrzałem na swój brzuch. Sweter rozerwany. Bardzo serdecznie nie polecam ratowania kogokolwiek na powierzchni chropowatej lub miejscu gdzie jest od chuja kamieni. Kamil z niemałą troską spojrzał na mój brzuch i skrzywiony z bólu pysk. Zaczął się nerwowo rozglądać w poszukiwaniu kogoś kto by mógł pomóc. Gdy zauważył Skkfa, od razu do niego podbiegł, wytłumaczył co się stało i wrócił z nim.
-Potrzebowałbym apteczki. -powiedział Skkf patrząc na moją całą okrwawioną łapę.
-W bazie powinniśmy mieć -powiedział Ewron
-To chodźmy do niej szybko -powiedział Skkf podnosząc wzrok z mojej rany na Kamila.
Pomogli mi iść. Po jakiś 10 minutach drogi doszliśmy. Położyłem się na ziemi przed ich bazą, Skkf przyklęknął przy mnie, a Ewron pobiegł po apteczkę. Po chwili wrócił, dał apteczkę Skkfowi i sam przy mnie przyklęknął.
-Mógłbym cię Nexe prosić o zdjęcie swetra? - zapytał Skkf
Nie wiedziałem czy napewno to robić. Pod za długimi rękawami miałem bandaż na łapie, bo dosłownie półtorej godziny temu się ,,skaleczyłem'' (czyt. samookaleczyłem). Jednak finalnie zdjąłem sweter. Skkf zaczął bandażować mój brzuch nie zwracając najmniejszej uwagi na łapę. Ewron zaś swoim smutnym a zarazem ciekawskim wzrokiem przyglądał się raz mojej łapie, a raz mojemu ciału. Było to co najmniej zawstydzające, szczególnie, że nie przepadam za własnym ciałem i nie lubię gdy ktoś się na moje ciało gapi. Wyciągnął rękę w stronę mojej piersi. Zaczął mnie głaskać. Nie wiem czemu ale podobało mi się to (dziwny jesteś czy coś). Podobało mi się to do takiego stopnia, że chciałem zacząć mimowolnie ruszać nogą jak to zazwyczaj robią psy, ale powstrzymałem się i tylko troszkę podkurczyłem nogę. W końcu, Ewron sięgnął moją zabandażowaną łapę. Odwinął bandaż i ukazała się tam rana przecinająca całą poduszkę i mały ,,x'' na niej (rysunek o co mi chodzi na koniec).
-Nexe? -podniósł wzrok z łapy na mój pysk
-Tak?
-Możesz mi powiedzieć, skąd te rany...?
Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. ,,Słuchaj Ewron, tnę się w miejscach gdzie nie bedzie tego potem widać''. To brzmiało co najmniej debilnie. Mogłem jeszcze skłamać co nie wychodziło mi tak źle. Położyłem tylko uszy po sobie i odwróciłem lekko głowę.
-Zraniłem się szkłem dzisiaj rano.
Jedyna odpowiedź jaką dostałem to cisza. Ewron po chwili złapał moją głowę w ręce i odwrócił w swoją stronę.
-Nexe, ale mam nadzieje, że nic więcej się nie stało... - powiedział z troską Kamil
-Nie, spokojnie..
Nagle Ewron zbliżył swoją twarz do mojego czoła i pocałował mnie z nie. Momentalnie zmieniłem się w buraka kompletnego. Zszokowany wpatrywałem się w chłopaka szeroko otwartymi oczyma.
Pov. Mandzio
Wyszedłem właśnie z bazy i zauważyłem, że na trawie leży ranny Nexe, przy nim opatrujący go Skkf i lekko zagubiony Ewron. Widziałem, że elf głaszcze psiaka po piersi, co trochę mnie dotknęło. Stałem cicho w cieniu i przyglądałem się rozwojowi wydarzeń. Po chwili Kamil przestać głaskać Krystiana i wziął jego łapę i zaczął, chyba, odbandażowywać ją. Potem zauważyłem wpół przerażony wyraz twarzy i usłyszałem kawałek ich rozmowy.
-Nexe? -podniósł wzrok z łapy na psa
-Tak?
-Możesz mi powiedzieć, skąd te rany...?
-Zraniłem się szkłem -powiedział Nexe mało wiarygodnym głosem. Był dość niepewny i nerwowy ale Ewron, sądząc po jego odpowiedzi, nie wyczuł tej niepewności
-Nexe, ale mam nadzieje, że nic więcej się nie stało... - powiedział z troską elf
-Nie, spokojnie..
Zauważyłem dziwny ruch Ewrona. Przybliżył swoją twarz do czoła psiaka i pocałował go. Wtedy coś we mnie pękło. Stałem jak wryty parę metrów od nich, ze złamanym sercem. Do oczu napłynęły mi łzy. Zrobiłem krok do tyłu by po chwili uciec z płaczem. Nexe na pewno słyszał sam pojedynczy krok bo nastawia uszy w moim kierunku, a gdy uciekłem Ewron się nagle zerwał i pobiegł za mną. Usiadłem gdzieś w cieniu i zacząłem płakać. Przed chwilą widziałem jak miłość mojego życia całuje innego. Ewrona znam długo, a przez jego charakter od razu go polubiłem. Po dłuższym czasie nawet pokochałem go.
Ewron przykucnął przy mnie.
-Mandzio, to nie tak.. -powiedział- Ja się po prostu o niego martwie i chciałem mu dodać otuchy jednak nie wiedziałem jak...
Nie odpowiedziałem mu ni słowem.
-Mandzio... -powiedział przytulając mnie- Jesteście mi najbliżsi, nie chce was stracić...
-Naprawdę..?
-Naprawdę!
-Nie kłamiesz..?
-Oczywiście, że nie!
Uśmiechnąłem się i wtuliłem w Kamila.
Tymczasem u Nexe i Skkfa
Pov. Nexe
-Skończone -powiedział Skkf kiedy skończył opatrywać mój brzuch.
-Mogę już założyć sweter?
-Jeszcze chwilkę Nexe, muszę z tobą porozmawiać i troszkę przebadać.
Przełknąłem nerwowo ślinę. Zapowiadało się naprawdę poważnie...
Skkf wziął moją łapę i spojrzał na poraniony opuszek
-Sam sobie to zrobiłeś, prawda?
-Nie...
-Nie kłam. Słyszałem tamtą niepewność.
-Tak, sam sobie to zrobiłem... -powiedziałem pół szeptem
-Wiedziałem -powiedział Florian- Czemu to zrobiłeś?
Ja odwróciłem tylko wzrok. Powinien wiedzieć, że jestem aspołecznym, depresyjnym śmieciem.
-Znowu pomyślałeś, że jesteś śmieciem, tak?
-Tak...
-Nexe... -powiedział troskliwym głosem- Wcale nie jesteś śmieciem. Jesteś bardzo fajnym, dość miłym pieskiem, z którym chce się spędzać czas -powiedział Skkf i się uśmiechnął
Jego słowa poprawiły mi humor. W sumie, dużo ludzi mówi mi, że miło się ze mną spędza czas jednak nie myślałem nigdy czy tak może być naprawdę... Uśmiechnąłem się.
-Aww jak słodko -powiedział chłopak po czym zaczął głaskać mnie po głowie
-Mogę już założyć sweter?
-Jasne
Słysząc odpowiedź momentalnie założyłem sweter leżący przez cały ten czas na moich nogach. Usłyszałem za sobą kroki. Obróciłem się w ich stronę. Ewron wracał z Mandziem do bazy.
-Pa chłopaki! -zawołał Ewron wchodząc do bazy
-Pa - odpowiedzieliśmy we dwóch
Wziąłem bandaż, który Ewron zdjął mi z łapy i zacząłem obandażowywać swoją łapkę.
-Ta łapa była dobrze obandażowana. Widać też, że bandaż zmieniłeś jak się zakrwawił.
-Ta... Zmieniałem ten bandaż...
-Może kiedyś nauczę Cię lepiej zajmować się własnymi ranami? W sensie, ogólnie pierwsza pomoc i te sprawy
-No dobra
-Kiedy Ci pasuje?
-Tak naprawdę mam cały czas wolny czas
-Może być poniedziałek o 16:00?
-Jasne
-To jesteśmy umówieni. Ja spadam. Pa -powiedział Skkf wstając
-Pa
Skkf poszedł do siebie a ja bez celu zacząłem błąkać się po wyspie.
-----------------
2550 słów
ok.
nie wykorzystałam wszystkich pomysłów na ten rozdział
ale myślę, że 3/4 podpunkty z 11 rad starczą
tak więc...
do ,,zobaczenia'' w innych książkach lub następnych rozdziałach
~Applepie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro