Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❄️6❄️

//Nie za lasem, nie za rzeką
W małym domku, niedaleko
Gdzie wesoło skrzypią drzwi
Słychać głośne: "Ha, ha, hi!"
Kto to, kto to, kto to taki?\\

Perspekt. Finlandii

Za plecami słyszałem ciche śmiechy moich przyjaciół. On z tą kartką tak na poważnie? Pewnie dlatego zadawał wcześniej takie pytania, a nie inne. Wyglądał na zestresowanego, śmiechy reszty chłopaków tym bardziej nie dodawały mu pewności siebie. Ciągle trzymał ją skierowaną w moją stronę, więc wziąłem ją do rąk i spojrzałem na nią. To całkiem urocze. Myśli, że uwierzę w te jego małe kłamstewko?

- Dzięki.

- Nie chcesz jej otworzyć? - Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Jego reakcja utwierdza mnie w przekonaniu, że ta kartka jest od niego.

- W domu ją otworzę.

- Oh... No okej. - Wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać, zrobiło mi się go trochę żal. - To j-ja już pójdę. - Szybkim krokiem odszedł od naszej piątki.

- Ktoś tu ma adoratoraaa~ - Szwecja jak zwykle musi powiedzieć coś bezsensu. Pewnie będzie mnie tym dręczył cały dzień, jak nie tydzień.

- A ty nie masz nikogo kto by się ubiegał o Twoje względy? - zapytał Norwegia unosząc jedną z brwi ku górze.

- Kobiety ustawiają się w kolejkach, aby zagrać ze mną w minecraft.

- Mhm, chyba te udawane przez zboków w necie - wtrącił się Dania. Szwecja uderzył go z pieści w ramię i zaczął piskliwym głosem krzyczeć nie zrozumiałe rzeczy. Wszyscy oprócz mnie i Szwecji się śmiali.

Zadzwonił dzwonek i każdy z krajów ruszył w kierunku swojej klasy. Mam mieć teraz wychowanie fizyczne. Chyba nie będzie tak źle... "Chyba" to dobre słowo.

Pespekt. Estonii

Ciągle się trzęsę. Prawie wszystko zrobiłem tak, jak zaplanowałem, a on powiedział, że otworzy ją w domu... Nie mogę w to uwierzyć, nie spodziewałem się tego. Co on sobie teraz o mnie pomyśli?... Może uda mi się z nim porozmawiać po szkole? Wątpię... Pewnie będzie wracać razem ze swoją paczką. Nie lubię z nim rozmawiać przy nich, słyszałem jak się ze mnie śmiali... Pewnie teraz cisną sobie ze mnie bekę...

- Estonia, czy wszystko z tobą dobrze? - Z moich rozmyślań wytrącił mnie głos należący do nauczyciela. Podniosłem wzrok w górę. Cała klasa skupiała swoją uwagę właśnie na mnie.

- T-tak. Jest okej... - odpowiedziałem ciszej.

- Jesteś cały blady i się trzęsiesz, musisz udać się do pielęgniarki. Holandia, zaprowadzisz go tam? - Spojrzałem na niego, a on na mnie.

- Jasne - odpowiedział.

Uważam, że robią z igły widły. Może troszkę mnie boli brzuch... Ale to nie koniec świata. Obaj wstaliśmy, a następnie wyszliśmy z klasy. Szliśmy w ciszy w stronę gabinetu pielęgniarki. Była to nieznośna cisza, lecz nie mogłem jej przerwać. Ciągle dręczyły mnie myśli o tej kartce i o chłopakach... Kątem oka widziałem jak Holandia stara się coś powiedzieć, aby zabić tą ciszę.

- Mmooożee to ze stresu? - Skierowałem wzrok na niego.

- Możliwe... - Miałoby to, nawet sens.

- Czym się tak stresujesz? Mamy jakiś sprawdzian dzisiaj? Nigdy nie ogarniam kiedy mamy. - Zaśmialiśmy się razem, aczkolwiek ja trochę ciszej.

- Na szczęście nie mamy dzisiaj żadnego sprawdzianu. - Posłałem mu uśmiech.

- To dobrze, ale w takim razie co się stało? Ktoś Ci coś zrobił? - Nie brzmiał na ciekawską osobę, a bardziej na kogoś kto się faktycznie martwi.

- To nic takiego, po prostu... Czuję, że wyszedłem przed kimś na głupka, a moich przyjaciół nie ma dzisiaj w szkole i nie mam się komu wygadać...

- Może i nie należę do twoich przyjaciół, ale jeśli chcesz to z chęcią cię wysłucham. - Uśmiechnął się w moją stronę.

- To bardzo miłe. - Spostrzegłem, że przed gabinetem znajduje się pielęgniarka, nauczyciel od w-f, Rosja oraz Finlandia. Zaskoczyło mnie to nie mało. - Dlaczego oni się tam zebrali?

- Nie mam zielonego pojęcia. Może się pobili albo mieli jakiś wypadek podczas lekcji? - Kiedy podeszliśmy bliżej zobaczyłem jak są poobijani. Zmartwiło mnie to.

- A wam chłopaki co się stało? - zapytała nas pielęgniarka, a nauczyciel od wychowania fizycznego odszedł w stronę sali gimnastycznej.

- Estonia źle się poczuł i nauczyciel kazał nam udać się do pani - odpowiedział Holandia.

- No dobrze... Estonia, ciebie zbadam pierwszego, a wy usiądźcie na ławce i poczekajcie. Przecież się nie roztroję.

Wszedłem do gabinetu należącego do pielęgniarki. Kobieta zadawała pytania dotyczące mojego samopoczucia i tego, co robiłem w niedawnym czasie. Sprawdzała również mój stan fizyczny, przykładowo przykładając dłoń do mojego czoła. Po skończeniu tych czynności zapisała coś na kartce.

- To tylko stres, musisz się zwyczajnie uspokoić. - Czyli Holandia miał rację.

- D-dobrze...

- Możesz już wracać do klasy, ale przed tym każ jednemu z tych chłopców przyjść do mnie.

- Okej. - Podziękowałem, pożegnałem się i wyszedłem z gabinetu. - Rosja, pielęgniarka powiedziała, że masz do niej pójść. - Wymieniony chłopak posłał Finowi złowrogie spojrzenie i wszedł do gabinetu. Spojrzałem na Finlandię.

- Co wam się stało? - zapytałem próbując nawiązać z nim kontakt wzrokowy.

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, wiesz? - Spojrzał mi prosto w oczy, przez co przeszedł mnie mały dreszczyk.

- Pytam, bo się martwię...

- Twój nauczyciel też się pewnie teraz martwi o ciebie, wracaj do swojej klasy.

- Jak mi powiesz to pójdę.

- Czy to już przypadkiem nie podchodzi pod szantaż?

- Oj, no nie bądź uparciuchem... - Westchnął.

- Pobiłem się z nim trochę, to nic nadzwyczajnego.

Perspekt. Finlandii

Podczas przebierania się w szatni czułem na sobie czyjś wzrok. Było to nieprzyjemne uczucie. Kto mógłby mnie obserwować w szatni? Rozejrzałem się, ale każdy był zajęty sobą. Nie mogło mi się to wydawać... Zignorowałem to i przebierałem się dalej. Kątem oka widziałem jak Rosja kieruje się do wyjścia z pomieszczenia. Po drodze zahaczył swoim ramieniem o moje, ale nie przejął się tym za bardzo.

- Może jakieś przepraszam? - zapytałem nie ukrywając irytacji. Szczerze mówiąc ja i Rosja nie przepadamy za sobą.

- Może zamknij ten głupi pysk? - Było słychać w jego głosie, że również nie jest mile nastawiony.

- Fin, nie daj się temu tępakowi tak łatwo sprowokować - powiedział Norwegia kładąc dłoń na moim ramieniu.

- Ta, lepiej posłuchaj się tego twojego zjeba.

- Nie nazywaj go tak! - Szwecja podszedł do niego zakasując rękawy.

- O jeju, pierdolony Ikea boy chce mnie pobić. Już się kurwa boję. - Skrzyżował ręce na swojej klatce piersiowej i się zaśmiał.

- Ile ty masz umysłowo lat żeby się tak zachowywać? Myślisz, że używając brzydkich słówek i zaczepiając innych pokażesz, że jesteś silniejszy? - Złapał mnie za moją koszulkę i agresywnie pchnął na ścianę. Doszło pomiędzy nami do małej przepychanki, aż przyszedł nauczyciel i razem z innymi chłopakami nas rozdzielił.

- Co to ma być!? To już druga wasza bójka w tym roku szkolnym, na mojej lekcji! Dlaczego to zrobiliście?

Ani ja, ani Rosja nie mieliśmy zamiaru się odezwać. Nauczyciel westchnął i kazał reszcie uczniów wejść na salę i wykonywać ćwiczenia we własnym zakresie. Zaprowadził nas do pielęgniarki i wyjaśnił jej jak sprawa wygląda. Po chwili przyszedł Estonia, był trochę blady. Szedł z nim jeszcze jakiś chłopak, pewnie to jego kolega z klasy. Pielęgniarka zapytała ich co się stało, a ten kolega wyjaśnił, że Estonia źle się poczuł. Nasz nauczyciel od w-f wrócił do reszty uczniów, nad którymi miał sprawować opiekę. Pielęgniarka kazała nam usiąść, a sama wzięła Estonię, aby go zbadać. Usiedliśmy na ławce znajdującej się przed wejściem do jej gabinetu. Trwała pomiędzy nami cisza. Myślę, że koleżka, którego imienia nie znam czuje się niezręcznie.

- Co się stało Estonii? - zapytałem zerkając na niego.

- Um... Sam nie wiem... Pomyślałem, że może się zestresował. Powiedział, że to możliwe i czuje, że wyszedł przed kimś na głupka, a jego przyjaciół nie ma dzisiaj w szkole, więc nie ma się komu wygadać.

Czy tym kimś jestem ja? Chodzi mu o tą sytuację z walentynką? Nie pomyślałem, że może się tym tak przejąć... Znowu pojawiła się między nami cisza. Po pewnym czasie drzwi od gabinetu się otworzyły i wyszedł z nich Estonia. Powiedział Rosji, że ma wejść do środka. Rusek posłał mi złowrogie spojrzenie i wszedł do pomieszczenia. Młodszy spojrzał na mnie.

- Co wam się stało? - Próbował nawiązać kontakt wzrokowy.

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, wiesz? - Spojrzałem w jego oczy i zauważyłem, że przeszedł go przez to dreszczyk.

- Pytam, bo się martwię... - Kim dla niego jestem żeby się o mnie martwił?

- Twój nauczyciel też się pewnie teraz martwi o ciebie, wracaj do swojej klasy.

- Jak mi powiesz to pójdę.

- Czy to już przypadkiem nie podchodzi pod szantaż?

- Oj, no nie bądź uparciuchem... - Kto tu jest uparciuchem? To on uczepił się tematu. Westchnąłem.

- Pobiłem się z nim trochę, to nic nadzwyczajnego. - Usiadł obok mnie.

- Mogę wiedzieć o co poszło?

- Nie. - Nadymał policzki, wyglądał jak słodki chomiczek. - Powiedziałem Ci co się stało, więc możesz już wracać do swojej klasy.

- A jak tego nie zrobię?

- To wyjdziesz na kłamczuszka i łobuziaka. - Dałem mu pstryczka w nos, a on zachichotał.

❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
Równe 1400 słów bez pożegnania
Jak się trzymacie przy tym koronawirusie?
Do zobaczonka <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro