❄️6❄️
//Nie za lasem, nie za rzeką
W małym domku, niedaleko
Gdzie wesoło skrzypią drzwi
Słychać głośne: "Ha, ha, hi!"
Kto to, kto to, kto to taki?\\
Perspekt. Finlandii
Za plecami słyszałem ciche śmiechy moich przyjaciół. On z tą kartką tak na poważnie? Pewnie dlatego zadawał wcześniej takie pytania, a nie inne. Wyglądał na zestresowanego, śmiechy reszty chłopaków tym bardziej nie dodawały mu pewności siebie. Ciągle trzymał ją skierowaną w moją stronę, więc wziąłem ją do rąk i spojrzałem na nią. To całkiem urocze. Myśli, że uwierzę w te jego małe kłamstewko?
- Dzięki.
- Nie chcesz jej otworzyć? - Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Jego reakcja utwierdza mnie w przekonaniu, że ta kartka jest od niego.
- W domu ją otworzę.
- Oh... No okej. - Wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać, zrobiło mi się go trochę żal. - To j-ja już pójdę. - Szybkim krokiem odszedł od naszej piątki.
- Ktoś tu ma adoratoraaa~ - Szwecja jak zwykle musi powiedzieć coś bezsensu. Pewnie będzie mnie tym dręczył cały dzień, jak nie tydzień.
- A ty nie masz nikogo kto by się ubiegał o Twoje względy? - zapytał Norwegia unosząc jedną z brwi ku górze.
- Kobiety ustawiają się w kolejkach, aby zagrać ze mną w minecraft.
- Mhm, chyba te udawane przez zboków w necie - wtrącił się Dania. Szwecja uderzył go z pieści w ramię i zaczął piskliwym głosem krzyczeć nie zrozumiałe rzeczy. Wszyscy oprócz mnie i Szwecji się śmiali.
Zadzwonił dzwonek i każdy z krajów ruszył w kierunku swojej klasy. Mam mieć teraz wychowanie fizyczne. Chyba nie będzie tak źle... "Chyba" to dobre słowo.
Pespekt. Estonii
Ciągle się trzęsę. Prawie wszystko zrobiłem tak, jak zaplanowałem, a on powiedział, że otworzy ją w domu... Nie mogę w to uwierzyć, nie spodziewałem się tego. Co on sobie teraz o mnie pomyśli?... Może uda mi się z nim porozmawiać po szkole? Wątpię... Pewnie będzie wracać razem ze swoją paczką. Nie lubię z nim rozmawiać przy nich, słyszałem jak się ze mnie śmiali... Pewnie teraz cisną sobie ze mnie bekę...
- Estonia, czy wszystko z tobą dobrze? - Z moich rozmyślań wytrącił mnie głos należący do nauczyciela. Podniosłem wzrok w górę. Cała klasa skupiała swoją uwagę właśnie na mnie.
- T-tak. Jest okej... - odpowiedziałem ciszej.
- Jesteś cały blady i się trzęsiesz, musisz udać się do pielęgniarki. Holandia, zaprowadzisz go tam? - Spojrzałem na niego, a on na mnie.
- Jasne - odpowiedział.
Uważam, że robią z igły widły. Może troszkę mnie boli brzuch... Ale to nie koniec świata. Obaj wstaliśmy, a następnie wyszliśmy z klasy. Szliśmy w ciszy w stronę gabinetu pielęgniarki. Była to nieznośna cisza, lecz nie mogłem jej przerwać. Ciągle dręczyły mnie myśli o tej kartce i o chłopakach... Kątem oka widziałem jak Holandia stara się coś powiedzieć, aby zabić tą ciszę.
- Mmooożee to ze stresu? - Skierowałem wzrok na niego.
- Możliwe... - Miałoby to, nawet sens.
- Czym się tak stresujesz? Mamy jakiś sprawdzian dzisiaj? Nigdy nie ogarniam kiedy mamy. - Zaśmialiśmy się razem, aczkolwiek ja trochę ciszej.
- Na szczęście nie mamy dzisiaj żadnego sprawdzianu. - Posłałem mu uśmiech.
- To dobrze, ale w takim razie co się stało? Ktoś Ci coś zrobił? - Nie brzmiał na ciekawską osobę, a bardziej na kogoś kto się faktycznie martwi.
- To nic takiego, po prostu... Czuję, że wyszedłem przed kimś na głupka, a moich przyjaciół nie ma dzisiaj w szkole i nie mam się komu wygadać...
- Może i nie należę do twoich przyjaciół, ale jeśli chcesz to z chęcią cię wysłucham. - Uśmiechnął się w moją stronę.
- To bardzo miłe. - Spostrzegłem, że przed gabinetem znajduje się pielęgniarka, nauczyciel od w-f, Rosja oraz Finlandia. Zaskoczyło mnie to nie mało. - Dlaczego oni się tam zebrali?
- Nie mam zielonego pojęcia. Może się pobili albo mieli jakiś wypadek podczas lekcji? - Kiedy podeszliśmy bliżej zobaczyłem jak są poobijani. Zmartwiło mnie to.
- A wam chłopaki co się stało? - zapytała nas pielęgniarka, a nauczyciel od wychowania fizycznego odszedł w stronę sali gimnastycznej.
- Estonia źle się poczuł i nauczyciel kazał nam udać się do pani - odpowiedział Holandia.
- No dobrze... Estonia, ciebie zbadam pierwszego, a wy usiądźcie na ławce i poczekajcie. Przecież się nie roztroję.
Wszedłem do gabinetu należącego do pielęgniarki. Kobieta zadawała pytania dotyczące mojego samopoczucia i tego, co robiłem w niedawnym czasie. Sprawdzała również mój stan fizyczny, przykładowo przykładając dłoń do mojego czoła. Po skończeniu tych czynności zapisała coś na kartce.
- To tylko stres, musisz się zwyczajnie uspokoić. - Czyli Holandia miał rację.
- D-dobrze...
- Możesz już wracać do klasy, ale przed tym każ jednemu z tych chłopców przyjść do mnie.
- Okej. - Podziękowałem, pożegnałem się i wyszedłem z gabinetu. - Rosja, pielęgniarka powiedziała, że masz do niej pójść. - Wymieniony chłopak posłał Finowi złowrogie spojrzenie i wszedł do gabinetu. Spojrzałem na Finlandię.
- Co wam się stało? - zapytałem próbując nawiązać z nim kontakt wzrokowy.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, wiesz? - Spojrzał mi prosto w oczy, przez co przeszedł mnie mały dreszczyk.
- Pytam, bo się martwię...
- Twój nauczyciel też się pewnie teraz martwi o ciebie, wracaj do swojej klasy.
- Jak mi powiesz to pójdę.
- Czy to już przypadkiem nie podchodzi pod szantaż?
- Oj, no nie bądź uparciuchem... - Westchnął.
- Pobiłem się z nim trochę, to nic nadzwyczajnego.
Perspekt. Finlandii
Podczas przebierania się w szatni czułem na sobie czyjś wzrok. Było to nieprzyjemne uczucie. Kto mógłby mnie obserwować w szatni? Rozejrzałem się, ale każdy był zajęty sobą. Nie mogło mi się to wydawać... Zignorowałem to i przebierałem się dalej. Kątem oka widziałem jak Rosja kieruje się do wyjścia z pomieszczenia. Po drodze zahaczył swoim ramieniem o moje, ale nie przejął się tym za bardzo.
- Może jakieś przepraszam? - zapytałem nie ukrywając irytacji. Szczerze mówiąc ja i Rosja nie przepadamy za sobą.
- Może zamknij ten głupi pysk? - Było słychać w jego głosie, że również nie jest mile nastawiony.
- Fin, nie daj się temu tępakowi tak łatwo sprowokować - powiedział Norwegia kładąc dłoń na moim ramieniu.
- Ta, lepiej posłuchaj się tego twojego zjeba.
- Nie nazywaj go tak! - Szwecja podszedł do niego zakasując rękawy.
- O jeju, pierdolony Ikea boy chce mnie pobić. Już się kurwa boję. - Skrzyżował ręce na swojej klatce piersiowej i się zaśmiał.
- Ile ty masz umysłowo lat żeby się tak zachowywać? Myślisz, że używając brzydkich słówek i zaczepiając innych pokażesz, że jesteś silniejszy? - Złapał mnie za moją koszulkę i agresywnie pchnął na ścianę. Doszło pomiędzy nami do małej przepychanki, aż przyszedł nauczyciel i razem z innymi chłopakami nas rozdzielił.
- Co to ma być!? To już druga wasza bójka w tym roku szkolnym, na mojej lekcji! Dlaczego to zrobiliście?
Ani ja, ani Rosja nie mieliśmy zamiaru się odezwać. Nauczyciel westchnął i kazał reszcie uczniów wejść na salę i wykonywać ćwiczenia we własnym zakresie. Zaprowadził nas do pielęgniarki i wyjaśnił jej jak sprawa wygląda. Po chwili przyszedł Estonia, był trochę blady. Szedł z nim jeszcze jakiś chłopak, pewnie to jego kolega z klasy. Pielęgniarka zapytała ich co się stało, a ten kolega wyjaśnił, że Estonia źle się poczuł. Nasz nauczyciel od w-f wrócił do reszty uczniów, nad którymi miał sprawować opiekę. Pielęgniarka kazała nam usiąść, a sama wzięła Estonię, aby go zbadać. Usiedliśmy na ławce znajdującej się przed wejściem do jej gabinetu. Trwała pomiędzy nami cisza. Myślę, że koleżka, którego imienia nie znam czuje się niezręcznie.
- Co się stało Estonii? - zapytałem zerkając na niego.
- Um... Sam nie wiem... Pomyślałem, że może się zestresował. Powiedział, że to możliwe i czuje, że wyszedł przed kimś na głupka, a jego przyjaciół nie ma dzisiaj w szkole, więc nie ma się komu wygadać.
Czy tym kimś jestem ja? Chodzi mu o tą sytuację z walentynką? Nie pomyślałem, że może się tym tak przejąć... Znowu pojawiła się między nami cisza. Po pewnym czasie drzwi od gabinetu się otworzyły i wyszedł z nich Estonia. Powiedział Rosji, że ma wejść do środka. Rusek posłał mi złowrogie spojrzenie i wszedł do pomieszczenia. Młodszy spojrzał na mnie.
- Co wam się stało? - Próbował nawiązać kontakt wzrokowy.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, wiesz? - Spojrzałem w jego oczy i zauważyłem, że przeszedł go przez to dreszczyk.
- Pytam, bo się martwię... - Kim dla niego jestem żeby się o mnie martwił?
- Twój nauczyciel też się pewnie teraz martwi o ciebie, wracaj do swojej klasy.
- Jak mi powiesz to pójdę.
- Czy to już przypadkiem nie podchodzi pod szantaż?
- Oj, no nie bądź uparciuchem... - Kto tu jest uparciuchem? To on uczepił się tematu. Westchnąłem.
- Pobiłem się z nim trochę, to nic nadzwyczajnego. - Usiadł obok mnie.
- Mogę wiedzieć o co poszło?
- Nie. - Nadymał policzki, wyglądał jak słodki chomiczek. - Powiedziałem Ci co się stało, więc możesz już wracać do swojej klasy.
- A jak tego nie zrobię?
- To wyjdziesz na kłamczuszka i łobuziaka. - Dałem mu pstryczka w nos, a on zachichotał.
❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
Równe 1400 słów bez pożegnania
Jak się trzymacie przy tym koronawirusie?
Do zobaczonka <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro