❄️33❄️
//hejka dziubasku o3o chciałabym poczytać jak ci dzionek mija :3 zachęcam cię do napisania uwu\\
Perspekt. Estonii
Wychodziłem właśnie z domu, zamykając za sobą od niego drzwi. Białoruś napisała do mnie, że chciałaby ze mną pogadać w parku. Podała również godzinę, ale gdy chciałem bardziej dopytać chociażby o powód to już nie odpisała mi. Trochę mnie to martwiło... Od kilku dni nie widziałem jej nigdzie w szkole. Boję się, co mogło się jej stać. To mogło być dosłownie wszystko. Idąc w stronę parku czułem się dziwnie obserwowany, jednak gdy się rozglądałem to nikogo nie widziałem w pobliżu, nadal czując czyjś wzrok na sobie. Stałem się przez to bardziej zaniepokojony niż wcześniej. Starałem się tego nie pokazywać po sobie, ale również przyspieszyłem kroku, z myślą o Białorusi. Nagle poczułem jak ktoś gwałtownie łapie mnie za rękę, przez co się wzdrygnąłem szybko odsuwając od tej osoby.
- Uhm... Powiedział ci? - zapytał zmieszany, jak się okazało Norwegia. Wpatrywałem się w niego nie rozumiejąc o czym mówi, ani czemu mnie zatrzymuje.
- Co? - zapytałem po chwili ciszy. Od razu zakaszlnąłem ciszej, zauważając jak roztrzęsiony jestem i jak mój głos drży.
- Szwecja... Mówił ci o tym? - dopytał. Również wydawał się być przejęty. Nadal mimo to nie rozumiałem, o co mu chodzi.
- Możesz trochę dokładniej? - Spojrzałem na jego oczy, a on uciekł wzrokiem, jakby przestraszony tym. Zerknąłem ukradkiem na jego ręce, które się strasznie trzęsły. - Coś się stało?
- Nie... Nic takiego... Masz może chwilkę? Potrzebuję z tobą porozmawiać. - Patrzył na mnie wręcz błagalnie. Już chciałem się zgodzić, lecz przypomniałem sobie o Białorusi. Potrząsnąłem szybko przecząco głową.
- Akurat miałem się spotkać z pewną osobą - powiedziałem, co sprawiło, że się zasmucił. - A o czym chcesz porozmawiać?
- Głównie o Szwecji... - Stał się widocznie bardziej dobity. - Może wpadniesz do mnie jak będziesz wracać, czy coś? To dla mnie ważne.
- No... Dobrze, ale nie wiem, gdzie mieszkasz.
- Dam ci swój numer telefonu, jak będziesz chętny przyjść to do mnie napisz, a ja ci wyślę adres. Co ty na to? - powiedział szybko, na jednym tchu. Zgodziłem się, więc on podał mi swój numer, który od razu zapisałem w swoich kontaktach.
Pożegnałem się z nim i pospiesznie poszedłem w stronę parku. Mam nadzieję, że Białoruś nie pomyślała, że nie przyjdę. Gdy wszedłem do parku zorientowałem się, że nie określiła dokładnego miejsca. Zacząłem chodzić po nim, poszukując jej wzrokiem. W końcu zauważyłem ją siedzącą na jednej z ławek. Podszedłem bliżej niej.
- Hej - powiedziałem z delikatnym uśmiechem. Poczułem małą ulgę widząc ją całą, przede mną. Dziewczyna spojrzała na mnie również nabierając drobnego uśmiechu. Pomimo tego, że był mały wyczułem, że cieszy się na mój widok.
- Hej - odpowiedziała ciszej. Usiadłem obok niej, zaś ona nie odrywała ode mnie wzroku. - Słyszałam, że chodzisz z Finlandią, to prawda? - zapytała z lekkim podekscytowaniem.
- Chyba nie po to mnie tu ściągnęłaś - odparłem, będąc zawstydzony. Kto mógł jej o tym powiedzieć?
- Taa... Cieszę się twoim szczęściem. - Oderwała wzrok ode mnie, przenosząc na ścieżkę. - Chciałam tylko powiedzieć ci, że... - przerwała wzdychając ciężko. - Mój ojciec odszedł...
- Przykro mi... - Chciałem ją przytulić, aby dodać jej otuchy, ale mnie powstrzymała, odsuwając swoją ręką. Trochę mnie to zaskoczyło.
- To było nieuniknione. Poza tym był już długo chory, więc byłam na to jakby po części przygotowana - rzekła bezuczuciowo. - Mój brat dzięki temu wyluzował odrobinę. Sam nawet znalazł sobie nowego kolegę - dodała weselej.
- To świetnie.
- Przejdziemy się? - zapytała po chwili. Oczywiście zgodziłem się.
Spędziłem z nią w parku ponad godzinę. Później już musiała wracać do domu, bo obiecała bratu, że nie będzie długo poza domem. Widząc, że nie ma jeszcze, aż tak późnej godziny zacząłem rozmyślać, czy by nie napisać do Norwegii. Nie byłem za bardzo przekonany do niego, zachowywał się bardzo dziwnie. Ciekawość okazała się być jednak silniejsza. Napisałem do niego, a on odpisał jeszcze w tej samej minucie. Trochę jakby czekał na moją wiadomość. Może nie jest tak straszny jak się wydaje? W końcu lubię wyolbrzymiać wszystko... Jest przecież przyjacielem Finlandii, nie może być tak zły. Ruszyłem pod podany przez niego adres. Podszedłem pod dom z numerem, który mi napisał i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Czekałem przez moment, aż mi otworzył i zaprosił mnie do środka. Jego dom był zaskakująco przytulnie umeblowany.
- Cieszę się, że zdecydowałeś się przyjść - odezwał się, przyglądając się mi, gdy zdejmowałem buty. - Szczerze myślałem, że się mnie boisz... - dodał drapiąc się z tyłu karku.
- Boję? Niby dlaczego? - zapytałem udając zdziwienie.
- Po tym jak zareagowałeś, kiedy cię złapałem stwierdziłem, że Szwecja mógł ci coś o mnie nagadać - odparł zasmucony. - Napijesz się herbaty?
- Jasne - odpowiedziałem bez namyślenia. Wątpię, żeby chciał mnie otruć, czy coś w tym stylu. Chłopak zaprowadził mnie do salonu i zalecił, abym zaczekał tam na niego. Kuchnia była połączona z salonem, dzięki czemu mogliśmy się widzieć, jak i słyszeć.
- Więc... Nie pokazywał ci żadnego listu? - Zaczął przyrządzać nam napoje.
- Nie, nic z tych rzeczy. Nic o tobie tak właściwie nie mówił - odpowiedziałem nie odrywając od niego swojego wzroku. Jakoś tak wolałem go mieć na oku...
- Ostatnio mnie odpycha od siebie. Możliwe, że jest na mnie zły... - powiedział ciszej, wzdychając. - Co ja mówię? Na pewno jest zły.
- A dlaczego miałby być? - dopytałem niepewnie. Nie chciałem, aby pomyślał, że jestem podejrzliwy, bądź nieufny wobec niego, choć tak właśnie jest. Spojrzał na mnie przez ramię, trochę przelotnie. Odwrócił się tyłem do blatu, opierając o niego.
- Zrobiłem coś, czego nie powinienem. Z resztą... Powiem tobie jak było naprawdę, nie tak jak on myśli, że jest. Wybacz, że tak na ciebie naciskam, abyś ze mną rozmawiał, ale po prostu muszę się wygadać.
- Rozumiem... Nie mam nic przeciwko.
- A jednak, mimo to czuję jakbyś trzymał mnie na wielki dystans. - Wyczuł to? Jak? Wziął w ręce gotowe herbaty i położył je na stoliku w salonie. Jego kanapa była w kształcie litery L, więc zasiadł na jej drugim ramieniu.
- O jakim liście mówiłeś? - zapytałem po chwili, chcąc jakoś zacząć rozmowę.
- Islandia napisał list, w którym zawarł pewną sytuację - odpowiedział przyglądając się swojemu kubkowi. - On borykał się z problemami, które go przerastały. Głównie były to problemy ze zdrowiem oraz jego samopoczuciem... Szukał wsparcia w Szwecji, w końcu to jego przyjaciel. - Słuchałem go uważnie, nie przerywając mu. - Byłem i w sumie nadal jestem... Zakochany w Szwecji. - Uniosłem ze zdziwienia brwi. - Nie mów mu o tym.
- Jasne - mruknąłem pod nosem.
- W tamtym momencie byłem strasznie zazdrosny. Islandia za bardzo się wstydził, aby mówić o tym większej liczbie osób niż jedna i nie wiedzieć, czemu uparł się na Szwecję. Choć mogę się domyślać... Namówiłem Islandię, ażeby najpierw porozmawiał ze mną - ciągnął dalej, mimo że wyglądał jakby miał za moment wybuchnąć płaczem. - Wkurzyłem się strasznie i poniosły mnie wtedy emocje. Uderzyłem go naprawdę wiele razy, choć tego naprawdę nie chciałem... - zatrzymał się. Po jego twarzy spływały łzy.
- To straszne... - powiedziałem ciszej niekontrolowanie.
- Wiem. Nie wiem, co wtedy we mnie wstąpiło. Możesz mnie uważać za powtora, ale ponoszę właśnie za to karę... - Przysunąłem się bliżej niego. Trochę się bałem, ale wierzę mu. Niepewnie położyłem dłoń na jego ramieniu. Jego ręcę ponownie się trzęsły.
- To dlatego Szwecja cię unika? - zapytałem.
- Tak... To boli - spojrzał na mnie z widocznym bólem. - On wie tylko tyle, że go biłem, kiedy chciał z nim rozmawiać. Jest mi strasznie głupio...
- Nie sądzisz, że powinien znać prawdę?
- Nie mam odwagi, aby mu o tym powiedzieć... Obiecaj, że mu o tym nie powiesz.
- Obiecuję.
Perspekt. Szwecji
Był już wieczór, więc oglądałem film w swoim salonie. Nie miałem nic lepszego do roboty, a humor też mi jakoś nie dopisywał. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi, jednak mi nie chciało się wstawać. Osoba za drzwiami była widocznie zniecierpliwiona, bo zaczęła go naciskać w melodię. Nie byle jaką melodię. Zawsze, gdy dzwonię do drzwi Danii to właśnie w ten sposób. Podniosłem się z siedzenia i podszedłem do drzwi, otwierając je. Za nimi stał nie kto inny jak Dania.
- Robisz coś ważnego, że tak długo nie otwierałeś? - zapytał retorycznie.
- Wchodź nie marudź - odparłem przewracając oczami. Wszedł do środka, jak mu kazałem i zdjął swoje buty oraz kurtę, a ja zamknąłem za nim drzwi. - Co cię tu sprowadza? Rzadko chcesz spędzać z nami czas - powiedziałem szorstko w jego stronę. Często używał wymówek, aby nie wychodzić z nami nigdzie.
- Nie przesadzaj - rzucił krótko. - Bywałem zajęty.
- No tak... - mruknąłem i poszedłem z powrotem do salonu. On podążył oczywiście za mną.
- Jesteś obrażony? - zapytał, patrząc prosto na mnie. Nie często to robił.
- Uważasz, że mam ku temu dobry powód? - zapytałem mrużąc swoje oczy. Stał się bardzo zmieszany. Pewnie się domyśla, o co mam do niego pretensje. Zapewne głupio mu tak przychodzić po tym wszystkim.
❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
Równe 1400 słów bez pożegnania
Niestety ta książka zbliża się do końca ;^;
Szkoda :c
Do zobaczonka <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro