Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❄️30❄️

//życzę Ci miłego dnia/wieczorku drogi podróżniku internetu :3 ❤️✨\\

Perspekt. Szwecji

Kiedy usłyszałem budzik od razu podniosłem się z łóżka. Ucieszyłem się, że poszło mi to tak łatwo, zwłaszcza w porównaniu do każdego innego poprzedniego dnia. Jednak gdy zerknąłem na godzinę okazało się, że obudziłem się pół godziny później niż powinienem. Szlag by to... Prawdopodobnie przespałem wcześniejsze budziki. Szybko podbiegłem do szafy wyrzucając z niej kilka rzeczy, po czym przebrałem się w nie jak najszybciej. Zabrałem to, co powinienem, nie przejmując się, czy czegoś przypadkiem nie zapomniałem. Nie miałem na to teraz czasu. To już któryś raz, gdy tak zasypiam, a gdy znowu się spóźnię to nauczycielka mi tego nie podaruje. Olewając śniadanie ubrałem się i otworzyłem gwałtownie drzwi od mieszkania, za którymi dziwnym trafem stał Norwegia.

- Już myślałem, że coś Ci się stało - odparł wypuszczając powietrze z małą ulgą. - Właśnie miałem wejść i cię budzić.

- Nie ma takiej potrzeby, jestem już duży i umiem sam wstawać - odpowiedziałem pewny siebie, trochę pospiesznie.

- Taa... Wstawać może i umiesz, ale o takiej godzinie, że się spóźniasz - powiedział z delikatnym uśmiechem.

- Nie zagaduj mnie bęcwale, bo nie zdążymy. - Wyminąłem go w drzwiach, zamykając je przy okazji.

On cały ten czas stał w bezruchu i mi się przyglądał. Nie tracąc więcej czasu pociągnąłem go za ramię, aby ruszyć z nim czym prędzej w kierunku szkoły. Nadałem przez to naszej wędrówce znacznego tempa. Większość drogi byliśmy cicho, ja nie miałem chęci zaczynać żadnego tematu, a on nie miał widocznie pomysłu. Był zatłoczony myślami i aż zawahałem się nad zapytaniem go, co mu siedzi w głowie. Szybko zrezygnowałem stwierdzając, że to pewnie nic takiego. Po chwili jednak zerknął na mnie i zaczął mówić.

- Jak było u Islandii? - zapytał niepewnie. Spojrzałem na niego, a dokładniej jego oczy. Pokazywały odziwo zmartwienie.

- A jak miało być? - odpowiedziałem nie ukrywając ciutki irytacji w głosie. Była spowodowana moją niemocą względem jego choroby oraz jego humoru, który był znacznie gorszy ostatnimi czasy. - Był zmęczony, tak jak mówiłeś... Nie chciał za bardzo ze mną rozmawiać, więc nie byłem tam zbyt długo. - Wzruszyłem ramionami, wzdychając krótko.

- A dlaczego byłeś u niego sam? - spytał delikatnie przy tym mrużąc oczy, nabierając podejrzliwego tonu. - Mogliśmy tam pójść przecież razem - dodał przypatrując mi się nieśmiałe, już bez mrużenia ich.

- Nie pomyślałem o tym wcześniej, a głupio mi było pytać tuż przed wyjściem. Poza tym, ty byłeś tam wcześniej. - Posłałem mu znaczące spojrzenie. Chłopak przycichł unikając wszelkiego kontaktu wzrokowego.

- Myślisz, że kiedy wyjdzie ze szpitala? - zapytał po chwili.

- Pielęgniarka powiedziała mi, że nie prędko. Jego organizm jest słaby, a nie mogą go wypuścić póki mu się nie polepszy - odpowiedziałem patrząc prosto przed siebie.

W końcu doszliśmy do szkoły i zrobiliśmy to, akurat w momencie, w którym dzwonił dzwonek. Szybko odłożyliśmy naszą odzież wierzchnią na jej miejsce i wbiegliśmy do klasy, jeszcze przed sprawdzaniem obecności. Ja usiadłem obok zamyślonego Fina, który się uśmiechał, zaś Norwegia przy ignorującym wszystko i wszystkich Danii. Byłem strasznie podekscytowany, że mój przyjaciel w końcu ma dobry humor. W dodatku dzięki mojej małej pomocy.

- I jak? Kto wygrał nasz zakład? - zapytałem szturchając go delikatnie ramieniem. - Mniejsza, wiem że ci to przez gardło nie przejdzie. Opowiadaj jak było. - Uśmiechnąłem się niekontrolowanie, nie mogę powstrzymać ekscytacji.

- Było miło, nic więcej nie mam Ci do powiedzenia - odparł bardzo radosnym jak na niego tonem.

- Spokojnie, wszystkie informację wyciągnę od Estonii - powiedziałem pewny siebie. On na to jedynie przewrócił oczami. - A może jakieś dzięki w moją stronę?

- Dziękuję, Szwecja. - Mój uśmiech powoli opadł. Co tu się wydarzyło? To do niego niepodobne, aby mówił słowa w stylu dziękuję i przepraszam.

- Łał, nie wierzę, że to powiedziałeś... Powtórzysz?

- Spadaj. - Prychnąłem na jego wdzięczność, a następnie odwróciłem tyłem do niego. Moim punktem zainteresowania stało się okno. Zapatrzyłem się na widoki za nim, jakby były wielce ciekawe, choć szczerze mówiąc takie nie były.

Kiedy lekcja dobiegła końca, nie spiesząc się zacząłem pakować swoje rzeczy do plecaka. W tym czasie Norwegia podszedł do mnie i czekał, aż wyjdę z nim z klasy. Po tym jak założyłem swój plecak wyszliśmy razem z pomieszczenia. Opowiadał mi jakąś losową historię, która mu przyszła na myśl, a ja szukałem w tym czasie Estonii. Rozglądałem się po korytarzu, a Norwegia przyglądał się mi. W sumie nic w tym dziwnego, zawsze mnie dziwnie obserwował.

- Dokąd idziemy? - zapytał, jakby dopiero teraz zauważył, że jesteśmy w ruchu.

- Szukam Estonii - odpowiedziałem krótko. Jednak widząc jak poszukuje w głowie o kim mowa dodałem dla pewności - chłopak Finlandii.

- Mogłeś tak od razu - odparł przewracając oczami. - A po co go szukamy?

- Mam do niego pewne pytanie - odparłem przelotnie. Chłopak delikatnie potrząsnął głową, pokazując że rozumie, co do niego mówię.

W końcu dostrzegłem młodszego i podszedłem do niego, witając się przy tym. Nie trudno było dostrzec, że humor mu sprzyja. Jego głos wydawał się być bardziej melodyjny, a twarz weselsza.

- Wnioskuję, że randka była udana - powiedziałem w jego stronę żartobliwie. On onieśmielił się, lecz banan nie schodził mu ani na moment.

- Taa... Co nie zmienia faktu, że nas obu okłamałeś - odparł z małymi pretensjami.

- Robiłem to dla dobra wyższego. - Niższy przewrócił oczami. Zerknąłem kątem oka na Norwegię. Nie wyglądał jakby chciał tu być, a tymbardziej w tym towarzystwie. - Szczęścia w nowym związku, my już musimy iść.

Szybko się z nim pożegnałem i pociągnąłem Norwegię za rękę w drogę. Nigdy nie był chętny do rozmów z mało znanymi mu osobami. Nie chciałem mu sprawiać tym dyskomfortu, a z Estonią mogę porozmawiać na ten temat kiedy indziej i bez Norwegii. Może powinienem teraz poświęcić mu trochę więcej czasu? Całkiem dawno tego nie robiłem... Kiedy tak szliśmy zauważyłem jak się delikatnie uśmiecha, przyglądając się naszym dłoniom. Po chwili spostrzegł, jak się na niego patrzę, więc się wyszarpał z mojego uścisku.

- Masz jakieś plany po szkole, czy jak zwykle będziesz w coś grał na konsoli ignorując swój nieporządek w domu? - zapytał patrząc w bok.

- Ej... Granie na konsoli i ignorowanie nieporządku w domu to też jest plan - odparłem z małym oburzeniem w głosie, na co mój przyjaciel się zaśmiał cicho.

- Jasne... Więc? Nie chciałbyś spędzić czasu ze mną? - Uśmiechnąłem się na jego propozycję.

- Głupio się pytasz, odpowiedź jest oczywista.

Po lekcjach razem wracaliśmy do swoich domów, on przystanął przy swoim, a ja kroczyłem dalej. Zdecydowaliśmy się, że będzie u mnie nocował, nie było nic co by nam w tym przeszkadzało, gdyż mamy dzisiaj piątek. Gdy doszedłem do swojego mieszkania posprzątałem w nim z grubsza, tak szybko jak tylko potrafiłem. Idealnie, gdy skończyłem usłyszałem jak drzwi wejściowe się otwierają. Był to nikt inny jak (komornik, który miał już dość pukania ~napewnoniewiewióra) Norwegia. Graliśmy w gry i oglądaliśmy filmy do późnej nocy. Nie zapominając rzecz jasna o tym, aby się w międzyczasie umyć.

Rano po obudzeniu się, przeczesałem palcami włosy, ziewając przy tym. Okazało się, że zasnęliśmy podczas gry na kanapie, a na ekranie telewizora pokazywało śmierć naszych postaci. Już chciałem wstać, lecz powstrzymał mnie Norweg, przytulający się do mojego ramienia. Brakowało pewniejszego ruchu i bym go niechcący obudził... Powoli oraz dyskretnie uwolniłem się z jego uścisku, po czym złapałem za swój telefon. Była już godzina jedenasta. Wstałem powoli, starając się nie wydać głośniejszych dźwięków ani robić mocniejszych ruchów. Poszedłem do kuchni, aby podjąć się próby zrobienia nam śniadania. Nie miałem za bardzo pomysłu, więc odważyłem się na jajecznicę. Po tym jak nałożyłem ją na talerze oraz odstawiłem na stół w wejściu pojawił się mój jeszcze pół śpiący przyjaciel.

- Wyspałeś się, księciuniu? - zapytałem siadając na krześle.

- Mhm - mruknął pod nosem widocznie zaspany, również siadając obok mnie. - Wcześnie wstałeś?

- Nie, jedyne co zdążyłem zrobić to nam śniadanie - odpowiedziałem, a on oparł głowę o moje ramię.

Jakąś godzinę po tym jak zostałem sam w domu postanowiłem się przejść do Islandii. Tym razem tak jak poprzednio również sam. Nie chciałem jakoś przychodzić tam z nikim. Przecież nie mam takiego obowiązku. Gdy już zbliżałem się do jego sali zapukałem spokojnie w drzwi, szykując się na długie wymuszanie uśmiechu. Nikt mi mimo to nie odpowiedział, więc grzecznie powtórzyłem ruch i wszedłem do środka. Możliwe, że po prostu śpi. W środku jego łóżko okazało się być puste, ba, w całym pomieszczeniu nikogo nie było. Chwilę po moim wejściu przyszła pielęgniarka, która zajmowała się nim na codzień. Spojrzała na mnie z wyraźnym współczuciem, zarysowanym na twarzy.

- Oh, Szwecja... Jak dobrze, że jesteś, mieliśmy cię właśnie wzywać. Ja... Jest mi tak bardzo przykro - głos miała bezsilny, a oczy szkliły jej się niczym perły. - Twój brat, on... - Każde jej kolejne zdanie wydawało się do mnie nie docierać. Po prostu nie wierzyłem jej słowom.

❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
Równe 1400 słów bez pożegnania
Taki tam luźny rozdzialik
Zabijcie mnie- :'D
Do zobaczonka <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro