❄️11❄️
//Hejka mordeczki :) ktoś wam już mówił dzisiaj, że was kocha? Niezależnie od waszej odpowiedzi i tak wam to napiszę ^^ kocham was <3 UwU\\
Perspekt. Finlandii
Estonia wybiegł i zamknął się w jednym z pomieszczeń w jego domu. Odwróciłem wzrok w stronę Islandii. Wyglądał jakby był zły, więc odwróciłem się z powrotem, aby nie musieć na niego patrzeć.
- Jesteś z siebie zadowolony? Czy ty nie masz za grosz empatii w sobie? - spytał z pogardą w głosie.
- Przejdzie mu. W końcu, co go nie zabije to go wzmocni - odpowiedziałem obojętnie.
- Ciebie to w ogóle rusza, że sprawiłeś mu przykrość tym? Mogłeś to zasugerować w delikatny sposób.
- Uspokój się, to nie koniec świata.
- Idziesz do niego. Teraz. - Wydawał się być bardzo poważny i zirytowany.
- Daj mi spokój... Będzie chciał to wróci. Chyba nie po to tam poszedł żeby ktoś do niego teraz przychodził.
- A jak sobie coś zrobi? Ty sprawiłeś mu przykrość, więc ty idziesz go pocieszać. - Chłopak podniósł mnie z siedzenia i jednym, dosyć mocnym ruchem pchnął w stronę drzwi, do których udał się nasz jubilat.
Zapukałem do nich. Zero reakcji z jego strony. Co jeśli faktycznie sobie coś zrobił? W końcu nie wiem, czy przypadkiem nie ma skłonności do samookaleczania się, czy coś... Zapukałem ponownie i przystawiłem ucho do nich. Słyszałem bardzo cichutkie łkanie po drugiej stronie. Powoli nacisnąłem klamkę, a następnie otworzyłem drzwi. Zobaczyłem go siedzącego na łóżku i opierającego się plecami o ścianę przy nim. Z daleka było widać jego łzy. Spostrzegłem również, że ściska prezent ode mnie w okolicach jego mostku. Wszedłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi równie powoli, jak je wcześniej otworzyłem. Coś we mnie jakby... Pękło na ten widok.
- M-mógłbyś wyj-jść?... - zapytał nadal płacząc. Strasznie boli mnie widok jego w takim stanie. Usiadłem obok niego, cały czas nie odstępował swojego wzroku ode mnie. Chwilkę tak siedzieliśmy w ciszy, aż postanowiłem ją przerwać.
- Przepraszam cię... - Przez moment zastanawiał się nad tym, co powiedziałem.
-... Za co?... Przecież nic nie zrobiłeś...
- Powiedziałem Ci to. - Młodszy przetarł mokre od łez oko rękawem swojego swetra.
- Ale... Tego właśnie chciałem... Odpowiedzi na to, dlaczego ich jeszcze nie ma... Powiedziałeś mi to szczerze, zamiast owijać w bawełnę... Prawdopodobnie jedyny z wszystkich, których znam mnie nie okłamujesz. Ja to naprawdę cenię. C-chciałbym mieć kogoś takiego jak t-ty jako swojego najlepszego przyjaciela... - Ostatnie zdanie powiedział bardzo cicho.
- Nie przejmuj się tymi pacanami, co nie przyszli. To ich strata. Nawet nie spróbują tortu, który na pewno jest super.
- Sam go robiłem...
- Oh... W takim razie jest co najmniej zajebisty. - Zachichotał i uśmiechnął się delikatnie. Przyłożyłem dłoń do jego policzka i kciukiem wytarłem resztę łez, która się ostała. Uśmiechnął się odrobinkę szerzej i spojrzał w moje oczy.
Perspekt. Estonii
Nie wiem jak to się stało... Ale zatopiłem się w jego oczach. Było w nich coś czego nie widziałem w żadnych innych, aż do teraz. Nie potrafię określić tego słowami... Trwaliśmy tak chwilę w ciszy, aż skierowałem wzrok na prezent od niego. Strasznie ciekawi mnie, co w nim jest.
- Może otworzysz? - Usłyszałem jego głos i od razu spojrzałem na jego buźkę. Trochę dziwnie się czuję... Chcę być jego najlepszym przyjacielem i znaczyć dla niego coś więcej niż teraz
Dużo więcej. Ciekawe, czy on czuje to samo...
- Jasne. - Zdjąłem opakowanie z prezentu i mnie zamurowało. To była kula śnieżna. W dodatku o wiele ładniejsza niż te, które widziałem w wypożyczalni, kiedy byłem z chłopakami na nartach. Jej śnieg miał w sobie brokat! Nie mogłem oderwać od niej wzroku.
- Wiem, nie jest to nic wielkiego - rzekł nordyk.
- Żartujesz sobie?... - Potrząsnąłem nią. Rzekomy śnieg rozproszył się po jej objętości i zaczął powoli opadać, z powrotem na dół. Przyglądałem się temu zjawiskowi z zachwytem. - To... Jest najlepszy prezent jaki mogłeś mi podarować. Bardzo Ci dziękuję! - Przytuliłem go z całej siły. Po krótkiej chwili poczułem jak również mnie przytula. Jego uściski są takie miłe, że nie mogłem się powstrzymać od wtulenia się bardziej.
- Cieszę się, że Ci się podoba. - Poklepał mnie delikatnie po plecach i puścił, jednak ja nie chciałem tego kończyć. Po kilkunastu sekundach zaczął mnie łaskotać, więc nie wytrzymałem i go puściłem śmiejąc się. Spojrzałem znowu na kulę. Jest cudowna.
- Dania, Norwegia i Szwecja mnie nie lubią, prawda?...
- Po prostu wolą swoje towarzystwo. Tak w ogóle to skąd ten pomysł, aby nas zaprosić?
- Ja... - Chwilkę się wahałem, co mu odpowiedzieć. - Wydajecie się fajni, gdy się widzi was z daleka... Taka paczka przyjaciół. Nie okłamujących się i nie wystawiający siebie nawzajem do wiatru... - Przyciągnąłem swoje kolana pod mój podbródek. - Litwa i Łotwa, kiedy mi oznajmili, że ich nie będzie stwierdzili, że to dobry moment, abym was zaprosił. W końcu nic nie miałem do stracenia...
- Nie chcę zabrzmieć na kogoś niewdzięcznego za zaproszenie, ale mogłeś zaprosić kogoś z twojej klasy.
- Nie mogłem... Nie lubią mnie w niej, jedynie tolerują moją obecność... Myślisz, że coś jest ze mną nie tak, że inni mnie nie lubią?
- Myślę, że to oni mają problem ze sobą, nie tobą. Jesteś naprawdę fajną osobą.
- Um... A... Chciałbyś może zostać... Moim przyjacielem?... - Schowałem twarz w swoich kolanach. Boję się jego reakcji. Czy to nie jest za szybko? Albo w ogóle powinno mieć kiedykolwiek miejsce? Pewnie tylko stara się mnie pocieszyć, bo mu głupio, a ja jak totalny przegryw liczę na coś więcej...
- A chcesz żebym nim był? Czy po prostu liczy się dla ciebie jakikolwiek przyjaciel? - Spojrzałem na niego lekko zdezorientowany. Nie sądziłem, że może to tak odebrać.
- Nie, ja... Bardzo cię lubię. Naprawdę chcę, abyś to właśnie ty był moim przyjacielem... Jesteś miły, szczery i fajny... A w dodatku przytulaśny... - Ostatnie zdanie starałem się powiedzieć jak najciszej. Nie chciałem, aby je usłyszał. To tak samo z siebie wyszło...
- Jeśli tak serio sądzisz, to zostanę twoim przyjacielem. - Spojrzałem na niego zastanawiając się, czy aby na pewno dobrze usłyszałem. On się zgodził! Uściskałem go jak najbardziej tylko mogłem. Ten dzień wcale nie jest taki zły jak myślałem. Wręcz przeciwnie, jest niesamowity!
- Dziękuję! - Zachichotał.
- To nic takiego. - Przytulił mnie i pogłaskał po plecach. Było to bardzo przyjemne uczucie. - Może wrócimy już do Islandii?
- Mhm... - Puściliśmy się i wróciliśmy do salonu.
Usiedliśmy na wcześniej opuszczonych przez nas miejscach i zacząłem jakiś losowy temat. Goście stwierdzili, że to dobry moment, abym zdmuchnął świeczki z tortu. Zgodziłem się, po czym udałem się do kuchni po tort. Wziąłem go, a następnie wróciłem z nim do nich. Przyniosłem zapalniczkę i próbowałem nią zapalić świeczki na torcie, ale nie wychodziło mi to. Islandia wziął ją z moich rąk i również próbował zapalić z marnym tego skutkiem. Finlandia wyciągnął z swojej kieszeni zapalniczkę i zapalił nią świeczki. Islandia dziwnie na niego spojrzał.
- Skąd miałeś ze sobą zapalniczkę? - spytał podejrzliwie.
- Sam nie wiem, pewnie zapomniałem ją wyciągnąć.
- Ty palisz? - kontynuował przesłuchanie.
- Um... Nie?
- A jednak!
- To nie czas i miejsce, abyś się mnie o to czepiał. Odpuść sobie dzisiaj. - Schował zapalniczkę z powrotem do swojej kieszeni.
Zaczęli mi razem śpiewać sto lat. Miałem dzięki temu duży uśmiech na twarzy. Kiedy skończyli przyszedł czas, abym sobie coś zażyczył. Zastanowiłem się chwilkę i zdmuchnąłem wszystkie świeczki za pierwszym razem.
- I co sobie zażyczyłeś? - spytał Islandia.
- Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni. - Zachichotałem, po czym pokroiłem tort.
Nałożyłem każdemu po kawałku i życzyłem smacznego. Sporo rozmawialiśmy oraz śmialiśmy się. Nawet nie wiem jak ten czas tak szybko zleciał, ale chłopaki musieli się już zbierać. Zaproponowałem im, że ich odprowadzę. Zgodzili się, więc poszliśmy razem się ubrać. Po tej czynności wszyscy wyszliśmy z mieszkania. Zamknąłem za nami drzwi na klucz i ruszyliśmy w drogę.
- Dziękuję wam za przyjście.
- Cała przyjemność po naszej stronie - stwierdził Islandia. - Było naprawdę miło. - Ucieszyłem się na te słowa. Po pewnym czasie doszliśmy na stację kolejową.
- Chciałbym spędzić z wami troszkę więcej czasu... - Chłopcy spojrzeli po sobie, a następnie na mnie.
- Możemy się spotkać jeszcze innego dnia. Przecież to nie koniec ferii - odpowiedział Islandia. - Możesz do nas napisać.
- A nie będzie wam trochę głupio spotykać się z takim bachorkiem jak ja?
- No coś Ty! Wiek tutaj nie ma znaczenia tylko charakter, a ty masz naprawdę fajny. - Uśmiechnąłem się.
Zakupili bilety i chwilę poczekali, aż przyjechał ich pociąg. Przytuliłem się najpierw z Islandią, a następnie z Finem. Przy nim czułem się... Jakby inaczej? Było... Przyjemniej? Sam nie wiem... Wsiedli do pociągu, a ja im machałem. Kiedy odjechali poszedłem do Etiopi. Był już prawie wieczór i było trochę ciemno. Na szczęście miała latarkę, aby coś widzieć. Zauważyłem, że korzystała z szkicownika i ołówka, które jej kupiłem na jej urodziny.
- Cześć Etiopia - przywitałem się z dziewczyną.
❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
Równe 1400 słów bez pożegnania
Krindżiks mnie trochę łapie jak to czytam XD przepraszam nie mam czasu na udoskonalenie tego może kiedyś poprawię ;3
Jak wam żyćko mija tak w ogóle?
Do zobaczonka <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro