Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❄️7❄️

//Mięsny jeż, mięsny jeż, ty go zjesz, ty go zjesz! :D jakie jest wasze ulubione jedzenie? :3\\

Perspekt. Estonii

Dlaczego nie chce powiedzieć, o co poszło? Czy to jakiś wielki sekret? Może się tego wstydzi? Postanowiłem nie drążyć tematu, bo może go to wkurzyć. Nie chcę, aby zmieniał nastawienie w stosunku do mnie na te gorsze. Myślę, że mam szansę się z nim zaprzyjaźnić, nie mogę tego tak spartolić. Powinienem faktycznie wracać już do swojej klasy. Wstałem z siedzenia i pożegnałem się z Finlandią. Razem z Holandią ruszyliśmy do sali, w której aktualnie mieliśmy mieć lekcje.

- Myślisz, że poszło o coś poważnego? - przerwał ciszę. Zerknąłem na niego. Chyba nie lubi, gdy jest zbyt cicho.

- Nie wiem.

Nic więcej nie powiedział, prawdopodobnie nie miał pomysłu na kontynuację rozmowy. W pewnym stopniu mnie to cieszy, ponieważ mogłem skupić się na własnych przemyśleniach. Zapukaliśmy do drzwi i weszliśmy do klasy. Usiedliśmy na naszych siedzeniach. Zaczął rozmawiać ze swoimi przyjaciółmi, pewnie o tym jak było u pielęgniarki. Odwróciłem wzrok na puste krzesła obok mnie. Należą do Litwy i Łotwy. Szkoda, że ich tu nie ma... Mam im dużo do opowiedzenia. Jak jutro przyjdą to pewnie zacznę nawijać o tym, co się działo dzisiaj i to bez końca.

O ile w ogóle przyjdą... Mam nadzieję, że nie zachorowali bardzo mocno. Martwię się i myślę o nich bez przerwy. Są moimi najbliższymi przyjaciółmi, bez nich jestem sam na tym świecie. Etiopia często powtarza mi, że powinienem znaleźć lepszych przyjaciół, ale nie widzę takiej potrzeby. Są bardzo kochani, potrafią mnie wysłuchać i wesprzeć. Usłyszałem za sobą ciche śmiechy Holandii i jego przyjaciół. Liczę tylko, że nie śmieją się ze mnie... Wracając do moich rozmyślań, nawet jakbym chciał to nie potrafię znaleźć sobie innych, w dodatku lepszych przyjaciół.

Lekcja dobiegła końca, uczniowie wyszli, a spora część aż wybiegła z klasy. Poszedłem spokojnym krokiem do biblioteki. Uwielbiam zatapiać się w niektórych opowieściach. Odrywam się wtedy od świata rzeczywistego i ląduje w tym wymyślonym przez autora książki. Jest to naprawdę fajna odskocznia od tego wszystkiego. Przejrzałem jedną z półek, dobrze wiedziałem czego szukam. Bardzo szybko znalazłem książkę autorstwa francuskiego pilota. Zabrałem ją z półki, a następnie udałem się do kobiety pracującej tutaj. Spojrzała najpierw na książkę oraz jej tytuł, a później na moją twarz. Uśmiechnąłem się w jej stronę.

- Jeśli dalej będziesz tak namiętnie czytał tę książkę to niedługo będziesz znał ją na pamięć. - Zaśmiała się. - Może powinieneś kupić własny egzemplarz?

- Wtedy nie miała by pani, co robić w swojej pracy. - Zaśmialiśmy się. Zapisała na komputerze to, co musi kiedy ktoś wypożycza książkę i mi ją wręczyła do rąk.

Podziękowałem i wyszedłem z pomieszczenia. Usiadłem na jednym z siedzisk i dałem się ponieść słowom zapisanym na stronach tej lektury. Niestety w pewnym momencie czytanie przerwał mi dzwonek. Starałem się skupić na lekcji i nie zatapiać jak zwykle w swoich myślach. Zbyt często bujam w obłokach... Po skończeniu wszystkich lekcji poszedłem do swojej szafki i wyciągnąłem z niej swoją odzież wierzchnią. Ubrałem ją na siebie, po czym udałem się w stronę wyjścia z budynku. Chciałem porozmawiać z Finlandią o tej walentynce, ale gdy zobaczyłem jak wraca wraz z swoją paczką to sobie odpuściłem.

Uzna mnie za jakiegoś stalkera albo dziwaka, który się do niego przyczepił i nie chce sobie odejść. Stwierdziłem, że obiad zjem na mieście. Nie widzę sensu gotowania obiadu dla jednej osoby, to się zwyczajnie nie opłaca. Trochę marzę, aby mieć współlokatora... Moglibyśmy robić dużo fajnych rzeczy razem. Po zjedzeniu czegoś na mieście ruszyłem w stronę stacji kolejowej. Obym się nie spóźnił. Okazało się, że przyszedłem idealnie na czas. Wsiadłem do pociągu i wyciągnąłem z plecaka wcześniej wypożyczoną książkę. W ten sposób szybciej oraz przyjemniej minęła mi podróż.

Kiedy już wysiadłem z pociągu poszedłem do Etiopi. Zjem z nią ciasteczka, które kupiłem w szkole, a także porozmawiam. Spędziłem z nią sporo czasu, ale nie żałuję ani jednej minuty. Jednak zrobiło się już trochę późno, więc postanowiłem wracać do domu zanim zrobi się całkiem ciemno. Pożegnałem się z nią i szybkim krokiem ruszyłem w swoją stronę. Kiedy robi się ciemno niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku. Nie chciałbym narobić sobie kłopotów.

Wszedłem do swojego mieszkania, zamknąłem za sobą drzwi, a następnie ściągnąłem buty, kurtkę i tego typu rzeczy. Przypomniałem sobie, że rano tu nabrudziłem chodząc w butach. Westchnąłem i nie marnując więcej czasu posprzątałem. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i spojrzałem na godzinę. Było już po osiemnastej, całkiem blisko dziewietnastej. Napisałem do Litwy i Łotwy z zapytaniem dlaczego ich nie było dzisiaj w szkole. Przez dłuższy czas, nawet nie odczytali, więc uznałem że są czymś zajęci. Wziąłem swój plecak i zasiadłem z nim do biurka. Wyciągnąłem książki, zeszyty, a także piórnik. Odrabiałem lekcje przez jakąś godzinę.

Spojrzałem na telefon, żadnych nowych wiadomości, ani od Litwy, ani od Łotwy. Zmartwiłem się. Co jeśli ktoś ich porwał? Mogło im się coś stać... Niespodziewanie przyszło mi powiadomienie z jednej z aplikacji, które posiadam. Okazało się to być zaproszenie do znajomych na Facebooku. Było ono od Holandii. Uśmiechnąłem się do siebie i zaakceptowałem je. Czy to źle o mnie świadczy, że nie mam w znajomych ludzi z mojej klasy? Kilku mam, ale jest to może połowa?

Zerknąłem w kalendarz. Za dziesięć dni będą moje urodziny. Oby moi przyjaciele do tego czasu wyzdrowieli. Może zaproszę kogoś jeszcze oprócz ich dwójki? Etiopia odpada, bo Litwa nie pozwala mi jej spraszać do domu. Holandia? Wydawał się być miły, ale nie jestem pewien czy się zgodzi. Nie jesteśmy sobie zbyt bliscy. Poszliśmy jedynie razem do pielęgniarki, ponieważ nauczyciel tak kazał. Jedyne, co nas łączy to chodzenie razem do klasy oraz posiadanie siebie w znajomych na Facebooku. Może kraje nordyckie?... Nie, to głupi pomysł... Prędzej mnie wyśmieją niż się zjawią. Chyba nic z tego nie wyjdzie.

Odpuściłem sobie, wykonałem wieczorną rutynę, po czym położyłem się na łóżku i okryłem kołdrą. Wziąłem do rąk książkę, tą którą wypożyczyłem w szkolnej bibliotece. Nie musiałem włączać żadnego światła, aby widzieć literki. Przez okno wpadało go wystarczająco tyle, że byłem w stanie czytać i nie przeszkadzało mi ono w zasypianiu. Było koloru żółtego, przyjemnego dla oka. Pochodziło ono z ulicznej latarni znajdującej się przed moim mieszkaniem. Zacząłem czytać, strona po stronie i w pewnym momencie niespodziewanie zasnąłem.

Rano obudziłem się z książką na moim torsie. Przetarłem zaspane oczy i wstałem. Odłożyłem lekturę na biurko, po czym wziąłem telefon do rąk. Dalej mi nie odpisali... Ubrałem się i zrobiłem sobie śniadanie. Zjadłem je przeglądając przy tym media społecznościowe. Nic ciekawego się tam nie znajdowało. Posprzątałem po sobie i spędziłem trochę czasu na dalszym przeglądaniu ich. Po pewnym czasie poszedłem do pokoju po książkę, którą zostawiłem na biurku, poszedłem do wyjścia, ubrałem się i założyłem plecak. Wyszedłem, a następnie zamknąłem za sobą drzwi na klucz.

Udałem się na stację kolejową po drodze licząc swoje kroki. Po stu krokach się pogubiłem i zrezygnowałem z tego. Kiedy doszedłem zobaczyłem, że dotarłem przed czasem. Usiadłem na ławce i czekałem. Nagle ten cały krajobraz zamienił się w czerń. Na oczach czułem czyjeś dłonie, złapałem je swoimi.

- Zgadnij kto to! - usłyszałem męski głos. Nie miałem zielonego pojęcia kto to może być.

- Umm... - to jedyne, co udało mi się powiedzieć.

- To ja, żółwiu. - Zdjął ręce odsłaniając mi widok. Był to Litwa, a obok niego stał Łotwa.

- Hej! Dlaczego was wczoraj nie było?

- Byliśmy chorzy - odpowiedział Łotysz.

- Szkoda... Nawet nie wiecie ile was ominęło.

- No to opowiadaj - rzekł z uśmiechem Litwin.

Dosiedli się obok mnie na ławce i słuchali moich opowiadań. Kiedy przyjechał pociąg wsiedliśmy do niego, a ja bez przerwy gadałem o wczorajszym dniu. Dopiero przed zatrzymaniem się pociągu skończyłem. Wysiedliśmy i weszliśmy do szkoły. Zdjeliśmy nasze kurtki, a następnie włożyliśmy je do naszych szafek. Rozmawialiśmy na losowy temat, aż w pewnym momencie sobie przypomniałem o czymś.

- Ej chłopaki, bo... Za jakieś dziewięć dni mam urodziny... Będziecie? - spytałem z nutką nadziei w głosie.

- Nie - odpowiedział bez emocji Litwa. Zrobiło mi się bardzo przykro. - Żartowałem. Ty się jeszcze pytasz? To oczywiste, że będziemy! - Uśmiechnąłem się szeroko.

- Nie rób więcej takich głupich żartów! - Zaśmiałem się.

- Jasne, jasne. - Przewrócił oczami.

- Wolelibyście, abym urządził je w domu, czy gdzieś indziej?

- Gdzieś indziej znaczy gdzie? - zapytał Łotwa.

- Um... W kręgielni? - To było pierwsze, co wpadło mi do głowy.

- Kręgielnia brzmi fajnie - stwierdził Litwa, na co Łotwa pokiwał głową.

Zadzwonił dzwonek, więc poszliśmy do swoich klas. Jak zwykle nie mogłem się skupić i bujałem w obłokach. Byłoby super, gdyby kraje nordyckie przyszły... Chociaż super to mało powiedziane. Byłoby cudownie! Szkoda, że to niemożliwe... Jednak nadzieja umiera ostatnia, co nie?

❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
Równe 1400 słów bez pożegnania
Ten rozdział jest nudny przepraszam D:
Postaram się aby kolejny był ciekawszy
Do zobaczonka <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro