❄️25❄️
//Sieeeeemkaaa qwp teoretycznie cię nie widzę ale praktycznie wyczuwam twoją słodką mordkę uwu uważam że z szerokim uśmiechem Ci bardziej do twarzy dlatego proszę cię o niego :3 żadnych smuteczków na pokładzie u^u\\
Perspekt. Islandii
Kolejny dzień i kolejny problem z wstaniem z łóżka. Od jakiegoś czasu nie potrafię się wyspać... Nie mam ochoty z niego wstawać, przez co czasami spóźniam się do szkoły. Najchętniej zasnąłbym na nim i nie wstawał już, w sumie nigdy. Branie czegokolwiek, co by pomogło mi się rozbudzić działało na mnie jeszcze gorzej. Nagle usłyszałem dźwięk budzika w telefonie. Czyli tym razem go nie przespałem? Miła niespodzianka. Otworzyłem leniwie swoje oczy i spojrzałem na telefon, leżący na szafce nocnej.
Wziąłem go do rąk, po czym wyłączyłem owy budzik. Westchnąłem i spojrzałem na ekran urządzenia, trzymanego przeze mnie w rękach. Wahałem się nad tym, czy by nie napisać do Finlandii. Z wszystkich nordyków tylko on wydaje się móc mnie wysłuchać i zrozumieć... Ale czy aby na pewno? Jest teraz trochę zajęty Estonią... Nie żebym był zazdrosny, czy coś. Zależy mi jedynie na przyjacielskim wsparciu. Potrzebuję kogoś, kto pomógłby mi zrozumieć, co się ze mną dzieje. Zrezygnowałem jednak z tego pomysłu. Nie chcę mu zawracać głowy moimi problemami. Zapewne ma własne, może i nawet gorsze ode mnie.
Podniosłem swoje mizerne ciało leniwie z łóżka, stając na równe nogi. Nie ruszałem się przez moment, próbując nabrać sił oraz chęci do dalszych kroków. Mimo to one nie przybyły, a ja ruszyłem w stronę kuchni jeszcze w piżamie. Strasznie chciało mi się pić, czułem jak moje gardło było całe wyschnięte i aż błagało o kapkę wody. Pospiesznie - choć przez brak sił nadal całkiem wolno - złapałem jedną z czystych szklanek, z otwartej zmywarki, z której nie mam ochoty wyciągać umytych naczyń. Skierowałem ją pod kran, po czym go odkręciłem i krótkim haustem wypiłem całą jej zawartość. Nadal czułem, że mi mało...
Odetchnąłem ciężko. Wziąłem jeszcze kilka łyków, a następnie zakręciłem wodę, a szklankę odłożyłem do zlewu. Kiedyś zrobię z tym wszystkim porządek... Niedługo... Taaa. Skierowałem swój wzrok na lodówkę, a chwilę później na swój brzuch. Nie będę nic jadł dzisiaj na śniadanie. Nie, kiedy mam świadomość, że od ciągłego jedzenia mogę znacznie przytyć. Za dużo się ostatnio objadam, a ciągle w mediach trąbią, że to nie zdrowe. Udałem się do swojego pokoju i ubrałem się w całkiem luźne ubrania. Później poszedłem do łazienki, umyć swoje zęby, a także wykonać inne, podobne czynności wliczające się w codzienną, poranną rutynę.
Kiedy spojrzałem w lustro całą swoją uwagę skupiłem na własnych oczach. Ponoć są one odzwierciedleniem duszy i mogą powiedzieć wiele na temat ich właściciela. Może to i głupie, ale doszukiwałem się w nich przez moment odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Zbliżyłem swoją twarz do lustra, aby lepiej się przyjrzeć. Moje źrenice zdawały się być szersze? Może mi się tylko wydaje? A może to coś oznacza? Odsunąłem się drastycznie od swojego odbicia, po czym pospiesznie wyszedłem z łazienki. Poszedłem do swojego pokoju, by spakować plecak, który cierpliwie na mnie czekał. Włożyłem do niego najpotrzebniejsze do przetrwania w szkole rzeczy, w tym butelkę z wodą, która była dla mnie w tym momencie najcenniejszą rzeczą w nim.
Założyłem go na jedno z ramion i wyszedłem z pomieszczenia. Na chwilę położyłem go na ziemi w holu, aby móc się łatwiej ubrać. Po wykonaniu owej czynności oparłem się plecami o ścianę, wręcz nawet uderzając w nią lekko, aczkolwiek bezboleśnie. Odchyliłem głowę trochę w tył i w bok, spoglądając na wnętrze mojego mieszkania. Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł wychodzić stąd... Czuję się nie za dobrze, ale z drugiej strony jeśli coś mi się stanie w mieszkaniu to nikt mi nie udzieli pomocy. Gdy będę w miejscu publicznym jest większa szansa, że ktoś mi pomoże. A może bym zadzwonił do kogoś? Ugh... Nie mam nikogo.
Wziąłem plecak i wyszedłem szybko z mieszkania. Wziąłem kilka wdechów oraz wydechów, ażeby unormować swój oddech. Odziwo poskutkowało to całkiem dobrze. Delikatnie uniosłem kąciki ust na myśl, że może za bardzo się przejmuję po prostu. Może to wszystko mi się tylko wydawało, a mój niepokój to wszystko nakręcał. Szedłem powoli i spokojnie. Tak naprawdę nie spieszyło mi się za bardzo. Może jakbym się ponownie spóźnił to jakiś nauczyciel zamiast się wkurzać zwróciłby na mnie uwagę? Sam nie wiem... Idąc tak zauważyłem jak z jednego z domów wychodzi Norwegia. Z wszystkich osób na świecie jego chciałem spotkać najmniej. Nie byłem pewien, czy przyspieszyć kroku, aby go uniknąć, czy zwolnić, aby się na niego nie natknąć i mnie nie zauważył.
Na moje nieszczęście chłopak od razu mnie spostrzegł i pomachał w moją stronę. Chciałem stąd jak najszybciej uciec, wybiec na drugi koniec świata... Ale muszę oszczędzać siły. Ucieczka by się przydała, ale może nadarzy się lepszy moment na nią. Norweg podszedł do mnie energicznie z uśmiechem. Dopiero teraz zauważyłem, że stałem cały czas w miejscu, pocąc się. Dlaczego?
- Heej, Islandia! - Podszedł do mnie witając się. - Nie zaspałeś dzisiaj, gratuluję - dopowiedział wyśmiewczo. Ja na to tylko przytaknąłem i ponowiłem swój chód w stronę szkoły, a on zrobił to samo.
- Nie idziesz dzisiaj z Szwecją? - zapytałem. Mam nadzieję, że Szwed dołączy do nas. Nie chcę być z Norwegią sam na sam.
- Jak widać nie. A czemu pytasz? - Spojrzał na mnie, przez co zacząłem się stresować. Spuściłem głowę w dół, nic nie odpowiadając. On ponowił pytanie, jednak nadal nie doczekał się odpowiedzi. Zmarszczył swoje brwi i zacisnął swoje chude palce na moim nadgarstku, zatrzymując nas przy tym. Przeszedł mnie dreszcz, a moje serce zaczęło bić szybciej.
- Myślałem, że pójdziesz z nim - odpowiedziałem szybko. Szkoda, że równie szybko nie może się to skończyć. Chłopak zmrużył oczy, czułem jak mocniej ściska mój przegub ręki.
- Jesteś blady... - stwierdził. - Ukrywasz coś?
- Skądże! - Uniósł brwi w lekkim zdziwieniu, przez moją reakcję.
Fartownie Szwecja akurat przechodził po drugiej stronie ulicy. Nie wierzę, że los się do mnie tak uśmiechnął. Wyrwałem się i pobiegłem do niego, nie patrząc czy coś jedzie na drodze, czy też nie. Jak się domyśliłem Norwegia ruszył za mną. Oboje dobiegliśmy do Szweda i się z nim przywitaliśmy. Poprzedni temat poszedł w zapomnienie, żaden z nas go więcej nie ruszał, dokładnie na tym mi zależało. W trójkę poszliśmy do szkoły, a w tym czasie Szwecja opowiadał o swojej wieczornej grze w minecraft. Nie wiem, co go tak ekscytuje w tej grze...
Pierwsza lekcja mijała okropnie. Ciągle czułem jak zbiera mi się na wymioty. Możliwe, że się czymś zatrułem. Tylko, dlaczego to zatrucie miałoby się pogarszać i polepszać już jakoś od ponad miesiąca? W kółko powtarzałem sobie w głowie, że wytrzymam to. Jutro na pewno będzie lepiej. Muszę to tylko przeboleć. Jakoś przetrwałem do dzwonka. Wszyscy wstali z swoich siedzeń i uciekli z klasy. To wszystko działo się tak szybko. W klasie byłem już tylko ja oraz Dania. Chłopak przyglądał mi się zmartwionym wzrokiem. Uśmiechnąłem się do niego blado, a następnie wstałem, lecz po chwili... Słyszałem już tylko przytłumione dźwięki, widziałem tylko czerń i czułem całe nic.
Perspekt. Estonii
Zastanawiam się, czy to nie był błąd zdradzić moim przyjaciołom mój plan, co do Finlandii. Chciałem go zaprosić dzisiaj na randkę i zasięgnąć się rady od osób, które uważam za zaznajomione w temacie randek. Teraz w kółko mi opowiadają o tym, jak wyglądała ich pierwsza randka. Oboje są podekscytowani, że ze mną i Finem może być niedługo podobnie. Nadal mimo wszystko nie mam pojęcia, gdzie chciałbym go zaprosić... Z nim mógłbym być wszędzie i i tak byłoby super. Jednak muszę wybrać jakieś jedno miejsce... Udałem kaszlnięcie znacząco, aby zwrócili na mnie uwagę i przestali nawijać.
- Aa... Mielibyście może pomysł, dokąd mógłbym go zaprosić? - zapytałem.
- Co powiesz na kino? - zapytał Litwa.
- To jest zbyt oklepane - odparł Łotwa. - Zaproś go może do swojego domu? Umiesz świetnie gotować, może coś przyrządzisz?
- Przy okazji pokażesz mu swoje umiejętności i to i owo (OwO ~qwp) - dodał Litwin, śmiejąc się ciszej.
- To(masz Hajto ~bez konsekwencji) nie takie głupie - odpowiedziałem z uśmiechem. Obaj spojrzeli na mnie.
- Ale zabezpieczcie się - zaśmiał się Litwa. Cały czerwony kopnąłem go w tył kolana, przez co się ugiął i spadłby na ziemię, gdyby Łotwa go nie złapał.
- Spokojnie, agresorze. - Prychnąłem. Ja i agresywny? - To kiedy zaprosisz tego szczęściarza?
- Sam nie wiem... Nie chcę tego zepsuć. Spędzę z nim kilka następnych przerw i gdy tylko nadarzy się okazja to go zapytam. - Zauważyłem jak przechodził kawałek dalej. Rozglądał się trochę. W pewnym momencie spojrzał i na mnie, na co się uśmiechnąłem, ale on tylko odwrócił wzrok. Stałem tak zdezorientowany. Czy ja zrobiłem coś nie tak?
❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
Równe 1400 słów bez pożegnania
Pamietacie mnie jeszcze? XD
Nawet nie wiecie jak tęskniłam 7w7
Mialam małe problemy ale już jestem :D
Jak tam dzionek mija?
Do zobaczonka <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro