Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

He reminded me of the stars


~Nothing can cure the soul but the senses, just as nothing can cure the senses but the soul.~

Oscar Wilde

-He reminded me of the stars-

#Bokuto

-Jeszcze tylko trochę Akaashi - powiedziałem z uśmiechem ciągnąć chłopaka za sobą.

-Bokuto-san jesteśmy w środku lasu, w nocy, bez zasięgu, kontaktu ze światem czy też jedzenia, naprawdę chciałabym wierzyć w to "jeszcze tylko trochę" - skwitował i mimo że nie widziałem jego twarzy dokładnie wiedziałem jaką mial minę w tamtym momencie.

-Akaaaaashi czy ja cię kiedykolwiek zawiodłem? - zapytałem puszczając jego rękę żeby przedrzeć się przez gęste gałęzie.

Nie doczekałem się odpowiedzi.

Niebo zasłaniały nam korony drzew ale wiedziałem że dzisiaj jest piękniejsze niż kiedykolwiek wcześniej.

I chciałem żeby on też się o tym dowiedział.

-Jestesmy - powiedziałem patrząc na samotną polanę, uchronioną przed szpetnym światłem ulicznych latarni.

Usiadłem na trawie przy skraju skarpy i spojrzałem w niebo , było przepiękne , zapierało dech w piersiach , coś niesamowitego.

A po chwili czarnowłosy przysiadł obok mnie.

-Opłacało się?- zapytałem patrząc w jego wielkie granatowe oczy w których dojrzałem zachwyt.

Akaashi lekko skinął głową.

-Opłacało.

Siedzieliśmy tak blisko siebie wpatrzeni w miliony gwiazd na niebie , nocny chłód lekko szczypał moje policzki a świerszcze w trawie głośno cykały wygrywając swego rodzaju melodię.

-Bokuto-san , dlaczego mnie kochasz? - zapytał przerywając spokojną ciszę.

Tym pytaniem zbił mnie z tropu , zaskoczył , zasmucił , jakby dało się to wyjaśnić wyjaśnił bym mu to już lata wcześniej gdy poraz pierwszy zacząłem go kochać .

-Nie wiem - odpowiedziałem i to była naprawdę jedyna rzecz jaką przyszła mi do głowy- A za co się kocha ludzi? Za uśmiech? Za wygląd? Charakter? Wspólne wspomnienia? Nie wiem Akaashi nawet gdybym chciał nie byłbym w stanie ci na to odpowiedzieć , kocham cię bo jesteś , kocham twój śmiech, łzy, oczy , charakter , nasze wspomnienia, kocham to wszytko ale te rzeczy nie są powodem dla którego cię kocham w ten sposób, tego się nie da wyjaśnić, tak jak nie potrafisz wyjaśnić skąd te wszystkie gwiazdy na niebie tak ja nie potrafię wyjaśnić tego co do ciebie czuję , pomimo że jestem pewny tych uczuć, po prostu cię kocham bo jesteś Akaashim i już- wymamrotałem trochę się płatając między tym co chciałem powiedzieć a tym co rzeczywiście powiedziałem.

Spojrzałem w jego oczy i na jego uśmiech, czy jest jakiś logiczny sposób w którym da się wyjaśnić dlaczego się kogoś kocha, czy to tylko jeden z milionów innych sekretów tego świata?

Żadne słowa nie mogły tego opisać. Moje serce padło ci na kolana. Podczas gdy dusza krzyczała więcej, ciało chciało uciekać. Twoje imię krążyło w mojej głowie niczym głupia melodyjka. Absurdalne uczucie że możesz mnie wyleczyć z każdego zranienia. Patrzyłem na twój uśmiech i przerażało mnie to ile jestem w stanie dla ciebie zrobić. Wolałem tonąć w tym cholernie głębokim uczuciu niż kiedykolwiek przestać cię kochać.
( Ib: writerwithoutcontext )

Kocham cię Akaashi , ale już nigdy więcej nie chcę kochać nikogo tak tragiczną miłością jaką darzę ciebie.

- Dziękuję Bokuto opowiedziałem ci o moim najciemniejszym środku a ty i tak wciąż patrzysz na mnie jakbym świecił jaśniej od wszystkich tych małych słońc razem wziętych - wyszeptał półtonem wystarczająco głośno żebym mógł usłyszeć ale zbyt cicho aby dosłyszały to gwiazdy.

Westchnąłem cicho

- Dzisiejszy zachód słońca był piękny czyż nie? - zapytałem patrząc kątem oka na twarz Akaashiego.

- Tak, był piękny.

Nie zrozumiał.

Cieszyło mnie to z jednej strony.

Chciałabym mu coś powiedzieć , pokazać , zrobić coś żeby był w stanie znów uśmiechać się jak kiedyś , żeby jego smutne oczy nie były już tylko smutne.

-Wiesz Akaashi , moi rodzice się rozwodzą- powiedziałem i zacząłem gratulować sobie w głowie pomysłu na rozpoczęcie rozmowy.

- Co? Jak długo to już trwa?- zapytał zaskoczony delikatnie przysuwając się do mnie.

- Nie wiem, kilka miesięcy może , nie długo po tym jak wiesz powiedziałeś mi , że no robisz ten , no wiesz co sobie robisz - odpowiedziałem obracając ze stresu małą bransoletkę na moim nadgarstku.

-I dlaczego nic mi o tym nie powiedziałeś? Bokuto-san jesteś moim najlepszym przyjacielem, a nawet kimś znacznie więcej , nie ważne jaki był mój stan psychiczny w tamtym momencie , powinieneś mi powiedzieć o tym, nie chcę żebyś trzymał wszystko w sobie żeby tylko mnie przypadkiem nie uszkodzić- mruknął przyciągając mnie do siebie i kładąc swoją głowę w moje włosy- Jeśli to ty , to nie mam nic przeciwko zepsuciu Bokuto-san - wymamrotał a ja wtuliłem się w jego ramię i wdychałem jego słodki zapach.

-Przepraszam Akaashi- nie wiedziałem za co przepraszam, po prostu musiałem to powiedzieć-  starałem się być silny, ale ciężko mi Akaashi, boje się, ciągle kłótnie o majątek, dom , samochód... O mnie, jak dwie osoby które kiedyś się tak bardzo kochały , teraz mogą się tak nienawidzić , nie rozumiem Akaashi... - mruknąłem a oczy zaszły mi łzami, nie wiem dlaczego płakałem, może właśnie tego cały czas potrzebowałem, żeby ktoś mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze.

W końcu jestem tylko dzieckiem.

-Kochanie jest trudne Bokuto-san, nie zawsze działa, trzeba się z tym pogodzić i zrozumieć że czasami lepiej jest pozwolić komuś odjeść- odpowiedział głaszcząc mnie po głowie i przysięgam że był to najczulszy gest jakiego w życiu doświadczyłem.

-Chciałbym żeby wszystko było jak wcześniej, żeby moi rodzice się kochali a naszym jedynym problemem była taktyka na kolejny mecz, chciałbym znowu wyjść z tobą na boisko bez świadomości że pod ochroniaczami masz Blizny ponieważ sam się nienawidziłeś do tego stopnia że się okaleczałeś, dlaczego nie możemy po prostu wrócić do czasów gdy wszystko było prostsze? - wiedziałem że gadałem głupoty ale i tak musiałem to z siebie wyrzucić, zbyt długo kryłem to w sobie.

- Nienawidzę cię Akaashi za to, że mi o wszystkim powiedziałeś , nienawidzę twoich rodziców za to że cię stworzyli a później skazali na taki los , nienawidzę moich za to że się nawzajem niszczą i za to że już się nie kochają i nienawidzę siebie, ponieważ być może gdyby mnie tutaj nigdy nie było wszystko byłoby inne, prostsze , jesteście wszyscy beznadziejni - chciałem uwagi , żeby ktoś mnie wysłuchał, więc skoro już zaczął, niech usłyszy o wszystkim co mi leży na sercu.

-Już dawno by mnie tu nie było gdyby nie ty Bokuto-san, potrzebuje cię i nie ważne jak egoistycznie to zabrzmi, chcę żebyś był przy mnie bez względu na to co zrobie, po prostu nie wiem, bez ciebie wszystko byłoby jeszcze gorsze- odpowiedział co chwilę się przy tym jąkając i zacinając- Jestem fatalny w pocieszaniu, jestem prawda?- zapytał z rozbawieniem w głosie

Oderwałem się od ramienia i położyłem na jego kolanach mając twarz zwróconą ku niemu.

-Tak jesteś w tym fatalny.
  
  
   
  
   
  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro