Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#6 ~ Trudne zadanie...

Zobaczyłem Crossa.

Uśmiechnąłem się do niego promiennie. Szkielet to odwzajemnił i usiadł obok mnie.

-Gdzie zgubiłeś Nighta?- Zapytałem spokojnie patrząc się na mojego przyjaciela.

-Poszedł zapalić- Odpowiedział z lekkim uśmiechem.

-Znów?- Zapytałem ponownie.

-Tak, ostatnio robi to coraz częściej, co mnie już naprawdę irytuje, ale... Nie mogę nic z tym zrobić- Szkielet westchnął i oparł głowę na moim ramieniu.

Poklepałem go lekko po głowie posyłając delikatny uśmiech w jego stronę.
Siedzieliśmy tak czekając aż zadzwoni dzwonek.
Niespodziewanie podbiegł do nas Fresh i przyczepił do twarzy kartki taśmą.

-Yo! I Narka!- Powiedział szybko i odbiegł od nas zostawiając nas w totalnym osłupieniu.

Zerwałem kartkę z twarzy, a następnie spojrzałem na Crossa, który nie kontaktował. Ściągnąłem również jemu kartkę i na nie spojrzałem z lekkim zaciekawieniem.

Taka była zawartość kartki...

"Siemson! Zapraszam na imprezke, która odbędzie się za kilka dni o godzinie 20? Woah albo 21! Będzie zajedwabiscie! Zabierz kumpli i wbij! ~ Przefantastyczny, cool Fresh"

Załamałem się i schowałem jedna kartkę do kieszeni od bluzy, a drugą podałem Crossowi, który w końcu się ocknął.

-Oh... Dawno Fresh żadnej imprezy nie zorganizował- Zaśmiał się i złożył kartkę na pół i wcisnął ja do kieszeni.

-To chyba z mojego powodu- Powiedziałem cicho i spojrzałem na swoje ręce.

-Ej nie smuć się Geno- Odparł z usmiechem.

Nagle zadzwonił dzwonek...

Westchnąłem, pożegnałem się z Crossem i wszedłem do klasy... Jakoś trzeba przeżyć resztę dnia...

~~~

W końcu koniec lekcji! Jestem tak strasznie zmęczony...

Akurat byłem w drodze do domu, gdy nagle ktoś zaczął wołać moje imię. Odwróciłem się i zobaczyłem Lusta. Podbiegł do mnie i zdyszany zatrzymał się.

-M...moment...- Powiedział cicho biorąc głębokie wdechy.

Stałem więc i patrzyłem się na niego trzymając pasek od torby, którą miałem na ramieniu. Po krótkiej chwili Lust wyprostował się i delikatnie uśmiechnął.

-Mam do ciebie pewną prośbę...- Zaczął Lust.

-Jaką?- Zapytałem i lekko przekrzywiłem głowę w bok.

Szkielet zaczął bawić się palcami patrząc się na chodnik. Jednak szybko podniósł wzrok na mnie lekko się rumieniąc.

-Czy... Mógłbyś się dowiedzieć czy... Error kogoś ma?- Powiedział cicho, a gdy tylko wypowiedział te słowa, bardziej się zarumienił.

Zaskoczyła mnie jego prośba... Czyżby Lust się podkochiwał w moim bracie?... Może zabawa w swatkę nie będzie taka zła.

-Jasne, nie ma problemu- Odpowiedziałem po chwili uśmiechając się delikatnie.

-O kurcze, dziękuję, dziękuję!! Będę miał u ciebie dług- Zaśmiał się i skoczył na mnie, lekko przytulając.

-To nic takiego... A teraz muszę lecieć, do jutra!- Powiedziałem spokojnie.

List puścił mnie i poszedł w swoją stronę, machając mi jeszcze na pożegnanie. Również odmachałem i ruszyłem w stronę domu.

Idąc spokojnie rozmyślałem, jakby zacząć rozmowę z Errorem... Bo przecież nie wejdę mu do pokoju z takim "no siema, chodzisz z kimś?" bo to nie w moim stylu...

Chyba że... Poproszę Fresha... Z jego pomocą pójdzie to szybko!

Uśmiechnąłem się do siebie, dumny że wpadłem na taki wspaniały pomysł!
Po kilku minutach dotarłem do domu. Wszedłem powoli do środka i pierwsze co mnie przywitało to cisza.

Nikogo nie ma w domu?

Zdziwiony poszedłem do swojego pokoju. Szybko przebrałem się w ubrania po domu, którymi były szare dresy.

Nagle wpadłem na pomysł...

-Skoro nie ma nikogo w domu... To mogę sprawdzić pokój Errora...-Powiedziałem cicho.

Wyszedłem szybo z pokoju i podszedłem do drzwi od pokoju brata. Były całe czarne z kilkoma niebieskimi elementami. Powoli chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi.

Wszedłem do środka i zacząłem się rozglądać po pokoju. Nic na pierwszy rzuć oka się nie rzucało.

Więc musiałem trochę bardziej poszukać...

Wszedłem wgłąb pokoju i zacząłem cicho i ostrożnie przeszukiwać półki, szafki i inne takie.
Szukałem dobre może 10 minut i znalazłem kompletne nic!

Skoro nic nie znalazłem... To wychodzi na to, że nikogo nie ma... Albo dobrze to ukrywa...

Nagle usłyszałem otwieranie się drzwi wejściowych. Szybko wyszedłem z pokoju Errora i zamknąłem za sobą drzwi. Poszedłem do swojego pokoju i tam usiadłem na łóżku.

-Yo! Wróciłem! Co to za grobowa cisza?- Usłyszałem głos Fresha z salonu.

Momentalnie przypomniałem sobie o pierwszym planie i spokojnie wyszedłem z pokoju, kierując swoje kroki w stronę salonu. Gdy wszedłem do owego pomieszania zastałem brata siedzącego na kanapie i jedzącego jakieś chrupki. Podszedłem do niego i usiadłem obok.

-Siemka bro, gdzie reszta rodzinki?- Zapytał Fresh spoglądając na mnie z pełną mordą chrupek.

-Umm... Nie wiem... Ale... Mam do ciebie małą prośbę...-Powiedziałem cicho.

-Okie doki, a co dasz w zamian braciak?- Zapytał uśmiechając się niewinnie.

-Czekaj... Ale jak to coś w zamian?- Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej patrząc na niego.

-Nooooo... Nic nie jest za darmo brooo- Zaśmiał się i zjadł kolejną garść chrupek.

Westchnął i wstałem z kanapy. Wróciłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko...

No to muszę to zrobić sam...

Chwyciłem do ręki telefon o którym kompletnie zapomniałem i zobaczyłem, że mam kilka nieodczytanych wiadomości od Crossa...

[Chat]

Krzyż_na_droge: Hejka!
Geno musisz mi pomóc!
To ważne!
Odpisz jak będziesz w stanie.
To naprawdę ważne!
...
Wszystko gra?
Weź odpisz proszę!
Żyjesz?
...
Halo?
Geno!!!
Huf huf...
Mam nadzieję, że nic złego się nie stało...

GENOwefa: Wybacz jestem! Musiałem zrobić parę rzeczy... W czym potrzebujesz pomocy?

Krzyż_na_droge: Oh! Jak dobrze, że nic ci nie jest... Zaraz do ciebie zadzwonię!

GENOwefa: Jasne, czekam.

[Koniec chatu]

Tak jak napisał tak i zrobił. Cross zadzwonił do mnie, a ja odebrałem telefon przykładając go do miejsca gdzie powinno znajdować się ucho... Chyba...  Um... To skomplikowane...

-Wybacz, że tak nagle!- Usłyszałem przepraszający głos Crossa.

-Nie szkodzi, naprawdę... Więc o co chodzi?- Zapytałem spokojnie podchodząc do okna i siadając na parapecie.

-O ten wiatrak co nie chodzi!- Nagle zamiast Crossa usłyszałem... Errora?... Tylko brzmiał trochę... Dziwnie?

-Ughhh! Puszczaj mnie! I oddawaj telefon!- Słyszałem krzyki Crossa w stronę Errora, który zaczął się śmiać.

-Em... Wszystko ok?- Zapytałem nieco zmartwiony zachowaniem brata.

-Pffffff pewnie! Oooo ty! Nie oddam! Nie dla psa kiełbasa!- Zaśmiał się Error jakby uciekając z telefonem Crossa.

Zacząłem przysłuchiwać się krzykom Errora i Crossa przez jakieś dobre nie wiem 15 minut? Aż w końcu mój przyjaciel odzyskał swoją własność.

-Cholera... Chodzi mi oto, że Killer upił Errora, a ten nie chce wrócić do domu, więc chodzę, sory, biegam za nim po parku jak jakiś debil!- Słyszałem w jego głosie zirytowanie i zmęczenie... No nie dziwie się...

-Kurcze... Mamy nie ma jeszcze w domu... No dobra... Postaram się tam zaraz przyjść- Powiedziałem ze zmartwieniem w głosie.

No bo jednak... Nigdy wcześniej nie słyszałem Errora w takim stanie... Po za tym to mój brat... Więc się o niego martwię...

-Jasne, czek- Połączenie zostało przerwane.

Muszę się pospieszyć...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro