#6 ~ Trudne zadanie...
Zobaczyłem Crossa.
Uśmiechnąłem się do niego promiennie. Szkielet to odwzajemnił i usiadł obok mnie.
-Gdzie zgubiłeś Nighta?- Zapytałem spokojnie patrząc się na mojego przyjaciela.
-Poszedł zapalić- Odpowiedział z lekkim uśmiechem.
-Znów?- Zapytałem ponownie.
-Tak, ostatnio robi to coraz częściej, co mnie już naprawdę irytuje, ale... Nie mogę nic z tym zrobić- Szkielet westchnął i oparł głowę na moim ramieniu.
Poklepałem go lekko po głowie posyłając delikatny uśmiech w jego stronę.
Siedzieliśmy tak czekając aż zadzwoni dzwonek.
Niespodziewanie podbiegł do nas Fresh i przyczepił do twarzy kartki taśmą.
-Yo! I Narka!- Powiedział szybko i odbiegł od nas zostawiając nas w totalnym osłupieniu.
Zerwałem kartkę z twarzy, a następnie spojrzałem na Crossa, który nie kontaktował. Ściągnąłem również jemu kartkę i na nie spojrzałem z lekkim zaciekawieniem.
Taka była zawartość kartki...
"Siemson! Zapraszam na imprezke, która odbędzie się za kilka dni o godzinie 20? Woah albo 21! Będzie zajedwabiscie! Zabierz kumpli i wbij! ~ Przefantastyczny, cool Fresh"
Załamałem się i schowałem jedna kartkę do kieszeni od bluzy, a drugą podałem Crossowi, który w końcu się ocknął.
-Oh... Dawno Fresh żadnej imprezy nie zorganizował- Zaśmiał się i złożył kartkę na pół i wcisnął ja do kieszeni.
-To chyba z mojego powodu- Powiedziałem cicho i spojrzałem na swoje ręce.
-Ej nie smuć się Geno- Odparł z usmiechem.
Nagle zadzwonił dzwonek...
Westchnąłem, pożegnałem się z Crossem i wszedłem do klasy... Jakoś trzeba przeżyć resztę dnia...
~~~
W końcu koniec lekcji! Jestem tak strasznie zmęczony...
Akurat byłem w drodze do domu, gdy nagle ktoś zaczął wołać moje imię. Odwróciłem się i zobaczyłem Lusta. Podbiegł do mnie i zdyszany zatrzymał się.
-M...moment...- Powiedział cicho biorąc głębokie wdechy.
Stałem więc i patrzyłem się na niego trzymając pasek od torby, którą miałem na ramieniu. Po krótkiej chwili Lust wyprostował się i delikatnie uśmiechnął.
-Mam do ciebie pewną prośbę...- Zaczął Lust.
-Jaką?- Zapytałem i lekko przekrzywiłem głowę w bok.
Szkielet zaczął bawić się palcami patrząc się na chodnik. Jednak szybko podniósł wzrok na mnie lekko się rumieniąc.
-Czy... Mógłbyś się dowiedzieć czy... Error kogoś ma?- Powiedział cicho, a gdy tylko wypowiedział te słowa, bardziej się zarumienił.
Zaskoczyła mnie jego prośba... Czyżby Lust się podkochiwał w moim bracie?... Może zabawa w swatkę nie będzie taka zła.
-Jasne, nie ma problemu- Odpowiedziałem po chwili uśmiechając się delikatnie.
-O kurcze, dziękuję, dziękuję!! Będę miał u ciebie dług- Zaśmiał się i skoczył na mnie, lekko przytulając.
-To nic takiego... A teraz muszę lecieć, do jutra!- Powiedziałem spokojnie.
List puścił mnie i poszedł w swoją stronę, machając mi jeszcze na pożegnanie. Również odmachałem i ruszyłem w stronę domu.
Idąc spokojnie rozmyślałem, jakby zacząć rozmowę z Errorem... Bo przecież nie wejdę mu do pokoju z takim "no siema, chodzisz z kimś?" bo to nie w moim stylu...
Chyba że... Poproszę Fresha... Z jego pomocą pójdzie to szybko!
Uśmiechnąłem się do siebie, dumny że wpadłem na taki wspaniały pomysł!
Po kilku minutach dotarłem do domu. Wszedłem powoli do środka i pierwsze co mnie przywitało to cisza.
Nikogo nie ma w domu?
Zdziwiony poszedłem do swojego pokoju. Szybko przebrałem się w ubrania po domu, którymi były szare dresy.
Nagle wpadłem na pomysł...
-Skoro nie ma nikogo w domu... To mogę sprawdzić pokój Errora...-Powiedziałem cicho.
Wyszedłem szybo z pokoju i podszedłem do drzwi od pokoju brata. Były całe czarne z kilkoma niebieskimi elementami. Powoli chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi.
Wszedłem do środka i zacząłem się rozglądać po pokoju. Nic na pierwszy rzuć oka się nie rzucało.
Więc musiałem trochę bardziej poszukać...
Wszedłem wgłąb pokoju i zacząłem cicho i ostrożnie przeszukiwać półki, szafki i inne takie.
Szukałem dobre może 10 minut i znalazłem kompletne nic!
Skoro nic nie znalazłem... To wychodzi na to, że nikogo nie ma... Albo dobrze to ukrywa...
Nagle usłyszałem otwieranie się drzwi wejściowych. Szybko wyszedłem z pokoju Errora i zamknąłem za sobą drzwi. Poszedłem do swojego pokoju i tam usiadłem na łóżku.
-Yo! Wróciłem! Co to za grobowa cisza?- Usłyszałem głos Fresha z salonu.
Momentalnie przypomniałem sobie o pierwszym planie i spokojnie wyszedłem z pokoju, kierując swoje kroki w stronę salonu. Gdy wszedłem do owego pomieszania zastałem brata siedzącego na kanapie i jedzącego jakieś chrupki. Podszedłem do niego i usiadłem obok.
-Siemka bro, gdzie reszta rodzinki?- Zapytał Fresh spoglądając na mnie z pełną mordą chrupek.
-Umm... Nie wiem... Ale... Mam do ciebie małą prośbę...-Powiedziałem cicho.
-Okie doki, a co dasz w zamian braciak?- Zapytał uśmiechając się niewinnie.
-Czekaj... Ale jak to coś w zamian?- Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej patrząc na niego.
-Nooooo... Nic nie jest za darmo brooo- Zaśmiał się i zjadł kolejną garść chrupek.
Westchnął i wstałem z kanapy. Wróciłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko...
No to muszę to zrobić sam...
Chwyciłem do ręki telefon o którym kompletnie zapomniałem i zobaczyłem, że mam kilka nieodczytanych wiadomości od Crossa...
[Chat]
Krzyż_na_droge: Hejka!
Geno musisz mi pomóc!
To ważne!
Odpisz jak będziesz w stanie.
To naprawdę ważne!
...
Wszystko gra?
Weź odpisz proszę!
Żyjesz?
...
Halo?
Geno!!!
Huf huf...
Mam nadzieję, że nic złego się nie stało...
GENOwefa: Wybacz jestem! Musiałem zrobić parę rzeczy... W czym potrzebujesz pomocy?
Krzyż_na_droge: Oh! Jak dobrze, że nic ci nie jest... Zaraz do ciebie zadzwonię!
GENOwefa: Jasne, czekam.
[Koniec chatu]
Tak jak napisał tak i zrobił. Cross zadzwonił do mnie, a ja odebrałem telefon przykładając go do miejsca gdzie powinno znajdować się ucho... Chyba... Um... To skomplikowane...
-Wybacz, że tak nagle!- Usłyszałem przepraszający głos Crossa.
-Nie szkodzi, naprawdę... Więc o co chodzi?- Zapytałem spokojnie podchodząc do okna i siadając na parapecie.
-O ten wiatrak co nie chodzi!- Nagle zamiast Crossa usłyszałem... Errora?... Tylko brzmiał trochę... Dziwnie?
-Ughhh! Puszczaj mnie! I oddawaj telefon!- Słyszałem krzyki Crossa w stronę Errora, który zaczął się śmiać.
-Em... Wszystko ok?- Zapytałem nieco zmartwiony zachowaniem brata.
-Pffffff pewnie! Oooo ty! Nie oddam! Nie dla psa kiełbasa!- Zaśmiał się Error jakby uciekając z telefonem Crossa.
Zacząłem przysłuchiwać się krzykom Errora i Crossa przez jakieś dobre nie wiem 15 minut? Aż w końcu mój przyjaciel odzyskał swoją własność.
-Cholera... Chodzi mi oto, że Killer upił Errora, a ten nie chce wrócić do domu, więc chodzę, sory, biegam za nim po parku jak jakiś debil!- Słyszałem w jego głosie zirytowanie i zmęczenie... No nie dziwie się...
-Kurcze... Mamy nie ma jeszcze w domu... No dobra... Postaram się tam zaraz przyjść- Powiedziałem ze zmartwieniem w głosie.
No bo jednak... Nigdy wcześniej nie słyszałem Errora w takim stanie... Po za tym to mój brat... Więc się o niego martwię...
-Jasne, czek- Połączenie zostało przerwane.
Muszę się pospieszyć...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro