Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#3 ~ Bójka

**Reaper**

Nastał kolejny, ciężki dzień...

Hahaha żartuje!

Wstałem z łóżka i przez chwilę stałem w miejscu czując jakbym był w innym wymiarze. Gdy już następny wymiar minął otrząsnąłem się i podszedłem do szafy żeby się ubrać.

-Czarna bluza czy czarna bluza... Hmmm..-Mruknąłem do siebie biorąc do ręki dwa wieszaki i zacząłem patrzyć się na dwie identyczne bluzy.

-Okej, ta wygląda lepiej- Powiedziałem i zabrałem tą, którą trzymałem w prawej ręce.

Ubrany i wyszykowany poszedłem do kuchni i zabrałem z niej kromkę chleba. Zjadłem szybko "śniadanie" i z zarzuconym na ramię plecakiem wyszedłem z domu nawet nie żegnając się z bratem...

I tak pewnie go nie było, albo spał skacowany po wczorajszym melanżu. Niby działo się to każdego dnia od 2 lat... Ale wciąż się do tego nie przyzwyczaiłem...

Wyciągnąłem telefon z kieszeni i podpiąłem do niego słuchawki, które założyłem na głowę...
Jak to działa? Naprawdę nie wiem...

Odpaliłem sobie moją śmiertelnie dobrą playlistę i spokojnie ruszyłem do szkoły wolnym krokiem, bo przecież nigdzie mi się nie śpieszyło.

Idąc spokojnie, zostałem nagle brutalnie popchnięty przez kogoś i wyjebałem się na ziemię.

-Ej!- Podniosłem się z ziemi i spojrzałem na owego oprawcę, którym okazał się być Nightmare...

Jest on typowym szkolnym bad boyem, za którym każdy się ogląda, chce byś jak on, bla, bla... Ale jest totalnym chamem.

-Uważaj jak leziesz Death- Warknął i chciał mnie znów popchnąć, ale w ostatnim momencie przesunąłem się w bok i podłożyłem mu nogę, przez co on się wyjebał.

-Weź się zamknij- Powiedziałem do niego ze śmiertelnie poważną miną.

-He? Masz czelność tak się do mnie zwracać?- Zacisnął ręce w pięść i rzucił się na mnie.

-Spadaj do swojej bandy idiotów!- Wkurzyłem się trochę.

-Jeszcze obrażasz moich ziomków? Naprawdę chcesz dostać ostry wpierdol!- Krzyknął i zaczął mnie uderzać rękami.

Ja mu oddawalem, bo przecież nie jestem jakimś tam cieniasem, który pozwoli się bić.

-Ty głupia ośmiornico!- Powiedziałem.

-Ja? To ty jesteś walniętą śmiercią!- Odpowiedział.

-Odezwał się owoc morza z wiecznym okresem!-Znów się odezwałem.

-Ja ci dam! Ty... Ty...- Haha! Porobiłem go!

Wierzgaliśmy się po całym chodniku, a potwory ,które obok nas przechodziły totalnie nas olewały. Jednak trafiali się tacy co zatrzymywali się i zaczęli kibicować mi albo mu.

-STOP!- Krzyknął nagle jakiś głos.

Oboje zaprzestaliśmy bijatyki i skierowaliśmy wzrok w stronę głosu.
Był to Blue.

-To nie twój interes- Wkurzony Night obrzucił gniewnym spojrzeniem Jagódka.

-Nie ładnie jest się tak bić! Nie powinniście tego robić! Tylko się krzywdzicie!- Powiedział ze smutkiem i podszedł bliżej nas.

-Blue, ty tego nie rozu...

-Senpai!!!- Jeszcze Crossa tu brakowało.

Krzyżyk podbiegł do nas i chwycił Nighta za rękę wyciągając go, a następnie pierdzielnął mu z otwartej ręki w twarz.

Zszokowany usiadłem na chodniku i patrzyłem na nich trochę... Zaskoczony?

-Ej! To bolało!- Wkurzył się Night i chciał oddać  Crossowi, lecz...

Szkielet chwycił go za rękę i wykręcił do tyłu. Powalił go na ziemię jednym kolanem przygniatając go do ziemi, a jego rękę wciąż trzymał na plecach.

Zamrugałem kilka razy oczami nie dowierzając w to co widzę... Jak... Jak to się stało? Ja śnie?

Spojrzałem na Blue, który również był zszokowany tym co widzi, lecz po chwili podszedł do mnie i pomógł mi wstać.

-Chodźmy może...- Szepnął w moją stronę i pociągnął mnie za rękę w stronę szkoły.

~~~

Siedziałem już pod klasą dalej mając założone słuchawki i słuchałem sobie spokojnie muzyki.
W międzyczasie przeglądałem coś na telefonie, aż nagle ktoś wyrwał mi go z rąk.

No nie powiem, wkurzyło mnie to.

Podniosłem wzrok i zobaczyłem Fresha. Jeszcze tego tutaj brakowało, cudownie po prostu.

-Oddasz telefon?- Zapytałem spokojnie wystawiając w jego stronę rękę.

-Yoooo musisz mnie złapać bro!~Zaśmiał się i przybił mi piątke, a następnie uciekł z moim telefonem.

-Kurna Fresh chodź tu!!-Krzyknąłem i podniosłem się z ziemi.

Biegiem ruszyłem za szkieletem. Biegłem omijając przeszkody, przeskakując przez nie, robiąc drifty i inne takie.

Ale go kurwa nie dokoniłem!

Nagle wbiegłem w kogoś i wywaliłem go oraz siebie.

-Jezu sory!- Powiedziałem próbując się podnieść, ale ktoś skoczył na mnie.

Obejrzałem się za siebie i zobaczyłem Fresha?! Jak?! Skąd?!

-Świeża kanapka~ Zaśmiał się i chwycił do ręki mój telefon który wciąż przy sobie miał.

Jego grube cielsko przygniatało mnie i tego szkieleta, w którego wleciałem... W sumie nie popatrzyłem się kto to...

Spojrzałem pod siebie i w tym momencie moje oczy skrzyżowały się z wzrokiem Geno...

-M-Możecie zejść?... Robi cię tu ciut ciasno...- Powiedział cicho Geno, oddychając powoli.

Szybko zepchnalem Fresha z siebie i pomogłem szkieletowi wstać, Geno oczywiście, a nie Freshowi...

-Jejku... Wybacz, wszystko dobrze?- Zapytałem  lekko klepiąc go po ramieniu.

Posłał mi delikatny uśmiech i pokiwał głową twierdząco. Odetchnąłem z ulgą i spojrzałem na sprawcę tego całego zajścia. Dalej przeglądał mój telefon... Ale mu jebne zaraz...

Nagle na jego okularach pojawiły się wykrzykniki, lecz szybko zniknęły zmieniając się w kolorowy napis LE-NNY. Spojrzał na mnie i poruszył znacząco swoimi krzakami... znaczy brawami... W sumie to jedno i to samo!

-A ty co?- Zapytałem i zmrużyłem podejrzanie oczy.

-Ciekawe rzeczy masz na tym telefonie...- Właśnie telefon!!

Skoczyłem na niego i wyrwałem mu telefon z rąk. Spojrzałem na ekran i gdy zobaczyłem co na nim jest, zarumieniłem się i szybko zablokowałem telefon. Schowałem go do kieszeni i zarzuciłem kaptur na głowę.

-Ej... Bo już lekcja jest... Nauczyciel was szuka- Pojawił się nagle obok nas Dream.

-Ja się zwalniam!- Powiedziałem szybko i po prostu pobiegłem w stronę wyjścia ze szkoły.

Słyszałem za sobą krzyki Dreama, ale totalnie go olałem. Wyszedłem ze szkoły i usiadłem na ławce, która znajdowała się przed nią. Oparłem się o jej oparcie i spojrzałem na niebo powoli wypuszczając z ust powietrze.

Dopiero po chwili przypomniałem sobie, że zostawiłem torbę pod klasą.

Nosz kurde!

Już chciałem wstać z miejsca, lecz nagle nad głową przeleciał mi śmietnik. W ostatnim momencie uniknąłem oberwania nim.

-Co do kurwy- Powiedziałem i spojrzałem na miejsce w którym wylądował aż usłyszałem krzyk.

-HAHAHA! NIE TRAFIŁEŚ!- Ten głos należał do Dusta...

-MORDA KOSTEK!- Odkrzyknął mu Horror.

-Odezwał się dziuras!- Dust zabrał piłkę lekarską i rzucił nią w Horrora, lecz ten to uniknął.

Co ja tu robię?! I skąd tu się wzięła piłka lekarska?!

-Nawet mnie nie denerwuj bo cię pierdolne tą choinką!-Powiedział Horror i wskazał ręką na drzewko stojące obok.

-Ta? To dawaj!- Zaśmiał się prowokacyjnie szkielet w kapturze.

-Chcesz to masz- Krzyknął i wyrwał choinkę z korzeniami i przygotował się do rzutu.

-O kurwa... -To były ostatnie słowa Dusta zanim...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro