Chapter 7
Idalia była tak zmęczona, że po paru minutach rozmowy z bratem usnęła na jego ramieniu. Charlie widząc to przesłał całusa do Leo i Idy a Amelka zaczęła się śmiać.
-Ludzie ogarnijcie się. To moja siostra.-Jednak to w niczym nie pomagało, a raczej pogarszało sprawę. Bo w tej chwili Melka i Charlie dostali jeszcze większej głupawki. Leo przełożył Idę tak aby leżała i podłożył jej pod głowę poduszkę.
Charlie i Mela nadal nie mogli się uspokoić, ale Leo zauważył, że od dawna nie widział Charliego tak szczęśliwego. Jechali autokarem jakiś czas aż Leo też usnął. I jedynym co było słychać było ciągłe śmianie się dwójki już chyba przyjaciół którzy siedzieli na przednich siedzeniach.
Idalia obudziła się po mniej więcej trzech godzinach. Wyjęła z plecaka telefon i zaczęła sprawdzać czy przypadkiem coś nie przyszło. Weszła na instagrama, ale nic się nie zmieniło, nadal miała swoich czterdziestudwóch obserwujących.
Po chwili przyszedł sms od Pauliny z pytaniem czy znalazły kolczyk. Ida odpisała, że tak. Przez chwilę chciała też napisać o tym co się stało, ale ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu. Chciała aby na razie zostało to tajemnicą. Nie przepadała za jazdą autokarem, ale ta była całkiem w porządku.
Podeszła do przodu autokaru gdzie jeden z ochroniarzy zaczął opowiadać Idzie różne śmieszne sytuacje z koncertów Bam. A Idalia śmiała się tak, że obudziła Leo. Który podszedł ją od tyłu i krzyknął "BUU" na co Ida podskoczyła za strachu. Za to Leo nie mógł wytrzymać i wybuchł śmiechem.
-Okropny jesteś!- powiedziała Ida udając złość.
-Nie obrażaj się.-Leo próbował przestać się śmiać, ale nie za bardzo mu to wychodziło i Ida bał się, że się zaraz udusi.
-Co w tym takiego śmiesznego?!- Idalia nie czuła poczucia humoru Leo.
-Wiesz Leo...
-No co tam?
- To takie naprawdę dziwne uczucie, że przed chwilą widziałam was na koncercie, a teraz nie muszę płacić nawet za spotkanie was.
Leo wyciągnął z kieszeni kartę i podał ją Idzie.
-Po co mi ta karta?
- Jest na niej 800 złoty czyli dokładnie tyle ile wydałyście na spotkanie nas.
-Ale...
-Nie ma żadnego "Ale...". Kod to dwa razy wpisana liczba 143
-143 wasza pierwsza płyta.
-Byłaś naszą fanką?
- Tak jakby...Zawsze marzyłam żeby was spotkać, ale nie miałam wtedy czasu o tym myśleć. Kiedy moja siostra mi to zaproponowała nie byłam na to gotowa. Poza tym bałam się tego spotkania.
-Bałaś się mnie i Charliego?- Leo znowu wybuchł śmiechem.
-Jak się ciągle będziesz za mnie śmiał to się na ciebie obrażę.
-Dobrze, dobrze już nie będę- W tej chwili wyjął on poduszkę z za pleców i rzucił nią w Idalie.
-To tak chcesz się bawić?-przez następne parenaście minut rzucali się nawzajem poduszką. Ida przez przypadek rzuciła poduszką w Charliego. Który natychmiastowo się obudził mówiąc:
-Kto mi zabrał mojego minionka?- Na co Ida i Leo wybuchli śmiechem. Ale Charlie się tym nie przejął tylko poszedł znowu spać.
-Zaraz musimy ich obudzić bo już niedługo wysiadamy.
-Leo masz lusterko?
-Spokojnie rozmazałaś sobie tylko szminkę i tusz i potargałaś włosy...
-Co? Teraz mi o tym mówisz?
-Jeju dziewczyno żartuje sobie. Wyglądasz ślicznie.
-To może jednak daj mi to lusterko...
-Sorry nie wiem gdzie jest my polish queen.
Hej truskaweczki! (xd)
Jak się macie?Ja znowu chora...Ale powoli dochodzę do siebie. Napisałam dziś 3 rozdziały bo nie ma mnie w szkole. Chodź i tak uczę i będę uczyła się dzisiaj do: angielskiego hiszpańskiego, historii, matematyki i polskiego więc nie polecam. Mam nadzieję, że rozdział trochę lepszy niż poprzednie. Pamiętam, że część pisałam w drodze na hale (jeździłyśmy tam na w-f)
no to papa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro