Chapter 12
-Gdzie jechać?- spytał kierowca.
-Do szpitala...nie, na lotnisko chwilę...ja już nie wiem.- W tej chwili Idalia otworzyła oczy.
-Ida- chłopak szybko podszedł i przytulił dziewczynę, która podniosła się do pozycji siedzącej.
-Już nieważne, zapomnijmy o tym. Nic mi nie jest. Wszystko już dobrze.
-Na pewno?
-Mówię ci, że tak
-Wiesz...dla ciebie aniołku wszedłem do damskiej łazienki.
-Naprawdę?- Charlie pokiwał głową.- A co z tą dziewczyną?
-Ona nie zasługuje już na bycie bambino.
-Przestań. Mnie nic nie jest a ona była po prostu zazdrosna.
-Dobrze. Zapomnimy o tym. Jedziemy na lotnisko?
-Stresuje się...
-Spokojnie, jedynym czego możesz się bać, to to, że Tilly może ci dzisiaj nie dać spokoju, ale to nie jest groźne. Będzie Cię pytała o wszystko.
Jechali spokojnie autokarem jeszcze parę godzin. Wreszcie dojechali na lotnisko gdzie przywitało ich bardzo dużo fanek. Idalia jako pierwsza wysiadła z autokaru i od razu zamknęła oczy bo oślepił ją blask fleshy.
Ochroniarze zrobili im miejsce do przejścia na lotnisko, ale i tak wszystkie fanki się pchały i robiły masę zdjęć.
Chłopcy wysiedli zaraz po Idzie. Leo złapał za rękę oszołomioną dziewczynę i pociągnął ją naprzód. Charlie podszedł do jakichś dziewczyn i zrobił sobie zdjęcie telefonem jednej z nich.Ta zaczęła piszczeć ze szczęścia. A Charlie ruszył za Leo i Idą.
Oddali bagaże i usiedli. Mieli jeszcze trzy godziny do odlotu.
-Przygotuj się, że teraz internet nieźle się na tobie skupi. Przykro mi, dłużej się tego nie dało ukryć.
-Rozumiem i tak dużo dla mnie zrobiliście.
Na telefon Idy zaczęła przychodzić bardzo dużo powiadomień. Przez co urządzenie ciągle dzwoniło.
-Czyli już trafiłaś. Takie wieści nie roznoszą się długo.- Ida zauważyła, że dzwoni Paulina więc odebrała, po chwili usłyszała:
-Czy to prawda co mówią media?
-Ale co?
-Nie żartuj. Serio nie wiesz?
-Nie mam pojęcia.
-Jesteś dziewczyną Leo?
-Co? Zwariowałaś?- krzyknęła Ida aż chłopcy się na nią spojrzeli.- Skąd takie wiadomości?
-Wszyscy o tobie gadają na chatach. Poza tym jest filmik no youtube.
-Nieee, okazało się, że jestem jego siostrą, ale proszę nie traktujcie mnie teraz inaczej. Jestem nadal tą samą osobą.
-No jasne.
-Dzięki.
Leo pokazał dziewczynie, że ,muszą już iść. Na co ona pokiwała głową.
-Muszę kończyć, jak będę miała czas to zadzwonię.
-Jasne, to pa.
Idalia rozłączyła się i poszła w stronę chłopaków. Kiedy tylko ich dogoniła powiedziała:
-Według mediów jestem twoją dziewczyną Leo- powiedziała z kpiną w głosie.
-Szkoda, że nie moją- powiedział Charlie a Ida uśmiechnęła się na tę uwagę.
-Może to i lepiej, że tak uważają...- Leo zaczął śmieć się z miny Idalii.
-Brat i chłopak to zupełnie co innego.
-Wiem, ale szkoda.
-Głupi jesteś.
-Oj przestań, żartuje sobie z ciebie.
-Ale ja nie lubię jak ktoś sobie ze mnie żartuje.
-To ja już wiem jak cię wkurzać.
-Ta wiedza nie była ci potrzebna.
-Ale czasami może się przydać- Idalia postanowiła zmienić temat i powiedziała:
-Chodźmy już, bo spóźnimy się na samolot.
-Spokojnie, ty już się o to nie musisz martwić.-powiedział Charlie.
Po pewnym czasie podeszła do nich dziewczyna. Po angielsku poprosiła chłopców o autograf i zdjęcie. Kiedy dziewczyna po zrobionym zdjęciu odwróciła się stanęła jak wryta. Była to Weronika koleżanka Idy. Razem chodziły na tańce.
-Co ty tu robisz?- powiedziały dziewczyny w tym samym czasie. Po czym roześmiały się.
-Hm...-pierwsza zaczęła Ida.- co ja tu robię? Właśnie dwa dni temu dowiedziałam się, że jestem siostrą Leo a teraz za pół godziny jedziemy do Walii.
-Naprawdę? Ja też tam jadę. Rodzice znaleźli lepszą pracę, a jak tam u Nadii?
-Proszę nie mów mi o niej. Znalazła sobie lepsze przyjaciółeczki. O mnie już pewnie dawno zapomniała.
Heju!
Jak tam życie? Ja jestem tak szczęśliwa, że jadę na YSF (niestety bez M&G) Że znowu spotkam moich aniołków. Jadę tam z koleżankami, ale chcę też poznać parę osób. Co do rozdziału to mi się podoba. Tak, nie jestem osobą która uważa się za beznadziejną a jeśli już serio w czymś taka jestem to staram się poprawić.Mam nadzieję, że wam się podobało i pamiętajcie o komentarzach bo mnie to bardzo motywuje.
Bayo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro