*7*
-Ida błagam dawaj telefon.
-Magiczne słowo?!
-Dziękuję w sensie proszę. Znaczy poproszę.
-Oj Leoś- Ida podała chłopakowi telefon
-No nie miałem czasu.
-Moja typowa wymówka w podstawówce.
-Dobra nie przeszkadzajmy mu bo i tak mu się dostanie bo nie umie tekstu.
-Oke...-Leo szybko przeglądał teksty piosenek i próbował szybko je wkuć.
-We allergic to the sun!- gadał sam do siebie.
-On wie, że to twoja część czy mam mu to uświadomić?
-Sama go spytaj.
-Leoś wiesz, że uczysz się złej części tekstu?
-Tak, tak zaraz ci oddam telefon.
-Aha...- Idalia postanowiła nie odzywać się do chłopaka bo wiedziała, że nie uzyska żadnej sensownej odpowiedzi na swoje pytanie. Chwilę posiedziała cicho a po chwili byli już na miejscu. Wysiedli, Leo oczywiście z nosem w telefonie. I weszli do budynku gdzie czekał już rozzłoszczony Simon.
-Czemu się spóźniliście? Proszę tłumaczcie się.
-No bo fanki...
-Byliście gdzieś bez ochroniarza?
-Tylko na gofrach.
-Mam nadzieję, że przynajmniej umiecie wszystkie piosenki.
-A mieliśmy?
-Leo proszę nie denerwuj mnie. Mieliście! Miesiąc temu. Jeśli nie nauczysz się tekstów trzeba będzie odwołać koncert a tego nie chcemy.- dopiero ostatnia uwaga zrobiła na chłopaku wrażenie.
-Obiecuje, że go dopilnuje, po prostu nic mi nie powiedział o koncercie.- powiedziała Ida.
-Dziękuję, A właśnie poproszę abyście zostali po próbie.
-Ida też?
-W sumie też już jest częściowo członkiem zespołu- Simon puścił oczko do dziewczyny-Więc też.
-Super!
Hej kochani!
Jest 22:49 a ja to piszę choć jutro mam szkołę i szkołę muzyczną. Jest mi trochę przykro bo odbiór bardzo spada. Mam 3/4 gwiazdki pod rozdziałem, ale odzyskałam motywację, zrozumiałam, że pisanie to moja pasja i robienie tego na siłę nic nie da, ale znowu odzyskałam siłę więc mam nadzieję, że dam radę wstawiać rozdziały 2 razy w tygodniu. Kocham was !
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro