*15*
-Wyjdź stąd. Nikt cię tu nie zapraszał- Carter już chciał się odciąć, ale najwyraźniej zrezygnował.
-Już sobie idę. - powiedział chłopak z pogardą.
-Mama rozmawiała lekarzem i mogą cię wypuścić dzień czy dwa wcześniej.
-Dzięki Leoś, ale chciałabym aby koncerty w Polsce były cudowne a bez znajomości tekstu nic nie wypali więc błagam zamiast ciągle mnie odwiedzać ucz się tekstów.
-Dobrze, nauczę się piosenek.
-A i mam jeszcze jedną małą prośbę.
-No...Co tam chcesz?
-Kup mi frytki. Nie dam rady tu niczego zjeść.
- Kiedyś z tobą zwariuje, ale zanim to to kupię ci te frytki.
-Przyjdzie dziś Charlie?
-Chyba tak, ale wiesz on się bardzo obwinia przez ten wypadek.
-Eh...Charlie. Przecież nic mi się poważnego nie stało. Od złamanej ręki jeszcze nikt nie umarł.
-Pójdę po te frytki.- chłopak wyszedł z sali mijając właśnie mamę, która wchodziła.
-Jak się czujesz?- spytała siadając na krześle.
-Dobrze. Już wszystko okey.
-Chłopcy zachowali się bardzo nieodpowiedzialnie.
-Nie. To ja zachowałam się głupio. Gdybym się zapięła.- W tej chwili do sali wbiegła Tillie.
-Mamo...Leo poszedł kupić frytki Idalii a mi nie chce.
-Leondre Devries! Jak ja cię wychowałam. Dobrze Tilly kupię ci te frytki- mama i Matilda wyszły z pokoju.
A Ida leżała i czekała aż wróci Leo. Czas strasznie jej się dłużył.
Więc wzięła telefon i postanowiła napisać do Cartera.
...
Idalia
Przepraszam za Leo, czasem jest nadopiekuńczy, ale to jedyna osoba, której całkowicie ufam.Czasem jest wkurzający, ale chce dla mnie dobrze.
Carter
Spokojnie. Nie musisz mi się tłumaczyć. Leo mi nie ufa i ja to rozumiem.
Idalia
O co się pokłóciliście?
Carter
Nie chcesz wiedzieć księżniczko.
Idalia
Nie mów do mnie księżniczko
Carter
Charlie tak do ciebie mówi
Idalia
Ale ty to nie Charlie.
Idalia odłożyła telefon na szafeczkę nocną. Słyszała przychodzące powiadomienia, ale denerwowała ją już trochę ta rozmowa a na dodatek była zmęczona prawie w całości nie przespaną nocą. Po chwili leżenia usnęła.
Hejka
To trzeci rozdział, który dziś piszę i chyba ostatni bo jestem głodna i zmęczona, ale piszę teraz na zapas bo na koloni nie będę miała na to czasu. Mam nadzieję, że podoba się on wam a ja idę coś zjeść. papa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro