Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 54

*Następny dzień*

*Matteo*

6:30, wstałem i poszedłem do szafy się przebrać. Poszedłem do kuchni zrobić sobie szybkie śniadanie i zacząłem je jeść.

-Hej...- usłyszałem za sobą głos Gastona - kiedy jedziesz?

-Za pół godziny ale muszę jeszcze zadzwonić po taksówkę - mówię i patrzę na niego z uśmiechem

-Mogę cię zawieźć - powiedział, zabrał mi jedzenie i zaczął je jeść- dzięki pewnie będzie dobre

-Mam dla ciebie propozycję - powiedziałem szybko patrząc na niego z uśmiechem - chcesz przyjechać po zakończeniu do Cancun?

Chłopak popatrzył się na mnie z widocznymi iskierkami szczęścia w oczach

-Naprawdę?!- krzyknął na cały głos

-Naprawdę!- krzyknąłem ze śmiechem tak samo jak on

-No oczywiście, że tak!- krzyknął i przytulił mnie z całej siły - już tęsknię za moją Lunusią!

Odsunąłem się od niego i popatrzyłem się mu w oczy

-Twoją?

-No oczywiście, że tak!- uśmiechnął się i uciekł do pokoju z moją kanapką

Japierdziele jak z dzieckiem, jak z dzieckiem...

Wróciłem do pokoju i poprawiłem włosy, które nie wyglądały aż tak źle ale trzeba było coś z nimi zrobić

Zniosłem wszystkie walizki na dół i czekałem na Gastona

Minuta.
Nic.
Pięć minut.
Nic.
Dziesięć minut.
Nic .

-Gaston!

-Już idę!- krzyknął i po kilku minutach przyszedł z jakąś torbą w rękach, którą mi po chwili dał - daj ją Lunie od razu jak przyjedziesz

-Mogę zobaczyć?

-Nie, a teraz chodź bo przez ciebie się spóźnimy- powiedział i zabrał mi jedną walizkę

Przeze mnie?!

Szybko wziąłem drugą i poszedłem za nim do auta, włożyliśmy je do bagażnika a po chwili już jechaliśmy na lotnisko. Gastona znam od prawie zawsze, jest moim jedynym najlepszym przyjacielem za co mu dziękuję i jest też jedną z najbardziej szalonych osób jakie poznałem w moim życiu

Gdy już dojechaliśmy Gaston zaparkował na jakimś uboczu oczywiście żeby nie płacić za parking. Wyszliśmy z auta i szybko poszliśmy z walizkami do środka, stanąłem przed bramkami i się do niego uśmiechnąłem

-Będę za tobą tęsknił Mateusiu mój- powiedział z uśmiechem i się do mnie przytulił

-Ja za tobą też ale muszę już iść - powiedziałem i się od niego odsunąłem z lekkim smutkiem

-No to szykuj się na mój przyjazd, zrobimy wielką impre!- krzyknął jak już przechodziłem przez bramki

Uśmiechnąłem się a jakiś czas potem siedziałem już w samolocie obok jakiejś pary i czekałem aż będę na miejscu

Czas odzyskać Lunę

*Luna*

Matteo z jakąś dziewczyna na jego kolanach, siedzą w barze i się śmieją, przytulają i inne rzeczy tak jakby byli parą.

I ja, siedząca z boku. Na wszystko patrzę, widzą to ale nie reagują. Nagle dziewczyna się do niego przybliża i łączy ich usta w "szczerym" pocałunku

-Nie!!!- krzyczę i spadam z łóżka

Rozglądam się po całym pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Mój pokój. To był tylko sen.

Ale czy na pewno?

Tego nie wiedziałam

Usiadłam  na podłodze i próbowałam się jakoś uspokoić. Matteo nie całował się z żadną dziewczyną...

Chyba...

I to "chyba" odbijało się echem w mojej głowie przez cały czas. Wzięłam telefon z szafki i spojrzałam na telefon, była 10:56 i jedna wiadomość od Gastona

Od Kasztan:
Siema Lunuś!
Szykuj się na niespodzianeczkę

Teraz inne pytanie siedziało w mojej głowie, o co chodzi Gastonowi z tą wiadomością?

Podniosłam się i zeszłam na dół na śniadanie, rodzice już siedzieli przy stole i pili kawę

-Hej- przywitałam się cicho i usiadłam obok

Wzięłam do ręki jabłko, które leżało na stole i powoli zaczęłam je jeść

-Cześć jak się spało?- zapytał Miguel

-Nawet dobrze, tylko spadłam z łóżka przed chwilą - powiedziałam z uśmiechem

-Czyli to stąd ten huk...

-No tak, macie dzisiaj jakieś plany?- zapytałam z uśmiechem - dawno nie wychodziliśmy razem

-Możemy jutro skarbie, bo dzisiaj musimy pojechać po...- zaczął mój tata i spojrzał na mamę

-Po szefa firmy, z którą będziemy współpracować - odpowiedziała szybko

-Jasne...

Czyli jak zawsze...

Gdy już skończyłam jeść wróciłam do swojego pokoju, przebrałam się w jakieś luźne ciuchy i wyszłam na dwór przejść się po mieście. Obeszłam kilkanaście sklepów i tak się złożyło, że wróciłam do domu z jakimiś dziesięcioma torbami.

Rodziców nie ma już od kilku godzin, więc jak już odłożyłam wszystko poszłam na plażę.  Tak, uwielbiam tą plażę.

Usiadłam znowu w tym samym miejscu- na końcu pomostu. Nie wiem ile tu już siedziałam ale na pewno długo, bo robiło się już ciemno. Gdy miałam już wstać ktoś zasłonił mi widok papierową torbą. Odwróciłam się w stronę tej osoby i od razu wstrzymałam oddech

Matteo...

Nic nie powiedział tylko usiadł obok i położył przede mną torbę. Wzięłam ją do ręki i otworzyłam. Był tam album, album z naszymi zdjęciami. No i Gastona oczywiście bo od razu poznałam jego pismo na początku.

Dla mojego cudownego Lutteo(jak się nie pogodzicie to was znajdę)

Uśmiechnęłam się na ten widok i obróciłam się w stronę Matteo, który cały czas mi się przyglądał.

-Matteo, ja...- chciałam coś powiedzieć ale brunet mi przerwał

-Przepraszam... Ja wiem, że te zdjęcia to jest cholerna podróbka ale nie widziałem tego, nie widziałem tego przez zazdrość. Ja po prostu myślałem, że wybrałaś jego...

-Matteo...

-Jeszcze nie skończyłem, nie wiem jak ale przez te kilka miesięcy stałaś się dla mnie całym światem, pokochałem cię jak nikogo wcześniej, ja straciłem dla ciebie głowę Luna...- mówił ciągle trzymając mnie za ręce

-Matteo...

-Nie skończyłem! A no dobra jednak skończyłem...

-Wybaczyłam ci już...- powiedziałam cicho patrząc mu w oczy

-Ale jeśli chodzi o tą dziewczynę to do niczego nie doszło, kleiła się do mnie ale dałem jej kosza - powiedział z uśmiechem

-Spokojnie

Chłopak popatrzył na mnie z iskierkami szczęścia w oczach i przybliżył się do mnie. Nie chciałam dłużej tego przedłużać, więc po prostu wbiłam się w jego usta i zaczęłam go całować.

Gdy zabrakło nam powietrza odsunęłam się od niego z uśmiechem

-Ten album jest od Gastona prawda?

-Tak, powiedział, że mam ci go od razu dać-zaśmiał się

Wyciągnęłam telefon i szybko wybrałam numer do Kasztana i dałam na głośnik

-Ej o co chodzi z tym kasztanem?- zapytał szybko zanim Gaston odebrał

-A to już moja tajemnica -usmiecham się

-Siemka skarbie
-Hejo! Chciałam ci bardzo podziękować za prezent, jest cudowny
-Podoba się?
-Nawet nie wiesz jak, i wiesz co?
-No mów
-Kocham cię jak brata
-Ooooo jakie to cute, no dobra wy tam sobie odpoczywajcie skarby

I po tym się rozłączył. Usiadłam przed Matteo i się o niego oparłam a chłopak objął mnie w pasie i przysunął do siebie.

Patrzyłam na morze i zachód słońca malujący się na niebie

I to właśnie z tym chłopakiem chciałam już zostać do końca mojego życia, bo go kocham jak nikogo innego i straciłam dla niego głowę...

               Koniec

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro