Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 51

Z góry ostrzegam że rozdział jest do dupy!
🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕
Nic nie odpowiedział tylko do mnie poszedł i się do mnie przytulił.

-Przecież Luna nie byłaby do tego zdolna, znasz ją- powiedział cicho

-Ja mam dowody Gaston- powiedziałem jeszcze ciszej

Odsunąłem się od niego i wyciągnąłem telefon. Chwilę szukałem jednej rzeczy a jak już ją znalazłem to pokazałem brunetowi zdjęcia.

-Dostałem takie zdjęcia na których wszystko widać- powiedziałem i schowałem twarz w dłoniach

-Przecież to nie możliwe, kto ci to wysłał?- zapytał oddając mi telefon

-Nie wiem, przyszło z nieznajomego numeru - przyznałem

-No to skąd wiesz że to prawda?-zapytał patrząc na mnie

-Problem w tym, że nie wiem co o tym myśleć-mówię cicho

*Luna*

Wstałam rano i przygotowałam się do szkoły, jestem w okropnym stanie. Nadal nie wiem co z Matteo ale wiem, że żyje, bo odrzuca moje połączenia. No nie powiem trochę do dupy ale dobra.

Nie miałam ochoty na jedzenie śniadania, więc jak już wszystko skończyłam robić wyszłam z domu i poszłam do szkoły. Przy wejściu zobaczyłam Ninę, która robiła coś na telefonie. Podeszłam do niej i zauważyłam, że coś jest nie tak bo nawet mnie nie zauważyła. Lekko odchrząknęłam i dopiero wtedy brunetka na mnie spojrzała.

-Hej, wszystko dobrze?

-Tak, wszystko dobrze...- nawet na mnie nie patrzyła co znaczy że mnie okłamywała

-Nina

-Tak?-zapytała lekko na mnie spoglądając

-Co się dzieje?- zapytałam  zmartwiona

-Wszystko dobrze, naprawdę- powiedziała ale nie przekonująco

-Jasne...-powiedziałam cicho

Postanowiłam już nie naciskać, jak nie chce mi powiedzieć to rozumiem to. Wchodzimy do szkoły i siadamy na lekcji. Większość lekcji minęło dość szybko ale na wf-ie zaczęło mi się kręcić w głowie. Nikomu o tym nie mówiłam, bo myślałam
, że mi zaraz przejdzie ale myliłam się.

Zobaczyłam małe, czarne plamki które pojawiały coraz mocniej przede mną a po chwili poczułam że spadam na ziemię i jakieś krzyki a potem film mi się urwał.

Obudziłam się nie wiem jak długo po tym całym wydarzeniu, otworzyłam oczy i zobaczyłam, że znajduję się w białym gabinecie pielęgniarki. Powoli się podniosłam a po chwili do pokoju weszła pielęgniarka z Gastonem.

-No, no, no młoda nareszcie się obudziłaś-powiedział z uśmiechem

-Bardzo śmieszne- udaję uśmiech

-Jak się czujesz Luna?-zapytała pielęgniarka ignorując naszą wymianę zdań

-Dobrze, lekko mnie boli głowa ale już lepiej- mówię z lekkim uśmiechem - co się tak właściwie stało?

-Opowiem ci wszystko po drodze, zawiozę cię do domu- oznajmił chłopak z uśmiechem

-Jasne...-mowię cicho

Gdy pielęgniarka powiedziała mi co mogę robić a czego nie Kasztan pomógł mi dojść jakoś do auta co było trochę trudne bo nadal kręciło mi się w głowie ale jakoś się udało. Usiadłam w środku a po chwili już jechaliśmy, myślałam że jedziemy do mnie ale Gaston skręcił w innym kierunku

-Gdzie jedziemy?-zapytałam patrząc w jego stronę

-Do mnie-powiedział dość szybko

Wiedziałam, że jest coś nie tak

-Jasne...

Po chwili byliśmy już pod jego domem. Z pomocą chłopaka powoli wyszłam z auta i zaczęliśmy się kierować w stronę domu. Gdy weszliśmy do środka poczułam te charakterystyczne perfumy

Matteo tu jest...

Popatrzyłam się w miejsce gdzie drzwi się otworzyły a w nich stanął Matteo skupiony na telefonie, był w samych spodniach tak że było widać jego umięśniony brzuch

-Zaraz wychodzę na zakupy, kupi...-przerwał gdy popatrzył na mnie i nagle zobaczyłam w jego spojrzeniu ból którego nie chciał za wszelką cenę pokazywać- co ONA tu robi?

Powiedział to najbardziej chłodnym głosem jaki  kiedykolwiek usłyszałam. Nie rozumiałam o co mu chodziło przecież ja nic nie zrobiłam.

-Przyszła w odwiedziny, była w szpitalu muszę się nią opiekować-powiedział i zauważył że patrzę wszędzie tylko nie na nich- a wy musicie poważnie porozmawiać

W tej chwili wyszedł z mieszkania a ja spojrzałam na Matteo, patrzył się na mnie z nienawiścią jakiej nigdy nie widziałam

-Możesz już iść-powiedział siadając na kanapie

-O co ci chodzi co?!-popatrzyłam się na niego

-O co mi chodzi?! O to że mnie zdradziłaś!- powiedział i rzucił w moją stronę telefon

Natychmiast go złapałam i zobaczyłam zdjęcia moje i... Harrego. Całowaliśmy się na nich, przecież to jest cholerna przeróbka . Nic takiego się nigdy nie wydarzyło

-Skąd to masz?- zapytałam spokojnie oddając mu telefon który natychmiast zabrał

-Nie wiem, ktoś mi to wysłał

-Przecież to nie prawda! Ja nigdy bym się z nim nie całowała!-podeszłam do niego ale on od razu się odsunął

-Widziałem... Więc nie kłam

Chciałam coś powiedzieć ale poczułam wibrację z w mojej kieszeni, wyciągnęłam telefon i zobaczyłam wiadomość od mamy.

Od mama:
Hej Luna, sprawy się lekko skomplikowały, więc jutro wyjeżdżamy do Cancun I ty razem z nami, zostaniemy tam do końca wakacji. Jutro z rana mamy lot

Patrzyłam się na tą wiadomość przez dłuższą chwilę. Przecież to nie tak że wakacje dopiero za miesiąc

-Wszystko dobrze?- zapytał cicho

-Wyjeżdzam do Cancun...

Nic nie odpowiedział tylko poszedł do pokoju i się w nim zamknął.  Po cichu wyszłam z domu i poszłam do siebie, nie było aż tak daleko więc na spokojnie doszłam. Gdy weszłam do domu nikogo nie było więc postanowiłam się spakować.

Jak już skończyłam, a przynajmniej tak mi się wydawało było już rano. Spojrzałam na zegar, który wskazywał 8:40. Nie, to niemożliwe. Chciałam już wstać ale do mojego pokoju weszli rodzicie

-Skarbie musimy się zbierać -powiedziała mama

Pokiwałam głową smutno i zniosłam walizki na dół ale przed tym szybko napisałam wiadomość.

Do Matteo:
Piszę tylko żeby napisać, że już wyjeżdżam. Mam nadzieję, że zrozumiesz że to wszystko to jedno wielkie kłamstwo

Schowałam telefon z nadzieją, że jednak przyjedzie na lotnisko i wsiadłam do auta. Jechaliśmy jakieś pół godziny aż dojechaliśmy na miejsce. Wzięliśmy wszystkie swoje rzeczy i poszliśmy na lotnisko, wszystko przeszło dość płynnie i czekaliśmy w kolejce do wejścia samolotu. Popatrzyłam jeszcze raz na drzwi ale nikogo tam nie zauważyłam

Nie przyjechał...

Usiadłam przy oknie i założyłam słuchawki i nawet nie wiem kiedy zamknęłam oczy i zasnęłam. Obudziłam się się dopiero w Cancun...

🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕
Hej
Jak tam zakończenie, pasek jest?

Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Przepraszam że tak długo nie ma ale po prostu miałam taki jakby zastój i nie mogłam nic wymyślić więc może być słabo

Papa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro