Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 35

Rozdział dedykuję oxxWolfyyyxxo i Im_your_little_devil
☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️
-Wszystko w porządku?- z zamyśleń wyrwał mnie głos Gastona

-C-co?

-Wszystko dobrze?

-Nie... Po prostu ja go kocham rozumiesz? Ale chyba nie jestem w stanie mu spojrzeć w oczy po tym co powiedział. To zabolało... A jak już będę w stanie z nim rozmawiać  i spojrzę mu w oczy wszystko sobie przypomnę i wymięknę.
Popłaczę się na miejscu a tego nienawidzę...- mówiłam cicho

-Czemu?

-Nie wiem po co mówić wszystkim, że przeżywasz trudne chwile w życiu i tym bardziej pokazywać się jak jesteś w rozsypce i nie wiesz co robić... Wolę po prostu sama sobie wszystko przemyśleć i się pozbierać- mówiłam nie patrząc na niego-a ciebie co gryzie?- nareszcie przeniosłam swój wzrok na niego

-Rozmawiałem z Niną- lekko się uśmiechnął na jej imię a ja już wiedziałam, że jest lepiej niż wcześniej

-I co?- zapytałam podekscytowana

Chciałam chociaż na chwilę zapomnieć o moich problemach i usłyszeć, że chociaż moim przyjaciołom się układa

-Wybaczyła mi- uśmiechnął się szeroko- nie jesteśmy parą ale niedługo to się zmieni

-Co ty znowu wymyśliłeś Gaston?

-Na urodzinach Matteo zaśpiewam piosenkę dla Niny, bo powinna być tam scena. Jeszcze nie wiem jaką zaśpiewam... Albo napiszę swoją albo zaśpiewam jakąś znaną

-Super- uśmiechnęłam się- może przyjdę na chwilę żeby zobaczyć tą romantyczną chwilę

-Przyjdziesz?- zapytał zaskoczony

-Na chwilę chyba mogę. Muszę zobaczyć jak wyjdzie niespodzianka

-Niespodzianka...- powiedział cicho a ja go na tyle znałam, że widziałam, że coś przede mną ukrywa

-O co chodzi Gaston?

-Bo... Powiedziałem o tej imprezie Matteo...

-Co?- zapytałam całkowicie zaskoczona

-Przed przyjściem tu...- nie skończył, bo do sali weszła moja ulubiona pielęgniarka( nie, to nie jest ironia)

-Potem do tego wrócimy- rzuciłam szybko

-Dzień dobry, Luno mam dla ciebie dobre wieści. Możesz już wyjść ze szpitala- uśmiechnęła się- ale do szkoły możesz wrócić dopiero w przyszłym tygodniu

Pewnie dlatego, że dzisiaj jest niedziela i tydzień muszę się "kurować" żeby móc pójść do szkoły. Nikomu oprócz lekarzy tego nie mówiłam ale czasami jeszcze mocno kręci mi się w głowie a nie chce martwić moich przyjaciół.

-Dziękuję pani bardzo. Do zobaczenia

-Oby nie w tym miejscu - uśmiechnęła się i wyszła

-Mogę już wyjść!- krzyknęłam i rzuciłam się na Gastona który ledwo mnie złapał

-Super- zaśmiał się - idziemy?

-Gdzie?

-Jak to gdzie? Mieliśmy się spotkać jak wyjdziesz ze szpitala w sprawie imprezy Matteo. Chyba, że już nie chcesz jej organizować?

-Oczywiście, że chcę. Niech Matteo się ucieszy z tej imprezy- powiedziałam trochę smutna- ja i tak tam przyjdę tylko na chwilę żeby zobaczyć twoją romantyczną niespodziankę dla Niny- zakręciło mi się w głowie  i trochę się zachwiałam

-Dobrze się czujesz?- zapytał z przejęciem Gaston a ja usiadłam na łóżku

-Tak wszystko dobrze...- chciałam wstać ale się zachwiałam i znów usiadłam na łóżku- podasz mi wodę? Tam jest

Gaston szybko wstał i podszedł do torby obok której leżała moja woda

-Proszę- powiedział dając mi wodę

-Dziękuję- podziękowałam i powoli się napiłam

Na szczęście już przychodziło. I tak wygląda teraz mój normalny dzień...

-Co się dzieje?- zapytał po chwili ciszy Gaston

-Nic, tylko od wczoraj mam lekkie zawroty głowy- powiedziałam i zobaczyłam, że chce zadać mi znajome pytanie, więc postanowiłam na nie odpowiedzieć- Tak, lekarze o tym wiedzą. Za kilka dni powinno mi przejść, dostałam leki

-Skąd ty...?- widziałam jego zmieszaną minę na co się lekko zaśmiałam

-Już trochę cię znam. Idziemy? Już się czuję lepiej

-Nigdzie dzisiaj nie idziemy, przyjdę jutro do ciebie i wtedy obgadamy resztę imprezy- powiedział stanowczo

-Ale ty masz jutro szkołę- zauważyłam

-No to nie pójdę. Chodź, zawiozę cię do domu

-Ale ja nie chcę widzieć Matteo-powiedziałam ledwo słyszalnie ale on to usłyszał

-Nie interesuje mnie to. Musisz odpocząć- wziął moją torbę ze wszystkimi rzeczami

-Dobrze mamusiu- zaśmiałam się pod nosem

-Bardzo śmieszne- mruknął, wyszliśmy ze szpitala na parking i weszliśmy do jego auta

☁️

-Dziękuję- powiedziałam gdy zatrzymaliśmy się blisko mojego domu

-Za co?

-Za wszystko- uśmiechnęłam się - widzimy się jutro?

-Tak, napiszę ci o której wpadnę. A teraz chodź prowadzę cię

-Dam radę

-Na pewno?- zapytał a ja pokiwałam głową na zgodę - to do zobaczenia

Pożegnałam się z nim i ruszyłam w stronę domu. Zatrzymałam się przy bramie i zaczęłam szukać kluczy do domu

Tylko nie to! Nie mam kluczy!

Miałam tylko jedno wyjście...
Zadzwonić domofonem

-Tak słucham?

Usłyszałam jego głos. Wzięłam głęboki wdech i się odezwałam

-Otworzysz? Nie mam kluczy...
-Luna?
-Tak...
-Już otwieram

Gdy brama się otworzyła weszłam na posesję i szłam w stronę drzwi. Stanęłam przed drzwiami i lekko zapukałam. Drzwi natychmiast się otworzyły a w nich stał Matteo. Chciał się ze mną przywitać ale ja go zwinnym ruchem ominęłam i weszłam do domu. Jak już ścigałam buty usłyszałam, że drzwi się zamykają a Matteo stanął przede mną

-Możemy porozmawiać?- zapytał spokojnie

-Nie mamy o czym- powiedziałam cicho i chciałam go wyminąć w drodze do pokoju ale mnie zatrzymał

-Mamy o czym i ty doskonale o tym wiesz. Chciałem cię przeprosić

-Matteo, nie mam siły tego słuchać

-Ale...- chciał coś powiedzieć ale mu przerwałam

-Matteo ni...- nie dałam rady dokończyć

Poczułam, że robi mi się słabo. Szybko odsunęłam się do tyłu i zjechałam po ścianie w dół. Bardzo mi się kręciło w głowie

-Luna! Wszystko dobrze?

Słyszałam jeszcze jak Matteo próbował coś do mnie powiedzieć ale po chwili zobaczyłam ciemność...
☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️
Hejka!
Mamy drugi rozdział dzisiaj który ma ponad 900 słów.
Mam nadzieję , że się podoba
Papa❤️






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro