Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Zimno mi  sie zrobiło kiedy zobaczylam ze idzie bez...
Że idzie bez szalika, rękawiczek, czapki i w dodatku rozpiety.

-Nie wyjdziesz mi w takim stanie już! Czapka, szalik, rękawiczki i sie zapiac po samą brodę! - rozkazałam mu i pokazałam na szafę.
-Musze? - wydal z siebie DZIKI POMRUK KOTA.
-Tak, to konieczne, bo bedziesz chory! Już! - rozkazałam ponownie.

Chłopak wziął szalik, czapke i rekawiczkim. Nie starając się założył czapkę zostawiajac swoją grzywkę i zawinął byle jak szalik dlaje nie zapinajac kurtki.
Rekawiczki wlozyl do kieszeń, do kazdej po jednej.
Spojrzal na mnie usmiechajac się.
-No dobra niech ci bedzie - odwróciłam sie aby ibrac buty.
Ubralam buty i wyszlismy na dwor. Platki sniegu spadaly mi na wlosy. Kazda byla coraz to wieksza to i wieksza. Jedna z nielicznych spadłam mi na czubek mojego nosa. Dominik ujal moja twarz i pocałował najpierw w czółko, potem w nos a na końcu namietnie w usta.
Kiedy zaczęlismy całowac sie z języczkiem nogi sie podemną ugięłu. Dominik nie przerywając złapał mnie w talii, zara potem przesunął swoje rece na mkje biodra.
Ta romantyczna scenka była taka przepiękną. Dominik wziął mnie na ręce, przy czym oplotlam go w pasie nogami. Zaraz potem upadliśmy na trawe przekrytą śniegiem.

Kiedy nasze oddechy sie zmieszały wzięlismy szybki oddech i z powrotem wrocilismy do romantycznej sceny.
Nie wiem jak to możliwe siedziałam na nim okrakiem. Dominik przelozyl swoje recę na moje biodra.

Ta chwila mogla trwac wieczność gdyby nie on...
-Amelka... - powiedzial Tomek przerywajac nam te romantyczną chwilę.
-D-dominik... - Dominik nie chciał opuscic moich ust. Jego jezyk oplatal cały czas moj - c-czekaj... - wreszcie opuscił moja jamę istną i mogłam spokojnie odetchnąć.

Widziałam że sie zarumienił pierwszy raz od dłuższego czasu.
-Słucham? - zwróciłam się do Tomka i wskazałam mu że może wejść przez furtkę.
-J-ja chcialem... ugh...-kiedy się schylał po drugiej stronie ścieżki do naszego domu, rzuciłam w niego śnieżką. Ale taki prawdziwy snieg, a nie jak on.
-Dzięki...-mruknął pod nosem spoglądajac na Dominika ktory leżal cały czerwony jak dojrzały burak.
-Mówisz? - odparłam a chłopak zerwal sie jakby z jakiegoś transu.
-Z-zaczn-niemy o-od n-nowa? - zajaknął sie i spojrzał na mnie.
Jego fryzura byla biało-brazowa. Oczy wpasowaly sie lepiej niż reszta... ale o czym ja myślę.

Dominik dalej miała banana na buzi i dojrzalego buraka. Rumieńce nie schodził. Wyjęłam telefon i zrobiłam mu zdjęcie. Tomek przygladał się z lekkim usmiechem a kiedy zrobilam sobie z Dominikiem selfie zasmial się.
Jego mina była bezcenna - @_@ - jego burak na twarzy nie schodził. Nachyliłam sie nad nim ale ani drgnął.
Wstałam z śniegu. Otrzepałam się lekko i poszłam za Tomka. Wzięłam troszkę śniebu w swoje male łapki - jak to ja zwykle zapomniałam rekawiczek.
Czujac że mi zaraz odpadną ręce rzucilam śnieg obok Dominika. Wzięłam małą część sypkiego śniegi i wrzuciłam troszkę na nosek, niestety upusciłam wszystko.
-Co jest?! - wrzasnął i usiadl normalnie. Na jego twarzy rumieńcow było mniej.
-Rumienisz sie! - wrzasnęłam kiedy prubował mnie dopaść.

Wkońcu mnie złapał. Rzucił na snieg.
-Nie ładnie tak - mruknął i rzucił mi na twarz troszkę śniegu.

Ja pisnęłam, ponieważ tego śniegu było za dużo. Zaczęło mnie piec. Szybko sie otrzepałam i odepchnęłam Dominika ktory prubował mnie zatrzymać.
Rozpłakałam sie ponieważ do oczu wleciało mi pełno zimnoeg, wręcz do słownie zimnego jak z zamrarzarki lodu.
-Amisa... nie chciałem ej...

×Dominik×

Pogorszyłem sytuacje kiedy wsypałem jej na twarz śnieg. Siedział i płakała.
Odepchneła mnie kilka razy ale ja ie dałem za wygraną. Całemu zdażeniu się przyglądał Tomek.
~Ej! Pomożesz? - szepnąłem do niego.
~No okej... - podszedł do mnie i pomógł mi.

Razem zrobiliśmy trzymajace sie jakoś serduszko ze śniegu.
-Miśka...
-Zostaw mnie... - syknęła prubując ogarnać śnieg z oczu.
-Spójrz na mnie... - otworzyła oczy. Były szkliste. Widziałem że ją to boli.
Pocałowałem ją w policzek. Była zimna jak lodówka. Tomek ztobił zdjecie serduszka i mi je wysłał, zdjecie po chwil trafiło na realcję.
-Spójrz na mnie... - powtórzyłem. Z oczu zeszło troche i były już mniej czerwone, dziewczyna lekko się uśmiechnęła i spojrzała na serduszko.
-Aww! - pisnęła a w moich uszach zadzwieczyło jej piskiem.
Ale ona słodka ;)).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro