rozdział 36
Słyszałam jeszcze jak Matteo próbował coś do mnie powiedzieć ale po chwili zobaczyłam ciemność...
*Matteo*
-Luna! Co się dzieje?! Luna!
Szybko do niej podeszłem i wziąłem ją na ręce, zaniosłem do salonu i położyłem ją na kanapie po czym szybko pobiegłem do kuchni po wodę
Gdzie tu jest woda?!
Po około minucie znalazłem wodę w jednej z szafek. Nic nie szkodzi, że cała kuchnia wygląda jakby przeszedł przez nią huragan. Ale teraz trzeba pomóc Lunie. Szybko wróciłem i kucnąłem obok kanapy z butelką zwykłej wody w ręce. Otworzyłem jej lekko usta i nalałem tam trochę wody. Zobaczyłem, że połknęła ją, więc nalałem jeszcze trochę. Po kilku razach Luna powoli otworzyła oczy i próbowała wstać ale nie udało jej się to
-Co się stało?- zapytała cichym i słabym głosem
Próbowała usiąść ale nie dawała rady, więc złapałem ją za talię i podniosłem lekko do góry
-Zemdlałaś, wszystko w porządku?- zapytałem spokojnie chociaż wątpię, że będzie chciała ze mną rozmawiać
-Tak, wszystko w porządku...
-Luna... przecież widzę- nie chciałem naciskać ale bardzo się o nią martwię
-Wszystko w porządku okej? Ja już pójdę do pokoju-powiedziała
Wstała i ledwo co doszła do schodów, złapała się barierki i stanęła przy niej z głową w dół. Podszedłem do niej i złapałem ją za rękę
-Pomogę ci
-Nie trzeba...- powiedziała i wyrwała swoją rękę z mojego uścisku
Weszła jeden potem drugi schodek do góry aż się zachwiała i spadła w moje ręce. Byliśmy bardzo blisko siebie ale nie chciałem jej zmuszać do czegoś czego nie chce
-Chyba jednak trzeba- odezwałem się i postawiłem ją na nogi
Owinąłem swoją rękę wokół jej talii a drugą przytrzymałem jej rękę pod pachą i powoli prowadziłem do góry. Gdy już byliśmy na górze zaprowadziłem ją do swojego pokoju i posadziłem na łóżku
-Dziękuję-powiedziała cicho- możesz mi jeszcze przynieść moją torbę? Zapomniałam jej wziąć z dołu...
-Nie ma sprawy zaraz będę- powiedziałem i poszedłem na dół
*Luna*
Jak Matteo wyszedł z mojego pokoju musiałam trochę odetchnąć. Ból w mojej głowie powoli przemijał ale muszę wziąć tabletki które dał mi lekarz, bo po nich ból szybciej przemija. Po około dwóch minutach Matteo wrócił z moją torbą i szklanką wody w ręce. Położył torbę na podłodze przy moim łóżku a ja do niej natychmiast podeszłam i wyciągnęłam z najmniejszej kieszonki małe pudełko z tabletkami
-Na ból głowy?- zapytał Matteo gdy usiadłam na łóżku połknęłam tabletkę
-Tak, lekarz mi je dał jak zawroty głowy się powtórzą- odpowiedziałam
-Czyli wcześniej już je miałaś?-zapytał a ja przeklnęłam na siebie w myślach, że to powiedziałam
-Nie ważne... Dzięki za przyniesienie torby-podziękowałam
-Nie ma sprawy-uśmiechnął się
Jak ja tęskniłam za tym pięknym i szczerym uśmiechem... Nie! Luna! On cię skrzywdził a tego nie da się tak szybko wybaczyć...
-Nie będę chodziła do szkoły w tym tygodniu
-No to ja też nie. Będę przy tobie jakby coś się działo-powiedział
Tylko nie to! Przecież jutro przychodzi do mnie Gaston...
-Nie musisz-wysiliłam się na uśmiech- dam radę
-Na pewno?- zapytał a ja pokiwałam twierdząco głową-A możemy pogadać?
-Przepraszam ale nie mam na to siły
-Jasne, to ja już pójdę- powiedział z uśmiechem ale ja wiedziałam, że w środku jest smutny
-Pa...
Matteo poszedł do swojego pokoju ale słyszałam, że przy wychodzeniu z mojego pokoju powiedział ciche "przepraszam"
Już nie wiem co o tym myśleć...
Przebrałam się w piżamę, położyłam się do łóżka i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Koło 22 usłyszałam, że ktoś wchodzi do mojego pokoju. Może się zastanawiacie jak to usłyszałam ale ja już tak mam od dnia w którym porwał mnie Mi... ON. Udawałam, że śpię ale tak naprawdę miałam lekko otwarte oczy i wszystko słyszałam. Jakaś postać kucnęła obok mojego łóżka i zaczęła mówić. Od razu poznałam tę osobę, to był Matteo
-Luna... Wiem, że ,mnie nie słyszysz ale wiem też, że nie chcesz ze mną rozmawiać, więc powiem ci to teraz... Bardzo cię przepraszam za to co powiedziałem, nie wiem dlaczego i po co ale byłem głupi , byłem naprawdę głupi...-przerwał ale po chwili znów zaczął mówić-Nigdy nie chciałem tego powiedzieć i nigdy tak nie myślałem, to wszystko było pod wpływem emocji... Wiem, że Michel powiedział to samo i jak ja to powiedziałem to naprawdę cię zraniłem ... Mam nadzieję, że mi wybaczysz i wiedz, że nie poddam się dopóki cię nie odzyskam, nawet jako przyjaciółkę,bo... cię kocham-skończył mówić
Po chwili ciszy poczułam, że Matteo pocałował mnie w czoło
-Nigdy cię nie opuszczę i wiem, że to był wielki błąd- po tym usłyszałam, że drzwi się zamykają
Powoli obróciłam się w stronę drzwi i jak zobaczyłam, że Matteo wyszedł z mojego pokoju otworzyłam szeroko oczy i patrzyłam się w sufit
Czy to jest prawda? Mam mu wybaczyć? Nie wiem...
☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️
Hejka!
Rozdział chyba słabo wyszedł ale ocenę zostawiam wam
Jak myślicie Luna wybaczy Matteo?
Papa❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro